Hide
BĄDŹ NA BIEŻĄCO!
Follow on Facebook
Facebook
Show
Fri, Apr 26, 2024

Biznes

Biznes

All Stories

Chiny wniosły do WTO skargę na USA i UE ws. sporu o dumping

Chiny poinformowały w poniedziałek, że złożyły w Światowej Organizacji Handlu (WTO) skargę z tytułu uznawania ich przez USA i Unię Europejską za państwo bez gospodarki rynkowej, co umożliwia traktowanie cen eksportowanych chińskich towarów jako dumpingowych.

Przy wstępowaniu Chin do WTO w 2001 roku uzgodniono, że innym państwom członkowskim będzie wolno obciążać je cłami antydumpingowymi w razie sprzedawania chińskich towarów po cenach niższych niż te, jakie obowiązują na analogiczne towary w krajach trzecich. Możliwość stosowania tej procedury miała wygasnąć po 15 latach z tytułu uzyskania przez Chiny statusu gospodarki wolnorynkowej, gdzie ceny kształtują się bez ingerencji państwa. Klauzula antydumpingowa przestała obowiązywać 11 grudnia i Chiny zażądały od państw członkowskich uznania tego faktu.

Minister handlu USA Penny Pritzker oświadczyła jednak w listopadzie, że "nie dojrzał" jeszcze czas, by Waszyngton zmienił swe kryteria oceniania tego, czy Chiny stały się gospodarką rynkową i że nie ma żadnych międzynarodowych reguł handlowych, które wymagałaby od USA odejścia od dotychczasowych zasad kalkulowania ceł antydumpingowych.

Opublikowany w poniedziałek na stronie internetowej chińskiego ministerstwa handlu komunikat głosi, iż po 15 latach wszyscy członkowie WTO zobowiązani są do uznania wolnorynkowego statusu Chin. "Niestety Stany Zjednoczone i Unia Europejska nie wypełniły jeszcze tego zobowiązania" - podkreśla komunikat dodając, iż USA i UE były na czele forsowania przedsięwzięć antydumpingowych, poważnie szkodzących eksportowi chińskich firm i zatrudnieniu w nich.

Komunikat deklaruje sięgnięcie przez Pekin po normalny sposób rozstrzygania sporów handlowych i zaznacza, iż "Chiny zastrzegają sobie prawo zgodnego z zasadami WTO zdecydowanego bronienia własnych słusznych praw". (PAP)

Lufthansa i GE zainwestują 250 mln euro w Środzie Śląskiej

GE Aviation i Lufthansa Technik zbudują wspólnie w Środzie Śląskiej centrum serwisowania silników lotniczych; wartość inwestycji wyniesie 250 mln euro i przyczyni się do powstania ok. 600 nowych miejsc pracy - poinformował resort rozwoju w komunikacie.

Za inwestycję odpowiedzialna będzie XEOS - spółka joint venture zawiązana przez GE Aviation i Lufthansa Technik.

Wybór lokalizacji pod inwestycję ogłosili w poniedziałek na wspólnej konferencji prasowej przedstawiciele z GE oraz LH w obecności Mateusza Morawieckiego, wicepremiera, ministra rozwoju i finansów.

Wicepremier powiedział, że o wyborze inwestycji GE i LH zdecydowały elementy związane z naszą kadrą, siłą roboczą.

Inwestycja zostanie zlokalizowana w Legnickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej.

Głównym przeznaczeniem zakładu będzie serwisowanie silników typu GEnX 2B, a w kolejnych latach również typu GE 9X. Aktualnie w komercyjnym użyciu działa ponad 400 silników GEnX 2B. Od 2021 roku do zakładu trafiać będą też silniki GE 9X. Choć formalny proces ich certyfikacji zakończy się w 2018 roku, to przez operatorów na całym świecie zostało zamówionych już ponad 700 sztuk. (PAP)

Ropa w USA zyskała od środy już niemal 11 procent, najwięcej od 9 miesięcy

Ceny ropy naftowej na giełdzie paliw w Nowym Jorku rosną o niemal 1,5 procent. Od środy surowiec zdrożał już o prawie 11 procent, najmocniej od 9 miesięcy. Cięcia dostaw ropy przez OPEC i innych dużych producentów w końcu wejdą w życie - podają maklerzy.

Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na styczeń na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po 50,12 USD, po zwyżce o 68 centów, czyli o 1,4 proc. W środę WTI zyskała 9,3 proc.

Brent w dostawach na luty na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie drożeje o 72 centy, czyli 1,4 proc., do 52,56 USD za baryłkę, po zwyżce w środę o 8,8 proc.

W środę państwa zrzeszone w OPEC porozumiały się w sprawie ograniczenia wydobycia surowca przez kraje kartelu do 32,5 mln baryłek dziennie. Umowa ma zacząć obowiązywać od początku 2017 r.

Państwa niezrzeszone w OPEC zgodziły się na ograniczenie produkcji ropy o 600 tys. baryłek dziennie.

We wrześniu Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) zgodziła się wstępnie, podczas nieformalnego spotkania w Algierze, na obniżenie dziennego limitu wydobycia surowca właśnie do 32,5 mln baryłek.

"Rynek już nie zobaczy nagłego załamania cen ropy" - ocenia Seo Sang-young, strateg rynku w Kiwoom Securities Co.

