Hide
BĄDŹ NA BIEŻĄCO!
Follow on Facebook
Facebook
Show
Tue, Apr 30, 2024

Sport

Sport

All Stories

Kierownictwo PE zdecydowało o kolejnej debacie o Polsce; PiS przeciw

Złożona z szefostwa grup politycznych i przewodniczącego PE konferencja przewodniczących Parlamentu Europejskiego zdecydowała w czwartek o dodaniu do porządku obrad przyszłotygodniowej sesji plenarnej punktu dotyczącego praworządności w Polsce - podały PAP źródła z PE.

Wniosek w tej sprawie złożyła Frakcja Odnowić Europę, uzasadniając to podpisaniem ustawy rozszerzającej dyscyplinarność sędziów w Polsce. "Kryzys się nasila" - pisał jeszcze w środę na Twitterze słowacki europoseł Odnowić Europę pilotujący temat praworządności Michal Szimeczka.

Przeciwko przeprowadzeniu debaty był przedstawiciel Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do których należy PiS oraz eurosceptyczna grupa Tożsamość i Demokracja. Frakcje te jednak pozostają w mniejszości i nie były w stanie zablokować decyzji. Dyskusja zaplanowana została na najbliższy wtorek w Strasburgu.

Poprzedni raz europosłowie debatowali o sytuacji praworządności w Polsce oraz na Węgrzech w połowie stycznia. Przedstawiciele grup politycznych skupiających zdecydowaną większość europosłów mocno skrytykowali wówczas wprowadzane w Polsce zmiany dotyczące sądownictwa. PiS przekonywało, że sądy w Polsce są niezawisłe i wolne.

Szimeczka przypominał, że od ostatniej sesji PE i dyskusji ws. praworządności w Polsce sytuacja się zmieniła. Dodał, że - "ustawa kagańcowa" przeszła procedurę legislacyjną, a Sąd Najwyąższy wydał uchwałę, która zobowiązuje sedziów do przestrzegania orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości dotyczącej ich niezawisłości.

Spór dotyczący praworządności narasta wraz z przyjęciem nowelizacji ustaw sądowych rozszerzających odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów, którzy kwestionują możliwość orzekania swoich kolegów powołanych przez nową Krajową Radę Sądownictwa. Rząd wskazuje, że rozwiązania te mają zapobiec chaosowi w wymiarze sprawiedliwości, opozycja mówi o jego dalszym upolitycznieniu.

W reakcji na podpisanie we wtorek przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy w tej sprawie KE poinformowała, że analizuje ostateczny tekst noweli i "jeśli zajdzie taka potrzeba Komisja bez wahania podejmie odpowiednie działania".

We wtorkowej debacie PE ma wziąć udział wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej ds. wartości Viera Jourova.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)

XII Polskie Targi Medycyny Naturalnej i Kosmetyki NATURA - ZDROWIE – URODA

XII Polskie Targi Medycyny Naturalnej i Kosmetyki NATURA - ZDROWIE – URODA

W dniach 22 – 23 luty 2020 r. w Londynie w Polskim Ośrodku Społeczno – Kulturalnym (POSK) odbędą się XII Polskie Targi Medycyny Naturalnej i Kosmetyki

NATURA - ZDROWIE – URODA

Adres targów: Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny (POSK), 238 - 246 King Street, London W6 0RF, Najbliższa stacja metra Ravenscourt Park na District Line.

Wejście na targi tylko 5 GBP!!! Bilety w kasie targów otwartej podczas targów.  Czynne od 11 do 19.

Informacje: tel: 0048 601 615 549, 0044 770 906 14 32 Monika Dymecka, e-mail: This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it., www.targilondyn.co.uk

Zapraszamy na film o Targach:  https://youtu.be/fRha4QjmepQ

Prosimy o wysłanie e-maila na adres: This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it.

Będziemy na Państwa e-mail wysyłać informacje: atrakcje targów, program wykładów, informacje o firmach które szukają przedstawicieli handlowych, informacje o firmach które szukają nowych kontrahentów.

Facebook: targilondyn

Na facebooku są umieszczane atrakcje targów, program wykładów i informacje o wystawcach.

UWAGA! Prosimy o polubienie naszego facebooka!  targilondyn

UWAGA! Wykłady i seanse grupowe są bezpłatne dla gości targów!

Kochani !

Z wielką przyjemną mamy zaszczyt zaprosić Was na XII edycję naszych targów Natura – Zdrowie – Uroda 22 – 23 luty 2020 r. w POSKu.

Magiczne „dwie dwójki” w dacie i roku tworzą podwójną mistrzowską liczbę 22! A więc:                    BĘDZIE SIĘ DZIAŁO !!!

Przedstawiamy Wam naszych ciekawych gości:

Hity Targów!!!

- Izabela TrędowiczAnglia – Jasnowidz, poetka, podróżniczka. Iza mówi: z wykształcenia jestem magistrem pedagogiki, kosmetologiem i pielęgniarką. Z porywów duszy... jasnowidzką, poetką, podróżnikiem... Stworzyłam metodę ,,Love life”, która uczy, jak pracować z energią, jak ją rozwijać, jak ,,przyciągać” to czego pragniemy.

Iza wygłosi dwa wykłady:

  • Praca z energią – zmiany rzeczywistości.
  • Obudź w sobie jasnowidzenie!

Można się również spotkać z Izą na jej stoisku. Na powyższym zdjęciu widać jak Izabela Trędowicz przeprowadza wykład w POSKu na poprzedniej edycji Targów we wrześniu.

 

- Grzegorz Orzechowski –  Dzięki swojej sile wewnętrznej oczyszcza innych, miejsca, dom, odprowadza duchy, pasożyty energetyczne, wykonuje nawet egzorcyzmy, jeśli taka potrzeba posiłkuje się jednak zawsze ,,Kronikami Akaszy" swoistymi kronikami wiedzy Boga aby znaleźć przyczynę problemu i ją również oczyścić. Na Targach opowie o:

  1. Kronikach Akaszy i ich wykorzystaniu w życiu codziennym.
  2. Czym jest energetyczne oczyszczanie człowieka i jak bardzo ważne jest dla ludzi

Dla chętnych sesje indywidualne.

 

- Urszula Tyślewicz – Polska – charyzmatyczna uzdrowicielka z Gdyni z wieloletnim doświadczeniem, od wielu lat prowadzi gabinet bioterapii w Gdyni. Uzdrowiła i pomogła wielu ludziom przywracając im zdrowie i prawidłowe funkcjonowanie organizmu.

 

- Alex Polanski - USA - Life Improvement Institute. Naturopata i promotor Zdrowia oraz Długowieczności.

Wygłosi wykład „Kwantowa rzeczywistość istnienia – informacja i energia życia” w sobotę cześć 1 a w niedzielę część 2.

 

- Bożena Bartkowiak - Polska Akademia Mikropigmetacji Royal Liner – Polska.

Royal Liner to linia markowych produktów, opierająca się na wieloletnim doświadczeniu oraz pasji. W swojej ofercie posiadamy oprócz zabiegów i szkoleń urządzenia do makijażu permanentnego Royal Liner certyfikowane i produkowane w Niemczech wraz ze wszystkimi akcesoriami – przedstawia firmę Pani Bożena.

Barnier: przyszłe relacje finansowe UE z W. Brytanią uzależnione od umowy handlowej

Dostęp brytyjskich firm finansowych do rynku Unii Europejskiej będzie uzależniony od wyników rozmów dotyczących porozumienia handlowego między Wspólnotą a Londynem - poinformował w poniedziałek główny negocjator ds. brexitu Michel Barnier.

Wraz z zakończeniem okresu przejściowego (31 grudnia 2020 r.) Wielka Brytania i UE utracą wzajemne przywileje w zakresie dostępu do swoich rynków finansowych. Reuters jednak wskazuje, że umowa o przyszłych relacjach mogłaby zawierać ustalenia dotyczące wzajemnego dostępu do rynków finansowych.

Barnier, prezentując w poniedziałek projekt wytycznych w sprawie rozpoczęcia negocjacji dotyczących przyszłej umowy partnerskiej, podkreślił, że ta kwestia będzie związana z ustaleniami na temat współpracy handlowej.

Francuz powiedział, że ocena sektorów, które mogą zostać uznane za równoważne, rozpocznie się „natychmiast”, a decyzje zostaną podjęte „jednostronnie”.

Tymczasem premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson wezwał do przeprowadzenia czysto „technicznych” ocen systemów równoważności.

UE zezwala na stosowanie systemów równoważności - jak informuje Reuters - dla około 40 sektorów usług finansowych, ale tylko zagraniczne banki inwestycyjne, izby rozliczeniowe i giełdy papierów wartościowych mogą mieć pełny dostęp do rynku UE, podczas gdy inne firmy napotykają różne ograniczenia. Bankowość detaliczna nie jest objęta równoważnością.

W obliczu ogromnego, konkurencyjnego centrum finansowego, czyli londyńskiego City, które zatrudnia setki tysięcy osób, UE zaczęła zaostrzać warunki równoważności przed brexitem specjalnie dla zagranicznych izb rozliczeniowych i zagranicznych banków inwestycyjnych, które chcą oferować usługi inwestycyjne klientom z UE. Wielka Brytania będzie również musiała ocenić, czy przyznać dostęp do firm finansowych z UE klientom brytyjskim w ramach tego samego systemu równoważności.

Wiele banków ubezpieczycieli i platform handlowych z siedzibą w Wielkiej Brytanii, obawiając się o swoje interesy, otworzyło już swoje centra w UE.

Czasu na negocjacje umowy o przyszłym partnerstwie jest niewiele, bo okres przejściowy dla Wielkiej Brytanii w UE trwa do 31 grudnia 2020 r. Część dyplomatów wskazuje, że może się to okazać niemożliwe w tak krótkim czasie, zważywszy na to, jak szeroka jest gama tematów, z którymi muszą zmierzyć się strony.

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)

Wielka Brytania opuściła Unię Europejską

Punktualnie o 23 w piątek czasu londyńskiego, czyli o północy czasu środkowoeuropejskiego, Wielka Brytania wystąpiła z Unii Europejskiej. Równocześnie zaczął się 11-miesięczny okres przejściowy, podczas którego relacje pozostaną w dużej mierze niezmienione.

Wyjście Wielkiej Brytanii z UE to konsekwencja referendum przeprowadzonego 23 czerwca 2016 r., w którym za takim rozwiązaniem opowiedziało się 52 proc. głosujących.

"Najważniejszą rzeczą do powiedzenia dziś wieczorem jest to, że nie jest to koniec, ale początek. To jest moment, w którym nastaje i kurtyna idzie w górę otwierając nowy akt. To chwila prawdziwej narodowej odnowy i zmiany" - powiedział brytyjski premier Boris Johnson w nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych na godzinę przed wystąpieniem z kraju z UE.

Faktycznie dla Wielkiej Brytanii jest to nowy akt - opuszcza Unię po 47 latach i miesiącu członkostwa (weszła do ówczesnej Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej 1 stycznia 1973 r.) - oraz po ponad 3,5 roku ciągnących się sporów politycznych o kształt brexitu. Jest to też nowy akt, a raczej jak powiedział w piątek wieczorem prezydent Francji Emmanuel Macron "historyczne ostrzeżenie" dla Unii - nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by jakiekolwiek państwo członkowskie z niej wystąpiło.

Pomimo symbolicznej doniosłości tego wydarzenia, oficjalne obchody w Wielkiej Brytanii były bardzo stonowane. W piątek w ciągu dnia odbyło się wyjazdowe posiedzenie rządu w Sunderland w północno-wschodniej Anglii, co symbolicznym wyborem, bo to jeden z okręgów w tym mieście jako pierwszy podał po referendum, że wygrali tam zwolennicy wyjścia z UE. Natomiast wieczorem Johnson wydał na Downing Street przyjęcie dla ministrów, współpracowników i działaczy partyjnych.

Rezygnacja z wielkiej fety była celowym działaniem - kilka lat sporów o brexit mocno podzieliły kraj i publiczne świętowanie przez premiera zwycięstwa nie pomogłoby w zaleczeniu tych podziałów. A Johnson po zwycięstwie w grudniowych wyborach do Izby Gmin nie raz deklarował, że teraz jest czas na pojednanie.

