Na co najmniej sześć godzin wstrzymano w piątek możliwość dołączenia do kolejki osób czekających, by oddać hołd zmarłej królowej Elżbiecie II. Kolejka osiągnęła maksymalną przewidzianą długość - 7,9 km, a szacowany czas oczekiwania to minimum 14 godzin.
Od środowego popołudnia trumna z ciałem Elżbiety II jest wystawiona w Westminster Hall w Pałacu Westminsterskim i pozostanie tam do poniedziałku, czyli dnia pogrzebu, aby dać mieszkańcom Wielkiej Brytanii możliwość pożegnania zmarłej monarchini i oddania jej hołdu. Jednak choć Westminster Hall otwarty jest w tym czasie przez 24 godziny na dobę, a przechodzący mają dosłownie kilka sekund na zatrzymanie się przy trumnie, kolejka wciąż się wydłużała.
Wraz z wpuszczeniem pierwszych osób brytyjskie ministerstwo cyfryzacji, kultury, mediów i sportu uruchomiło w internecie serwis pokazujący aktualną długość kolejki, jakie punkty charakterystyczne są w pobliżu jej końca oraz szacowany czas oczekiwania na wejście. W piątek przed południem ministerstwo poinformowało, że ciągnąca się wzdłuż południowego brzegu Tamizy kolejka ma długość 7,9 km, co oznacza, że osiągnęła maksymalną przewidzianą długość, a czas oczekiwania wynosi co najmniej 14 godzin, zatem na minimum sześć godzin wstrzymana zostaje możliwość dołączania do niej przez nowe osoby.
Pierwsze osoby stanęły w kolejce już w poniedziałek koło południa - na ponad dwie doby przed przewiezieniem trumny do Pałacu Westminsterskiego.
Brytyjska królowa Elżbieta II w wyemitowanym w sobotę tradycyjnym bożonarodzeniowym orędziu do narodu w bardzo osobisty sposób wspominała zmarłego w tym roku męża księcia Filipa, a także odniosła się do pandemii Covid-19, która ponownie jest powodem ograniczeń w czasie świąt.
"Chociaż jest to czas wielkiego szczęścia i radości dla wielu, Boże Narodzenie może być trudne dla tych, którzy stracili bliskich. W tym roku szczególnie rozumiem dlaczego. Ale w miesiącach od śmierci mojego ukochanego Filipa czerpałam wielką pociechę z ciepła i uznania z licznych hołdów dla jego życia i działania płynących z całego kraju, Wspólnoty Narodów i świata" - powiedziała monarchini.
Bożonarodzeniowe przemówienie poprzedził klip ze zdjęciami Elżbiety II i księcia Filipa, z fragmentami jednych z najsłynniejszy słów, jakie królowa wygłosiła na temat męża, gdy w 50. rocznicę ślubu opisała go jako swoją "siłę i opokę". Tegoroczne Boże Narodzenie jest pierwszym od śmierci na początku kwietnia księcia Filipa, który był mężem Elżbiety II przez ponad 73 lata.
"Ten psotny, dociekliwy błysk był tak samo jasny na końcu, jak wtedy, gdy pierwszy raz go zobaczyłam. Ale oczywiście życie składa się z ostatecznych rozstań, jak i pierwszych spotkań. I choć ja i moja rodzina tęsknimy za nim, wiem, że chciałby, abyśmy cieszyli się Bożym Narodzeniem. Czuliśmy jego obecność, gdy tak jak wielu na całym świecie przygotowywaliśmy się do Bożego Narodzenia" - mówiła królowa, wspominając jego "zdolność do wyciskania radości z każdej sytuacji".
Chwaląc jego pracę, królowa mówiła także, jak bardzo jest dumna z ich najstarszego syna, księcia Karola, i jego syna, księcia Williama, że przejęli pałeczkę, zwłaszcza jeśli chodzi o walkę z kryzysem klimatycznym. W świątecznym orędziu pojawiły się zdjęcia wszystkich wyższych rangą członków rodziny królewskiej, z zauważalnym wyjątkiem średniego syna królowej, księcia Andrzeja, oraz młodszego syna Karola, księcia Harry'ego i jego żony Meghan, którzy z różnych powodów wycofali się z pełnienia obowiązków.
