Matt Metal


Matt Metal


"W poszukiwaniu harmonii w świecie słów i dźwięków", czyli rozmowa z dzienniakrzem muzycznym, Wojtkiem Guzkiem (pseudo. Mariposa Soy)

Previous Next

Każdy z nas ma swoją pasję, która sprawia, że nasze serce bije szybciej i daje nam siłę do pokonywania trudności. W przypadku Wojtka jest nią muzyka, choć wprowadzenie słuchacza w jej świat w dzisiejszych czasach nie jest łatwe. Ale kiedy odkrywasz, że talent daje Ci możliwość przenikania w głąb dusz innych, stajesz się kimś więcej niż tylko melomanem. Tak właśnie jest w przypadku mojego rozmówcy. Miłość do muzyki (nie tylko!) napełnia jego życie radością, ale także inspiruje go do tworzenia rzeczy pięknych, które poruszają serca i umysły słuchaczy Radia Not For All. Jego praca dziennikarska to daleko idąca misja, która pozwala mu na nawiązywanie kontaktów z innymi ludźmi, poznawanie ich historii i dzielenie się nimi ze światem. Jego wywiady są znane nie tylko ze względu na to, że przeprowadza je z gwiazdami i celebrytami. Tym, co wyróżnia te radiowe rozmowy, jest empatia i poczucie humoru, które wyłaniają się z każdego niemal zdania. Sztuka nie zna dla niego granic i nie zależy od statutu społecznego. Dlatego w swojej pracy dziennikarz ten docenia zarówno talent i sukces, jak i uczciwe wysiłki początkujących artystów. W świecie, gdzie media często skupiają się na sensacjach i kontrowersji, to miła odmiana.

Ponadto Wojtek ma cudowną kotkę, Bajkę,  rasy brytyjskiej  i... być może za tym kryje się jego serdeczne podejście do artystów polskich mieszkających w Wielkiej Brytanii, których twórczość i sylwetki prezentuje w swoich audycjach. 

Agnieszka: Wojtku, jak rozpoczęła się Twoja przygoda z Radio Not For All?

Wojtek: Trudno znaleźć dobre radio w Internecie, czyli w przestrzeni wirtualnej, w której jest sporo miejsca na kreację. Myślę, że tej prawdy mamy zbyt mało. Ja początkowo tylko grałem muzykę w różnych rozgłośniach, ale pewnego dnia wpadłem na pomysł, by poprowadzić audycję, gdyż tego nie było w ofercie żadnej, z którą miałem do czynienia. Uruchomiłem w związku z tym swoje znajomości i zrobiłem pierwszy program z cyklu Spotkanie z Gwiazdą (jeszcze nie w Not For All), który został ciepło przyjęty i był chętnie słuchany. Kiedy jednak wpadłem na pomysł, by właścicielka radia zatrudniała profesjonalnego dziennikarza, Kamila Prabuckiego, którego zresztą znasz — również jako autora książek, odmówiła.  Postanowiłem wówczas poszukać nowego miejsca dla siebie i tak trafiłem tu, gdzie teraz jestem. Cieszą mnie rozmowy ze znanymi ludźmi i akurat wcale nie tak ciężko do nich dotrzeć. Zwykle reagują na mnie pozytywnie. Ale goszczę też mniej znane osoby i bardzo się cieszę, że przyjęłaś, Agnieszko, moje zaproszenie i słuchacze niedługą będą mogli „spotkać się” z Tobą na antenie radia. (uśmiech!)

W maju upłynął rok, odkąd prowadzisz audycję Spotkanie z Gwiazdą. Mały jubileusz, ale zapewne duże emocje?

Chciałabym, aby te audycje trwały dłużej — nie rok, ale kilkanaście lat. Trudno dotrzeć do słuchaczy stacji internetowej, gdyż nastawieni są oni głównie na granie muzyki, którą lubią i wzajemne pozdrowienia; to sprawia im przyjemność. Ja miałem pomysł, by zrobić coś innego. Uwielbiam rozmawiać z ludźmi; cieszę się, gdy jeden artysta polecam mnie innemu.

A jeśli chodzi o świętowanie jubileuszu, to z tej okazji zagrałem ponownie wszystkie piosenki moich gości, a pierwszym z nich był mój serdeczny przyjaciel, Michał Masłoń (przesyłam pozdrowienia). Za każdym razem, gdy do niego dzwonię, rozmawia ze mną na antenie; nawet gdy jest w podróży.

Czy audycja Spotkanie z Gwiazdą jest nastawiona głównie na muzyków?

Agnieszko, ja muzyką żyję. Przez sześć lat byłem DJ-em – podobno dobrym (uśmiech!). Na moje imprezy chodziło około tysiąca osób, ale wtedy byłem piękny i młody... teraz zostało tylko „i”. (śmiech!) Mam jakąś wiedzę, szczególnie o latach 80. Wciąż się tym interesuję. Trudno mi zaprosić kogoś z innej półki artystycznej, np. pisarza, gdyż ten świat nie jest mi tak bliski, ale pozwalam sobie na tego rodzaju „abstrakcje”. (śmiech!) Ale np. kino to moja mocna strona, dlatego często goszczę aktorów. Lubię dobry film. A jedną z większych gwiazd, z którą rozmawiałem, był Artur Barciś – popularny, znany wszystkim. Mam nadzieję, że po wakacjach porozmawiam z Cezarym Żakiem.

Zaprosiłem też Piotrka Żyłę i czekam, kiedy będzie miał możliwość udziału w audycji. Uprawiałem kiedyś sport, więc również w tej tematyce czuję się swobodnie.

Czyli... nie zawsze muzycy, ale głównie, gdyż to jest moja największa pasja...