Co nie znaczy, że wyjście z Unii nie było fetowane przez zwolenników brexitu i opłakiwane przez ich przeciwników. Najważniejsze obchody tych pierwszych, zorganizowane przez Nigela Farage'a - który od ponad ćwierć wieku walczył o wyjście z Unii - odbyły się przed siedzibą parlamentu w Londynie. Wprawdzie publiczna zbiórka pieniędzy na to, żeby przechodzący akurat renowację Big Ben mógł wybić historyczny moment zakończyła się niepowodzeniem, ale nie zepsuło to szczególnie nastroju tam zgromadzonych.

Ale różnego rodzaju zgromadzenia i manifestacje odbywały się praktycznie w całym kraju, co pokazuje, że emocje związane z brexitem jeszcze nie opadły i zaleczenie tych podziałów będzie trudne. Nie jest nawet pewne, czy Zjednoczone Królestwo to przetrwa jako jedno państwo, bo Szkoci, którzy wyraźnie opowiedzieli się za pozostaniem w Unii, coraz głośniej domagają się nowego referendum niepodległościowego.

Tym, co łączy zwolenników i przeciwników brexitu jest świadomość, że tak naprawdę on się jeszcze nie skończył, bo dopiero najbliższe 11 miesięcy rozstrzygnie jak będą wyglądać przyszłe relacje Wielkiej Brytanii z UE.

Na razie wyjście z UE niewiele zmienia w życiu zwykłych ludzi. Główną zmianą jest to, że Wielka Brytania opuściła wszystkie unijne instytucje - wygasły mandaty brytyjskich europosłów, premier nie będzie uczestniczył w unijnych szczytach, a członkowie rządu - w posiedzeniach ministerialnych. Ale ponieważ Londyn nadal będzie płacił składki do budżetu UE, musi przestrzegać unijnych praw i regulacji, pozostanie członkiem jednolitego rynku i unii celnej, oznacza to, że na 11 miesięcy w praktyce stanie się niegłosującym członkiem UE.

Do końca okresu przejściowego nic się nie zmieni także w codziennych sprawach - tak samo jak dotychczas można będzie podróżować, pracować czy studiować w Wielkiej Brytanii. Jednak ci obywatele UE, którzy będą chcieli w niej pozostać, muszą do czerwca 2021 r. złożyć wniosek o status osoby osiedlonej.

W ciągu tych 11 miesięcy powinny się rozpocząć i zakończyć negocjacje w sprawie przyszłych relacji między Wielką Brytanią a UE, w tym przede wszystkim handlowych, co zdaniem rządu w Londynie jest możliwe, a według Brukseli – bardzo trudne. Jeśli się to nie uda - i Wielka Brytania nie zwróci się o przedłużenie okresu przejściowego - od początku 2021 r. handel będzie się odbywał na ogólnych warunkach Światowej organizacji Handlu, czy czyli będą obowiązywać cła i regulacje pozataryfowe. Boris Johnson zapowiada jednak, że w żadnej sytuacji nie będzie chciał przedłużania okresu przejściowego.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Brytyjscy naukowcy: szczepionka przeciw koronawirusowi może być za kilka miesięcy

Brytyjscy naukowcy prowadzący prace nad szczepionką przeciw koronawirusowi poinformowali o znaczącym przełomie, dzięki któremu możliwe będzie rozpoczęcie już w przyszłym tygodniu testów na zwierzętach, a latem na ludziach - podała w środę stacja Sky News.

Robin Shattock, szef działu infekcji błon śluzowych i odporności w Imperial College London, wyjaśnił w rozmowie ze Sky News, że konwencjonalne podejście zazwyczaj zajmuje co najmniej dwa do trzech lat, zanim zaczną się testy kliniczne, tymczasem jego zespołowi udało się skrócić czas od wysekwencjonowania genów wirusa do stworzenia w laboratorium potencjalnej szczepionki do 14 dni.

"Będziemy ją testować na modelach zwierzęcych od początku przyszłego tygodnia. Skróciliśmy tę część. Następnym etapem będzie przejście od wczesnych testów na zwierzętach do pierwszych badań na ludziach. I sądzimy, że przy odpowiednim finansowaniu możemy to zrobić w ciągu kilku miesięcy" - powiedział.

Naukowcy z Chin, Stanów Zjednoczonych, Australii i Europy równolegle - choć współpracując ze sobą - prowadzą badania nad stworzeniem szczepionki przeciw wywodzącemu się z chińskiego miasta Wuhan koronawirusowi, którego epidemia spowodowała już niemal 25 tys. zachorowań i prawie 500 zgonów.

Nawet jeśli szczepionkę uda się stworzyć w rekordowo szybkim tempie, może to być za późno na użycie jej podczas obecnej epidemii. Może ona być jednak kluczowa do zatrzymania następnej.

"Nie będzie za późno, jeśli stanie się to pandemią i jeśli będzie krążyć po całym świecie. Nadal niewiele wiemy o samej epidemii, więc może ona zanikać w miesiącach letnich, jak grypa. Być może na całym świecie nastąpi druga fala, a jeśli nadejdzie, to szczepionka będzie naprawdę ważna i będzie w stanie temu zaradzić" - podkreśla Shattock.

Wielka Brytania zobowiązała się do przekazania 20 mln funtów dla Koalicji na Rzecz Innowacji i Przygotowania do Epidemii (CEPI), międzynarodowej agencji powołanej w 2017 r. w celu rozwiązywania kryzysów zdrowotnych takich jak obecny. Kolejne 20 mln przeznaczyła na badania nad koronawirusem prowadzone w kraju.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

 

foto : twitter / Howroute

Policja przeszukała dwa domy w ramach śledztwa po ataku w Londynie

Brytyjska policja przeszukała dwie nieruchomości w ramach prowadzonego śledztwa po ataku terrorystycznym, do którego doszło w niedzielę w południowym Londynie - podano w poniedziałek. Jego sprawca ranił nożem dwie osoby, po czym został zastrzelony przez policję.

20-letni Sudesh Amman pod koniec stycznia został wypuszczony z więzienia po odbyciu połowy z kary trzech lat i czterech miesięcy. Przed sądem przyznał się do sześciu zarzutów posiadania materiałów o charakterze terrorystycznym i siedmiu zarzutów rozpowszechniania takich materiałów. Jednym z posiadanych przez niego materiałów był podręcznik do walki z użyciem noży. Po wyjściu z więzienia Amman znajdował się pod obserwacją policji.

W niedzielę wczesnym popołudniem działający z pobudek islamistycznych, uzbrojony w nóż Amman wszedł do jednego ze sklepów przy ulicy handlowej w Streatham w południowym Londynie, gdzie zaczął atakować przypadkowych ludzi, raniąc dwoje z nich. Chwilę później po wyjściu ze sklepu został zastrzelony przez policjantów. Przy napastniku znaleziono atrapę materiałów wybuchowych.

Amman dźgnął nożem dwie osoby, kobietę w wieku pięćdziesięciu kilku lat i mężczyznę w wieku czterdziestu kilku lat. Mężczyzna początkowo znajdował się w stanie zagrażającym życiu, ale niebezpieczeństwo już minęło, a kobieta została już wypisana ze szpitala. W tracie ataku drobne obrażenia odniosła także młoda kobieta, która prawdopodobnie została raniona odłamkami szkła rozbitego wskutek strzałów.

Jak poinformowała policja, jedna z przeszukanych w ramach śledztwa nieruchomości znajduje się w południowym Londynie, a druga w Bishop's Stortford w hrabstwie Hertfordshire. Jak na razie nie dokonano żadnych aresztowań w związku z tą sprawą.

Po ataku premier Boris Johnson zapowiedział, że rząd przedstawi działania, które pozwolą skończyć z praktyką przedterminowego wypuszczania z więzień osób skazanych za terroryzm. Również poprzedni atak terrorystyczny w Londynie, który miał miejsce pod koniec listopada 2019 r., został przeprowadzony przez przedterminowo zwolnionego z więzienia terrorystę. Usman Khan zaatakował nożem uczestników seminarium na temat reintegracji skazanych, zabijając dwie osoby. Później został zastrzelony przez policję na Moście Londyńskim.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Chcąc pozostać na Wyspach po brexicie trzeba złożyć wniosek o status osoby osiedlonej

Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, co nastąpi o północy czasu środkowoeuropejskiego, na razie nie zmieni sytuacji mieszkających w tym kraju obywateli UE, ale jeśli będą oni chcieli tam pozostać, muszą złożyć wniosek o status osoby osiedlonej.

Rozpoczynający się wraz z brexitem okres przejściowy potrwa do końca bieżącego roku. Jednak prawa i status obywateli państw UE (oraz Europejskiego Obszaru Gospodarczego i Szwajcarii) nie ulegnną zmianie jeszcze przez kolejnych sześć miesięcy, czyli do 30 czerwca 2021 r. Tego dnia upływa też termin na złożenie wniosku o status osoby osiedlonej.

Składając wniosek, należy posiadać dokument potwierdzający tożsamość (może to być paszport lub dowód osobisty) oraz zamieszkiwanie w Wielkiej Brytanii (pobyt można potwierdzić automatycznie za pomocą numeru identyfikacji podatkowej lub numeru ubezpieczenia społecznego, lub w przypadku ich braku przedstawiając np. umowę o pracę, umowę wynajmu mieszkania, dowód opłacenia podatku lokalnego, wyciąg z konta bankowego, umowę kredytową, opłaty za studia czy szkołę). Za złożenie i rozpatrzenie wniosku nie są pobierane żadne opłaty.

Wniosek można złożyć poprzez stronę internetową https://www.gov.uk/settled-status-eu-citizens-families, ewentualnie, w przypadku braku możliwości zeskanowania dokumentów, można je wysłać pocztą na adres: EU Settlement Scheme, PO Box 2075, Liverpool L69 3PG.

Osobom składającym wniosek może zostać przyznany status osoby osiedlonej (settled status) lub tymczasowy status osoby osiedlonej (pre-settled status), przy czym zależy to od długości pobytu na terenie Wielkiej Brytanii w chwili składania wniosku. Status osoby osiedlonej nadawany jest zazwyczaj osobom, które zamieszkały w Wielkiej Brytanii przed dniem 31 grudnia 2020 r. i mogą wykazać się pięcioletnim nieprzerwanym pobytem.

Osoby nie mające pięciu lat nieprzerwanego pobytu w momencie składania wniosku, zazwyczaj otrzymują tymczasowy status osoby osiedlonej, który jednak po upływie pięciu lat nieprzerwanego pobytu będzie można zamienić na status osoby osiedlonej. Warunkiem ubiegania się o tymczasowy status osoby osiedlonej jest rozpoczęcie pobytu w Wielkiej Brytanii przed 31 grudnia 2020 r.

Status osoby osiedlonej i tymczasowy status osoby osiedlonej zapewniają prawo do pracowania w Wielkiej Brytanii, korzystania z publicznej służby zdrowia NHS, podejmowania nauki lub kontynuowania studiów, korzystania - po spełnieniu określonych warunków - z funduszy publicznych, takich jak zasiłki i świadczenia emerytalne, a także do podróżowania do i z Wielkiej Brytanii.

Jak poinformowało w połowie stycznia brytyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych, według stanu na koniec 2019 r. wniosek o status osoby osiedlonej lub tymczasowy status osoby osiedlonej złożyło ponad 2,8 miliona obywateli państw UE, z czego 2,5 miliona już go otrzymało.

Największą grupę narodowościową wśród nich stanowili Polacy, którzy złożyli ponad pół miliona takich wniosków. Ponieważ według danych brytyjskiego urzędu statystycznego liczba Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii przekracza nieco 900 tys., to zarazem oznacza, że prawie 400 tys. z nich takiego wniosku jeszcze nie złożyło.

Odpowiedzialny za kwestię statusu obywateli UE wiceminister Brandon Lewis w rozmowie z PAP zachęca wszystkich, którzy jeszcze nie złożyli wniosków, by nie czekali z tym do samego końca, bo daje to pewność co do przyszłości. Podkreśla też, że celem urzędników nie jest odrzucanie aplikacji, lecz ich pozytywne rozpatrywanie, a cała procedura - od złożenia wniosku do otrzymania decyzji - zwykle nie przekracza pięciu dni.

"Celem brytyjskiego rządu jest, by wszyscy obywatele państw UE chcący pozostać w Wielkiej Brytanii po brexicie jak najszybciej złożyli wniosek o status osoby osiedlonej" - zapewnił w rozmowie z PAP Brandon Lewis.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Najdłuższy w historii Wlk. Brytanii przejazd w pełni autonomicznym pojazdem

W pełni autonomiczny Nissan Leaf ukończył 370-km podróż po Wielkiej Brytanii - podała agencja Reutera. Był to najdłuższy i najbardziej złożony przejazd samochodu bez udziału kierowcy w historii kraju.

