Hide
BĄDŹ NA BIEŻĄCO!
Follow on Facebook
Facebook
Show
Wed, May 1, 2024

Archiwum

All Stories

Rząd Szkocji przedstawił plan dalszego znoszenia restrykcji

Rząd Szkocji przedstawił w środę plan dalszego znoszenia restrykcji wprowadzonych z powodu koronawirusa. Sklepy zostaną otwarte 29 czerwca, a puby, restauracje, hotele, kina, muzea - od 15 lipca.

Szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon powiedziała, że przejście do następnego etapu jest możliwe dzięki "realnie utrzymującym się postępom" w zwalczaniu koronawirusa, i wskazała, że liczba zgonów spada przez ósmy kolejny tydzień. Zastrzegła jednak, że zmiany zależą od utrzymania epidemii pod kontrolą i mogą być odwrócone, jeśli pojawią się nowe ogniska.

Zgodnie z ogłoszonym harmonogramem od 29 czerwca otworzyć będzie można większość sklepów (poza centrami handlowymi), wiele miejsc pracy w zamkniętych przestrzeniach, atrakcje turystyczne, w tym ogrody zoologiczne, boiska sportowe na otwartym powietrzu i place zabaw. Od 3 lipca zniesiony zostanie limit 5 mil od domu, poza które nie można się przemieszczać bez uzasadnionego powodu, będzie można też korzystać z drugich domów oraz domów wakacyjnych z własnym wyżywieniem.

Od 6 lipca działalność może wznowić gastronomia na świeżym powietrzu, w tym ogródki piwne. Od 10 lipca ludzie mogą się spotykać w większych grupach na zewnątrz oraz z członkami dwóch innych gospodarstw domowych w pomieszczeniach zamkniętych. Trzy dni później otwarte zostaną centra handlowe, a także gabinety dentystyczne. Natomiast od 15 lipca otwarte mogą zostać puby, restauracje, hotele i wszystkie inne obiekty noclegowe, a także muzea, kina, biblioteki, placówki opieki nad dziećmi i fryzjerzy.

Wszystkie te kroki w Anglii albo już weszły w życie, albo jak ogłosił we wtorek brytyjski premier Boris Johnson stanie się to 4 lipca. Znoszenie restrykcji wprowadzonych z powodu koronawirusa jest jednak w kompetencjach rządów regionalnych Szkocji, Walii i Irlandii Północnej, stąd one same decydują o tempie podejmowanych działań.

Sturgeon przyznała, że tempo wychodzenia Szkocji z blokady "jest nieco wolniejsze niż w Anglii", ale dodała: "moim zdaniem jest to właściwe dla naszych warunków i mam nadzieję, że będzie bardziej odpowiednie niż gdybyśmy szli szybciej".

Według danych brytyjskiego ministerstwa zdrowia w Szkocji od początku epidemii wykryto 15 802 przypadki koronawirusa, z czego 2 476 zakończyło się zgonem. W ciągu ostatniej doby z powodu Covid-19 zmarły cztery osoby.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Obraz Peter H z Pixabay 

Piwo w pubie tylko po podaniu nazwiska i danych kontaktowych

Do zamówienia piwa w pubach, po ich otwarciu w Anglii od 4 lipca, konieczne będzie podanie nazwiska i danych kontaktowych, które będą przechowywane przez właścicieli przez 21 dni - przewidują opublikowane w środę wytyczne brytyjskiego rządu.

Wytyczne dotyczą całego sektora gastronomicznego, hotelarsko-turystycznego oraz niektórych usług. W ciągu najbliższych dni przedstawione zostaną bardziej dokładne zalecenia, dla poszczególnych typów miejsc, które wyjaśnią, w jaki sposób mają być zbierane dane kontaktowe od klientów pubów, co jest bardziej skomplikowane niż w przypadku gości w hotelach czy pensjonatach.

Obowiązek zbierania i przechowywania danych kontaktowych klientów - co ma na celu identyfikowanie i opanowywanie lokalnych ognisk epidemii - oprócz pubów dotyczyć będzie także restauracji, hoteli i wszystkich miejsc oferujących noclegi, a także fryzjerów. Wytyczne mówią także o wprowadzeniu rezerwacji tam, gdzie jest to możliwe, ograniczeniu liczby przyjmowanych jednocześnie klientów, wprowadzeniu tam, gdzie to możliwe, ruchu jednokierunkowego oraz oddzielnego wyjścia i wejścia, możliwości zamawiania przez aplikację, a nie przy barze.

W pubach i barach nie będą mogły się odbywać występy na żywo, podobnie jak w teatrach i salach koncertowych, które też będą mogły wznowić działalność od 4 lipca. Z kolei w świątyniach i innych miejscach kultu religijnego mogą się odbywać nabożeństwa z udziałem wiernych, ale bez śpiewów w ich trakcie.

Wytyczne dla salonów fryzjerskich przewidują, że fryzjerzy muszą mieć zasłonięte usta i nos, zaś pomiędzy poszczególnymi stanowiskami należy ustawić przegrody oddzielające klientów od siebie.

Wraz z zapowiedzią wznowienia działalności przez sektor gastronomiczno-hotelarski, kina, muzea i galerie, świątynie i salony fryzjerskie zmieniono także wytyczne w kwestii dystansu miedzy ludźmi - zamiast dwóch metrów obowiązywać będzie dystans jednego metra, choć z zachowaniem środków szczególnej ostrożności.

Z tej ostatniej decyzji najbardziej zadowoleni są właściciele pubów, którzy od dawna przekonywali, że w przypadku utrzymania zasady dwóch metrów, dla większości z nich wznowienie działalności będzie nieopłacalne. Jak podało w środę brytyjskie stowarzyszenie browarów i pubów BBPA, teraz będzie w stanie wznowić działalność 75 proc. pubów w Anglii, czyli w sumie 28 tys. takich lokali. W przypadku obowiązywania dwumetrowego dystansu byłaby to jedna trzecia (12,5 tys.).