"Największymi zwycięzcami porozumienia OPEC są jednak amerykańscy producenci ropy z łupków, którzy w tej sytuacji - mocnego wzrostu cen ropy, jeszcze zwiększą produkcję surowca" - dodaje.

Podczas poprzedniej sesji ropa na NYMEX w Nowym Jorku zdrożała o 4,21 USD, czyli 9,3 proc., do 49,44 USD za baryłkę.

W listopadzie ceny ropy w USA wzrosły o 5,5 proc. (PAP)

W.Brytania/Obniżono prognozy wzrostu gospodarczego na lata 2017-18

Oficjalne prognozy wzrostu produktu krajowego brutto Wielkiej Brytanii przez najbliższe dwa lata zostały obniżone - poinformował w środę minister finansów Philip Hammond, przedstawiając swój pierwszy raport budżetowy od czasu referendum w sprawie Brexitu.

Jak wskazuje Reuters, słaba kondycja finansów publicznych nie daje Hammondowi większego pola manewru, jeśli chodzi o zwiększanie wydatków publicznych lub znaczniejsze obniżki podatków.

Według będącego ciałem doradczym rządu Biura Odpowiedzialności Budżetowej (OBR) wzrost gospodarczy w 2017 roku wyniesie 1,4 proc., a nie jak szacowano w marcu 2,2 proc. Natomiast prognoza dla roku 2018 została skorygowana w dół z 2,1 proc. do 1,7 proc.

OBR utrzymał przy tym swą ocenę z marca, że zarówno w roku 2019, jak i 2020 PKB zwiększy się o 2,1 proc - zaznaczył Hammond przedstawiając swój raport w parlamencie.

Marcowe prognozy były opracowane przy założeniu, że w referendum Brytyjczycy opowiedzą się za pozostaniem w Unii Europejskiej.

"Naszym obecnym zadaniem jest takie przygotowanie naszej gospodarki, by utrzymała elastyczność, gdy będziemy wychodzić z UE i była gotowa na przekształcenia, jakie nastąpią. Będziemy nadal utrzymywać dyscyplinę fiskalną uwzględniając przy tym potrzebę inwestycji na rzecz zwiększania wydajności oraz (odpowiedniego) pułapu fiskalnego (jako czynników) wspierających gospodarkę w okres przejściowym" - zadeklarował minister.

Zapowiedział, że płaca minimalna wzrośnie w kwietniu przyszłego roku z obecnych 7,20 funtów za godzinę do 7,50 funtów, a kwota wolna od podatku dochodowego od osób fizycznych zostanie równocześnie zwiększona z 11 tys. do 11,5 tys. funtów, by pod koniec obecnej kadencji parlamentu w 2020 roku osiągnąć 12,5 tys. funtów.

Hammond potwierdził utrzymanie przedstawionych w marcu planów zmniejszenia stawki podatku od przedsiębiorstw do 17 proc., czyli poziomu znacznie niższego niż obowiązujący gdziekolwiek indziej w G20 (grupie 19 przodujących gospodarczo państw świata i UE). Inne państwa unijne uważają to za nieuczciwą konkurencję fiskalną.

Przytoczone przez ministra materiały OBR korygują także w górę przewidywane kwoty deficytu budżetowego w najbliższych latach - w bieżącym roku ma on wynieść 68,2 mld funtów czyli 3,5 proc. PKB , a w roku 2017 roku 59 mld, podczas gdy w marcu prognozowano odpowiednio 55,5 mld i 38,8 mld. Zakłada się, że dzięki trwałej tendencji spadkowej zmniejszy się do roku 2020 do 17,2 mld funtów.

Brytyjski dług publiczny osiągnie w ten sposób w roku fiskalnym 2017 przejściowo rekordowy poziom 90,2 proc. PKB podczas gdy szacunki przedstawione w marcu mówiły o tylko 81,3 proc. (PAP)

Na Zachodzie kolejna sesja ze zwyżkami - dopóki Trump nie rozczaruje

Na zachodnich parkietach kolejna zwyżkowa sesja po rekordach zanotowanych w poniedziałek na giełdach w USA. Na rynkach panuje optymizm, że nowa amerykańska administracja, dzięki swoim działaniom mocniej pobudzi wzrost w gospodarce USA. Dobry sentyment to też zasługa drożejących surowców, ropy i metali - podają maklerzy.

Indeksy w Stanach Zjednoczonych zakończyły poniedziałkową sesję wzrostami i kolejnymi historycznymi maksimami notowań. Dow Jones Industrial na koniec dnia zyskał 0,47 proc. i wyniósł 18.956,69 pkt. S&P 500 wzrósł o 0,75 proc. i wyniósł 2.198,18 pkt. Nasdaq Comp. zwyżkował o 0,89 proc. do 5.368,86 pkt.

Od wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych DJI zyskał już około 3 proc., S&P 500 2 proc., a Nasdaq wzrósł o ok. 2,5 proc.

"Widoczny od pewnego czasu rozpęd na rynkach to wynik oczekiwań na zapowiadane przez Donalda Trumpa działania dotyczące polityki inwestycyjnej i cięcia podatków" - mówi Masahiro Ichikawa, starszy strateg Sumitomo Mitsui Asset Managament Co.

"Tak długo, jak długo nie będzie jakiegoś większego rozczarowania co do tych zapowiedzi, wszystko wskazuje na to, że na rynkach akcji utrzyma się trend wzrostowy" - ocenia.

