Mariola Szudzik-Dobrenko w „muzycznej” rozmowie o swojej „drodze” wokalnej i pedagogicznej w Polsce oraz Wielkiej Brytanii
Cechują Ją wyjątkowa wrażliwość, a jednocześnie stanowczość. Delikatna, ale zdecydowana! Wie, czego chce i dlatego z pasją realizuje własne marzenia. Nie szuka rozgłosu, bowiem szczyt swojej kariery wokalnej ma już za sobą i od wielu lat skupia się głównie na pracy nauczyciela muzyki i promocji polskiej kultury w Wielkiej Brytanii, inicjując różnorodne wydarzenia artystyczne.
Mariola Szudzik-Dobrenko – polska wokalistka. Na przełomie lat 70-80 była laureatką wielu konkursów i festiwali piosenki. Do najważniejszych zalicza: Jarocin ’79, Jelenia Góra ’79, “Złota dziesiątka” – Toruń ’80; Zielona Góra ‘78 i Zielona Góra ‘79 oraz Debiuty – Opole ‘80. Współpracowała z Orkiestrą PRiTV w Katowicach pod dyr. Jerzego Miliana oraz Henrykiem Debichem i jego Orkiestrą PR I TV w Łodzi.
Obecnie działa na wielu frontach kultury: jest reżyserem, scenarzystą, choreografem, autorką piosenek, nauczycielem vocalu – specjalizuje się w interpretacji. Jest nauczycielem muzyki w polskiej szkole w Londynie. W Anglii powołała do życia: Festiwal Młodych Talentów POLONUS (którego jest dyrektorem), Grupę Artystyczną Piwnica pod Big Benem oraz Grupę Reja.
Agnieszka Kuchnia-Wołosiewicz: A przecież mi żal… – tekst tej wspaniałej piosenki Bułata Okudżawy śpiewa Pani niezwykle przekonująco, jak gdyby wyśpiewując własne tęsknoty… Tęsknoty za…?
Mariola Szudzik-Dobrenko: To nie moje tęsknoty, chociaż z kilkoma mogłabym się utożsamić. Zawsze staram się oddać tekst w taki sposób, jakbym „wcielała się w duszę autora”. Tego uczę moich uczniów. Tekst trzeba zrozumieć, a potem dopiero go śpiewać. Dotyczy to głównie poezji śpiewanej, piosenek autorskich, a tak naprawdę wszystkich.
https://www.youtube.com/watch?v=0bdnO43UB4A
Czy miała Pani możliwość poznania małżonki Bułata? Moje pytanie wynika z faktu, iż kilka lat temu gościnnie wystąpiła Pani na I Międzynarodowym Festiwalu Piosenki Poetyckiej im.B. Okudżawy w Hajnówce Miłość, Wiara, Nadzieja pod Patronatem Olgi Okudżawy.
Tak, miałam tę przyjemność poznać bliżej panią Olgę Okudżawę, w której żyłach płynie również polska krew (po ojcu). Mamy kilka wspólnych fotografii. Przed laty jednak miałam szczęście i zaszczyt poznać samego mistrza, Bułata Okudżawę – niezwykle skromnego i ciepłego człowieka. To było wielkie przeżycie młodej wówczas wykonawczyni jego piosenek.
Niewątpliwie jest Pani Artystką z licznymi sukcesami wokalnymi. Czy może Pani odrobinę opowiedzieć o swojej muzycznej drodze w Polsce?
Oj, gdybym zaczęła snuć opowieści, pewnie nie byłby to wywiad, tylko jakaś książka, bo trochę tych wiosen mam już za sobą... (śmiech) Postaram się w ogromnym skrócie.
Sukcesy? Było ich trochę po drodze, ale traktuję je jako doświadczenie i osiągnięcie własnych marzeń. Kiedy poznałam kulisy artystycznego życia, stwierdziłam, że nie nadaję się do ciągłej walki o byt na scenie. Wiele razy odmawiałam propozycji koncertów i tak mi zostało do dzisiaj... Wszyscy dziwili się dlaczego, gdyż droga do sukcesów nie była wówczas łatwa. Dzisiaj jest internet, wszechobecna telewizja, studia nagrań w ogromnej ilości i na wyciągnięcie ręki. Wówczas studia nagraniowe należały tylko do rozgłośni radiowych i telewizyjnych – nie każdy mógł tam nagrywać. Teraz praktycznie każdy może mieć swoją płytę i niekoniecznie musi umieć śpiewać. (śmiech)
Kiedy zaczęła Pani śpiewać?