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Obraz Klaus Heller z Pixabay 

Lekarze ostrzegają przed możliwą drugą falą pandemii

Szefowie głównych brytyjskich stowarzyszeń medycznych wezwali w opublikowanym w środę liście otwartym do przeprowadzenia pilnego przeglądu w celu zbadania, czy Wielka Brytania jest odpowiednio przygotowana na "realne ryzyko" drugiej fali koronawirusa.

"Choć przyszły kształt pandemii w Wielkiej Brytanii jest trudny do przewidzenia, dostępne dowody wskazują, że lokalne wybuchy są coraz bardziej prawdopodobne, a druga fala pozostaje realnym zagrożeniem" - napisano w liście opublikowanym przez "British Medical Journal".

List podpisało 16 osób, m.in. szefowie Brytyjskiego Stowarzyszenia Medycznego, szefowie organizacji skupiających lekarzy różnych specjalności, stowarzyszenia pielęgniarek, a także redaktor naczelny medycznego pisma "The Lancet".

Dzień wcześniej premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson ogłosił przejście od 4 lipca do trzeciego etapu znoszenia ograniczeń wprowadzonych z powodu epidemii. Wznowić działalność będzie mógł m.in. sektor gastronomiczny, a zalecany dwumetrowy dystans między ludźmi zostanie zmniejszony do jednego metra.

Autorzy listu napisali, że konieczne jest podjęcie pilnych działań w celu zapobieżenia dalszym ofiarom śmiertelnym i należy przeprowadzić szybką ocenę tego, jak Wielka Brytania jest przygotowana na nową epidemię koronawirusa. "Wiele elementów infrastruktury potrzebnej do opanowania wirusa zaczyna być wprowadzanych w życie, ale nadal istnieją poważne wyzwania" - uważają.

"Przegląd nie powinien polegać na spoglądaniu wstecz lub obarczaniu kogoś winą" - stwierdzili, a zamiast tego powinien koncentrować się na "obszarach słabości, w których konieczne jest pilne podjęcie działań zapobiegających dalszym ofiarom śmiertelnym i pozwalających jak najszybciej przywrócić gospodarkę do stanu pełnego bezpieczeństwa".

Wezwano rząd do utworzenia ponadpartyjnej komisji z udziałem przedstawicieli wszystkich czterech części składowych Zjednoczonego Królestwa, której zadaniem byłoby opracowanie praktycznych zaleceń.

We wtorek podczas rządowej konferencji prasowej główny doradca naukowy rządu Patrick Vallance i naczelny lekarz Anglii Chris Whitty przyznali, że przedstawiony przez premiera Johnsona plan nie jest wolny od ryzyka, ale wskazali, że jego całkowite wyeliminowanie nie jest możliwe.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Obraz leo2014 z Pixabay 

Złożono projekt ustawy zaostrzającej kary za niszczenie pomników wojennych

Osobom niszczącym lub bezczeszczącym pomniki i monumenty ku czci poległych w czasie wojen ma grozić do 10 lat więzienia i nieograniczona grzywna - przewiduje projekt ustawy, nad którą prace zaczęli we wtorek brytyjscy posłowie.

Złożony przez posła rządzącej Partii Konserwatywnej Jonathana Gullisa projekt ustawy o miejscach pamięci wojennej znosi limit grzywien i pozwala, by sprawy zbezczeszczenie pomników poległych na wojnach były rozpatrywane przez sądy koronne, niezależnie od wartości strat materialnych. Obecnie, jeśli straty materialne, nie przekraczają 5000 funtów, takimi sprawami zajmują się sądy pokoju, czyli najniższej instancji, a maksymalna kara więzienia to sześć miesięcy za każdy popełniony czyn.

"Upływ czasu zawsze wiąże się z niebezpieczeństwem zatarcia zbiorowej pamięci. Nie zapominajmy o poświęceniu i odwadze tych, którzy zapłacili najwyższą cenę. Młodzi mężczyźni i kobiety, którzy oddali swoją przyszłość, swoją miłość, swoje życie i swoje marzenia, aby zapewnić wolność, którą kiedyś znali, od tyranii - dla nas, nienarodzonych pokoleń, które siedzą bezczynnie, gdy pomniki poświęcone ich wiecznej pamięci są bezczeszczone" - mówił Gullis. "Ja nie będę siedział bezczynnie, ani nie będę milczał" - podkreślił.

Projekt zaostrzenia kar za bezczeszczenie wojennych miejsc pamięci jest reakcją na wydarzenia, do których doszło na początku czerwca przy okazji demonstracji ruchu Black Lives Matter. Antyrasistowscy aktywiści namalowali sprayem napisy na stojącym przed parlamentem pomnikiem premiera Winstona Churchilla, a także na The Cenotaph - monumencie poświęconym poległym w czasie obu wojen światowych, jak również próbowali podpalić umieszczoną na nim brytyjską flagę. Do podobnych aktów wandalizmu doszło także w innych miastach.

"Nie wzywamy do tego, aby wszystkie te przestępstwa były karane 10 latami pozbawienia wolności. Ale chcemy naszym sędziom dać możliwość decydowania, czy dane przestępstwo zasługuje na przeniesienie do sądu koronnego" - wyjaśnił Gullis.