A dla jakiego gościa powstał program Droga do Gwiazd?                                  

W pewnym momencie miałem tak wielu umówionych rozmówców, iż musiałem powołać do życia nową audycję, w której prezentuję sylwetki mniej znanych twórców. Artystów takich jest coraz więcej, m.in. dzięki Internetowi, gdzie można pokazać siebie i swoją działalność. Radia komercyjne często oczekują gratyfikacji finansowej za promocję, którą ja oferuję non-profit (nie za wywiady, ale puszczanie piosenek). Mam nadzieję, że pomagam muzykom (i nie tylko!) w zdobywaniu szerszego grona odbiorców.

Czy łatwo jest pogodzić życie zawodowe z pasją radiową?

Moja praca pozwala mi na jej realizację, choć niekiedy bywam naprawdę zmęczony; tysiące przemierzonych kilometrów czasem robią swoje. Mam jednak to szczęście, że właśnie dzięki Internetowi, mogę nadawać moje audycje z różnych zakątków świata; a to zza Koła Podbiegunowego, które często odwiedzam zimą, a to z Wysp Kanaryjskich, Sycylii... Wożę sprzęt ze sobą i w hotelu rozkładam studio. (śmiech!)

Przygotowanie audycji wymaga naprawdę sporo czasu, szczególnie iż staram się dowiedzieć jak najwięcej o moich gościach. Ciężka praca. Słuchacze pewnie nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Najtrudniej jest z początkującymi twórcami, o których niewiele można znaleźć w Sieci, dlatego też często robię z nimi rozmowę na żywo. Wtedy razem z odbiorcami odkrywam takiego artystę.

A podróże w Twoim życiu? Te wszystkie piękne zdjęcia, które publikujesz na swoim profilu na FB, robią wrażenie.

Oczywiście jest to miła konsekwencja pracy, którą wykonuję... (uśmiech!)

Jeśli chodzi o zdjęcia, podobno to nie dobry sprzęt, lecz dobre oko odpowiada za jego wartość. Mam niezły aparat, ale nie zawsze przy sobie, a są momenty, że widzę coś tak pięknego, iż muszę to uwiecznić i wtedy sięgam po telefon. Dziękuję za uznanie. Trochę w urodzie tych fotografii, pomaga wyjątkowość miejsc na nich ujętych.

Myślę, że jest to moja druga, zaraz po muzyce, pasja. Jak każdy „facet”, uwielbiam też samochody, a z nimi pracuję, więc... los mi sprzyja. (śmiech!)

Latem jestem zwykle w Hiszpanii, Włochach, Grecji – miejscach bardzo gorących, a zimą głównie na Koło Podbiegunowe i chyba tam robię najpiękniejsze zdjęcia. Uwielbiam tam bywać. Szczególnie podoba mi się panujący tam spokój. Nie ma tego zabiegania i byle jakości za tym idącej. Muszę też wspomnieć o zorzy polarnej... Aby ją uchwycić, nie wystarczy dobry aparat, ważne są jeszcze inne czynniki. Być może moje zdjęcia tego zjawiska nie są idealne, ale cieszę się, że w ogóle mogłem je zobaczyć i sfotografować.

Ukrywasz się w mediach społecznościowych pod ciekawym pseudonimem...

Cenie sobie prywatność. Myślę, że jeśli ktoś chce mnie znaleźć, dotrze do mnie. Nie chcę być zapraszany do znajomych przez obcych ludzi, z którymi w ogóle nie mam do czynienia.

Mariposa Soy w języku hiszpańskim oznacza Motylek to ja. Od jedenastu lat od marca do późnego lata jestem w Hiszpanii. Słowo mariposa bardzo mi się spodobało. Początkowo nie widziałem, co ono oznacza. Choć wyglądam jak słoń (śmiech!), to zostałem motylem... W radio jestem głównie znany pod tym pseudonimem.

Co jest dla Ciebie w życiu najważniejsze?

Wychowałem się w czasach, kiedy ludzie się szanowali, nieśli sobie pomoc bezinteresowanie. Chciałbym, aby to wróciło. Nienawiść, zazdrość — to mnie przeraża. Jesteśmy ulepieni z tej samej gliny i powinniśmy rozumnie współistnieć na tej ziemi. Niestety człowiek jest jednym z najgłupszych stworzeń. Mam wrażenie, że człowiek nie potrafi przewidzieć konsekwencji swoich działań. Nawet mysz wie, że zastawianie pułapki na inną mysz, grozi wyginięciem gatunku...   Warto się nad tym zastanowić...

Twoje plany na przyszłość i marzenia?

Nigdy nie planuję. Owszem, mam marzenia – np. zakup wymarzonego samochodu. Odkładam na to pieniądze. Nie "śnię" jednak o długim życiu, gdyż ze zdrowiem bywa u mnie różnie. Dlatego żyję chwilą. Cieszy mnie to, że rano wciąż otwieram oczy. I przeżyję... deszcz, mróz, śnieg... Każdy nowy dzień jest dla mnie radością. Ludzie, przyjaciele, spotkania, rozmowy...

Choć... jeśli chodzi o audycje, to mam pewne plany. W tej przestrzeni największym marzeniem jest rozmowa z moim idolem, muzykiem, Januszem Radkiem. Gdyby żył Marek Grechuta, zwróciłbym się też do niego... Chyba tyle... Reszta się nie liczy. (uśmiech!)

Dziękuję Ci bardzo za rozmowę, życząc dużo zdrowia, byś jednak mógl marzyć i planować, a następnie spełniać!

autor: Agnieszka Kuchnia-Wołosiewicz

Agnieszka Kuchnia-Wołosiewicz (kuchniawolosiewicz.blogspot.com)

Author’s Posts