Podobno już w wieku 3 lat, a że nie wymawiałam „r”, niektóre piosenki wychodziły komicznie. W szkole podstawowej, na mojej drodze stanął nauczyciel muzyki, pan Edward Maliszewski. Zainspirował mnie do publicznego śpiewania, a przede wszystkim, można by pokusić się o stwierdzenie, zmusił mnie do nauki gry na gitarze. I tak to się zaczęło... W wieku 12 lat grałam i śpiewałam na terenie całego województwa, a potem w szkole średniej występowałam już w całej Polsce, a potem zaczęto zapraszać mnie za granicę. Głównie śpiewałam w krajach „Demoludów” – takie mieliśmy czasy. Potem były konkursy i festiwale oraz nagrania w studiach PR i TV w Łodzi, Bydgoszczy, Katowicach.
I tak śpiewająco weszła Pani w dorosłe życie, które muzyka wypełniała po brzegi...
Kiedy podjęłam pracę w Domu Kultury Pegaz w Elblągu, współpracowałam z zespołem Szlem jako solistka. Byłam też instruktorem zespołów rockowych, organizowałam koncerty jazzowe (wówczas było to trudne). Po strajkach pracowałam w placówce wojewódzkiej nazwanej Elbląskim Ośrodkiem Kultury. Tam również zajmowałam się zespołami rockowymi, jednak równocześnie prowadziłam grupę teatralno-muzyczną, organizowałam koncerty i spektakle, w których czasem sama brałam udział, również na deskach Teatru Dramatycznego w Elblągu. Organizowałam koncerty jazzowe, czasem śpiewałam z muzykami, m.in. Januszem Muniakiem, Wojciechem Karolakiem. W EOK zetknęłam się po raz pierwszy z piosenką ludową. Mój przyjaciel, Czesław Kujawski, który był dyrektorem zespołu pieśni i tańca, potrzebował solistki na wyjazdy zagraniczne – a było ich wiele. Dałam się namówić, chociaż wcześniej nie czułam pociągu do tego rodzaju muzyki. Potem zmieniło się to diametralnie. Pokochałam ludowiznę. Sama prowadziłam zespoły pieśni i tańca.
Które z takich zagranicznych tourne najbardziej zapadło w Pani pamięć?
W swoim życiu śpiewałam w wielu europejskich krajach. Z zaproszenia do USA zrezygnowałam, ponieważ panicznie bałam sie latać samolotem. Teraz już się to zmieniło. (śmiech) A śpiewałam w takich krajach jak: Szwecja, Dania, Niemcy, Węgry, Francja, Wielka Brytania, Litwa, Ukraina, Łotwa, Rosja. Moje życie muzyczne, jak widać, było urozmaicone i kolorowe (jak moja dusza). Scena kameralna, estradowa, teatralna, zacisze domu, gdzie tworzyłam piosenki, scenariusze, a także opracowywałam układy choreograficzne...
Zapraszano mnie również w charakterze jurora na festiwale i konkursy odbywające się w Polsce, a także poza jej granicami. Były to: Litwa, Rosja, Niemcy i Wielka Brytania.
Rock, jazz, poezja śpiewana, piosenka ludowa... Z pewnością pokazuje to Pani muzyczną wszechstronność i niewątpliwie znakomity warsztat wokalny.
Piosenki, które wykonywałam, były różnorodne gatunkowo, może dlatego, że kocham muzykę jako taką i nigdy nie dałam się zaszufladkować. Poezja śpiewana, jazz, rock, pop – w razie potrzeby sięgałam też po muzykę poważną czy ludową. W czasach PRL mieliśmy jeszcze jeden gatunek, czyli piosenkę zaangażowaną. Pomijając jej dziwną nazwę, można było tam znaleźć naprawdę dobre utwory, a na to zawsze zwracałam szczególną uwagę. Muszę czuć tekst i muzykę. Nie da się śpiewać od serca, jeśli coś tam nie gra... Poza tym ważna jest tonacja, która kieruje naszą barwą głosu.
Pewnego dnia została Pani “Brytyjką z wyboru”. Moich rozmówców często pytam o to, jak artystycznie odnaleźli się na emigracji…
Nie znalazłam się tutaj „za chlebem”. Raczej na zasadzie łączenia rodziny. Moja córka, studiująca w Polsce anglistykę, pewnego razu wyjechała do Anglii i pozostała... Po kilku latach stwierdziliśmy, że należy dołączyć.
Jestem zodiakalnym Bliźniakiem i odnalezienie się w różnych miejscach, zmiana stylu życia, nie jest dla mnie problemem. Tym bardziej że wcześniej, mieszkając w Polsce, miałam już kontakt z ludźmi tworzącymi kulturę polską m.in. w POSKu. Było mi zatem łatwiej.