Jak w poprzedni weekend informowały media, nad zaostrzeniem kar za niszczenie wojennych pomników i miejsc pamięci dyskutowali ministrowie sprawiedliwości Robert Buckland i spraw wewnętrznych Priti Patel oraz prokurator generalna Suella Braverman, zaś projekt ustawy gotowa jest też poprzeć opozycyjna Partia Pracy.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

 

twitter / PoliticsBloke ( pomnik The Centograph)

Rząd rezygnuje z codziennych konferencji prasowych w sprawie epidemii

Po raz ostatni odbyła się we wtorek po południu konferencja prasowa brytyjskiego rządu na temat walki z koronawirusem. Wobec znaczących postępów w zwalczaniu epidemii zdecydowano o rezygnacji z przeprowadzania codziennych konferencji.

W ostatniej konferencji uczestniczyli - tak samo jak w pierwszej, 16 marca - premier Boris Johnson, główny doradca naukowy rządu Patrick Vallance i naczelny lekarz Anglii Chris Whitty. Codzienne konferencje na Downing Street zorganizowano w odpowiedzi na stawiane rządowi w początkowej fazie epidemii zarzuty małej transparentności w podejmowanych działaniach.

Odbywały się one od tego czasu codziennie - włącznie z weekendami, wszystkimi świętami i okresem pobytu Johnsona w szpitali - stając się popołudniowym rytuałem dla wielu Brytyjczyków, choć już dwa tygodnie temu zrezygnowano z ich przeprowadzania w weekendy. Jak wyliczyła stacja BBC, która codziennie je transmitowała, łącznie odbyły się 92 takie konferencje.

Z wyjątkiem kilku początkowych wszystkie następne były w formie zdalnej - na Downing Street byli tylko premier bądź któryś z ministrów i zazwyczaj dwie osoby z grona doradców medycznych i naukowych, koordynatorów programu wykrywania kontaktów czy zaopatrzenia w środki ochrony osobistej, w zależności od tego, co było akurat tematem przewodnim.

Konferencje znacząco poprawiły rządowy przekaz informacyjny w kwestii koronawirusa, choć rząd czasem pomijał niewygodne aspekty, np. gdy Wielka Brytania wyprzedziła Włochy pod względem liczby ofiar śmiertelnych i znalazła się na drugim miejscu na świecie (obecnie jest na trzecim), zrezygnowano z podawanych wcześniej porównań z innymi krajami. Ponadto w początkowym okresie uwzględniano tylko zgony w szpitalach, bez tych w domach opieki i innych miejscach, co sprawiało wrażenie mniejszej liczby zmarłych niż była w rzeczywistości.

Podczas ostatniej konferencji Johnson wyjaśnił, że pięć warunków, od których uzależnione było przejście do następnego etapu znoszenia restrykcji w Anglii, zostało spełnionych i powtórzył decyzje, które kilka godzin wcześniej ogłosił w Izbie Gmin. Od 4 lipca działalność będzie mógł wznowić m.in. sektor gastronomiczno-hotelarski, kina, muzea i galerie, świątynie czy salony fryzjerskie. Zmieniono także wytyczne w kwestii dystansu miedzy ludźmi - zamiast dwóch metrów obowiązywać będzie dystans jednego metra, choć z zachowaniem środków szczególnej ostrożności.

Johnson powtórzył także, że wszystkie te kroki mogą zostać cofnięte, jeśli nastąpi nawrót epidemii, co wciąż trzeba brać pod uwagę. Przypomniał o tym zwłaszcza Whitty, który zapytany o to, kiedy spodziewa się pełnego powrotu do normalności, zasugerował, że być może dopiero w przyszłym roku o tej porze.

"Byłbym zaskoczony i zachwycony, gdybyśmy nie byli w tej obecnej sytuacji przez całą zimę i do przyszłej wiosny. Spodziewam się, że znaczna ilość koronawirusa będzie krążyć przynajmniej do tego czasu i uważam za dość optymistyczny scenariusz, że nauka przyjdzie z pomocą w takich ramach czasowych" - powiedział Whitty.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Od 4 lipca trzecia faza znoszenia restrykcji koronawirusowych

Od 4 lipca w Anglii otwarte będą mogły być puby, restauracje, hotele, hostele, kina, muzea, galerie, świątynie, salony fryzjerskie, a wymagany dwumetrowy dystans między ludźmi zostanie zmniejszony do jednego metra - ogłosił we wtorek brytyjski premier Boris Johnson.

"Dzięki naszemu postępowi, możemy teraz pójść dalej i bezpiecznie złagodzić blokadę w Anglii. Na każdym etapie ostrożność pozostanie naszym hasłem przewodnim, a każdy krok będzie warunkowy i odwracalny. Naszą zasadą jest zaufanie Brytyjczykom, że będą w pełni świadomi zagrożeń, pamiętając, że im bardziej się otwieramy, tym bardziej musimy być czujni" - powiedział Johnson w Izbie Gmin.

Zgodnie z ogłoszonymi wytycznymi, tam, gdzie nie ma możliwości przebywania w odległości dwóch metrów od siebie, zaleca się zachowanie dystansu "jednego metra plus", przy czym plus oznacza środki takie jak instalacja ekranów, odwrócenie się tyłem do siebie, zapewnienie środków do dezynfekcji rąk i zasłanianie twarzy w środkach transportu publicznego.

Od lipca mogą być otwarte - pod warunkiem wprowadzenia zasad zmniejszających ryzyko zakażenia - hotele, hostele, kwatery typu bed and breakfast, apartamenty i domy wakacyjne, domki letniskowe lub bungalowy, kempingi, parkingi dla samochodów kempingowych, miejsca kultu religijnego, biblioteki, świetlice, restauracje, kawiarnie i stołówki pracownicze, bary i puby (ale klienci mogą siedzieć tylko przy stolikach, zaś właściciele będą proszeni o zbieranie danych kontaktowych klientów), kina, teatry i sale koncertowe (ale bez występów na żywo), muzea i galerie, salony fryzjerskie i fryzjerzy, place zabaw na otwartym powietrzu, siłownie i lodowiska na otwartym powietrzu, parki rozrywki i parki tematyczne i parki rozrywki, inne kryte ośrodki lub obiekty rekreacyjne.