Chociaż przemówienie było bardziej osobiste niż w poprzednich latach, królowa zwróciła też uwagę na ograniczenia, jakie pandemia Covid-19 nałożyła na wielu ludzi, oraz na to, że w tym roku ludzie mogą przynajmniej czerpać pociechę ze spotkań z rodziną.
"Chociaż Covid ponownie oznacza, że nie możemy świętować całkiem tak, jak byśmy sobie tego życzyli, nadal możemy cieszyć się wieloma radosnymi tradycjami, czy to śpiewając kolędy, o ile melodia jest dobrze znana, dekorując choinkę, dając i otrzymując prezenty, czy oglądając ulubiony film, w którym znamy już zakończenie. Nie jest zaskoczeniem, że rodziny tak często cenią swoje świąteczne zwyczaje" - mówiła Elżbieta II.
"Widzimy, jak nasze dzieci i ich rodziny przyjmują role, tradycje i wartości, które tak wiele dla nas znaczą, ponieważ są one przekazywane z pokolenia na pokolenie, a czasami są aktualizowane ze względu na zmieniające się czasy. Widzę to w mojej własnej rodzinie i jest to źródłem wielkiego szczęścia" - podkreśliła brytyjska monarchini.
"Książę Filip był zawsze świadomy tego poczucia przekazywania pałeczki, dlatego stworzył nagrodę księcia Edynburga, która oferuje młodym ludziom w całej Wspólnocie Narodów i poza nią szansę na eksplorację i przygodę. Nagroda ta pozostaje zdumiewającym sukcesem, opartym na jego wierze w przyszłość. Był również jednym z pierwszych orędowników poważnego podjęcia kwestii zarządzania środowiskiem i jestem niezmiernie dumna, że jego pionierskie działanie zostało podjęte i rozszerzone przez naszego najstarszego syna Karola i jego najstarszego syna Williama" - mówiła Elżbieta II.
Wspomniała również o nadchodzącym jubileuszu 70-lecia swojego panowania. "Za zaledwie sześć tygodni rozpocznie się mój osobisty rok jubileuszowy, który - mam nadzieję - będzie dla ludzi na całym świecie okazją do cieszenia się poczuciem wspólnoty, szansą na podziękowanie za ogromne zmiany, jakie zaszły w ciągu ostatnich 70 lat, społeczne, naukowe i kulturalne, a także do spojrzenia w przyszłość z ufnością" - powiedziała.
Tegoroczne Boże Narodzenie Elżbieta II z powodu pandemii ponownie spędza na zamku w Windsorze, a nie w wiejskiej posiadłości Sandringham, jak to ma w zwyczaju. (PAP)
Przypomnienie o możliwości spotykania się wyłącznie na zewnątrz w celu zmniejszenia rozprzestrzeniania się covid-19
-Od 29 marca grupy 6-osobowe lub dwa gospodarstwa domowe mogą się spotykać na zewnątrz
-Naukowcy i lekarze wzywają społeczeństwo, aby nie ulegać pokusie spotykania się w pomieszczeniach, ponieważ ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa jest znacznie wyższe wewnątrz pomieszczeń Apel nowej kampanii społecznej brzmi: „Zadbajmy o to, żeby kolejny krok luzowania obostrzeń przebiegł bezpiecznie”.
-W dniu wprowadzenia kolejnego etapu złagodzenia ograniczeń COVID-19, zostało zaprezentowane video, którego narratorem jest lekarz rodzinny, dr Hilary Jones MBE, który przypomina o konieczności pozostania na zewnątrz podczas spotkań z innymi.