Autonomiczny pojazd samodzielnie przejechał z europejskiego centrum technicznego Nissana w Cranfield w środkowej Anglii do fabryki w Sunderland w północno-wschodniej Anglii.

Jak wskazał serwis Automotive News, trasa przejazdu elektrycznego Nissana Leafa nie została zamknięta dla normalnego ruchu drogowego. Pojazd poruszał się zarówno po autostradach jak i drogach, na których były wyłącznie minimalne oznaczenia lub nie było ich wcale. Samochód musiał również pokonać skrzyżowania i ronda.

370-km podróż została zrealizowana w ramach projektu o nazwie HumanDrive prowadzonego pod kierownictwem Nissana. Projekt ma pozwolić branży odpowiedzieć na wyzwania stojące przed technologią autonomicznej jazdy w Wielkiej Brytanii, unikalne dla tej części świata, w tym skomplikowane ronda czy szybkie drogi krajowe bez żadnych oznaczeń - wskazał Bob Bateman z Nissan Technical Centre.

"Bezpieczne ukończenie najdłużej jazdy autonomicznej w Wielkiej Brytanii jest (...) ogromnym krokiem w kierunku wdrożenia pojazdów autonomicznych na brytyjskich drogach" - ocenił brytyjski minister Nadhim Zahawi.

Projekt HumanDrive otrzymał wsparcie finansowe ze strony rządu.

Nissan wcześniej podkreślał, że elastyczne podejście Wielkiej Brytanii do testów autonomicznych pojazdów przekonało japoński koncern do wybrania Londynu na miejsce pierwszych europejskich testów w 2017 r.

Według przewidywań, globalna wartość branży samochodów autonomicznych w 2035 r. ma wynieść około 1,2 bln dolarów.

Rozwój pojazdów autonomicznych na świecie hamują jednak obawy dotyczące bezpieczeństwa, a także problemy związane z odpowiedzialnością prawną. (PAP)

Johnson: nie ma potrzeby dostosowywania się do regulacji UE

Premier Boris Johnson oświadczył w poniedziałek, że nie ma konieczności dostosowywania się przez Wielką Brytanię do unijnych regulacji, aby mogła ona zawrzeć umowę o wolnym handlu z UE. Zapewnił zarazem, że jego kraj nie będzie obniżał unijnych standardów.

"Dokonaliśmy naszego wyboru - chcemy umowy o wolnym handlu podobnej do tej, jaką ma Kanada, ale w bardzo mało prawdopodobnym przypadku, gdy nam się to nie uda, nasz handel będzie musiał opierać się na istniejącym porozumieniu o wystąpieniu z UE" - powiedział Johnson.

"Wybór zdecydowanie nie polega na porozumieniu lub braku porozumienia. Pytanie brzmi, czy zgodzimy się na stosunki handlowe z UE porównywalne do tych, które ma Kanada, czy też bardziej podobne do australijskich. Nie mam wątpliwości, że w każdym z tych przypadków Wielka Brytania będzie świetnie prosperować" - zapewnił brytyjski premier. (PAP)

Długa droga do brexitu

Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, co nastąpi w piątek o godz. 23.00 czasu londyńskiego, czyli o północy czasu środkowoeuropejskiego, jest konsekwencją referendum z 23 czerwca 2016 r., w którym za takim rozwiązaniem opowiedziało się 52 proc. głosujących.

Historia brexitu, który jeszcze nie był tak określany, zaczęła się kilka lat wcześniej. Konserwatywny premier David Cameron, zmagający się z rosnącą presją ze strony części eurosceptycznych posłów z własnej partii, obiecał, że jeśli w 2015 r. wygra ponownie wybory, przeprowadzi referendum w sprawie dalszego członkostwa w UE. Cameron liczył, że zwycięstwo zwolenników pozostania – które wydawało się przesądzone – zamknie ten temat na wiele lat. Zarazem aby przekonać Brytyjczyków do pozostania, zapowiedział, że wynegocjuje z Brukselą pewne ustępstwa, zwłaszcza w kwestii ograniczenia imigracji.

UE była bardzo niechętna, by robić wyjątek od zasady swobody przepływu osób – szczególnie się temu sprzeciwiały nowe państwa członkowskie – ale ostatecznie osiągnięto kompromis, zgodnie z którym Wielka Brytania w przypadku wyjątkowo silnej presji migracyjnej będzie mogła zastosować tzw. hamulec bezpieczeństwa, ale tylko na określony czas.

Cameron dał członkom rządu i Partii Konserwatywnej wolną rękę w referendum, choć większość ministrów opowiedziała się za pozostaniem w Unii, podobnie jak dwa pozostałe główne ugrupowania – Partia Pracy i Liberalni Demokraci, większość biznesu, establishmentu i mediów. Kluczowym jak się później okazało punktem kampanii było poparcie opowiedzenie się za wyjściem z Unii przez popularnego konserwatywnego burmistrza Londynu, Borisa Johnsona. Kampanii, która zresztą charakteryzowała się po obu stronach wyjątkowo dużą liczbą półprawd, nierealnych obietnic czy przeszacowanych zagrożeń.

Wbrew wszystkim sondażom, w referendum Brytyjczycy opowiedzieli się za wyjściem z UE. A dokładniej wyjście poparła większość mieszkańców Anglii i Walii, natomiast większość mieszkańców Szkocji i Irlandii Północnej była temu przeciwna.

Pierwszym politycznym skutkiem referendum było ustąpienie Camerona z funkcji szefa partii i rządu. Jego następczynią została dotychczasowa minister spraw wewnętrznych Theresa May, która wprawdzie też opowiadała się za pozostaniem w UE, ale niezbyt się angażowała w kampanię i zapowiedziała, że będzie honorować wynik referendum.

Był on zaskoczeniem dla brytyjskiej klasy politycznej, która zupełnie nie była przygotowana do takiego scenariusza i rząd na początku zupełnie nie wiedział, co i jak będzie chciał osiągnąć w negocjacjach rozwodowych z UE. W efekcie dopiero 29 marca 2017 r. Theresa May przesłała do Brukseli oficjalny wniosek o wyjście z UE. Zgodnie z traktatem lizbońskim, od tego momentu rozpoczął się dwuletni okres na sfinalizowanie procesu wyjścia – już wówczas powszechnie nazywanego brexitem – co oznaczało, że powinno nastąpić ono 29 marca 2019 r.

Spośród trzech głównych obszarów negocjacyjnych – rozliczeń finansowych, praw obywateli UE w Wielkiej Brytanii i brytyjskich w UE oraz statusu granicy między Irlandią Północną a Irlandią, najtrudniejszą okazała się ta ostatnia. Rozwiązano ją przy pomocy zapisu nazwanego irlandzkim bezpiecznikiem (backstopem), który przewidywał, że pozostanie Irlandii Północnej w elementach jednolitego rynku, a całego Zjednoczonego Królestwa w unii celnej do czasu osiągnięcia docelowego rozwiązania, co zdaniem eurosceptyków oznaczało możliwość pozostania na zawsze.

W efekcie porozumienie, które zostało zawarte w listopadzie 2018 r. i poparte przez rządy Wielkiej Brytanii oraz pozostałych państw członkowskich, napotkało na potężny opór w Izbie Gmin. Po dwóch pierwszych przegranych głosowaniach nad porozumieniem – w styczniu i marcu 2019 r. – Theresa May zwróciła się do Unii o odłożenie terminu wyjścia (nową datą brexitu został 31 października 2019 r.), a kilka tygodni po trzecim, widząc, że nie ma szans na jego przeforsowanie, złożyła rezygnację z funkcji premiera.

Jej następcą został Boris Johnson, który zapowiedział, że chce renegocjacji porozumienia, co UE kategorycznie wykluczała. Johnson natomiast kategorycznie wykluczał złożenie wniosku o kolejne opóźnienie brexitu, zapewniając, że gotowy jest na wyjście z Unii bez umowy. Ostatecznie jednak obie strony nie dotrzymały swoich kategorycznych stwierdzeń. UE zgodziła się na renegocjowanie i zastąpienie irlandzkiego backstopu rozwiązaniem zaproponowanym przez Johnsona. Porozumienie w tej sprawie osiągnięto w połowie października, co jeszcze dawało szansę na dotrzymanie terminu brexitu. Izba Gmin jednak uzależniła poparcie dla porozumienia od wcześniejszego przyjęcia towarzyszącej jej ustawy, a ponieważ nie zgodziła się na szybką ścieżkę legislacyjną dla niej, Johnson został zmuszony do wystąpienia o kolejne opóźnienie brexitu – tym razem do 31 stycznia 2020 r.

Ale konsekwencją tego były też przedterminowe wybory do Izby Gmin, które w grudniu 2019 r. Partia Konserwatywna zdecydowanie wygrała. To pozwoliło na przełamanie trwającego przez wiele miesięcy impasu w parlamencie. Ostatecznie 9 stycznia Izba Gmin poparła ustawę o brexicie, która po uzyskaniu zgody Izby Lordów i królowej weszła w życie 23 stycznia. Dzień później Johnson w Londynie, a ze strony unijnej przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i szef Rady Europejskiej Charles Michel podpisali uzgodnioną w październiku umowę. Ostatnim krokiem przed brexitem było jej przycięcie przez Parlament Europejski, co nastąpiło w środę.

Wyjście Wielkiej Brytanii z UE nie kończy jeszcze procesu brexitu, bo rozpoczyna ono trwający do końca roku okres przejściowy, w którym większość rzeczy będzie się odbywać na dotychczasowych zasadach (z wyjątkiem tego, że Londyn straci jakikolwiek wpływ na decyzje unijne). W czasie okresu przejściowego powinny się rozpocząć i zakończyć negocjacje na temat przyszłych stosunków między obydwoma stronami, zwłaszcza handlowych. Jeśli takiej umowy nie będzie, od początku 2021 r. w handlu zaczną obowiązywać cła i regulacje pozataryfowe. Chyba, że okres przejściowy zostanie wydłużony, ale Boris Johnson kategorycznie wyklucza takie rozwiązanie.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Ochroniarz b. premiera Camerona zostawił broń w WC w samolocie

Ochroniarz byłego premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona zostawił w toalecie w samolocie naładowany pistolet, podał w środę dziennik "Daily Mail". Ochroniarz został zawieszony, a policja wszczęła śledztwo w celu wyjaśnienia zdarzenia.

Do incydentu doszło w poniedziałek podczas lotu linii British Airways z Nowego Jorku do Londynu. Broń - prawdopodobnie pistolet Glock 17 kaliber 9 mm - znalazł w toalecie jeden z pasażerów, który oddał ją obsłudze samolotu. Według tabloidu "The Sun" wraz z pistoletem w toalecie pozostawione były także paszporty - Camerona i jego ochroniarza.

"Wiemy o incydencie podczas lotu do Wielkiej Brytanii w dniu 3 lutego i od tego czasu funkcjonariusz, którego to dotyczy, został odsunięty ze stanowiska operacyjnego. Traktujemy tę sprawę niezwykle poważnie i prowadzone jest wewnętrzne dochodzenie" - oświadczyła londyńska policja metropolitalna.

Davidowi Cameronowi, jak każdemu byłemu premierowi po zakończeniu urzędowania, przysługuje ochrona osobista.

"Utrata jakiegokolwiek sprzętu, nie mówiąc już o pistolecie Glock 17, który jest śmiercionośną bronią, jest wykroczeniem dyscyplinarnym" - powiedział stacji BBC Dai Davis, były szef jednostki policji metropolitalnej odpowiadającej za ochronę VIP-ów. I dodał: "Jestem naprawdę zdziwiony, że w tak małym pomieszczeniu, jak toaleta w samolocie, mogło się to zdarzyć".

Cameron był premierem z ramienia Partii Konserwatywnej od maja 2010 r. do lipca 2016 r., gdy podał się do dymisji w efekcie przegranego referendum w sprawie dalszego członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Dwa miesiące później zrezygnował także z mandatu poselskiego i wycofał się z polityki.(PAP)

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Wlk. Brytania planuje niezależne postępowanie antytrustowe wobec firm z USA

Wielka Brytania planuje niezależne od Brukseli postępowanie antytrustowe wobec firm internetowych z USA, które po brexicie pozwoli na podjęcie silniejszych środków względem ewentualnych naruszeń koncernów - podał w poniedziałek dziennik "Financial Times".

W rozmowie z dziennikiem dyrektor brytyjskiego urzędu ds. ochrony konkurencji Andrea Coscelli wskazał, że "jedną z korzyści wynikających z opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię jest prawdziwe odzyskanie kontroli" w tego rodzaju sprawach.