Na razie pozostaną zamknięte kluby nocne, kasyna, kręgielnie i kryte lodowiska, miejsca do zabawy dla dzieci w zamkniętych pomieszczeniach, ośrodki spa, salony piękności, manikiurzyści, salony masażu, salony tatuażu, studia fitness i tańca w zamkniętych pomieszczeniach, siłownie i obiekty sportowe w zamkniętych pomieszczeniach, baseny i parki wodne oraz centra wystawiennicze lub konferencyjne.

Ponadto od 4 lipca członkowie jednego gospodarstwa domowego mogą spotykać się w pomieszczeniach zamkniętych z osobami z innego gospodarstwa domowego, w tym zostając na noc, przy czym te spotkania nie muszą być z tym samymi osobami, tzn. rodzina z dziećmi może się spotkać najpierw z jednymi dziadkami, a innego dnia z drugimi. Na zewnątrz ludzie mogą się gromadzić w grupach do sześciu osób z różnych gospodarstw domowych przy zachowaniu dystansu, zaś dwa gospodarstwa domowe dowolnej wielkości mogą się spotykać na zewnątrz, tzn. w przypadku dwóch dużych rodzin lub gospodarstw domowych nie będzie ograniczenia co do wielkości tego zgromadzenia.

"Dzisiaj możemy powiedzieć, że nasza długa narodowa hibernacja zaczyna się kończyć, a życie wraca do naszych sklepów, ulic i domów, zaś nowy, ale ostrożny optymizm jest wyczuwalny" - oświadczył Johnson. Zastrzegł jednak, że jeśli pojawi się groźba nawrotu wirusa, rząd nie zawaha się przed wycofaniem części lub wszystkich nowo ogłoszonych kroków.

Zapowiedź złagodzenia restrykcji - co dotyczy tylko Anglii, bo władze Szkocji, Walii i Irlandii Północnej same ogłaszają tempo podejmowanych kroków - została powszechnie poparta przez posłów, także z opozycji. Lider Partii Pracy Keir Starmer powiedział, że jego ugrupowanie "przeanalizuje szczegóły" i "przestudiuje wytyczne", ale "ogólnie rzecz biorąc, z zadowoleniem przyjmuję to oświadczenie, wierzę, że rząd stara się postępować właściwie, i że będziemy to wspierać".

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Obraz NickyPe z Pixabay 

Wiceszef MSW: od marca 2017 roku służby udaremniły 25 ataków terrorystycznych

25 ataków terrorystycznych udaremnił brytyjski kontrwywiad od zamachu na Moście Westminsterskim w marcu 2017 roku, a policja i służby bezpieczeństwa pracują obecnie nad ponad 800 sprawami - ujawnił w poniedziałek wiceminister spraw wewnętrznych James Brokenshire.

Brokenshire w rozmowie ze stacją Sky News powiedział, że brytyjskie służby bezpieczeństwa i wywiadu są jednymi z najlepszych na świecie, choć muszą się mierzyć ze zróżnicowanymi zagrożeniami, a "w każdym tygodniu mogą być setki tropów".

Była to reakcja na sobotni atak w Reading, kilkadziesiąt kilometrów na zachód od Londynu, gdzie w miejskim parku pochodzący z Libii 25-letni azylant Khairi Saadallah zaatakował nożem siedzące na trawie osoby, zabijając trzy z nich i poważnie raniąc trzy kolejne. Policja uznała, że atak miał podłoże terrorystyczne.

Saadallah w przeszłości odsiadywał wyrok więzienia w Wielkiej Brytanii za drobne przestępstwa nie mające związku z terroryzmem, ale w 2019 roku był przez pewien czas pod obserwacją MI5, gdyż miał planować wyjazd do Syrii.

Brokenshire przyznał jednak, iż w świetle ataku rząd być może będzie musiał zmienić swoją politykę. "Bardzo uważnie przyglądamy się wszystkim faktom i okolicznościom tej sprawy i jeśli są lekcje, które trzeba odrobić, jeśli są rzeczy, które należy zmienić, jeśli istnieje polityka, która wymaga zmiany, to właśnie to zrobimy" - zapewniał.

Wiceminister, w kompetencjach którego są kwestie bezpieczeństwa, wskazywał na 25 udaremnionych zamachów, ale od czasu ataku na Moście Westminsterskim w marcu 2017 roku było też kilka, którym nie udało się zapobiec, w tym trzy - nie licząc sobotniego w Reading - z ofiarami śmiertelnymi wśród przypadkowych osób.

Były to samobójczy zamach bombowy w Manchesterze w maju 2017 roku, gdy zginęły 22 osoby, atak na Moście Londyńskim w czerwcu 2017 roku z ośmioma ofiarami śmiertelnymi, atak w Fishmongers' Hall w Londynie w listopadzie 2019 roku, gdy zginęły dwie osoby. Poprzedni atak o charakterze terrorystycznym miał miejsce w lutym tego roku w Streatham w południowym Londynie, choć tam jedyną ofiarą śmiertelną był sam sprawca zabity przez funkcjonariuszy.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Szef BoE: bez interwencji rząd miałby problem ze sfinansowaniem wydatków

Bank Anglii (BoE) w początkowej fazie kryzysu, wywołanego przez epidemię koronawirusa, uratował brytyjski rząd przed niemożnością sfinansowania wydatków - powiedział w poniedziałek stacji Sky News jego gubernator Andrew Bailey.

Jak mówił, gdyby Bank Anglii nie interweniował w czasie krachu, który wówczas nastąpił na rynku, rząd - po raz pierwszy, od kiedy można sięgnąć pamięcią - miałby problem ze sfinansowaniem wydatków.