A we wtorek mocno też rosną ceny ropy naftowej na giełdzie paliw w Nowym Jorku po tym, jak w poniedziałek zakończyły sesję o 3,9 proc. wyżej. Kraje OPEC robią postępy i są coraz bliżej finalizacji porozumienia o cięciu dostaw ropy.

Baryłka ropy West Texas Intermediate na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po 48,98 USD, po zwyżce o 74 centy, czyli 1,5 proc. Brent na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie drożeje o 73 centy, czyli 1,5 proc., do 49,63 USD za baryłkę.

30 listopada w Wiedniu odbędzie się spotkanie OPEC. Członkowie kartelu podejmują różne wysiłki dyplomatyczne, aby podczas tego posiedzenia grupy doszło do finalizacji wrześniowej nieformalnej umowy o obniżeniu dostaw ropy.

Nadal mocno zwyżkują też ceny miedzi na giełdzie metali w Londynie i zmierzają do najwyższego poziomu od lipca 2015 roku. Miedź w dostawach trzymiesięcznych kosztuje 5.655,00 USD za tonę, po zwyżce o 1,7 proc.

Na rynkach utrzymują się spekulacje, że wydatki na przemysł i rozwój infrastruktury na świecie wzrosną w przyszłym roku. To napędza falę dobrych nastrojów wśród inwestorów i zachęca ich do zakupu surowców, w tym metali przemysłowych.

Poniżej indeksy w Europie - godz. 09.15.

 
Indeks Kraj Wartość (pkt.) 1D (%) 1W (%) 1M (%)
Euro Stoxx 50 Strefa euro 3049,30 0,54 -0,01 -0,92
DAX Niemcy 10737,40 0,49 0,02 0,25
FTSE 100 W.Brytania 6826,37 0,71 0,50 -2,76
CAC 40 Francja 4555,36 0,57 0,42 0,43
IBEX 35 Hiszpania 8647,50 0,38 -0,46 -4,98
FTSE MIB Włochy 16443,53 0,90 -1,43 -4,21

(PAP)

Niemcy/Volkswagen ogłasza likwidację 30 tys. miejsc pracy do 2021 r.

Niemiecki koncern motoryzacyjny Volkswagen ogłosił w piątek na konferencji prasowej, że zlikwiduje 30 tys. miejsc pracy w ramach planu oszczędnościowego negocjowanego wcześniej ze związkami zawodowymi. Zwolnienia dotkną głównie niemieckich fabryk.

Podczas konferencji w siedzibie koncernu w Wolfsburg poinformowano, że w samych Niemczech zlikwidowanych zostanie 23 tys. miejsc pracy. Szacuje się, że dzięki temu od 2020 roku uda się uzyskać oszczędność rzędu 3,7 mld dolarów rocznie.

Na całym świecie grupa Volkswagena zatrudnia ponad 610 tys. pracowników.

Wcześniej tego dnia o szczegółach porozumienia informowała agencja Reutera powołując się na swoje źródła. Celem porozumienia jest poprawa finansowa koncernu oraz zwiększenie oszczędności - szczególnie w krajowym oddziale firmy, który do tej pory generował wysokie koszty. Volkswagen szuka też dodatkowych środków finansowych w związku z programem odszkodowań jakie musi wypłacić w związku ze skandalem dotyczącym manipulacji w silnikach Diesla.

Negocjacje w sprawie tzw. planu przyszłościowego trwają od czerwca br. Związki zawodowe zgodziły się na cięcia w zamian za obietnicę stworzenia w przyszłości nowych miejsc pracy, szczególnie podczas produkcji samochodów elektrycznych. Mają one powstawać głównie w niemieckich fabrykach. Mimo ograniczania tradycyjnych miejsc pracy przy projekcie pojazdów elektrycznych zatrudnienie ma znaleźć 9 tys. osób.

Planowany sportowy samochód elektryczny VW ma być produkowany w fabryce w Wolfsburg, a małe auto elektryczne, zwane I.D., w mieście Zwickau - podają źródła Reutersa. Silniki elektryczne do tych pojazdów mają powstawać w Kassel, a baterie w Braunschweig.

W następstwie dochodzenia podległej rządowi USA Agencji Ochrony Środowiska (EPA) Volkswagen przyznał się we wrześniu 2015 roku do zainstalowania w ponad 11 milionach samochodów z silnikiem Diesla oprogramowania umożliwiającego oszukiwanie przy pomiarze zawartości szkodliwych substancji w spalinach. Koncern musi się liczyć z wieloletnimi procesami sądowymi oraz miliardowymi karami za łamanie przepisów o normach technicznych i ochronie środowiska.

W październiku br. sędzia okręgowego sądu federalnego w San Francisco Charles Breyer zatwierdził definitywnie ugodę, na mocy której koncern Volkswagen wypłaci w USA do 16,5 mld dolarów odszkodowań w następstwie skandalu z fałszowaniem pomiarów toksyczności spalin. (PAP)

Źródło : PAP

Polska : Komisja finansów za utrzymaniem kwoty wolnej od podatku w obecnej wysokości

Sejmowa komisja finansów publicznych opowiedziała się w poniedziałek za utrzymaniem w przyszłym roku kwoty wolnej od podatku w obecnej wysokości, ale za złagodzeniem propozycji dotyczących opodatkowania Funduszy Inwestycyjnych Zamkniętych.