Brytyjski regulator po brexicie chce bardziej aktywnie angażować się w proces przeciwdziałania praktykom monopolistycznym wielkich firm - pisze dziennik. Wśród rozważanych przez urząd działań ma znaleźć się m.in. nakładanie wysokich kar finansowych na firmy, które dopuszczają się działań negatywnie oddziałujących na konsumentów bez konieczności wcześniejszego procesu sądowego, jak to miało miejsce do tej pory.

"Financial Times" wskazuje, że po brexicie urząd przejmie obowiązki z zakresu przeciwdziałania powstawaniu monopoli i ochrony konkurencyjności, które do tej pory spoczywały na Komisji Europejskiej. Do kompetencji organu ma również należeć możliwość wydawania decyzji ws. posiłkowania się orzecznictwem jego odpowiedników z innych krajów, bądź też wydawania własnych ocen prawnych w poszczególnych sprawach.

Coscelli w rozmowie z dziennikiem podkreślił, że wzorem dla Wielkiej Brytanii w kwestiach przeciwdziałania monopolom będą kraje takie jak Kanada, Australia i Brazylia. Ocenił również, że jego kraj "ma bardzo silną pozycję predestynującą go do roli lidera w zakresie orzecznictwa antymonopolowego na poziomie globalnym".

Jak zwrócił uwagę "FT", wypowiedzi szefa brytyjskiego urzędu ds. ochrony konkurencji zbiegają się w czasie z krytyką dotyczącą zbyt silnych regulacji szczególnie w sektorze nowych technologii, które w opinii niektórych ekspertów i polityków mogą przełożyć się na ograniczenie innowacyjności i atrakcyjności inwestycyjnej Wielkiej Brytanii po brexicie. (PAP)

UE zakończyła procedurę dotyczącą umowy o wyjściu Wielkiej Brytanii

Państwa członkowskie w Radzie UE przyjęły w czwartek decyzję o zawarciu umowy o wyjściu Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty. To ostatni formalny krok, który sprawia, że brexit nastąpi w uporządkowany sposób.

Decyzja Rady UE została przyjęta w procedurze pisemnej dzień po tym, jak zgodę na umowę brexitową wydał Parlament Europejski. Porozumienie o warunkach wyjścia, które obie strony przygotowywały w długich i trudnych negocjacjach, zostało podpisane przez UE i Wielką Brytanię 24 stycznia.

Strona unijna czekała ze sformalizowaniem wszystkich procedur na to, aż umowę poprze brytyjski parlament, który miał z tym ogromne problemy. Przełom nastąpił dopiero po ostatnich przyspieszonych wyborach w Wielkiej Brytanii w grudniu, które umocniły pozycję Partii Konserwatywnej kierowanej przez zwolennika brexitu Borisa Johnsona.

Umowa wejdzie w życie z chwilą wystąpienia Wielkiej Brytanii z UE, czyli 31 stycznia 2020 r. o północy czasu środkowoeuropejskiego. Od tej chwili Wielka Brytania nie będzie już państwem członkowskim UE i będzie uznawana za państwo trzecie.

Porozumienie zapewnia uporządkowane wyjście Zjednoczonego Królestwa z Unii. Jest w nim mowa o prawach obywateli, rozliczeniu finansowym i okresie przejściowym. Obejmuje też protokoły w sprawie Irlandii i Irlandii Północnej, Cypru i Gibraltaru oraz kwestię zarządzania. Od 1 lutego Wielka Brytania nie będzie już częścią UE.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)

Aktywiści klimatyczni blokowali siedzibę BP w Londynie; co najmniej 9 osób zatrzymanych

Brytyjski koncern BP tymczasowo zamknął w środę siedzibę w Londynie w związku z protestem aktywistów środowiskowych, którzy próbowali zablokować wejście do budynku. Demonstracja odbyła się w pierwszym dniu Bernarda Looney'a na stanowisku dyrektora generalnego. Policja zatrzymała co najmniej 9 osób.

Ponad 100 aktywistów Greenpeace'u próbowało ustawić przed siedzibą BP na St James' Square 500 paneli słonecznych. Demonstranci postawili też przed wejściem beczki z ropą, aby je zablokować.

Według rzecznika organizacji Stefano Gelminiego policja zatrzymała 12 osób. Kilku protestujących przykuło się do beczek.

Z oświadczenia policji wynika, że zatrzymano 9 osób, które przewieziono do pobliskich komisariatów w centrum miasta.

W komunikacie BP podkreśla, że Looney, który w środę przebywał z wizytą w Niemczech, jest "poważnie zaniepokojony" sytuacją klimatyczną. Dlatego zaprezentuje w przyszłym tygodniu wizję rozwoju koncernu w kierunku obniżenia emisji CO2. (PAP)

"FT": Nissan przygotował plan awaryjny na twardy brexit; może zamknąć europejskie fabryki

Nissan opracował plan awaryjny na wypadek braku porozumienia handlowego między Wielką Brytanią, a Unią Europejską. Zakłada on koncentrację na produkcji w mieście Sunderland i zamknięcie fabryk na obszarze Wspólnoty - informuje w poniedziałek dziennik "Financia Times".

Plan przedstawiono dyrektorowi generalnemu Nissana, Makato Uchidzie. Zakłada on zamknięcie zakładów w Barcelonie i we Francji - podają dwa źródła bliskie sprawie. Japoński producent oficjalnie zaprzecza istnieniu tego dokumentu.

"Przeanalizowaliśmy wszelkie scenariusze związane z brexitem i podtrzymujemy opinię, że nasza działalność, zarówno w Wielkiej Brytanii jak i Europie, nie jest zrównoważona pod wprowadzenie ceł" - podkreślił rzecznik Nissana w rozmowie z "FT".

Media przewidują, że podczas zaplanowanego na poniedziałek wystąpienia premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson ogłosi, iż jest gotów zerwać negocjacje handlowe z UE, jeśli Bruksela nie zgodzi się na jego postulaty.

W sobotę "Daily Telegraph" podawał, że brytyjski rząd planuje objąć od początku 2021 roku wszystkie towary importowane z Unii Europejskiej pełną kontrolą celną i graniczną, co ma wzmóc presję na Brukselę w rozpoczynających się niedługo rozmowach handlowych.

Perspektywą pełnych kontroli granicznych zaniepokojeni są jednak brytyjscy przedsiębiorcy, szczególnie w sektorach takich jak motoryzacja, gdzie łańcuchy dostaw podzespołów są bardzo precyzyjnie skoordynowane, czy handel w sklepach wielkopowierzchniowych. Ostrzegają oni, że pełne kontrole oznaczają zwiększenie ryzyka zatorów na granicach, a w konsekwencji przerwanie płynności dostaw, wzrost cen lub zmniejszenie dostępności towarów.(PAP)

Bank Anglii pozostawił stopy procentowe na niezmienionym poziomie

Bank Anglii (BoE) zdecydował w czwartek o pozostawieniu głównej stopy procentowej na niezmienionym poziomie 0,75 proc. Było to ostatnie posiedzenie Komisji Polityki Monetarnej pod przewodnictwem kończącego kadencję gubernatora BoE Marka Carneya.

W przeciwieństwie do kilku ostatnich posiedzeń Komisji Polityki Monetarnej, gdy pozostawienie stóp procentowych na niezmienionym poziomie było niemal pewne, tym razem analitycy byli podzieleni w spekulacjach co do decyzji i dopuszczano możliwość obniżki do 0,5 proc. Ostatecznie jednak 9-osobowa komisja podjęła ją takim samym stosunkiem głosów, jak podczas dwóch poprzednich posiedzeń - 7 do 2.

Zarazem Bank Anglii zapowiedział, że jeśli spodziewane odbicie - w efekcie rozstrzygniętego wyniku grudniowych wyborów i wyjaśnienia kwestii brexitu - nie nastąpi, wówczas obniży stopy procentowe.

"Mogą być potrzebne działania w celu wzmocnienia oczekiwanego ożywienia wzrostu PKB, jeśli bardziej pozytywne sygnały płynące ze wskaźników globalnej oraz krajowej aktywności nie zostaną podtrzymane" - napisano w komunikacie Komisji Polityki Monetarnej.

Bank wskazał, że niepewność związana z procesem wychodzenia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej negatywnie odbiła się na długoterminowych prognozach wzrostu gospodarczego.

Poinformowano też, że według wstępnych prognoz brytyjska gospodarka zanotowała zerowy wzrost w ostatnich trzech miesiącach 2019 r. oraz że prognoza wzrostu gospodarczego na rok 2020 r. wynosi obecnie 0,75 proc. wobec 1,25 proc. przewidywanego jeszcze w listopadzie.

Czwartkowe posiedzenie, które odbyło się na dzień przed wyjściem Wielkiej Brytanii z UE, było zarazem ostatnim pod przewodnictwem Marka Carneya, kończącego kadencję w połowie marca. Następcą Kanadyjczyka został mianowany były zastępca gubernatora BoE Andrew Bailey.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Policja: 220 ton nielegalnych odpadów wróci do Wielkiej Brytanii

Elbląska policja poinformowała w środę o śledztwie w sprawie 220 ton odpadów z Wielkiej Brytanii, które trafiły do Polski nielegalnie pod pozorem przeznaczenia ich do recyklingu. Według śledczych zostaną one odesłane na koszt strony brytyjskiej.

Jak poinformował PAP Jakub Sawicki z policji w Elblągu, śledztwo w tej sprawie prowadzone jest pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Elblągu, przy współpracy ze służbą celną oraz służbami ochrony środowiska z Polski i Wielkiej Brytanii.

Część tych odpadów odesłano już do Wielkiej Brytanii, na koszt strony brytyjskiej. "Dwa kontenery są już na miejscu, trzeci płynie, a pozostałe 150 ton ma być wysłane w najbliższych miesiącach" - powiedział Sawicki.

Sprawa zaczęła się w 2018 roku, kiedy policja z Elbląga otrzymała informacje, że w pobliskim Bogaczewie są prawdopodobne nielegalnie składowane śmieci. Funkcjonariusze zwalczający przestępczość gospodarczą stwierdzili na miejscu 150 ton zmagazynowanych odpadów. Były to zmieszane i sprasowane m.in. pozostałości opakowań po napojach kartonowych, folia aluminiowa, fragmenty nakrętek i papier. Jak ustalono, te pozostałości po recyklingu nie nadawały się do dalszego przetworzenia i odzysku.

Jednocześnie policjanci z Elbląga, przy współpracy z funkcjonariuszami służby celnej, zabezpieczyli w gdyńskim porcie dwa kontenery z podobną zawartością, które również miały trafić do Bogaczewa. Ustalili także, jakie kontenery zostały tam wcześniej rozładowane.

Kolejne działania doprowadziły do zatrzymania tira, który wjeżdżał na teren obserwowanej posesji, który również wiózł brytyjskie odpady. "W tej sprawie została zabezpieczona dokumentacja przewozowa. Wiele wskazuje na to, że została ona sporządzona w taki sposób, aby zmylić organy ścigania. W tym celu określano w niej kilka miejsc do złożenia tego samego transportu na terenie Polski" - podał Sawicki.

Elbląscy Śledczy podjęli współpracę z Głównym Inspektoratem Ochrony Środowiska i The Environment Agency (EA) – brytyjską agendą rządową, zajmującą się ochroną środowiska. Odpady z Bogaczewa zostały poddane oględzinom służby obu państw i dzięki tej współpracy wracają tam, skąd pochodzą.

W ocenie policji, sprawa jest wielowątkowa. W trakcie śledztwa sprawdzane są wszystkie okoliczności i informacje mogące potwierdzić, bądź wykluczyć udział w tym procederze podmiotów gospodarczych i osób zarówno z Wielkiej Brytanii, jak i Polski. Za nielegalny przywóz lub wywóz odpadów grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. (PAP)

Szef MSZ: oczekujemy, że UE wywiąże się ze swoich zobowiązań

Wielka Brytania oczekuje, że UE wywiąże się ze zobowiązań i zaoferuje Londynowi umowę o wolnym handlu w stylu kanadyjskim - powiedział w niedzielę szef MSZ Dominic Raab. Dodał, że nie będzie ona wymagała "wysokiego dostosowania" do unijnych regulacji.

W rozmowie ze stacją BBC Raab określił jako "nieco frustrujący" fakt, że mimo politycznej deklaracji, w której Wielka Brytania i Unia Europejska zadeklarowały zamiar zawarcia umowy handlowej, główny unijny negocjator Michel Barnier mówi, iż jej warunkiem jest dostosowanie się przez Londyn do regulacji.

