Hide
BĄDŹ NA BIEŻĄCO!
Follow on Facebook
Facebook
Show
Wed, Sep 11, 2024

Polska

Kontakt
Kontakt

Polska

All Stories

Narodowa kompromitacja

Gdy Międzynarodowa Komisja Zdrowia WHO ogłosiła wirus Covid19 jako pandemię, w większości krajów padło najważniejsze pytanie ", Czy sobie z nią poradzimy"
Nie będę opisywał jak poszczególne kraje radzą sobie z pandemią, bo jest to wiedza ogólnie dostępna. Chcę zająć się Polską.
Gdy w marcu wszystkie kraje europejskie ogłosiły już dotarcie wirusa do siebie, tylko Polska broniła się przed ogłoszeniem. Z różnych źródeł, od pracowników szpitalnych wiem, że rząd Polski opóźnił co najmniej o tydzień podanie informacji o pierwszym zarażonym. Zrobił to oczywiście dlatego, że nie był na to przygotowany. Przerażenie panowało jednakowe w każdym kraju, jednak w każdym prace nad ochroną pacjentów ruszyły natychmiast. W każdym  oprócz Polski. Nie mnie oceniać, co działo się później, bo wierzę, że zrobią to niezależne sądy, które w przyszłości rozliczą "działalność" polskich władz. Niemniej muszę napisać, że ta władza wykorzystała nawet fakt pandemii, by zaspokoić własne interesy. Można na to patrzeć w dwójnasób. Ministerstwo Zdrowia było tak niekompetentne, że nie wiedziało z kim zawiera umowy, albo zrobiło to świadomie. Oczywiście ani obecna prokuratura, ani sądy nie zajmą się tą sprawą. Należy poczekać do czasu, gdy wróci normalność.
Każdy rozsądny człowiek wie, że obecny rząd polski cały czas żongluje pandemią według własnego uznania. Pewnie można by przymknąć na to trochę oko, gdyby nie fakt, że stało się to niebezpieczne dla zwykłych obywateli. Świadomie kontrolowana ilość dziennych testów, przepełnione szpitale, ludzie czekający w karetkach po kilkanaście godzin na przyjęcie do szpitala, wreszcie zgodny ludzi, którymi nawet po śmierci przez wiele godzin nie ma się kto zająć, sprawiają, że przechodzą przeze mnie najgorsze myśli.
Kwintesencją nieudacznictwa ekipy rządzącej jest Stadion Narodowy przerobiony na "szpital" o równie dumnej nazwie, narodowy, dedykowany zakażonym koronawirusem. Huczne otwarcie i wielka propaganda sukcesu, mają się nijak do rzeczywistości.
Szybko okazało się, że "wielki sukces rządu" jest jego największą klapą.
Ktoś słusznie nazwał to miejsce narodowym sanatorium.
Gwóźdź do trumny niekompetencji partii rządzącej wbił, raczej nieświadomie, dyrektor stadionowego szpitala, który sam stwierdził, że osoby, u których pogorszy się stan zdrowia, zostaną przeniesione gdzie indziej.
Pytam zatem gdzie, skoro tak wielce chwalone dzieło w postaci "szpitala narodowego" powstało właśnie po to, by odciążyć szpitale, które nie dają sobie rady?
Nie jestem naiwny i wiem, że to pytanie pozostanie bez odpowiedzi.
Paranoja goni paranoję. Szkoda tylko, że odbywa się kosztem zdrowia i życia Polaków.

Photo 178369498 © GrandWarszawski | Dreamstime.com

Patriotyzm gospodarczy można realizować m.in. przez kupowanie polskich produktów

Kupując polskie produkty, wspierając rodzimych usługodawców realizujemy patriotyzm gospodarczy - mówił podczas VI Nadzwyczajnego Zjazdu Klubów "Gazety Polskiej" wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin.

W sobotę na stronie niezależna.pl opublikowanego relację z jednego z paneli towarzyszącego VI Nadzwyczajnego Zjazdu Klubów "Gazety Polskiej”, w którym brał udział m.in. wicepremier Jacek Sasin.

"Dziś bardzo trudno nam jest przewidzieć, jak będą się te okoliczności, które mają bezpośredni wpływ na gospodarkę, rozwijać, a przede wszystkim jak będzie postępować skuteczna walka z epidemią, bo ta epidemia koronawirusa, która na nas spadła wiosną tego roku, stworzyła zupełnie nową sytuację i zweryfikowała bardzo wiele twierdzeń, które wcześniej uchodziły za dogmaty i ci, którzy ośmielali się twierdzić inaczej, byli często nazywani oszołomami albo ludźmi, którzy nie rozumieją współczesnego świata albo współczesnej gospodarki" - mówił Sasin.