Bailey, który objął stanowisko gubernatora banku centralnego w połowie marca, czyli w momencie, gdy rozpoczynała się w Wielkiej Brytanii epidemia, udzielił obszernego wywiadu na temat początkowej fazy kryzysu.

Jak mówił, wyglądało przez pewien czas na to, że rząd nie będzie mógł znaleźć chętnych do zakupu obligacji, co byłoby sytuacją niespotykaną. Wprawdzie w 2009 r., w czasie kryzysu finansowego, zdarzyło się, że nie zdołano sprzedać wszystkich oferowanych wówczas obligacji, ale było to postrzegane jako jednorazowy przypadek.

Bailey powiedział, że w marcu sytuacja na rynku była jeszcze poważniejsza, co skłoniło Bank Anglii do interwencji w postaci zwiększenia programu luzowania ilościowego o rekordowe 200 mld funtów.

"Zasadniczo byliśmy dość blisko krachu na niektórych z głównych rynków finansowych. Mieliśmy dużą niestabilność na głównych rynkach, na rynku walutowym, na rynku obligacji. Widzieliśmy rzeczy, które nie miały precedensu, na pewno w ostatnim czasie. I stanęliśmy w obliczu poważnych zaburzeń" - mówił Bailey.

Zapytany, co by się stało, gdyby bank nie interweniował, Bailey powiedział: "Myślę, że perspektywy byłyby bardzo złe. Byłoby to bardzo poważne. Myślę, że znaleźlibyśmy się w sytuacji, w której w najgorszym przypadku rząd miałby problemy z finansowaniem wydatków w krótkiej perspektywie". Dodał, że to nigdy nie zdarzyło się, od kiedy można sięgnąć pamięcią.

Bailey odniósł się również do zarzutów, że zwiększenie luzowania ilościowego najpierw o wspomniane 200 mld, a w zeszłym tygodniu o kolejne 100 mld, ma na celu pomaganie rządowi w finansowaniu wydatków. "W żadnym momencie nie myśleliśmy, że naszym zadaniem jest po prostu finansowanie wszelkich długów, jakie emituje rząd" - powiedział, podkreślając, że celem jest zapewnienie stabilności gospodarczej.

Gubernator ostrzegł też, że Wielka Brytania musi przygotować się na koniec okresu znikomego bezrobocia, które spadło poniżej 4 proc., oraz że cała struktura gospodarki zostanie zmieniona przez kryzys.

Powiedział, że wiele zadłużonych firm będzie miało trudności z finansowaniem wydatków w najbliższych miesiącach, ale problemy wykraczają poza zbilansowanie budżetu. "Są pewne działania, które ludzie wykonywali przed Covid-19, a do których po prostu nie wrócą. Przez jakiś czas nie będzie tak samo" - mówił.

"Zatem myślę, że będą pewne działania i firmy, które miały doskonale opłacalny model biznesowy przedtem i nie były nadmiernie zadłużone, ale niestety nawyki się zmieniły. Będą firmy, które nie przetrwają - niestety tak jest" - oświadczył. Jak dodał, wraz z tymi strukturalnymi zmianami w gospodarce część miejsc pracy zostanie zlikwidowana.

Jak zauważa Sky News, te uwagi są istotne, ponieważ obecny scenariusz Banku Anglii dotyczący następstw epidemii zakłada, że po gwałtownym wzroście bezrobocia w czasie zamknięcia, rynek pracy stopniowo wróci do normy. Tymczasem to sugeruje, że nie jest on już tak pewny tego pełnego ożywienia.

Bailey powiedział też, że Wielka Brytania stoi przed podwójnym wyzwaniem - z powodu epidemii i brexitu. "W przypadku Covid-19 możemy stwierdzić, że istnieją działania, które funkcjonowały w gospodarce przed Covid, które okazują się być po prostu nierentowne, lub ludzie nie chcą ich robić w świecie, który nadchodzi. I to może strukturalnie zmienić część gospodarki, na przykład - może zmienić sposób, w jaki podróżujemy" - powiedział.

"Myślę, że brexit może z czasem doprowadzić do pewnych zmian w strukturze handlu. I znowu, może się zdarzyć pewne strukturalne dostosowanie (do tych zmian)" - oznajmił.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Osoby najbardziej zagrożone koronawirusem nie będą musiały się izolować

Ok. 2,2 mln osób, którym ze względu na stan zdrowia zalecono całkowite pozostawanie w domach w czasie epidemii koronawirusa, od 6 lipca będzie mogło spotykać się z innymi, zaś od 1 sierpnia - może zakończyć izolację, ogłosiło w poniedziałek brytyjskie ministerstwo zdrowia.

Chodzi m.in. o osoby, które miały przeszczepy narządów, pacjentów chorych na raka w trakcie chemioterapii, kobiety w ciąży mające choroby serca oraz osoby z ciężkimi schorzeniami układu oddechowego, takimi jak mukowiscydoza i ciężka astma. Te schorzenia wydatnie zwiększają ryzyko zgonu w przypadku zakażenia koronawirusem, zatem pod koniec marca rząd zdecydowanie zalecił im pozostawanie w domach, oferując zarazem wsparcie w postaci dostaw zakupów. Ponad połowa z tych osób jest poniżej 70. roku życia, a ponad 90 tys. to dzieci.

Pierwsze poluzowanie zalecenia izolacji nastąpiło w ich przypadku od 1 czerwca - mogą one wychodzić raz dziennie, aby spotkać się z jedną osobą z innego gospodarstwa domowego, ale tylko na otwartej przestrzeni i utrzymując dwumetrowy dystans.