"Trzeba jasno powiedzieć, że umowa stylu tej, którą ma Kanada, nie wymaga dostosowania się do regulacji" - mówił Raab, dodając, że Wielka Brytania oczekuje traktowania na równi z innymi państwami trzecimi. "Nie będziemy się dostosowywać do unijnych regulacji, to nie jest na stole negocjacyjnym, to nie jest wstępną czerwoną linią negocjacyjną, to nawet nie jest w pokoju negocjacyjnym" - oświadczył szef brytyjskiej dyplomacji.

Podkreślił, że w wielu obszarach - takich jak kwestie urlopów macierzyńskich, płacy minimalnej czy ograniczenia użycia plastiku jednorazowego użytku - w których Wielka Brytania wyprzedza unijne regulacje i Londyn nie stawia wymogu dostosowania się do nich jako warunku zawarcia umowy handlowej.

W poniedziałek do sprawy ma się odnieść premier Boris Johnson. Jak się oczekuje, zapowie on, że Wielka Brytania nie zgodzi się na dostosowanie się do unijnych regulacji w celu zawarcia umowy o wolnym handlu z Unią Europejską podobnej to tej, która ma Kanada (CETA).

Wraz z wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, co nastąpiło w nocy z piątku na sobotę, rozpoczął się trwający do końca 2020 r. okres przejściowy, w którym obie strony powinny zawrzeć umowę o przyszłych relacjach handlowych. Jej brak oznaczać będzie, że od początku 2021 r. handel będzie się odbywał na ogólnych warunkach Światowej Organizacji Handlu, czyli możliwe będą cła i inne bariery.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

 

foto : twitter / DominicRaab

Wygrani i przegrani brexitu

Komentatorzy nie mają wątpliwości: największym zwycięzcą brexitu jest niewątpliwie obecny premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson.

Nie jest jasne, czy Johnson, ówczesny burmistrz Londynu, opowiadając się w referendum w 2016 r. za wyjściem z UE faktycznie wierzył, iż jest to właściwe rozwiązanie, czy też postrzegał to raczej jako okazję do spełnienia swoich politycznych ambicji, tym niemniej jego poparcie w dużym stopniu wpłynęło na wynik głosowania. W efekcie niespodziewanego zwycięstwa zwolenników wyjścia z UE Johnson został najpierw ministrem spraw zagranicznych, a następnie w lipcu 2019 r. premierem. Na dodatek jako szef rządu zdołał skłonić Brukselę do ponownego otwarcia „nie podlegającej renegocjacji” umowy rozwodowej i zdecydowanie wygrał grudniowe przedterminowe wybory parlamentarne. Następnie mając w Izbie Gmin silny mandat od wyborców, dokończył ciągnący się przez 3,5 roku proces brexitu.

Wygranym jest też główny brytyjski eurosceptyk Nigel Farage. Wprawdzie jego Partia Brexitu opuszcza Parlament Europejski, będący z racji ordynacji wyborczej jedynym miejscem, gdzie mogła zaistnieć, a po części traci także rację bytu, ale po prawie 30 latach prowadzenia kampanii na rzecz opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej jego cel stanie się w piątek rzeczywistością. Nawet jeśli nie będzie to tak twardy brexit, jakiego by chciał.

Do grona wygranych można też zaliczyć tych eurosceptycznych polityków Partii Konserwatywnej, którzy wskutek jej przejścia na probrexitową pozycję objęli bardziej prominentne stanowiska. To przede wszystkim Dominic Raab, który przed referendum był szeregowym posłem, a obecnie jest ministrem spraw zagranicznych, oraz Jacob Rees-Mogg, przywódca skrzydła zwolenników twardego brexitu, który teraz jest liderem Izby Gmin.

Listę przegranych otwiera dwoje poprzedników Johnsona na stanowisku premiera – David Cameron i Theresa May. Cameron mógł przejść do historii jako polityk, który odnowił Partię Konserwatywną i po 13 latach w opozycji dał jej dwa zwycięstwa wyborcze, tymczasem zostanie zapamiętany głównie z powodu brzemiennej w skutkach decyzji o przeprowadzeniu referendum w sprawie dalszego członkostwa w UE. Ponieważ jako premier prowadził kampanię na rzecz pozostania w UE, przegrana oznaczała dla niego rezygnację z funkcji szefa partii i rządu oraz koniec kariery politycznej.

Theresa May miała szansę wyprowadzić kraj z brexitowego chaosu, ale wskutek fatalnej decyzji o przeprowadzeniu w 2017 r. przedterminowych wyborów – a dokładniej wskutek fatalnej kampanii – straciła większość parlamentarną i nie była w stanie przeforsować w izbie Gmin wynegocjowanej umowy z UE. W efekcie, w połowie 2019 r. złożyła rezygnację i dziś jest szeregową posłanką.

Przegranymi są też liderzy głównych partii opozycyjnych. Jeremy Corbyn jako przywódca prounijnej dotychczas Partii Pracy najpierw w referendum zupełnie bez przekonania prowadził kampanię na rzecz pozostania w UE, co przyczyniło się do brexitu, zaś w wyborach do Izby Gmin w grudniu zeszłego roku zajął w fundamentalnej dla kraju kwestii neutralne stanowisko. To przyczyniło się do najgorszego od 1935 r. wyniku wyborczego laburzystów. Corbyn już ogłosił rezygnację z funkcji lidera Partii Pracy, która nabierze mocy po wyłonieniu jego następcy.

Była już liderka Liberalnych Demokratów Jo Swinson, odwrotnie niż Corbyn, zajęła bardzo wyraziste stanowisko – zapowiedziała, że jeśli wygra, natychmiast wycofa wniosek o wyjście z UE bez nowego referendum. To nie zostało dobrze przyjęte przez wyborców – mimo że około połowa Brytyjczyków jest przeciwna brexitowi, Liberalni Demokraci uzyskali tylko kilkanaście mandatów, zaś sama Swinson nie dostała się ponownie do parlamentu.

Bardziej skomplikowana jest sytuacja po stronie unijnej. Jean-Claude Juncker jako szef Komisji Europejskiej i Donald Tusk jako przewodniczący Rady Europejskiej po części ponoszą winę za to, że do wyjścia Wielkiej Brytanii doszło (np. w mało elastyczny sposób prowadząc negocjacje na temat nowych warunków, dzięki którym miała ona pozostać, czy podsycając niektórymi wypowiedziami eurosceptyczne nastroje Brytyjczyków), ale zarazem udało im się zachować jedność pozostałych państw UE w czasie całego procesu brexitu oraz nie dopuścić do brexitu bez porozumienia. Bo to dla obu stron oznaczałoby poważne zawirowania.

Unijnym wygranym jest natomiast na pewno główny negocjator Michel Barnier. Wprawdzie UE zgodziła się na otwarcie negocjacji z Johnsonem, ale w poprzednich fazach to Wielka Brytania dokonała znacznie poważniejeszych ustępstw i w zasadzie UE osiągnęła wszystko, co zamierzała. W efekcie Barnier pozostanie unijnym negocjatorem w rozpoczynających się niedługo rozmowach o nowych relacjach handlowych.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

W czwartek spotkanie premiera Morawieckiego z przewodniczącą KE

W czwartek w Brukseli ma odbyć się spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen - poinformował rzecznik KE Eric Mamer. Rozmowy mają dotyczyć wieloletniego budżetu UE.

Szef rządu będzie 6 lutego w Brukseli na rozmowach z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem również w sprawie nowych wieloletnich ram finansowych.

"Przewodnicząca miała spotkanie z premierem Holandii, wczoraj z premierem Węgier, dziś z premierem Włoch i Estonii, później będzie miała spotkania z premierami Bułgarii i Polski. Ci szefowie rządów spotkają się również z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem" - powiedział we wtorek na konferencji prasowej Mamer

Rozmowy z przewodniczącą Komisji zaplanowano na czwartek na godz. 19. Później - jak poinformowały PAP źródła unijne - o godzinie 20 szef rządu ma spotkać się na kolacji z Michelem.

Wizyta wypisuje się w intensywne konsultacje prowadzone z szefami państw i rządów ws. wieloletniego budżetu UE na lata 2021-2027. Na 20 lutego zaplanowany jest specjalny szczyt UE ws. wieloletnich ram finansowych. Michel stara się zbliżyć stanowiska szefów państw i rządów, którzy są mocno podzieleni w tej sprawie.

"Oczywiście odbywa się to w kontekście przygotowań do Rady Europejskiej, która odbędzie się 20 lutego. Szefowie państw i rządów mają zwykle co najmniej dwa spotkania w mieście. Jedno z przewodniczącym Rady Europejskiej, jedno z przewodniczącą KE, podczas których mają być omawiane kwestie europejskie" - zaznaczył Mamer.

Bogate kraje północnej Europy z Holandią, Danią i Niemcami na czele domagają się, by limit wydatków na najbliższą siedmiolatkę wynosił 1 proc. połączonego Dochodu Narodowego Brutto 27 państw członkowskich.

To o ponad 10 proc. mniej niż wynosiła propozycja Komisji Europejskiej, którą biedniejsze państwa unijne w tym Polska krytykowały jako niewystarczającą.

Konsultacje ws. budżetu toczą się w wielkiej dyskrecji. Z otoczenia przewodniczącego Rady Europejskiej nie ma żadnych przecieków, choć zwykle w Brukseli nie brak nieoficjalnych informacji z różnych źródeł dyplomatycznych. "Toczą się prawdziwe negocjacje" - uciął pytany przez PAP o szczegóły jeden z dyplomatów wysokiej rangi.

Na razie służby prasowe nie przewidują żadnych wystąpień premiera po rozmowach w Brukseli. PAP usłyszała, że na pewno nie będzie żadnego wystąpienia szefa Rady Europejskiej.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)

Atak terrorystyczny w Londynie; napastnik zastrzelony przez policję

Policja zastrzeliła w niedzielę w południowym Londynie mężczyznę, który ranił nożem trzy przypadkowe osoby. Policja określiła zdarzenie jako "incydent o charakterze terrorystycznym, mający związek z islamizmem". Przy napastniku znaleziono atrapę materiałów wybuchowych.

„Znaleziono urządzenie przywiązane do ciała podejrzanego i wezwano specjalistów. (Teren) ogrodzono i szybko ustalono, że była to atrapa bomby” - przekazała w oświadczeniu zastępczyni komisarza w Metropolitan Police Lucy D'Orsi.

Według świadków napastnik miał na sobie coś, co wyglądało jak pas szahida - podała Associated Press.

Policja przekazała też, że funkcjonariusze byli na miejscu w niedzielę po południu z powodu "prewencyjnej operacji antyterrorystycznej". Nie podano więcej szczegółów.

Stacja Sky News podała również, że mężczyzna, który dokonał ataku, znajdował się pod obserwacją policji.

Początkowo policja informowała jedynie o "incydencie o charakterze terrorystycznym".

Do zdarzenia doszło wczesnym popołudniem na jednej z głównych ulicy Streatham, które jest częścią londyńskiej dzielnicy Lambeth. Dokładny przebieg zdarzeń jeszcze jest ustalany, ale wygląda na to, że napastnik wszedł do jednego ze sklepów i zaatakował w nim przypadkowe osoby, zaś po wyjściu z niego - przejeżdżającą na rowerze kobietę. Chwilę później został zastrzelony przez wezwaną na miejsce policję. Według relacji świadków padły trzy strzały.

"Wiadomo, że trzy osoby zostały ranne w ataku na Streatham dziś po południu. Jedna osoba jest w szpitalu w stanie zagrażającym życiu. Jesteśmy w trakcie informowania rodziny. Druga ofiara została opatrzona na miejscu zdarzenia z powodu drobnych obrażeń, po czym została zabrana do szpitala, trzecia ofiara (również) trafiła do szpitala" - poinformowała późnym popołudniem londyńska policja metropolitalna, stan ostatnich dwóch osób określając jako niezagrażający życiu.

Wcześniej policja potwierdziła, że mężczyzna został zabity, oraz określiła zdarzenie jako "incydent o charakterze terrorystycznym". Według policji sytuacja została już całkowicie opanowana, jednak zalecono, aby unikać tego obszaru ze względu na zamknięty ruch.