Przepisy dotyczące kwoty wolnej oraz opodatkowania funduszy inwestycyjnych zawarto w poselskim (PiS) projekcie nowelizacji ustawy o PIT i CIT.

Projekt w części dotyczący kwoty wolnej jest odpowiedzią na ubiegłoroczny wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że brak waloryzacji kwoty wolnej od podatku jest niezgodny z konstytucją. TK dał czas na zmianę prawa do 1 grudnia 2016 roku. Złożony przez posłów PiS projekt przesądza jednak, że dotychczasowa kwota wolna zostanie utrzymana w obecnym oraz w 2017 roku.

Posłowie opozycji krytykowali projekt podczas poniedziałkowego posiedzenia, tłumacząc, że pracują nad zmianami, co do których z góry wiadomo, że są niezgodne z wyrokiem TK. Wątpliwości natury konstytucyjnej zgłosiło także sejmowe biuro legislacyjne. Zwróciło uwagę, że projekt nakazuje stosowanie przepisów zakwestionowanych przez Trybunał Konstytucyjny.

Przewodniczący komisji Jacek Sasin (PiS) tłumaczył, że obecny rząd boryka się ze spuścizną ośmiu lat poprzednich rządów, podczas których kwota wolna wzrosła o 2 zł.

"Chcemy oczywiście podnieść kwotę wolną od podatku i podniesiemy ją. Zapowiedź jest jasna ze strony rządu. Natomiast nie chcemy robić takich wybiegów tutaj, żeby podnosić kwotę wolną o kolejne 2 zł (...), żeby móc powiedzieć, że wykonujemy wyrok TK. Uczciwie Polakom mówimy, że kwotę, do tej zapowiedzianej, podniesiemy w momencie wskazanym przez nas, czyli do 1 stycznia 2018 r." - zadeklarował Sasin.

Obecny na posiedzeniu wiceminister finansów Leszek Skiba tłumaczył, że wyrok TK jest trudny do zinterpretowania, a wprowadzenie kwoty wolnej w 2018 r. jest jak najbardziej właściwe z punktu widzenia odpowiedzialności za finanse publiczne.

Komisja odrzuciła poprawkę Rafała Wójcikowskiego (Kukiz'15), zgodnie z którą kwota wolna miałaby wzrosnąć do wartości odpowiadającej minimum egzystencji określonej na poziomie 6549 zł 11 gr.

Wprowadzono natomiast do projektu poprawki Sylwestra Tułajewa (PiS), które zmierzają do przywrócenia zwolnienia podmiotowego z CIT dla Funduszy Inwestycyjnych Otwartych, a także dopuszczające zwolnienie dla polskich FIZ-ów. Te ostatnie będą mogły korzystać - pod pewnymi warunkami - ze zwolnień przedmiotowych. Zwolnienia nie będą miały zastosowania w zakresie, w jakim funduszom tym można przypisać ryzyko wykorzystywania ich w schematach tzw. agresywnej optymalizacji podatkowej. Chodzi o sytuacje, w których FIZ-y miałyby zyski z udziałów w spółkach nieposiadających osobowości prawnej uprawnionych do emisji papierów wartościowych, które mogą być nabywane przez FIZ-y.

Inna poprawka Tułajewa, która uzyskała akceptację komisji, przewiduje wyłączenie mocy ochronnej indywidualnych interpretacji podatkowych w odniesieniu do schematów agresywnego planowania podatkowego wydanych przed dniem wejścia w życie zmian.

Skiba poinformował, że zmiana dotycząca funduszy inwestycyjnych przyniesie budżetowi co najmniej 200-300 mln zł rocznie. Wyjaśnił, że realizuje on postulaty zgłaszane wcześniej przez stronę społeczną.

Janusz Cichoń z PO apelował, żeby w ogóle odstąpić od tych zmian, tłumacząc, że wobec zjawisk, do których odnoszą się projektowane przepisy, można zastosować klauzulę przeciw unikaniu opodatkowania.

Projekt w pierwotnej wersji przewidywał opodatkowanie podatkiem dochodowym Funduszy Inwestycyjnych Zamkniętych (FIZ), co miałoby dać budżetowi 2-2,5 mld zł rocznie. Fundusze Inwestycyjne Otwarte miałby natomiast stracić prawo do zwolnienia podmiotowego, ale mogłyby korzystać ze zwolnień przedmiotowych.

Autorzy projektu wskazali, że w przypadku inwestycji w FIZ opodatkowanie dochodu następuje na poziomie inwestora (uczestnika) na etapie wypłaty zysku, tj. w momencie wykupu lub umorzenia przez fundusz certyfikatów inwestycyjnych - stawką podatku w wysokości 19 proc.

"Przyjęty model opodatkowania dochodów z inwestycji poprzez fundusze inwestycyjne wywołuje negatywne skutki, przede wszystkim w obszarze działania krajowych FIZ. Fundusze tego typu stanowią jeden z podstawowych elementów budowania struktur planowania podatkowego z wykorzystaniem podmiotów zagranicznych (głównie transparentnych podatkowo), poprzez umiejscawianie FIZ w łańcuchu podmiotów prowadzących działalność gospodarczą i transferowanie dochodów z tej działalności, w zdecydowanej części, do FIZ" - wyjaśniono w uzasadnieniu.