Zgodnie ze zmianami ogłoszonymi w poniedziałek, osoby te od 6 lipca będą mogły spotykać się na zewnątrz z maksymalnie sześcioma innymi, z różnych gospodarstw domowych, a ci, którzy mieszkają samemu będą mogli tworzyć tzw. "bańki wsparcia" z dowolnym innym gospodarstwem domowym, tzn. że będą mogli je odwiedzać i zostawać tam na noc.

Natomiast od 1 sierpnia nie będą one już musiały się izolować, choć nadal powinny przestrzegać zasad dystansu społecznego będąc poza domem i zachowywać szczególne środki ostrożności. Będą one mogły wrócić do pracy, pod warunkiem, że w miejscu pracy wprowadzone są wytyczne zwiększające bezpieczeństwo, co zarazem oznacza, że przestanie im automatycznie przysługiwać zasiłek chorobowy. Wraz z końcem lipca wstrzymane zostaną też dostawy darmowych paczek z podstawowymi artykułami żywnościowymi.

Minister zdrowia Matt Hancock powiedział, że ma pełną świadomość, jak niesamowicie trudne jest dla izolujących się osób pozostawanie przez wiele tygodni bez kontaktu z innymi i bez możliwości wyjścia z domu. "Wiedzieliśmy, że prosimy o trudną rzecz, ale te środki były niezbędne do ratowania życia. Teraz, gdy liczba infekcji nadal spada, nasi eksperci medyczni doradzają, że możemy złagodzić niektóre z tych środków, wciąż zapewniając ludziom bezpieczeństwo" - oświadczył.

Złagodzenie tych restrykcji dotyczy tylko Anglii. Władze Irlandii Północnej już wcześniej ogłosiły, że najbardziej podatne osoby od 31 lipca nie będą się musiały izolować. W Szkocji zalecenie izolowania się ma obowiązywać co najmniej do 31 lipca, a w Walii do 16 sierpnia.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Koronawirus: Dzieci „rozwijają stres pourazowy” z powodu pandemii.

Dzieci rozwijają poważne choroby psychiczne, w tym stres pourazowy, z powodu pandemii koronawirusa, jak ostrzega organizacja charytatywna.

W raporcie, organizacja Childhood Trust stwierdza, że dzieci biedne są wyjątkowo podatne na zagrożenia. Oprócz obaw o zdrowie swoich bliskich, wiele dzieci boryka się z izolacją społeczną i głodem. Brak dostępu do internetu powoduje również zaległości w nauce u dzieci będących w trudnej sytuacji materialnej.
            Ponieważ wiele klas jest nadal zamkniętych z powodu restrykcji, dzieci, które nie mogą uzyskać dostępu do internetu w domu, zostały całkowicie wykluczone z lekcji online. Nauczyciele ostrzegają, że doprowadzi to do utrwalenia się nierówności między nimi a kolegami z klas z zamożniejszych rodzin. Dzieci w tej sytuacji nie mają również dostępu do terapii online lub innych potrzebnych wizyt w służbie zdrowia.

            Brak kontaktu z nauczycielami i lekarzami pierwszego kontaktu, którzy są przeszkoleni w wykrywaniu oznak znęcania się i zaniedbania, pozostawia dzieci, które doświadczają przemocy w domu, ukryte i zagrożone”.

Laurence Guinness, dyrektor naczelny Childhood Trust, powiedział BBC News, że wiele dzieci, doświadcza „prawdziwych koszmarów” związanych z koronawirusem i śmiercią -co jest możliwym efektem ubocznym zespołu stresu pourazowego (PTSD).

Powiedział, że te dzieci były szczególnie poruszone globalną liczbą ofiar śmiertelnych, co zmartwiło ich rodziców i przyjaciół przed śmiercią z powodu koronawirusa.

„Rosnące liczby ofiar śmiertelnych są zgłaszane każdego dnia - te dzieci to wszystko widziały i zinternalizowały” - powiedział.

Raport cytuje także dr Marię Loades, psycholog kliniczny z Uniwersytetu w Bath, mówiąc, że obostrzenia mogą „zwiększyć ryzyko depresji i prawdopodobnego lęku, a także ewentualnego stresu pourazowego”.

Galiema Amien-Cloete, dyrektor szkoły podstawowej w Londynie, powiedziała BBC, że widziała również obawy rodziców związane z koronawirusem „przeniesione na ich dzieci”.

Dodała, że w przypadku dzieci utrata rutyny, kontaktu z przyjaciółmi i regularnej edukacji są często doświadczane „jak żałoba”.

Dzieci w gospodarstwach domowych o niskich dochodach mogą również odczuwać lęk, gdy jedno lub oboje z rodziców są kluczowymi pracownikami - według analiz BBC, setki tysięcy ludzi zarabia poniżej zalecanej przez Fundację Living Wage stawki. Niepokój wynika nie tylko z braku żywności i ubóstwa, ale także dlatego, że ich rodzice wykonują zawody wysokiego ryzyka.

            Jedna z licealistek w wieku szkolnym, cytowana w raporcie, powiedziała, że„niepokoję się, bo moja mama pracuje dla NHS, i nie wiem, czy ją to dotknie, czy nie”. Inna młoda dziewczyna mówiła, że za każdym razem, gdy matka wychodziła z domu do pracy, myślała: „mama umrze, nie wróci”.

            Organizacja „Childhood Trust”, która współpracuje z około 200 organizacjami charytatywnymi, rozmawiała również z dziećmi posiadającymi historię problemów zdrowia psychicznego, aby dowiedzieć się, czy były w stanie uzyskać dostęp do potrzebnej im pomocy. Z 2000 dzieci z zaburzeniami zdrowia psychicznego, z którymi rozmawiano, 83% stwierdziło, że wybuch epidemii koronawirusa pogorszył ich zdrowie psychiczne.