Film podkreśla wpływ świeżego powietrza na zmniejszenie ryzyka transmisji i stanowi część kampanii rządowej „Hands, Face, Space and Fresh Air” (pol. „Ręce, Twarz, Dystans i Świeże Powietrze”), która przypomina opinii publicznej, aby kolejny krok stopniowego wychodzenia z lockdownu był przeprowadzony w bezpieczny sposób. Publiczna kampania informacyjna będzie prowadzona w telewizji, radiu, prasie, reklamie outdoorowej oraz mediach społecznościowych. Reklama telewizyjna została po raz pierwszy wyemitowana około godziny 19.15 na kanale ITV w poniedziałek 29 marca.
Nowe wytyczne pozwalają ludziom spotkać się z rodziną i przyjaciółmi, jednocześnie zwracając uwagę, iż w celu powstrzymania rozprzestrzeniania się wirusa ważne jest przestrzeganie zasad i opieranie się pokusie przytulania osób, które nie mieszkają w tym samym domu lub nie są w naszej „bańce” społecznej. Film w sposób naukowy wyjaśnia i ilustruje różnicę w sposobie, w jaki wirus COVID-19 zachowuje się w pomieszczeniu w porównaniu z sytuacją, kiedy przebywamy na zewnątrz. Po raz pierwszy od grudnia zeszłego roku grupy 6 osób lub dwa gospodarstwa domowe mogą spotykać się właśnie na zewnątrz.
„Każdego dnia jesteśmy coraz bliżej pokonania tego wirusa,” mówi Matt Hancock, sekretarz ds. zdrowia i opieki społecznej. „Zaszczepiliśmy już ponad połowę dorosłej populacji – jak również pojawiają się nowe szczepionki – ale musimy zachować czujność. Wiem, że ostatnie kilka miesięcy było wyzwaniem i wiele osób jest podekscytowanych możliwością zobaczenia przyjaciół i rodziny na świeżym powietrzu po raz pierwszy od miesięcy. Ale jak widać z rosnącej liczby przypadków w Europie, wirus ten nadal stanowi bardzo realne zagrożenie. Dzięki wprowadzeniu szczepionek zaszliśmy bardzo daleko i musimy chronić, to co udało nam się osiągnąć,” dodaje szef resortu zdrowia.
Wtóruje mu profesor Chris Whitty, naczelny ekspert medyczny. „Dzięki wysiłkom społeczeństwa zmniejszyliśmy liczbę przypadków i zgonów, ale wirus nadal jest w obiegu. Dowody są bardzo jasne, że przebywanie na zewnątrz jest bezpieczniejsze niż w pomieszczeniach. To ważne, aby o tym pamiętać w momencie, gdy przechodzimy do następnego etapu”, zaznacza.
Około jedna na trzy osoby zarażone koronawirusem nie wykazuje żadnych objawów, więc każdy może go rozprzestrzeniać nieświadomie. Poprzez kaszel, mówienie lub oddychanie osoba zarażona uwalnia do powietrza cząsteczki śliny, które mogą zawierać wirusa. Badania pokazują, że ryzyko infekcji jest znacznie niższe na świeżym powietrzu niż w pomieszczeniach, ponieważ
-W miarę zmniejszania się odległości pomiędzy ludźmi rośnie ryzyko wdychania zakażonych cząsteczek, szczególnie w pomieszczeniach, ponieważ trudniej jest fizycznie utrzymać dystans
-W pomieszczeniach mniejsze kropelki i aerozole zawierające wirusa mogą przez pewien czas pozostawać zawieszone w powietrzu, zwłaszcza jeśli nie ma wentylacji, w związku z czym inne osoby są bardziej narażone na wdychanie nagromadzonych substancjI
-Na zewnątrz cząsteczki zawierające wirus rozrzedzają się w świeżym powietrzu, a jednocześnie jest więcej miejsca na zachowanie dystansu, co zmniejsza ryzyko wdychania większych cząstek od zakażonej osoby
Ważne jest, aby osoby, które otrzymały szczepionkę, nadal przestrzegały zasad. Nie jest jeszcze w pełni znany wpływ szczepionki na przenoszenie wirusa, dlatego należy założyć, że osoby zaszczepione wciąż mogą zarażać, wystawiając innych na ryzyko zachorowania.
Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies -
Polityka prywatności.
Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych - RODO.
Więcej dowiesz się TUTAJ.