Zauważono, że FIZ-y, w odróżnieniu do funduszy otwartych, dają możliwość skierowania emisji certyfikatów do konkretnego inwestora, dopasowania strategii inwestycyjnej do indywidualnych potrzeb, kontroli realizacji celu inwestycyjnego funduszu i wyznaczania polityki inwestycyjnej. Brak ograniczeń inwestycyjnych pozwala przede wszystkim na inwestycje w spółki zagraniczne, o charakterystyce identycznej z polską formą spółki komandytowo-akcyjnej (FIZ występuje w roli akcjonariusza).

Eksperci podatkowi ostrzegali jednak, że zmiana doprowadzi do likwidacji FIZ-ów i odpływu kapitału z Polski. Na negatywne konsekwencje zmian wskazywali także przedstawiciele funduszy i Komisja Nadzoru Finansowego.

Nowe przepisy mają wejść w życie 1 stycznia 2017 roku. (PAP)

Źródło : PAP

Lloyds żegna się z Wielką Brytanią?

Brytyjskie media podały do wiadomości publicznej informacje, że Lloyds Bank zamierza zamknąć kolejne oddziały w kraju. Tym razem likwidacji ulegnie blisko 49 placówek, a tym samym zwolnionych zostanie prawie siedemset osób.

Lloyds Bank od momentu powrotu do sektora prywatnego boryka się z nieodpowiednią rentownością. Władze spółki doskonale zdają sobie sprawę, że likwidacja kolejnych oddziałów nie poprawi ich sytuacji finansowej. Zamiast zwykłych placówek, firma zamierza postawić specjalne odziały mobilne w postaci vanów.

Do końca 2017 roku Lloyds Bank zamierza zamknąć blisko 400 oddziałów i zwolnić około dwunastu tysięcy osób. Na tą chwilę pracę straciło niecałe dziesięć tysięcy osób, zaś redukcja oddziałów sięgnęła liczby 261.

Przedstawiciele Lloyds potwierdzili, że firma likwiduje tylko te placówki, których liczba klientów spadła w ciągu ostatniego roku o co najmniej 15 procent. Nie da się nie zauważyć, że nie jest to jedyny bank, który sukcesywnie zamyka kolejne oddziały. Znaczącą redukcję etatów w ciągu ostatnich pięciu lat można było zauważyć w Barclays, HSBC, RBS oraz Santander. 

Brexit uderza w miejsca pracy

Specjaliści dowodzą, że sprawa Brexitu bardzo poważnie uderzy w sektor finansowy państwa, zwłaszcza samego Londynu. Już teraz odnotowano dwunastoprocentowy spadek miejsc pracy w firmach finansowanych w stolicy. Przypominamy, że od referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej minął dopiero miesiąc. W ciągu ostatniego roku, w którym jak wiadomo toczyły się dyskusje na temat przyszłości kraju we Wspólnocie, zanotowano wyraźną redukcję wakatów o prawie trzydzieści procent. Eksperci uważają, że to dopiero początek.

Firma zajmująca się monitoringiem zatrudnienia w stolicy zauważyła, że w lipcu bieżącego roku finansiści mogli liczyć na niecałe osiem tysięcy miejsc pracy, w lipcu ubiegłego roku natomiast na prawie jedenaście tysięcy. Specjaliści twierdzą, że blisko osiemdziesiąt tysięcy miejsc pracy w Londynie może zostać przeniesionych do innych europejskich lokalizacji np. Niemiec. Prezes banku HSBC niejednokrotnie stwierdził, że wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej poskutkuje przeniesieniem dwudziestu procent pracowników banku do Paryża. Podobnie wypowiadali się przedstawiciele brytyjskiego oddziału Goldman Sachs.

Ekonomiści niemal od dwóch lat powtarzają czołowym przedstawicielom kraju, że wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej może mieć katastrofalne skutki. Brexit sam w sobie osłabi status Londynu, który jak wiadomo jeszcze do niedawna był jednym z najważniejszych w świecie centrów finansowych. 

Mieszkań ciąg dalszy

Zakup mieszkania w Londynie za rozsądną cenę graniczy niemal z cudem. Jak wiadomo nieruchomości w stolicy Wielkiej Brytanii są nie tylko drogie, ale również w wielu przypadkach mało atrakcyjne. Szacuje się, ze Londyn jest jednym z najdroższych miejsc na świecie, jeśli chodzi o zakup swojego pierwszego domu. Średni wiek jego mieszkańców, w którym decydują się na nabycie nieruchomości, wynosi aż 32 lata! Specjaliści zauważyli, że z roku na rok wiek ten ulega wydłużeniu. Stale rosnące ceny wynajmu sprawiają, ze bardzo ciężko jest oszczędzić określoną kwotę pieniędzy. Chcąc zakupić mieszkanie w stolicy musimy mieć zaoszczędzone przynajmniej 96 tysięcy funtów. Dla porównania, jeżeli chcemy nabyć dom poza Londynem, wystarczą nam raptem 34 tysiące funtów oszczędności. Różnica w koszcie depozytu ma wpływ na wiek kupującego. Dla Wielkiej Brytanii wynosi on 30 lat, zaś dla samych mieszkańców stolicy 32. Przeciętny dom na terenie Londynu kosztuje nas obecnie niecałe czterysta tysięcy funtów. W regionach podmiejskich, na południu ceny są mniejsze – prawie 260 tysięcy funtów. Średnia dla Wielkiej Brytanii, z pominięciem stolicy, wynosi dwieście tysięcy funtów. 