Premier Boris Johnson napisał na Twitterze, że myślami łączy się z poszkodowanymi w tym zdarzeniu, i podziękował policji i służbom ratunkowym za szybką reakcję. "Terroryści próbują podzielić nas i zniszczyć nasz sposób życia - tu, w Londynie, nigdy nie pozwolimy, by im się to udało" - napisał z kolei burmistrz brytyjskiej stolicy Sadiq Khan.

Poprzedni podobny atak terrorystyczny w Londynie miał miejsce pod koniec listopada 2019 r., gdy zwolniony warunkowo z więzienia terrorysta zaatakował nożem uczestników seminarium na temat reintegracji skazanych, zabijając dwie osoby. Później został zastrzelony przez policję na Moście Londyńskim.(PAP)

Co oznacza okres przejściowy po brexicie?

W piątek o 23:00 czasu londyńskiego, czyli o północy czasu środkowoeuropejskiego, Wielka Brytania opuści Unię Europejską. Równocześnie zacznie się 11-miesięczny okres przejściowy.

Będzie to pierwszy przypadek wystąpienia któregoś z państw członkowskich UE. W efekcie Unia straci prawie 5,5 proc. swojej powierzchni, niemal 13 proc. ludności i drugą co do wielkości gospodarkę, która wytwarza 15 proc. unijnego PKB.

Pomijając te statystyki, najwięcej w momencie brexitu zmieni się w polityce – Wielka Brytania opuści wszystkie unijne instytucje. To oznacza, że automatycznie wygasną mandaty 73 brytyjskich posłów do Parlamentu Europejskiego, brytyjski premier nie będzie uczestniczył w szczytach przywódców UE, odpowiedni członkowie rządu – w spotkaniach ministerialnych, na których podejmowane są decyzje, a brytyjscy przedstawiciele – we wszystkich unijnych wyspecjalizowanych agencjach. Wielka Brytania straciłaby także swojego komisarza, ale i tak go już nie miała. Bo premier Boris Johnson postanowił nie obsadzać stanowiska w nowej Komisji Europejskiej.

Zarazem w czasie okresu przejściowego Londyn będzie płacił składki do unijnego budżetu, podlegał orzeczeniom Trybunału Sprawiedliwości UE, będzie musiał przestrzegać unijnych praw i regulacji, a KE będzie mogła wszczynać postępowanie w przypadku podejrzenia ich złamania. Nadal pozostanie członkiem jednolitego unijnego rynku, co oznacza też swobodę przepływu osób i nadal będzie częścią unii celnej. Wielka Brytania będzie miała zatem wszystkie dotychczasowe obowiązki, ale nie będzie miała żadnego wpływu na podejmowane decyzje. W praktyce oznacza to, że na 11 miesięcy stanie się niegłosującym członkiem UE.

Zgodnie z ideą okresu przejściowego niewiele natomiast się zmieni w momencie brexitu dla zwykłych obywateli oraz dla przedsiębiorstw. W trakcie jego trwania pozostanie w mocy swoboda przepływu osób, czyli obywatele brytyjscy nadal będą mogli podejmować pracę i osiedlać się w państwach UE, a unijni – w Wielkiej Brytanii.

Obywatele UE, którzy chcą pozostać po zakończeniu okresu przejściowego muszą do czerwca 2021 r. złożyć wniosek o status osoby osiedlonej. Tymczasowy status osoby osiedlonej mogą uzyskać nawet osoby, które przyjadą do Wielkiej Brytanii w czasie okresu przejściowego.

Podróżowanie będzie się odbywało na dotychczasowych zasadach, czyli nie będą potrzebne wizy. A obywatele brytyjscy będą nadal przechodzić kontrolę paszportową w kolejkach dla obywateli UE. W dalszym ciągu wzajemnie honorowane będą Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego, narodowe prawa jazdy i dokumenty dla zwierząt. Nie zmienią się też zasady roamingu w połączeniach telefonicznych.

Również na zupełnie niezmienionych zasadach odbywał się będzie handel. Nie zostaną wprowadzone od piątku żadne nowe cła, bariery ani regulacje. Jedyną potencjalną różnicą dla przedsiębiorców – tylko brytyjskich – jest to, że w związku z opuszczeniem przez Wielką Brytanię wszystkich unijnych instytucji i wyspecjalizowanych agencji, nie będzie miała wpływu na podejmowane tam decyzje, np. o dopuszczeniu jakichś produktów do obrotu.

Z punktu widzenia obywateli i przedsiębiorców zauważalne zmiany nastąpią dopiero z końcem okresu przejściowego, aczkolwiek to jakie one będą dokładnie, dopiero będzie przedmiotem negocjacji bądź decyzji poszczególnych państw. Np. w czasie okresu przejściowego brytyjski rząd zamierza też opracować szczegóły nowego, mającego obowiązywać od początku 2021 r. systemu imigracyjnego, w którym potencjalni imigranci z UE będą traktowani tak jak obywatele pozostałych państw.

Najważniejszą sprawą w czasie okresu przejściowego jest wynegocjowanie nowej umowy handlowej między UE a Wielką Brytanią, tak aby wymiana towarów i usług od początku 2021 r. odbywała się bez ceł i regulacji pozataryfowych. Ale oprócz tego trzeba uzgodnić cały szereg kwestii, takich jak np. współpraca w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości, bezpieczeństwa oraz zasady wymiany danych, bezpieczeństwo i regulacje dotyczące ruchu lotniczego, regulacje dotyczące rybołówstwa, czy choćby licencje i regulacje w zakresie lekarstw.

Zgodnie z porozumieniem między Wielką Brytanią a UE, jeśli nie udałoby się zawrzeć nowej umowy handlowej, okres przejściowy może zostać wydłużony o 12 lub 24 miesiące, przy czym jeśli warunki nowej umowy handlowej zostałyby uzgodnione przed końcem tego wydłużenia, wtedy zostałoby ono skrócone. Boris Johnson kategorycznie wyklucza jednak takie rozwiązanie i jak się wydaje, UE zaczyna przyjmować do wiadomości, że przedłużenia nie będzie.

Równolegle od momentu rozpoczęcia okresu przejściowego Londyn może formalnie prowadzić rozmowy handlowe z państwami trzecimi i jeśli udałoby się je sfinalizować do końca 2020 r. mogłyby one wejść w życie również od 2021 r.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Facebook umożliwi rodzicom wgląd w to, z kim czatują ich dzieci

Facebook przedstawił we wtorek szereg aktualizacji dla platformy Messenger Kids, czyli komunikatora dla dzieci do 13 lat. Po ich zainstalowaniu rodzice będą mogli sprawdzić, z kim kontaktują się ich dzieci oraz komu wysyłają zdjęcia.

Jak podaje brytyjski dziennik The Independent, przedstawione przez Facebooka narzędzia pozwolą rodzicom na skuteczniejszą kontrolę tego, z kim ich dzieci rozmawiają w internecie.

Rodzice otrzymają dostęp do specjalnego panelu, na którym znajdą się informacje, z kim rozmawia dziecko i jak często, a także, czy wysyła tej osobie zdjęcia lub filmy i będą mogli zainterweniować, jeśli uznają, że np. wysłane materiały były nieodpowiednie. Także jeśli dziecko postanowi zablokować lub odblokować jakiegoś rozmówcę w komunikatorze, opiekunowie otrzymają tę informację, podobnie jak pełną listę osób, z którymi rozmawia.

Facebook postanowił wzmocnić ochronę na dziecięcym komunikatorze po tym, jak w sierpniu ub.r. okazało się, że małoletni mogły za jego pośrednictwem prowadzić rozmowy także z osobami, które nie zostały wcześniej zaaprobowane przez ich rodziców.

Facebook zapowiedział także, że zacznie stosować język bardziej zrozumiały dla dzieci, żeby wytłumaczyć im w przystępny sposób, jak ich dane są wykorzystywane i przetwarzane. Serwis zapewnił również, że dotychczasowe narzędzia zapobiegające np. kierowaniu reklam do nieletnich pozostaną bez zmian.

Platforma Messenger Kids powstała w 2017 r. i miała być przyjaznym komunikatorem dla użytkowników poniżej 13 roku życia. Od początku dawała też rodzicom możliwość kontrolowania aktywności internetowej dzieci za pośrednictwem głównego konta rodzica na Facebooku.

Rodzice będą teraz mieli 90 dni na zaakceptowanie nowej polityki prywatności Facebooka. (PAP)

Główny negocjator UE po brexicie: interesy UE na pierwszym miejscu

Michel Barnier, główny negocjator UE odpowiedzialny za rozmowy z Wielką Brytanią w związku z brexitem, przypomniał w sobotę, że w rokowaniach dotyczących przyszłych unijno-brytyjskich relacji interesy UE i państw członkowskich będą na pierwszym miejscu.

"Czas zacząć patrzeć w przyszłość. W poniedziałek przedstawię projekt mandatu do negocjacji z Wielką Brytanią. Jedno jest jasne: interesy UE, każdego państwa członkowskiego i wszystkich naszych obywateli są na pierwszym miejscu" - napisał Francuz na Twitterze.

W poniedziałek Komisja Europejska ma przedstawić projekt tzw. dyrektyw negocjacyjnych, które będą wytyczały czerwone linie ze strony unijnej w rokowaniach ze stroną brytyjską.

Zanim jednak dojdzie do rokowań, mandat do rozmów muszą przyjąć przedstawiciele państw członkowskich. Oczekuje się, że stanie się to 25 lutego na posiedzeniu Rady ds. Ogólnych, czyli spotkania unijnych ministrów odpowiedzialnych za sprawy europejskie.

O północy z piątku na sobotę w Wielka Brytania wystąpiła z Unii Europejskiej. Równocześnie zaczął się 11-miesięczny okres przejściowy, podczas którego relacje pozostaną w dużej mierze niezmienione. W ciągu tych 11 miesięcy powinny się rozpocząć i zakończyć negocjacje w sprawie przyszłych relacji między Wielką Brytanią a UE, w tym przede wszystkim handlowych, co zdaniem rządu w Londynie jest możliwe, a według Brukseli – bardzo trudne. Jeśli się to nie uda i Wielka Brytania nie zwróci się o przedłużenie okresu przejściowego, od początku 2021 r. handel będzie się odbywał na ogólnych warunkach Światowej Organizacji Handlu, czyli będą obowiązywać cła i regulacje pozataryfowe.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)

 

foto : twitter / MichelBarnier

Sassoli o brexicie: smutno nam, ale szanujemy decyzję Brytyjczyków

Smutno nam, ale szanujemy i w pełni akceptujemy decyzję mieszkańców Wielkiej Brytanii i ich chęć zbudowania innej przyszłości poza UE - powiedział w Brukseli na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego jego przewodniczący David Sassoli.

Szef PE wskazał po głosowaniu, że europarlament jest wdzięczny Brytyjczykom za cenny wkład w jego pracę, ale jednocześnie odczuwa smutek z powodu faktu, że niemożliwe jest kontynuowanie razem "europejskiej podróży".

„Oczywiście szanujemy i w pełni akceptujemy decyzję mieszkańców Wielkiej Brytanii i ich chęć zbudowania innej przyszłości poza UE. Nadal będziemy bliskimi przyjaciółmi i partnerami; rzeczy, które nas łączą, od wspólnej historii i geografii po nasze wartości, doprowadzą nas do dalszej ścisłej współpracy w prawie każdym obszarze. Nasze relacje będą jednak inne, jest to nieuniknione" - powiedział Sassoli.

Dodał, że przyszłe relacje strony będą musiały zbudować, koncentrując się na interesach i ochronie praw obywateli. "Nic nie będzie proste. Będą trudne sytuacje, które przetestują nasze przyszłe stosunki. Wiedzieliśmy o tym od początku brexitu. Jestem jednak pewien, że będziemy w stanie pokonać wszelkie różnice. Opuszczacie Unię Europejską, ale nadal będziecie narodem europejskim” - powiedział, zwracając się do brytyjskich europosłów.

Parlament Europejski w Brukseli w głosowaniu poparł umowę o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Decyzja ta otwiera formalnie drogę do brexitu.

W głosowaniu 621 europosłów było za, 49 przeciw, a 13 wstrzymało się od głosu.

Zatwierdzenie przez Parlament Europejski umowy ws. brexitu umożliwia państwom UE sfinalizowanie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Od 1 lutego Wielka Brytania nie będzie już częścią UE, a brytyjscy posłowie opuszczą europarlament.

Wraz z brexitem rozpocznie się tzw. okres przejściowy, w trakcie którego Londyn i Bruksela będą negocjować umowę o przyszłych relacjach.