Według niego takim twierdzeniem, które szczególnie w ostatnim czasie zyskało na znaczeniu jest patriotyzm gospodarczy.

"Na świecie bardzo wiele gospodarek nie odeszło od tych zasad patriotyzmu gospodarczego, a wręcz przeciwnie, wzmacniany przez świadome działanie państwa cechował wiele gospodarek, które znakomicie radziły sobie na tym wielkim, globalnym rynku (...) Chcemy mówić Polakom i to robimy: kupujmy polskie produkty, wspierajmy polskie firmy, zachęcajmy te firmy, by się wspierały nawzajem, ale wszyscy Polacy wspierajmy polską przedsiębiorczość poprzez kupowanie polskich produktów, wspieranie polskich usługodawców. To jest zadanie dla nas wszystkich. W ten sposób każdy z nas może realizować patriotyzm gospodarczy" - wskazał wicepremier. (PAP)

Patriotyzm gospodarczy można realizować m.in. przez kupowanie polskich produktów

Demokracja - populizm 1-0

Populistyczne zapędy polityków zawsze robią głębokie podziały, bo jednym odbierają myślenie, a drugim wiarę w normalność.
Tydzień upłynął pod znakiem wyborów w USA. Wyborów ważnych z punku widzenia całego świata. Wyborów, które przyniosły zmianę prezydenta i nadzieję na powrót normalności. Wyborów, które decyzją Amerykanów wygrał Demokrata Joe Biden.
Pierwsze, światowe szaleństwo, coraz szybciej maszerującego populizmu usłyszało stop.
Nie chcę się rozpisywać o prezydencie elekcie Joe Bidenie, na to przyjdzie czas. Muszę jednak wspomnieć o historycznym wydarzeniu w postaci wice prezydent Kamali Harris. Po raz pierwszy kobieta dostąpi tego zaszczytu. Kobieta niezwykła. Córka imigrantów, znakomicie wykształcona. To kolejny krok w utwierdzeniu tezy, że Stany Zjednoczone są wyjątkowym krajem dla wszystkich.
Tymczasem nieprzewidywalny, kontrowersyjny prezydent Donald Trump, który zrobił sobie z Białego Domu ulubioną zabawkę, nie potrafi się z nią rozstać. To kolejne, historyczne wydarzenie, bo urzędujący prezydent, nie potrafi pogratulować zwycięstwa rywalowi. Ameryka sobie z tym poradzi, ale na nieszczęście Polski Donald Trump ma wiele wspólnych cech z politykami partii rządzącej w Polsce, a w Polsce tak łatwo nie będzie. Można by nawet w pierwszej chwili być dumnym z takiego porównania, gdyby nie to, że ludzie tego pokroju, są zwyczajnie niebezpieczni.
Ich zawsze przemyślane zachowanie sieje spustoszenie myślowe wśród swoich wyznawców. Tam nie są ważne dane, nie są ważne fakty, bo ważny jest propagandowy sukces, którego nijak nie da się obronić.
Donald Trump, już od kilku miesięcy zapowiadał swoim wyborcom, że albo wygra on, albo wybory będą sfałszowane. To groźny proceder, szczególnie w USA, gdzie ludzie mają dostęp do broni, a wśród ludzi zawsze znajdą się jacyś szaleńcy.
Jak wiele jego zachowań odnosi się do partii rządzącej w Polsce niech świadczy fakt, dla mnie najbardziej istotny.
Gdy w Polsce, tuż po zamknięciu lokali wyborczych, wyborów na prezydenta Andrzej Duda wyszedł i ogłosił zwycięstwo, nie wierzyłem w to, co widzę. Nigdy w demokratycznym państwie prawa nic takiego nie miało miejsca i nic takiego nie ma prawa mieć miejsca.
Zszokowało mnie, to gdy identycznie zachował się Donald Trump, tym bardziej że amerykańska demokracja jest w USA świętością. Pokazuje to jak bardzo politycy pokroju panów Dudy i Trumpa nie powinni sprawować żadnych politycznych funkcji.
Tacy ludzie, to niebezpieczne zło. Tacy ludzie mają wpływ na myślenie wielu, słabych osób. Tacy ludzie nie przyjmują do wiadomości porażki. To wszystko dyskwalifikuje ich dożywotnio.
Tak jak nie martwię się o Amerykę, bo w niej demokracja jest tak mocno zakorzeniona, że jak trzeba będzie, to delegacja senatorów wejdzie do Gabinetu Owalnego i powie:
"Mr President, it's over", tak o przekazanie władzy przez Prawo i Sprawiedliwość w przypadku ich porażki, boję się i to bardzo.
Mam tylko nadzieję, że Polacy na tyle otwierają oczy, że jeśli trzeba będzie, będą wiedzieć jak się zachować, gdy będzie taka potrzeba.