Funt najtańszy od lat

Funt szterling odnotował w środę 6 lipca kolejny spadek. Wartość funta obniżyła się w stosunku do dolara aż o 1,3 proc. i wyniosła 1,3112 dolara – jest to najniższa odnotowana wartość od września 1985 roku.
Z kolei w stosunku do euro wartość funta obniżyła się do poziomu najniższego od października 2013 roku i wyniosła 1,1484 euro.
Brytyjskie media poinformowały, że w obecnej sytuacji inwestorzy stopniowo pozbywają się brytyjskich aktywów, które uważają za ryzykowne ze względu na konsekwencje wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.

Brexit będzie kosztować Wielką Brytanię pół miliona miejsc pracy

Jak wynika z ostatnich sondaży – zwolenników Brexitu (52 proc.) jest znacznie więcej, niż jego przeciwników (48 proc.). Tak więc ewentualne opuszczenie Unii przez Wielką Brytanię staje się coraz bardziej możliwe.
Na tydzień przed referendum, laburzyści zaprezentowali wyliczenia, zgodnie z którymi po opuszczeniu Unii Europejskiej – z brytyjskiego sektora publicznego może zniknąć nawet pół miliona miejsc pracy. Oczywiście taka sytuacja byłaby tragiczna dla wielu brytyjskich rodzin.
Według wyliczeń ekspertów Partii Pracy - Brexit niekorzystnie wpłynie na brytyjską ekonomię – mocno ją osłabiając. W celu ratowania budżetu rządząca Partia Konserwatywna będzie zmuszona do kolejnych cięć oraz redukcji etatów na państwowych stanowiskach.
Jak wyglądają te wyliczenia? W latach 2009 - 2015 siła robocza zatrudniona w sektorze państwowym zmniejszyła się o 969 tysięcy ludzi. W tym czasie deficyt udało się zmniejszyć z 103 do 40 miliardów funtów. Jak twierdzą laburzyści kolejne cięcia mogłoby dotyczyć 525 tysięcy osób.
Warto dodać, że bardzo podobne analizy pojawiły się również w prognozach Bank of England. Z opiniami przedstawianymi przez laburzystów zgadzają się również związki zawodowe.

Bezprawne używanie adresu rejestracyjnego firmy grozi poważnymi konsekwencjami

Wszystkie spółki działające na terenie Wielkiej Brytanii, które bezprawnie posługują się adresem rejestracyjnym, muszą liczyć się z poważnymi konsekwencjami takich działań. Companies House będzie znacznie szybciej wykreślał takie spółki z ewidencji, a także – w razie braku współpracy dyrektorów – nastąpi ich zamknięcie.
Adres rejestracyjny jest w UK niezbędny w celu założenia dowolnej spółki - widnieje on w ewidencji Companies House i jest publicznie dostępny.
Na adres rejestracyjny jest przesyłana urzędowa korespondencja, w tym urzędowe wezwania lub przypomnienia. Dlatego też poprawny adres siedziby spółki jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania firmy. Wszelkie zmiany w adresie rejestracyjnym powinny być niezwłocznie zgłaszane do Inland Revenue.
Okazuje się jednak, iż wiele spółek używa adresu swojej głównej siedziby w sposób bezprawny. Dlatego też od początku kwietnia Companies House może w łatwiejszy sposób usuwać ze swojej ewidencji adresy nieautoryzowane, a także zamykać spółki i pozywać je do sądu.

Cięcia budżetowe Osborne’a dotykają głównie kobiety

Plan oszczędności wprowadzany w życie przez George’a Osborne’a dotknie głównie kobiety - aż 86 procent cięć będzie bardziej odczuwalne dla kobiet, a jedynie 14 procent dla mężczyzn. Laburzyści niemal natychmiast oskarżyli rząd o nierówne traktowanie kobiet i mężczyzn we wdrażanych przez siebie ustawach.
Minister do spraw kobiet i równego traktowania w gabinecie cieni Partii Pracy wytyka rządowi niesprawiedliwe traktowanie kobiet: -“Po raz kolejny rząd pokazuje, że jest silny w retoryce, ale słaby w działaniach, jeśli chodzi o zapewnienie równości i zrozumienia prawdziwego wpływu swojej polityki na życie ludzi. Rząd w międzyczasie odrzucił też nasze propozycje zmierzające do wyrównania szans obu płci w związku w związku z reformami. Mogli wcześniej przeprowadzić badania, na temat tego, kogo w istocie dotkną ich cięcia. Tak naprawdę to jeszcze nasze ustawy takie jak bezpłatna opieka dla dzieci, elastyczne godziny pracy, zapewniają w znacznej mierze zapewniają bezpieczeństwo socjalne kobietom” – oświadczyła Kate Green.

Brytyjscy biznesmeni zabrali głos w sprawie wyjścia UK z Unii

Brytyjscy biznesmeni dołączyli do organizacji "Vote Leave", czyli "Głosuj za Wystąpieniem” – jest ona odpowiedzią na kampanię promującą pozostanie we Wspólnocie, którą rozpoczęła niedawno Konfederacja Brytyjskiego Przemysłu CBI.
Wśród 250 biznesmenów znaleźli się m.in.: były prezes HSBC Michael Geoghegan, szef sieci pubów JD Wetherspoon - Tim Martin oraz Luke Johnson, który stoi na czele Patisserie Valerie.
CBI całkiem niedawno ostrzegało, że Brexit może kosztować Wielką Brytanię nawet 100 mld funtów i prawie 1 mln miejsc pracy. Członkowie "Vote Leave" uważają jednak, że brytyjski rząd celowo „straszy” przed ekonomicznymi skutkami wyjścia z Unii, natomiast Wielka Brytania jest zbyt ważnym partnerem komercyjnym dla pozostałych państw europejskich, aby te w jakimś stopniu chciały ją karać za ewentualny Brexit.