W 1994 roku występowałam na deskach Sali Teatralnej POSK na zaproszenie pani Ireny Delmar. Poznałam wtedy wielu wspaniałych ludzi, m.in. panią Irenę Anders i pana Zbigniewa Stączka, na którego cześć kilka lat później zorganizowałam i wyreżyserowałam Benefis pt. Jeden z Wielu. Powstał też film dokumentalny zrealizowany przez Sławomira Malinowskiego o tym samym tytule, a jego premiera odbyła się podczas Benefisu. Mieszkałam wówczas jeszcze w Polsce, cały program przygotowywałam „zaocznie”, a do Londynu przyjechałam na kilka dni przed koncertem, żeby wszystkiego dopilnować. Wówczas poznałam pana Prezydenta Kaczorowskiego i Jego wspaniałą Małżonkę. Nasze drogi wielokrotnie się przecinały, szczególnie po moim przyjeździe do Londynu. Powstał też pomysł Benefisu dla pana Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, jednak smutny los pokrzyżował nasze plany...
Ważną częścią Pani życia, a także tej muzycznej drogi, jest praca z dziećmi i młodzieżą.
Na początku pobytu w Wielkiej Brytanii prowadziłam m.in. Scholę Heston, potem zaproponowano mi pracę w polskiej szkole, gdzie do dzisiaj uczę muzyki. Kocham pracę z dziećmi i młodzieżą. Największą satysfakcję mam z sukcesów moich uczniów, prywatnie bowiem jestem nauczycielem wokalu i akompaniamentu gitarowego, języka polskiego – dykcja, recytacja itp.
Zdarza się, że na zaproszenie śpiewam i gram na gitarze, na niektórych koncertach, wieczorach poezji czy innych formach. Nie robię tego często, bowiem uważam, że czas przekazać pałeczkę młodszym, podzielić się wiedzą i doświadczeniem. I tutaj obrałam azymut. (uśmiech)
Jak narodził się Festiwal Młodych Talentów POLONUS, którego jest Pani Dyrektorem?
Pracując w polskiej szkole, zaczęłam organizować szkolne Konkursy Młodych Talentów. Początkowo nie było łatwo, ponieważ nie wszyscy wierzyli, że taki konkurs ma sens. Bardzo chciałam „wyłuskać” wszystkie utalentowane dzieci, aby miały możliwość otworzyć się, pokazać, a także uwierzyć w siebie. Nie od razu odnosi się sukcesy, potrzebna jest ciężka praca. Tego też uczyłam i uczę moich uczniów. Dzięki konkursowi mogłam powołać do życia Grupę Reja. Jej członkami są uczniowie, absolwenci, nauczyciele, rodzice, osoby zaprzyjaźnione ze szkołą, w której uczę.
Po kilku latach organizowania konkursów stwierdziłam, że czas na to, aby dać szansę młodym ludziom nie tylko na terenie Londynu, ale i całej Wielkiej Brytanii. Kiedy byłam na to gotowa, niestety Covid pokrzyżował moje plany. Jednak, jak to mówią, nie ma tego złego... Konkursy dalej odbywały się, chociaż on-line, a ja mogłam przygotowywać się do Festiwalu Młodych Talentów Polonus w ramach Grupy Artystycznej Piwnica Pod Big Benem, którą założyłam w 2014 roku.
Miałam to szczęście, że w 2021 roku, poznałam Prezes Macierzy Szkolnej, panią Elżbietę Barras, która zadeklarowała współorganizację Festiwalu. Podobną deklarację złożyła pani Bożena Dybowska Dyrektor Polskiej Szkoły Przedmiotów Ojczystych im. M. Reja, a także Rada Rodziców tejże szkoły. I tak to się zaczęło. Głównym Organizatorem jestem ja i Piwnica Pod Big Benem, a współorganizatorami są: Macierz Szkolna w UK oraz Polska Szkoła im. M. Reja w Chiswick.
Jaka jest misja Festiwalu?
W Festiwalu Młodych Talentów Polonus mogą wziąć udział przede wszystkim laureaci Konkursu Młodych Talentów Polonus rozpropagowanego na całą Wielką Brytanię, a także innych konkursów np. instrumentalnych, wokalnych, recytatorskich, plastycznych, tanecznych itd. Istnieje również możliwość zaproszenia uczestnika na Festiwal przez Głównego Organizatora, po nadesłaniu materiałów i weryfikacji on-line.