 

 

Photo 64783205 © Krzysztof Nahlik | Dreamstime.com

Cienka, nieprzekraczalna granica.

 Gdy w 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość przejmowało władzę, znalazło się kilkoro dziennikarzy, którzy krzyczeli "Nie straszcie PiSem. Dajmy im porządzić"
Pukałem się wtedy w czoło nie mogąc uwierzyć w to, co widzę. Nie trzeba było długo czekać, by przekonać się jak bardzo mylili się owi dziennikarze.

PiS demontaż kraju rozpoczął od demontażu Trybunału Konstytucyjnego, bo to był ich podstawowy wróg, który mógł im przeszkodzić w ich planach. Z założenia, demontaż Trybunału Konstytucyjnego mówi już wszystko, bo chodzi o kontrolę nad wyrokami zgodnymi z ustawą zasadniczą, lub nie, co jest podstawą demokratycznego państwa prawa.
Tak więc pod osłoną nocy zaprzysiężenie sędziów "dublerów" w miejsce prawidłowo powołanych, od których prezydent Duda nie odebrał przysięgi, było postawieniem stempla i marszem po swoje.

Kolejnym, genialnym krokiem, z punktu widzenia PiS, było natychmiastowe ogłoszenie i uruchomienie programu 500+
Jednym ruchem, ludzie stali się zakładnikami partii rządzącej, bo kto nie chce brać czego, co jest za darmo, choć de facto darmowe nie jest.
Później wszystko poszło już szybko. Przejęcie Spółek skarbu Państwa. Wielki atak na niezależne sądownictwo.

I właśnie wtedy ludzie pierwszy raz powiedzieli dość. Spore demonstracje w obronie sądów dały nadzieje, że PiS nawet mając swój Trybunał Konstytucyjny nie odważy się jawnie wprowadzać dyktatury.
Jednak genialne rozegranie taktyczne protestów z Dudą ukazującym się jako niezależny prezydent, uspokoiło nastroje społeczne. Ustawa jak wiemy powstała i to w jeszcze gorszej dla demokracji formie.  Wtedy pomyślałem sobie, że PiSu nie da się odsunąć od władzy w demokratyczny sposób. Że można ich pokonać tylko wielkim ruszeniem nie tylko dużych miast, ale i małych i wsi.

I gdy straciłem już nadzieję na takie ruszenie, nieomylny jak dotąd w zagarnianiu państwa Jarosław Kaczyński zrobił niewybaczalny błąd.

Ruszając nietykalny przez dziesięciolecia temat aborcji przekroczył cienką, nieprzekraczalną granicę. Założenie może i było logiczne. Trzy lata do wyborów, czas szalejącej pandemii.

Kaczyński przeliczył się jednak bardzo, bo pierwszy raz wszyscy ci, którzy wcześniej mówili: "sądy, Trybunał Konstytucyjny, mnie nie dotyczą" poczuli, że temat dotyczy każdego z nich, a jeśli nie ich osobiście, to ich dzieci, wnuków. Skala protestów, jaka nastała w Polsce przeszła oczekiwania wszystkich komentatorów.
Jarosław Kaczyński jedną, swoją decyzją wyprowadził na ulice setki tysięcy różnorodnych ludzi z miast, miasteczek i wsi. Wyprowadził, bo nikt rozsądny nie ma wątpliwości, że obecny Trybunał Konstytucyjny istnieje tylko z nazwy, a wszystkie decyzje podejmuje i zatwierdza osobiście Kaczyński.

Na ulice wyszli ludzie, wyszli w miejscach, w których nigdy wcześniej w historii nie miał miejsca nawet najmniejszy protest.
Beczka z prochem, jaką jest Prawo i Sprawiedliwość uchyliła wieko, a podpalony lont zbliża się do niej w szybkim tempie.

Złość ludzi skumulowała się wyjątkowo mocno.

Zmęczeni pandemią zaczęli dawać temu upust, przez co protesty w sprawie aborcji szybko zmieniły się w polityczno społeczne. Sam nie wiem ile postulatów mają protestujący, ale jak się słucha każdego z nich, to różnorodność jest nieograniczona. Tak jak różnorodni są protestujący.
Nie wiem jak się skończy czas tego pospolitego ruszenia, ale wiem, że ludzie przestali się bać, bo zrozumieli, że każda władza swoimi rozporządzeniami prędzej czy później dotknie każdego z nich. 

KM

Cienka, nieprzekraczalna granica.
Image

Świetna aplikacja! Pobierz!

Image
Image

Jesteś świadkiem ciekawych wydarzeń?

Zarejestruj się i podziel się swoją historią

Autorzy 

Zostań autorem
Image
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies - Polityka prywatności. Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych - RODO. Więcej dowiesz się TUTAJ.