G20 o Brexicie: "To byłby szok dla globalnej gospodarki"

Ministrowie finansów 20 najbardziej rozwiniętych państw świata oświadczyli, iż globalna gospodarka przeżyłaby „szok” w momencie opuszczenia Unii przez Wielką Brytanię.

Taka właśnie opinia została przedstawiona w oświadczeniu na koniec dwudniowego szczytu państw G20, który odbył się w Szanghaju. W Chinach nie zabrakło oczywiście brytyjskiego ministra finansów George'a Osborne'a, który oświadczył, iż kwestia referendum zaplanowanego na czerwiec, dotyczącego dalszego członkostwa Wielkiej Brytanii we Wspólnoscie jest "śmiertelnie poważna".

- "Ministrowie G20 jednogłośnie ustalili, że szok spowodowany potencjalnym wyjściem Wielkiej Brytanii z UE jest jednym z największych zagrożeń w tym roku" - oświadczył Osborne. Ewentualny Brexit jest obecnie traktowany przez ekspertów jako jedno z globalnych zagrożeń – porównywalnych do kryzysu migracyjnego.

Jak poinformowała agencja Reutera temat Brexitu początkowo nie został w ogóle uwzględniony w projekcie komunikatu G20. Dodano go jednak na prośbę brytyjskiego rządu.

Brytyjczyk zapłacił podatek w monetach jednopensowych

Russel Skellett zapłacił council tax w wysokości 1,800 funtów w jednopensowych monetach. W ten sposób Brytyjczyk chciał zrobić na złość urzędnikom, gdyż jest przekonany, że został niesprawiedliwie potraktowany.

Mężczyznę poirytował fakt, iż po zakupie dwóch domów, które znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie od jego dotychczasowego, urzędnicy wyznaczyli kwotę 1,851.94 funtów podatku do zapłaty. Skellett uważa jednak, iż kupione przez niego domy są w tragicznym stanie (brak podłączonej wody, gazu, elektryczności), w związku z czym council tax nie powinien zostać w ogóle naliczony. Rada dzielnicy Broxtowe, zarządzająca nieruchomościami na tym terenie, nie zgodziła się z nabywcą. Sprawa zakończyła się w sądzie, który zadecydował, iż Russell nie ma racji i musi podatek zapłacić.

Cała ta sytuacja tak zdenerwowała mężczyznę, że postanowił mieć mimo wszystko ostatnie słowo w tej sprawie. Skellett wypłacił z banku należne 1800 funtów w monetach jednopensowych. Ilość pieniędzy była tak ogromna, że monety musiały zostać dostarczone do jego domu samochodem. Monety ważyły łącznie aż 750 kilogramów. Następnie Russell osobiście zawiózł pieniądze do wpłaty – musiał użyć ciężarówki oraz dwóch wózków sklepowych.

Władze dzielnicy nie skomentowały zachowania podatnika.

Szef Airbusa: Brexit zaszkodzi naszej konkurencyjności w UK

Szef koncernu lotniczo-zbrojeniowego Airbus Group - Tom Enders uważa, iż w przypadku wyjścia

Wielkiej Brytanii z UE, jego działalność na terenie UK będzie mocno zagrożona i niepewna.

- "Jeśli Wielka Brytania wyjdzie (z UE), nie wyobrażam sobie, by miało to pozytywne skutki dla naszej

konkurencyjności w tym kraju" - oświadczył Enders podczas konferencji prasowej, poświęconej

rocznym wynikom finansowym koncernu.

Airbus w Wielkiej Brytanii buduje skrzydła do odrzutowych samolotów pasażerskich i zatrudnia 16

tys. osób. Firma poinformowała, że decyzja o wyjściu z UE postawiłaby pod znakiem zapytania ich

długoterminowe plany inwestycyjne w tym kraju.

Gdzie w UK można zarobić najwięcej?

Średnie zarobki na terenie brytyjskich miast wynoszą ponad 600 funtów tygodniowo. Raport Cities Outlook 2016 przedstawia ranking miast, w których można zarobić więcej od podanej średniej, ale również pokazuje najniższe zarobki Brytyjczyków.

Oczywiście najlepiej zarabiają Londyńczycy - średni tygodniowa pensja w stolicy wynosi 675 funtów. Niestety w tym przypadku trzeba się liczyć z wysokimi kosztami życia. Drugie miasto to Crawley ze średnią pensją 641 funtów. Następne to Slough, w którym zarabia się średnio 636 funtów. Inne miasta z pierwszej piątce, to Reading i Aberdeen – w obu przypadkach około 620 funtów.

Natomiast najniższe pensje otrzymują mieszkańcy następujących miast: Huddersfield, gdzie zarabia się najmniej w skali całego kraju – średnia wynosi tam 399 funtów na tydzień. W tej piątce są też Southend, Burnley, Mansfield i Wigan. W miastach tych przeciętne tygodniowe wynagrodzenie nie przekracza 420 funtów.