            W trakcie lockdown'u”centra kultury i grupy wsparcia również przeniosły swoje usługi online. Nie są one jednak dostępne dla dzieci, które nie mają dostępu do internetu - na przykład dla dzieci które, są bezdomne i mieszkają w tymczasowych zakwaterowaniach lub w przeludnionych mieszkaniach bez dostępu do wifi.

Te nierówności również są ze sobą powiązane. Dzieci z czarnych i innych mniejszości etnicznych częściej żyją w przepełnionych mieszkaniach, co utrudnia zdobycie dostępu do pomocy osobom z problemami natury psychicznej. Jednocześnie ich rodzice częściej chorują i umierają na koronawirusa, co zwiększa prawdopodobieństwo urazu u dzieci.

Guinness powiedział BBC, że dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi są szczególnie mocno dotknięte. Na przykład dla osób z zaburzeniami ze spektrum autyzmu (ASD) utrata dodatkowej nauki i ustalonych procedur była „katastrofalna”. Niektórzy rodzice twierdzą, że rozwój ich dzieci spadł już o rok.

Raport stwierdza również, że podczas „lockdown'u”szczególnie narażone są dzieci będące ofiarami znęcania się i wykorzystywania seksualnego . Były sekretarz stanu, Sajid Javid, ostrzegł przed „gwałtownym wzrostem” przypadków wykorzystywania dzieci na początku tego miesiąca.

Childhood Trust wskazuje również na wzrost sprzedaży alkoholu o 21% w okresie panujących obostrzeń i przytacza statystyki, według których 2,6 miliona dzieci mieszka z rodzicem pijącym alkohol w sposób ryzykowny, a 70 000 000 żyje z osobą uzależnioną od alkoholu.

„Troska dzieci i młodych ludzi o członków rodziny z uzależnieniami i / lub problemami alkoholowymi może mieć znacznie większy wpływ na ich własne zdrowie fizyczne i psychiczne, relacje i wyniki edukacyjne niż przed wprowadzeniem ograniczeń Covid-19” - czytamy w raporcie. Wynika to szczególnie z braku kontaktu z nauczycielami i pracownikami służby zdrowia przeszkolonymi w wykrywaniu oznak znęcania się.

Dyrektor Amien-Amo-Cloete powiedziała BBC, że wierzy, że problemy te będą nadal wpływać na całe pokolenie dzieci długo jeszcze po kryzysie koronawirusa.

„Ludzie powtarzają„ kiedy koronawirus się skończy ”- powiedziała. „Ale nikt nie wie, kiedy to się skończy ”.

„Myślę, że musimy być świadomi, że to nie skończy się tak szybko,  ponieważ będziemy musieli również poradzić sobie z tym, jak wpłynęło to na dzieci. To jest jak żałoba - mówią, że człowiek nigdy nie pogodzi się ze śmiercią kogoś bliskiego, tylko się uczy. jak z tym żyć. Nie powinniśmy myśleć, że wszystko wróci do normy, gdy tylko nie będzie już więcej przypadków ”.

Obraz Manuel Darío Fuentes Hernández z Pixabay 

Wszystkie ofiary ataku w Reading były związane ze środowiskiem LGBT

Wszystkie trzy ofiary śmiertelne sobotniego ataku nożownika w Reading na zachód od Londynu były związane z miejscowym środowiskiem LGBT, choć nic nie wskazuje, by to było motywem działania sprawcy, 25-letniego azylanta z Libii.

W poniedziałek wieczorem podano personalia trzeciej ofiary. Stwierdzono, że to David Wails, naukowiec pracujący dla dużej firmy chemicznej. Jak poinformowano, aktywnie wspierał miejscowe środowisko LGBT. Gejami natomiast były dwie pozostałe ofiary - 36-letni James Furlong, nauczyciel z gimnazjum pobliskiej miejscowości Wokingham i 39-letni Amerykanin Joe Ritchie-Bennett, który od 15 lat mieszkał w Wielkiej Brytanii. Na razie nic nie wskazuje, by mogło to być to przyczyną ataku i wygląda, że byli oni przypadkowymi ofiarami.

Według relacji świadków Khairi Saadalah podbiegł nagle, krzycząc trudne do zrozumienia słowa, do siedzącej w parku grupy 8-10 osób i dźgnął nożem w szyję i w bok co najmniej trzy z nich, zanim pozostali zdążyli się zorientować, co się dzieje. Następnie w trakcie ucieczki zaatakował jeszcze inne osoby. W ataku ranne zostały jeszcze trzy osoby, ale jak podano w poniedziałek wieczorem wszystkie wyszły już ze szpitala.

Policja poinformowała w niedzielę, że traktuje zdarzenie jako mające podłoże terrorystyczne.

Jak podają brytyjskie media, Saadallah przybył do Wielkiej Brytanii w 2012 r. jako uchodźca z Libii, a w 2018 r. otrzymał azyl - mimo że w ciągu tych sześciu lat miał liczne konflikty z prawem. W zeszłym roku znajdował się przez pewien czas pod obserwacją MI5 w związku z zamiarem wyjazdu do Syrii, bądź Libii.

Dziennik "The Guardian" podał, że Saadallah miał zdiagnozowany zespół stresu pourazowego, depresję i emocjonalnie niestabilne zaburzenie osobowości. Według relacji sąsiadów, lubił pić whisky i palić marihuanę. Z kolei "The Sun" poinformował, że zalewie 16 dni przed atakiem wyszedł z przedterminowo z więzienia, gdzie odsiadywał wyrok 17 miesięcy i 20 dni za drobne przestępstwa nie mające podłoża terrorystycznego.

Gazety "The Sun" oraz "Daily Telegraph" przywołują też wpis zamieszczony na Facebooku przez Mo Saadallaha, który twierdzi, że jest bratem sprawcy, a obecnie jak się przypuszcza przebywa w Libii. Pod informacją o ataku napisał on: "To nieprawda. Khairi bronił się... rasistowskie kraje. Wolność dla mojego brata przed!!" (nie jest jasne, do czego odnosi się słowo „przed”, prawdopodobnie to efekt słabej znajomości angielskiego - PAP), a w innym wpisie, również z błędem, napisał: "Nie jesteśmy terrorystami. Pier... Anglię!".