Misja? Może zacytuję piosenkę festiwalową, która będzie najlepszą odpowiedzią:
„Śpiewaj piosenki, maluj obrazy
W sztukę zamieniaj wszystko
A może jutro Super Talenty
Zwyczajnie ci się wyśnią
Super Talenty stoją na scenie
Super Talenty to nasza nadzieja
Talenty w każdej dziedzinie
W przyszłości do zobaczenia... ”
Może tylko dodam, że wiersze, inne teksty, śpiewane piosenki, muszą być w języku polskim. Głównym zadaniem bowiem jest utrzymywanie polskości wśród dzieci i nastolatków pochodzenia polskiego. Z moich obserwacji wynika, że nie tylko młodzi ludzie, ale i dorośli coraz częściej zapominają swego ojczystego języka.
Jest Pani również założycielką wspomnianych już projektów, czyli Piwnicy pod Big Benem oraz Grupy Reja.
Tak. Zaczątkiem Grupy Reja były pierwsze sukcesy Konkursu Młodych Talentów. Można było angażować do różnych przedsięwzięć sprawdzone już osoby. Włączali się do tego utalentowani nauczyciele i rodzice, absolwenci szkoły, czy inne zaprzyjaźnione osoby, które nie tylko wspierały swoim talentem, ale również technicznie i organizacyjnie. Grupa Reja działa na terenie Szkoły im M. Reja i w jej imieniu od 8 lat.
Grupa Artystyczna Piwnica Pod Big Benem powstała dlatego, że wielu artystów zawodowych i amatorów nawiązało ze mną kontakt i podczas spotkań w moim domu doszliśmy do wniosku, że możemy coś robić wspólnie. Później umożliwiono nam te spotkania i przygotowania do koncertów w POSK w Londynie. Przez cały czas pojawiają się ludzie mający ciekawe propozycje i pomysły warte realizacji. A my jesteśmy otwarci na różne dziedziny.
Chciałabym podpytać jeszcze o Pani współpracę z Grupą KaMPe Aleksego Wróbla oraz Festiwalem Poezji Słowiańska Brosza, który swego czasu odbywał się w Londynie, gdyż pełniła Pani istotne ogniwo tych przedsięwzięć.
Z Aleksym Wróblem zawsze współpracowało się i współpracuje znakomicie. Rozumiemy się bez słów. Aleksy rzuca hasło, a ja je realizuję. Tak było w przypadku koncertów poetycko-muzycznych organizowanych w ramach Festiwalu Poezji; tak było i jest w ramach Konkursu Poetyckiego dla dzieci i młodzieży, uwieńczonego wydaniem Antologii, czy tomików wierszy młodych poetów. Tak było w tym roku, gdzie m.in. KaMPe wsparło nas wydaniem Folderu Festiwalowego.
Plany, marzenia?
Marzeń mam wiele, ponieważ podobno ktoś, kto przestaje marzyć, traci sens życia. Moje dotyczą głównie sfery prywatnej.
Plany? Jeszcze nie umilkły echa I Festiwalu Polonus, a ja już pracuję nad II Festiwalem Młodych Talentów Polonus, który odbędzie się jesienią przyszłego roku. Festiwal poprzedzi jednak konkurs, który rusza już w marcu 2023 w szkołach i różnych placówkach kulturalnych na terenie UK, to również bardzo dużo pracy.
Jako Piwnica Pod Big Benem pracujemy nad programem świątecznym słowno-muzycznym, który mógłby być prezentowany aż do Adwentu.
W ubiegłym roku wspólnie z KaMPe zorganizowaliśmy Wileńskie Kaziuki. A ja mam jak zwykle ochotę na więcej i chciałabym zorganizować doroczne Dni Kultury Wileńskiej –Kaziuki, w połączeniu z zaproszonymi z Litwy gośćmi; prezentacją ich kultury, wyrobów itp... Może dzięki współpracy i pomocy ze strony POSK, uda się nam już w tym roku.
Zaczynamy wspólnie z KaMPe Konkurs Poetycki dla dzieci i młodzieży. Zbieramy prace do oceny i wydania Antologii.
Chciałabym w tym roku rozpocząć spotkania poetycko-muzyczne, które będą organizowane systematycznie, a duży udział w nich będzie miała utalentowana młodzież i dzieci. Będą mieli okazję zaprezentować się obok doświadczonych, a nawet sławnych artystów. Bardzo lubię łączenie na scenie doświadczenia ze świeżością. Mam wiele pomysłów, o których na razie jeszcze nie chciałabym mówić. Wyznaję zasadę: mniej mów, więcej czyń. (uśmiech)
Czego Pani życzyć?
Teraz to chyba zdrowia, gdyż ostatnio pojawiły się problemy. Ale co nas nie zabije, to nas wzmocni. (śmiech!)
Zatem dużo zdrowia, siły do dalszej pracy i spełnienia tych prywatnych marzeń! Dziękuję za rozmowę!
autor: Agnieszka Kuchnia-Wołosiewicz