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)

 

foto : twitter/ EP_President

MSZ zaleca wszystkim Brytyjczykom opuszczenie Chin

Wielka Brytania zaleciła we wtorek wszystkim swoim obywatelom przebywającym w Chinach, by jeśli tylko mogą, opuścili ten kraj, bo z powodu kolejnych wprowadzanych ograniczeń w przemieszczaniu się w następnych tygodniach będzie to coraz trudniejsze.

Zalecenie ma związek z rozprzestrzeniającą się w Chinach epidemią koronawirusa, w efekcie której zmarło w tym kraju już 425 osób, a zakażonych zostało ponad 20 tysięcy.

"Bezpieczeństwo i ochrona Brytyjczyków zawsze będzie naszym głównym priorytetem. W związku z tym radzimy teraz obywatelom brytyjskim w Chinach, aby opuścili kraj, jeśli tylko mogą, w celu zminimalizowania ryzyka narażenia na kontakt z wirusem" - napisał w wydanym oświadczeniu minister spraw zagranicznych Dominic Raab.

"Jako że są jeszcze obywatele brytyjscy w prowincji Hubei, którzy chcą zostać ewakuowani, będziemy kontynuować pracę przez całą dobę, aby to ułatwić" - dodał.

Ministerstwo spraw zagranicznych poinformowało również, że niektórzy pracownicy ambasady i konsulatów oraz członkowie ich rodzin są wycofywani z Chin. Pozostanie w nich niezbędny personel, jak osoby udzielające pomocy konsularnej.

"Zdolność ambasady i konsulatów brytyjskich do udzielania pomocy obywatelom brytyjskim na terytorium Chin jest ograniczona, a w przypadku dalszego pogorszenia się sytuacji byłaby jeszcze bardziej ograniczona" - dodano w oświadczeniu.

Linie lotnicze British Airways i Virgin Atlantic już przed kilkoma dniami odwołały loty do i z Chin kontynentalnych.

Raab powiedział w niedzielę, że według szacunków jego resortu w Chinach przebywa obecnie ok. 30 tys. obywateli brytyjskich.

Jak dotychczas władze brytyjskie zdołały sprowadzić z miasta Wuhan, które jest epicentrum epidemii, 94 obywateli brytyjskich - 83 osoby przyleciały w piątek na pokładzie samolotu wyczarterowanego przez rząd, zaś kolejne 11 w niedzielę wieczorem francuskim samolotem. Raab poinformował, że kolejnych 14 Brytyjczyków opuści Wuhan we wtorek na pokładzie samolotu Air New Zealand. Wszyscy ewakuowani muszą przejść 14-dniową kwarantannę.

W Wielkiej Brytanii potwierdzono dotychczas dwa przypadki koronawirusa - są to spokrewnieni ze sobą obywatele Chin, którzy obecnie przebywają na oddziale chorób zakaźnych w szpitalu w Newcastle.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Kidawa-Błońska: to smutny dzień, ważne, by prawa Polaków były respektowane

Przebywająca z wizytą w Londynie wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska uważa, że wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej jest bardzo smutnym wydarzeniem, ale kluczowe jest zapewnienie, by prawa mieszkających w tym kraju Polaków były po brexicie respektowane.

Kidawa-Błońska wyjaśniła, że jej wizyta nie ma związku ze startem w wyborach prezydenckich w maju, lecz jest przede wszystkim podziękowaniem mieszkającym w Wielkiej Brytanii Polakom, którzy oddali na nią głos w październikowych wyborach do Sejmu. Jak dodała, fakt, że odbywa się ona w dniu, w którym Wielka Brytania wychodzi z Unii Europejskiej jest przypadkiem, bo gdy rozpoczynano przygotowania do wizyty, data brexitu nie była jeszcze znana.

"Za kilka godzin Wielka Brytania przestanie być częścią tej naszej wymarzonej Wspólnoty. To jest dla mnie i dla wielu, wielu Polaków i Europejczyków bardzo smutny dzień. Z żalem żegnamy naszych kolegów i przyjaciół z Wielkiej Brytanii, bo przestają być częścią naszej wielkiej europejskiej rodziny" - mówiła wicemarszałek Sejmu podczas spotkania z dziennikarzami w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym (POSK) w Londynie.

Podkreśliła, że chciałaby, aby Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii wracali do Polski, ale skoro wybrali pozostanie, to powinni mieć zagwarantowane przysługujące im prawa. "Zależy mi bardzo, jako posłance Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii, żeby wiedzieli, że będziemy pilnowali, czy ich prawa i bezpieczeństwo jest gwarantowane, żeby czuli się - wybierając Wielką Brytanię jako swoje miejsce zamieszkania - bezpieczni, żeby umowy zawarte między Unią Europejską a Wielką Brytanią były respektowane" - mówiła.

Marszałek Kidawa-Błońska wyraziła nadzieję, że Polska nigdy nie pójdzie śladem Wielkiej Brytanii i nie opuści UE. "Mam nadzieję, że nigdy nie spotka to Polski, bo Polacy nie chcą wychodzić z Unii Europejskiej i chcą być ważnym państwem wschodzącym w skład Europy" - mówiła. Jednocześnie wyraziła obawy co do tego. "To, co polski rząd robi z polskim systemem sądownictwa, to co dzieje się z praworządnością, to jest naprawdę bardzo duży krok w stronę wyjścia poza Unię" - przekonywała.

"Musimy naprawdę jako Polacy pilnować, żeby nikomu nie przyszło do głowy wyprowadzać nas z Unii. To jest nasz patriotyczny obowiązek. Bo jeżeli chcemy być bezpiecznym krajem, żeby nasza historia była szanowana, żeby prawda o nas była szanowana, musimy mieć sojuszników, a nie znajdziemy ich nigdzie poza Unią" - powiedziała Kidawa-Błońska.

Wcześniej w piątek marszałek Sejmu złożyła kwiaty pod pomnikiem Polskich Lotników oraz pod Pomnikiem Katyńskim oraz spotkała się z właścicielami jednej z polskich rodzinnych firm, które z powodzeniem działają na brytyjskim rynku. W planach na piątek ma jeszcze spotkanie z władzami POSK.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Ustawa o rybołówstwie odbierze kutrom z UE automatyczne prawo do połowu

Brytyjski rząd przedstawił w środę projekt ustawy o rybołówstwie, która przewiduje, że wraz z końcem okresu przejściowego 31 grudnia 2020 r. kutry z państw Unii Europejskiej stracą automatyczne prawo do połowu na brytyjskich wodach.

W projekcie ustawy znajduje się prawnie wiążący zapis gwarantujący, że wraz upływem okresu przejściowego Wielka Brytania opuści unijną Wspólną Politykę Rybołówstwa, co pozwoli jej kontrolować - jak podkreślono - po raz pierwszy od 1973 r., kto i na jakich warunkach będzie mógł dokonywać połowów na brytyjskich wodach.

Jak wyjaśnił rząd, ustawa skończy z automatycznym prawym unijnych statków do dokonywania połowów na wodach brytyjskich, a w przyszłości dostęp do nich będzie leżał w gestii Wielkiej Brytanii, która sama będzie decydować o zasadach obowiązujących zagraniczne jednostki.

"Opuszczenie nieudanej unijnej Wspólnej Polityki Rybołówstwa jest jedną z najważniejszych korzyści płynących z brexitu. Ta nowa ustawa o rybołówstwie pozwala na odzyskanie kontroli nad naszymi wodami, umożliwiając Wielkiej Brytanii stworzenie zrównoważonego, zyskownego sektora rybołówstwa z korzyścią dla naszych społeczności przybrzeżnych, przy jednoczesnym zapewnieniu długoterminowego zdrowia brytyjskich łowisk" - oświadczyła minister środowiska Theresa Villiers.

Odzyskanie kontroli nad rybołówstwem było jednym z głównych argumentów zwolenników wyjścia z UE w kampanii przed referendum z 2016 r., a zarazem powodem, dla którego mieszkańcy obszarów zależnych od tego sektora w dużej mierze poparli brexit.

W tym tygodniu władze Irlandii dwukrotnie - najpierw premier Leo Varadkar, a następnie minister spraw zagranicznych Simon Coveney - zasugerowały, że Wielka Brytania podczas negocjacji z UE na temat przyszłej umowy handlowej może będzie musiała pójść na kompromis w kwestii rybołówstwa, jeśli chce uzyskać satysfakcjonujące dla siebie ustalenia dotyczące usług finansowych.

W poniedziałek rzecznik brytyjskiego premiera Borisa Johnsona, zapowiadając projekt ustawy, podkreślił, że jej celem jest odzyskanie kontroli nad brytyjskimi wodami. "UE nie powinna mieć wątpliwości co do naszej determinacji w tej sprawie" - mówił.

Wraz z wyjściem Wielkiej Brytanii z UE, co nastąpi w najbliższy piątek, rozpocznie się 11-miesięczny okres przejściowy, w którym powinny się zacząć i skończyć rozmowy o przyszłych relacjach handlowych.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

W. Brytania przyspiesza wprowadzenie zakazu sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi

Sprzedaż samochodów z silnikami spalinowymi i napędami hybrydowymi będzie zakazana w Wielkiej Brytanii od 2035 roku - ogłosił we wtorek rząd. Tym samym Zjednoczone Królestwo zweryfikowało swój początkowy plan, który zakładał wdrożenie zakazu w 2040 roku.

Londyn ogłosił decyzję przy okazji podawania szczegółów dot. konferencji klimatycznej ONZ COP26, która zaplanowana jest na listopad w Glasgow. Dwutygodniowe wydarzenie ma pomóc w wypracowaniu strategii walki z globalnym ociepleniem.

Władze w Londynie po serii konsultacji uznały, że należy przyspieszyć wprowadzenie zakazu dla sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi i hybryd. Podobny pomysł ma Francja, w której ma to obowiązywać od 2040 roku. Tymczasem parlament Norwegii przyjął niewiążący plan zakładający, że do 2025 roku wszystkie sprzedawane samochody w kraju powinny być bezemisyjne. Za takie uważa się pojazdy elektryczne na baterie i wodorowe.

Mimo zaostrzania prawa i promocji elektromobilności samochody z silnikami benzynowymi i Diesla stanowią nadal 90 proc. całkowitej sprzedaży w Wielkiej Brytanii. Potencjalni klienci obawiają się nie tylko niewystarczającej infrastruktury do ładowania samochodów, ale również wysokich cen pojazdów na baterie i ich małego zasięgu.

"Bycie gospodarzem COP26 jest ważną okazją dla Wielkiej Brytanii i innych narodów do podjęcia walki ze zmianami klimatycznymi" - podkreślił premier Boris Johnson w oświadczeniu poprzedzającym wtorkowe wystąpienie. "Skoro przyjęliśmy ambitny plan osiągnięcia poziomu zerowej emisji netto w 2050 roku to powinniśmy zachęcić innych do podobnych kroków" - dodał szef rządu w Londynie. (PAP)

 

foto : twitter / AnatomyStuff

Johnson: brexit to początek nowej ery przyjaznej współpracy z UE

"Chcemy, aby był to początek nowej ery przyjaznej współpracy między UE a pełnej energii Wielką Brytanią” - powiedział szef brytyjskiego rządu Boris Johnson w piątek wieczorem, w przemówieniu wygłoszonym na godzinę przed wyjściem kraju ze Wspólnoty.

"Najważniejszą rzeczą do powiedzenia dziś wieczorem jest to, że nie jest to koniec, ale początek. To jest moment, w którym nastaje i kurtyna idzie w górę otwierając nowy akt. To chwila prawdziwej narodowej odnowy i zmiany" - podkreślił premier Boris Johnson w nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych.

Wyjście Wielkiej Brytanii z UE to konsekwencja referendum przeprowadzonego 23 czerwca 2016 r., w którym za takim rozwiązaniem opowiedziało się 52 proc. głosujących.

Wystąpienie z Unii nie kończy jeszcze ciągnącego się przez 3,5 roku procesu brexitu, bo w trakcie okresu przejściowego Londyn i Bruksela muszą zawrzeć porozumienie o przyszłych relacjach, przede wszystkim handlowych. (PAP)

Szkocki parlament za referendum ws. niepodległości

Szkocki parlament opowiedział się w środę za przeprowadzeniem nowego referendum w sprawie niepodległości Szkocji. Zdecydował też, że przed budynkiem parlamentu po brexicie wciąż będzie wywieszona flaga Unii Europejskiej.

Za przeprowadzeniem referendum zagłosowało w Edynburgu 64 członków parlamentu, przeciw było 54.