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

W pobliżu Stonehenge odkryto dużą strukturę z epoki neolitu

Archeolodzy odkryli dużą neolityczną konstrukcję składającą się z głębokich wykopów tworzących okrąg o średnicy ok. 2 km wokół miejsca kultu w Durrington Walls, położonego 3 km na północny-wschód od Stonehenge w południowej Anglii - poinformował w poniedziałek Reuters.

"Czołowi badacze Stonehenge i jego okolic byli zaskoczeni skalą tej struktury i tym, że nie została ona wcześniej odkryta mimo bliskiej odległości od Stonehenge" - powiedział jeden z uczestniczących w badaniach archeologów Vincent Gaffney.

Dodał, że jest to niezwykłe odkrycie o dużym znaczeniu.

Stworzona ok. 4,5 tys. lat temu struktura składała się z głębokiego na pięć i szerokiego na dziesięć metrów wykopu. Jak dotąd odkryto 20 części tej konstrukcji. Naukowcy spodziewają się, że będzie ich jeszcze więcej, ale część obszaru, na którym leży okrąg nie nadaje się do prowadzenia badań, ze względu na późniejsze przekształcenia terenu.

W samym centrum okręgu znajduje się Durrington Walls, jedno z największych w Wielkiej Brytanii stanowisk archeologicznych, składające się z osady z czasów neolitu, a także miejsca kultu. Wykop mógł wyznaczać symboliczną granicę, kierować ludzi do świętego miejsca w jego centrum, albo przestrzegać przed wkroczeniem na jego teren - wyjaśnia dziennik "The Guardian".

Naukowcy początkowo sądzili, że zagłębienia w ziemi, które z czasem zostały przysypane, miały naturalny charakter, dopiero ostatnie badania przeprowadzone dzięki najnowszym technologiom potwierdziły, że jest to konstrukcja celowo wykonana przez ludzi.

Gaffney zaznacza, że skala i precyzja odkrytej konstrukcji potwierdza, że jej budowniczowie musieli dysponować systemem mierzenia odległości. Przypuszcza też, że struktura mogła być odbiciem kosmologicznych wyobrażeń kultury, która ją stworzyła.

Jak powiedział gazecie badacz z University of St Andrews Richard Bates, ten zabytek pozwala nam "mieć wgląd w przeszłość pokazującą społeczeństwo bardziej złożone, niż mogliśmy to sobie kiedykolwiek wyobrażać". (PAP)

Koncert na rzecz walki z Covid-19 - zaśpiewają m.in. Shakira i Miley Cyrus

Światowe gwiazdy muzyki i filmu, w tym Shakira i Miley Cyrus, wezmą w sobotę udział w nadawanym w internecie koncercie charytatywnym, który ma pomóc w walce z pandemią Covid-19 w ramach wspólnej inicjatywy ruchu obywatelskiego Global Citizen i Komisji Europejskiej.

Inicjatywa pod hasłem "Globalny cel: zjednocz się dla naszej przyszłości" ma za zadanie zebrać miliardy dolarów z prywatnych i publicznych darowizn, aby pomóc zmniejszyć wpływ pandemii na marginalizowane społeczności - informuje agencja Reutera.

Amerykańska gwiazda muzyki pop Miley Cyrus, która zabrała głos w panelu internetowym zorganizowanym przed imprezą, zwróciła uwagę, że pandemia koronawirusa dotyka najbiedniejszych ludzi na świecie. Wezwała darczyńców przeznaczających pieniądze na testy, leczenie i szczepionki, aby upewnili się, że są one opracowywane w sposób umożliwiający dostęp do nich każdej osobie.

Naukowcy i producenci leków na całym świecie pracują nad ponad 100 potencjalnymi szczepionkami przeciwko chorobie Covid-19, która do tej pory uśmierciła już ponad 463 tys. ludzi na świecie.

W koncercie w sieci, który poprowadzi amerykański aktor i zapaśnik wrestlingu Dwayne "The Rock" Johnson, wystąpią: Cyrus, Chloe x Halle, Christine and the Queens, Coldplay, Shakira i inni, a także aktorzy Charlize Theron i Hugh Jackman oraz emerytowana gwiazda piłki nożnej David Beckham.

"Potrzebujemy, aby nasi światowi przywódcy przeznaczyli miliardy dolarów na opracowanie i sprawiedliwą dystrybucję testów, terapii i szczepionek" - powiedział Hugh Evans, dyrektor naczelny Global Citizen, ruchu walczącego na rzecz zakończenia skrajnego ubóstwa do 2030 r.

Przewodnicząca KE Ursula Von Der Leyen powiedziała, że koncert zbiegnie się ze szczytem, na którym artyści, naukowcy i światowi przywódcy "zaangażują się w pomoc w zwalczaniu koronawirusa na świecie, nie pozostawiając nikogo za sobą".

Agencja Reutera zauważa, że UE w coraz większym stopniu staje się orędownikiem globalnej współpracy w wysiłkach na rzecz kontroli i zakończenia pandemii Covid-19, wywołanej koronawirusem SARS-CoV-2, podczas gdy Stany Zjednoczone i Chiny koncentrują się bardziej na inicjatywach krajowych. (PAP)

Image

Świetna aplikacja! Pobierz!

Image
Image

Jesteś świadkiem ciekawych wydarzeń?

Zarejestruj się i podziel się swoją historią

Autorzy 

Zostań autorem
Image
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies - Polityka prywatności. Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych - RODO. Więcej dowiesz się TUTAJ.