Wiążące referendum nie może się jednak odbyć bez zgody brytyjskiego rządu, a premier Boris Johnson w tym miesiącu odrzucił już jeden wniosek o referendum niepodległościowe. Stwierdził, że plebiscyt z 2014 roku, w którym Szkoci wypowiedzieli się przeciw niepodległości, miał być głosowaniem "jedynym w tym pokoleniu".

Szkocki rząd twierdzi jednak, że brexit wszystko zmienia. W 2016 roku w referendum w sprawie opuszczenia Unii Europejskiej większość Szkotów opowiedziała się za pozostaniem w UE.

"Jesteśmy zaledwie dwa dni od utraty członkostwa w UE i wszystkich praw, które za tym idą" - powiedziała w środę szefowa autonomicznego rządu Szkocji Nicola Sturgeon. "Moim zdaniem ponad wszelką wątpliwość jedynym realnym sposobem na to, żeby Szkocja wróciła do serca Europy (...), jest zostanie niepodległym państwem" - stwierdziła.

Parlament Europejski w Brukseli w środowym głosowaniu poparł umowę o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Decyzja ta otwiera formalnie drogę do brexitu.

Wielka Brytania ma w uporządkowany sposób wystąpić z Unii Europejskiej 31 stycznia. Następnie rozpocznie się 11-miesięczny okres przejściowy, w którym powinny odbyć się negocjacje w sprawie przyszłych relacji handlowych między Zjednoczonym Królestwem a UE. (PAP)

UE gotowa na umowę handlową z W. Brytanią bez taryf, ale stawia warunki

UE jest gotowa na ambitną umowę handlową z Wielką Brytanią bez taryf, ale jej zawarcie będzie zależało od ustaleń ws. otwartej i uczciwej konkurencji między Zjednoczonym Królestwem a UE - przekonywał w poniedziałek główny negocjator Unii ds. brexitu Michel Barnier.

„Będziemy negocjować w dobrej wierze. Komisja (Europejska) będzie nadal ściśle współpracować z Parlamentem Europejskim i Radą. Naszym zadaniem będzie obrona i wspieranie interesów naszych obywateli oraz UE, przy jednoczesnej próbie znalezienia rozwiązań, które uszanują wybory Wielkiej Brytanii" - mówił w Brukseli Barnier.

Główny unijny negocjator wypowiadał się na konferencji, podczas której zaprezentowano projekt wytycznych dotyczących rozpoczęcia negocjacji w sprawie przyszłej umowy partnerskiej między UE i Zjednoczonym Królestwem.

Czasu na negocjacje jest niewiele, bo okres przejściowy dla Wielkiej Brytanii w UE trwa do 31 grudnia 2020 r. Do tego czasu ma zostać wynegocjowana umowa o przyszłym partnerstwie między Londynem a Brukselą. Część dyplomatów wskazuje, że może się to okazać niemożliwe w tak krótkim czasie, zważywszy na to, jak szeroka jest gama tematów, z którymi muszą zmierzyć się strony.

Jak przekonywał Barnier, Unia Europejska jest skłonna wynegocjować ambitną umowę handlową, która nie będzie zawierała żadnych taryf i kontyngentów na wszystkie towary trafiające na jednolity rynek. Bruksela chce także ambitnego porozumienia w sprawie usług, które obejmuje m.in. handel cyfrowy, własność intelektualną i dostęp do rynków zamówień publicznych.

„Jesteśmy gotowi to wszystko zaoferować, chociaż wiemy, że będzie silna konkurencja między Wielką Brytanią, naszym bezpośrednim sąsiadem, a Unią Europejską. Konkurencja jest normalną rzeczą" - powiedział Barnier, dodając, że Londyn jednak musi spełnić pewne warunki, a oferta uzależniona jest od co najmniej dwóch elementów. Pierwszy to uczciwa konkurencja i równe szanse, a drugi, to zawarcie porozumienia w sprawie połowów morskich, aby zabezpieczyć interesy UE w tym sektorze.

Ponad 30-stronicowy projekt mandatu negocjacyjnego mówi m.in. o tym, że przyszła umowa partnerska musi zapewnić otwartą i uczciwą konkurencję. Partnerstwo to powinno gwarantować wspólne wysokie standardy w zakresie pomocy państwa, konkurencji, przedsiębiorstw państwowych, standardów pracy i ochrony środowiska oraz kwestii podatkowych. Projekt mandatu przewiduje także rolę Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w rozwiązywaniu sporów. Ta ostatnia kwestia była wcześniej krytykowana kilkakrotnie przez Londyn.

Na 11 miesięcy przed końcem okresu przejściowego kształt przyszłej umowy jest wielką niewiadomą. Barnier wskazuje, że będzie on zależał m.in. od tego, czy Londyn będzie chciał być jak najbliżej UE, czy też będzie starał się jak najbardziej oddalić od Wspólnoty.

Zaprezentowana w poniedziałek propozycja opiera się m.in. na konkluzjach Rady Europejskiej dotyczących brexitu, a także na deklaracji politycznej uzgodnionej przez UE i Zjednoczone Królestwo w październiku 2019 r. Obejmuje ona wiele sektorów, w tym m.in. współpracę handlową i gospodarczą, egzekwowanie prawa i współpracę sądową w sprawach karnych, politykę zagraniczną, bezpieczeństwo i obronę, uczestnictwo w programach unijnych.

31 stycznia 2020 r. Zjednoczone Królestwo wystąpiło z Unii Europejskiej i Europejskiej Wspólnoty Energii Atomowej (Euratom). Z dniem 1 lutego 2020 r. weszła w życie umowa ws. brexitu przewidująca m.in. okres przejściowy, w którym prawo UE będzie nadal obowiązywać w Wielkiej Brytanii do 31 grudnia 2020 r.

W wytycznych z dnia 23 marca 2018 r. Rada Europejska potwierdziła determinację Unii, by w przyszłości jak najściślej współpracować ze Zjednoczonym Królestwem. Zgodnie z tymi wytycznymi partnerstwo takie powinno obejmować współpracę handlową i gospodarczą, a także inne obszary, w szczególności walkę z terroryzmem i przestępczością międzynarodową, a także bezpieczeństwo, obronę i politykę zagraniczną.

Opublikowane w poniedziałek propozycje są pierwszym krokiem w procesie negocjacji przyszłej umowy. Wytyczne będzie musiała zaakceptować Rada Europejska, co formalnie upoważni KE do rozpoczęcia rozmów. Barnier wyraził nadzieję, że Rada poprze konkluzje Rady Europejskiej jeszcze w lutym.

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)

Szefowa rządu Szkocji: nie ma dróg na skróty do niepodległości

Szefowa autonomicznego rządu Szkocji Nicola Sturgeon ostrzegła w piątek, że nie ma żadnych dróg na skróty do nowego referendum niepodległościowego, bo jeżeli ma ono zostać uznane przez świat, nie może być żadnych wątpliwości co do jego zgodności z prawem.

Przemawiając w Edynburgu na kilka godzin przed wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej - czemu większość Szkotów jest przeciwna - Sturgeon podkreśliła, że jej celem nadal jest przeprowadzenie referendum w tym roku. Przyznała zarazem, że może do niego nie dojść przed wyborami do szkockiego parlamentu w przyszłym roku.

W środę szkocki parlament poparł wniosek rządu Sturgeon o przeprowadzenie w drugiej połowie tego roku nowego referendum niepodległościowego. Głosowanie miało charakter bardziej symboliczny, bo na przeprowadzenie plebiscytu zgodę musi wyrazić rząd w Londynie, a premier Boris Johnson zapowiedział, że się na to nie zgodzi, ponieważ sprawę wyraźnie rozstrzygnął poprzedni plebiscyt w 2014 r. Formalnie odrzucił też wniosek Sturgeon o przekazanie szkockiemu parlamentowi kompetencji do rozpisania referendum.

Sturgeon powiedziała, że teraz zadaniem jest "prowadzenie sprawy z pasją, ale także z cierpliwością i szacunkiem", aby przekonać większość Szkotów do poparcia niepodległości. Wyjaśniła, że biorąc pod uwagę sukces wyborczy Szkockiej Partii Narodowej i sprzeciw Szkotów wobec brexitu, jest "żelazny demokratyczny mandat" dla przeprowadzenia nowego referendum, ale udawanie, że istnieją sposoby na "magiczne" usunięcie przeszkód, może zaszkodzić sprawie niepodległości. Sturgeon wiele razy wypowiadała się przeciw przeprowadzaniu referendum bez zgody Londynu, by nie powtarzać historii plebiscytu niepodległościowego, który w 2017 r. wbrw sprzeciwowi władz Hiszpanii zorganizowano w Katalonii.

"Aby uzyskać niepodległość, referendum, niezależnie od tego, kiedy do niego dojdzie - czy w tym roku, jak chcę, czy po następnych wyborach w Szkocji - musi być legalne i usankcjonowane. To jest prosty fakt. Musi ono jasno pokazywać, że większość popiera niepodległość, a jego legalność musi być niekwestionowana. W przeciwnym razie wynik, nawet jeśli będzie pozytywny, nie zostanie uznany przez inne kraje" - podkreśliła Sturgeon.

Według opublikowanego w czwartek sondażu ośrodka YouGov po raz pierwszy od 2015 r. większość Szkotów - choć nieznaczna 51 proc. do 49 proc. - popiera odłączenie się od Wielkiej Brytanii. Do odwrócenia trendu przyczynili się ci badani, którzy poprzednio przeciwni byli secesji, ale teraz popierają ją z powodu brexitu.

W przeprowadzonym jesienią 2014 r. referendum niepodległościowym stosunkiem głosów 55 proc. do 45 proc. wygrali zwolennicy pozostania Szkocji w składzie Zjednoczonego Królestwa. Z kolei w referendum na temat dalszego członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej 62 proc. wyborców w Szkocji opowiedziało się za pozostaniem w UE.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Rząd przejmuje kontrolę nad przewoźnikiem kolejowym Northern

Brytyjski rząd zdecydował w środę o odebraniu od 1 marca licencji przewoźnikowi kolejowemu Northern i w konsekwencji o przejęciu kontroli nad nim przez państwo. Na jakość usług świadczonych przez należącą pośrednio do Deutsche Bahn firmy pasażerowie skarżyli się od wielu miesięcy.

Northern, który jest największym pod względem liczby tras i kursów przewoźnikiem kolejowym w Wielkiej Brytanii, będzie zarządzany przez publiczną firmę podlegającą bezpośrednio rządowi.

Minister transportu Grant Shapps oświadczył, że pasażerowie stracili zaufanie do kolei na północy Anglii, gdzie znajduje się większość tras obsługiwanych przez Northern. "Ludzie na północy zasługują na coś lepszego, ich społeczności zasługują na coś lepszego i jestem zdeterminowany, aby do tego doprowadzić" - zapewnił.

Wielka Brytania sprywatyzowała usługi kolejowe w latach 90., tworząc system licencji dla prywatnych przewoźników, ale w ostatnich latach problemy z tymi kontraktami doprowadziły do kilku renacjonalizacji. "Jest oczywiste, że obecny model się nie sprawdza, Wiemy, że zmiana jest potrzebna i ona nadchodzi" - przyznał Shapps. W najbliższych tygodniach ma zostać opublikowany zlecony przez rząd raport na temat zmian, które należy przeprowadzić, by poprawić jakość usług kolejowych.

Northern, będący spółką zależną firmy Arriva, która jest własnością niemieckiego przedsiębiorstwa Deutsche Bahn, zaczął realizować przewozy pasażerskie w 2016 r. Jednak od wprowadzenia nowego rozkładu w maju 2018 r. zaczął się chaos w jej funkcjonowaniu - firma odwoływała dziesiątki pociągów dziennie, na dodatek pasażerowie skarżyli się na niepunktualność pociągów.

W wydanym oświadczeniu Arriva napisała, że "rozumie decyzję rządu", ale wskazała, że przyczyną jej problemów są głównie czynniki zewnętrzne, takie jak stan infrastruktury kolejowej. Licencja przyznana dla Northern miała obowiązywać do 2025 r.

W 2018 r. pod zarząd państwowy przeszedł już przewoźnik East Coast Mainline, obsługujący trasę z Londynu do Edynburga. Problemy finansowe ma też inny przewoźnik South Western.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

 

foto : twitter / ClarkeNiclklin

Image

Świetna aplikacja! Pobierz!

Image
Image

Jesteś świadkiem ciekawych wydarzeń?

Zarejestruj się i podziel się swoją historią

Autorzy 

Zostań autorem
Image
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies - Polityka prywatności. Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych - RODO. Więcej dowiesz się TUTAJ.