Należy jednak podkreślić, iż mimo sporych różnic w zarobkach pomiędzy miastami, to nie zawsze niższa płaca oznacza niższy standard życia. Warto mieć na uwadze wysokie koszty życia np. jednopokojowe mieszkanie w Huddersfield kosztuje najemcę średnio 439 funtów miesięcznie, a w stolicy UK średnie opłaty za takie mieszkanie to 1,980 funtów.

Obniżka cen gazu w Wielkiej Brytanii

Dwie brytyjskie firmy energetyczne należące do grupy tzw. „wielkiej szóstki” obniżają ceny gazu. British Gas ogłosił, iż zmniejszy ceny o 5,1 proc. Po tym oświadczeniu firma EDF Energy także podała wiadomość o 5-procentowej obniżce cen. W przypadku British Gas planowane zmiany wejdą w życie już 16 marca, natomiast EDF Energy wprowadzi zmiany kilka dni później, czyli 24 marca.

Przypomnijmy, iż w ostatnim czasie wielu innych dostawców energii również obniżyło ceny gazu. Npower ogłosił 5,2 proc. zniżki, wcześniej także E.On, Scottish Power i SSE podały informację o obniżeniu cen za gaz.

Niektóre osoby dosyć sceptycznie podchodzą do proponowanych przez firmy zmian i zauważają, że ceny obniżane są pod koniec najzimniejszych miesięcy więc tak naprawdę niewiele można zaoszczędzić.

 

Z kolei British Gas, którego właścicielem jest Centrica podkreślił, że 6,8 mln klientów firmy, korzystających ze standardowej taryfy, zaoszczędzi rocznie do 31 funtów.

Brytyjczyk sprzedaje Chińczykom… czyste powietrze

Leo De Watts wpadł na wyjątkowy sposób zarabiania pieniędzy. Wykorzystując fakt, iż w Chinach panuje obecnie ogromne zanieczyszczenie atmosferyczne postanowił, sprzedawać… najczystsze powietrze z brytyjskiej prowincji. Brytyjczyk zarobił już w ten sposób tysiące funtów!

Za jedną „porcję” świeżego powietrza zamkniętego w buteleczce trzeba zapłacić aż 80 funtów. Firma 27-latka o nazwie „ Aethaer” ma w swojej ofercie próbki powietrza z Walii, Somerset i Dorset. Odbiorcami tego specyficznego towaru są głównie mieszkańcy Pekinu i Szanghaju. „Dorset echo” w ostatnich kilku tygodniach zostało sprzedane aż 180 razy. Okazuje się, iż niektórzy kupujący z Chin nawet nie otwierają słoiczka z czystym powietrzem, a jedynie kupują go w celu posiadania tak wyjątkowego produktu.

De Watts tak opisuje proces „powietrznego rolnictwa”: -„Aethaer sączy się z organicznej natury, gdyż przepływa między liśćmi drzew leśnych, absorbuje dziewiczą wodę, krąży pomiędzy formacjami skalnymi bogatymi w minerały, po czym zostaje wysadzone w górę w miejscu, gdzie jest gromadzone i butelkowane”.

Brytyjczyk sprzedaje Chińczykom… czyste powietrze

Ile zarabia na Wyspach polski imigrant i jaką kwotę przesyła do kraju?

Raport przygotowany przez Narodowy Bank Polski ujawnia, iż co roku Polacy przebywający na Wyspach do kraju transferują ponad 4 miliardy euro. W raporcie zamieszczono także informacje o zarobkach polskich imigrantów oraz ich ewentualnych planach w kwestii powrotu.

Średnia kwota przesyłana z Wielkiej Brytanii do Polski to 400 funtów. Suma ta przelewana jest zazwyczaj raz w miesiącu lub raz na 2-3 miesiące. Pieniądze trafiają zazwyczaj do mniejszych miejscowości oraz wsi, z których pochodzą polscy imigranci. Środki wydawane są zwykle na bieżące potrzeby przez beneficjentów, którymi są przede wszystkim rodzice lub teściowie. Rzadziej pieniądze przelewane są  własny rachunek w kraju, czy też konto partnera lub dziecka.

Polscy imigranci zarabiają w Wielkiej Brytanii średnio 1284 funty. Najwięcej z nich jest zatrudnionych w przemyśle, rolnictwie, a także w usługach (w branży hotelarskiej i gastronomicznej). Bardzo często są to formy zatrudnienia poniżej ich kwalifikacji - ponad połowa z polskich imigrantów posiada, co najmniej średnie wykształcenie, a 29 procent ma ukończone studia. Ze znalezieniem pracy w zawodzie nie mają natomiast problemów informatycy oraz lekarze. 10 procent stanowisk zajmowanych przez Polaków to funkcje menadżerskie.

 

Według raportu pensja, jaka nakłoniłaby emigrantów do powrotu do Polski to około 5 tysięcy złotych. Jednocześnie aż 54 procent Polaków nie planuje wrócić do kraju.

Morrisons obniża ceny ponad tysiąca produktów

Jedna z większych sieci sklepów w Wielkiej Brytanii - Morrisons zapowiedziała znaczącą obniżkę cen, która dotyczy ponad tysiąca produktów. W ten sposób sieć chce wygrać walkę o klientów z konkurentami.

Obniżki cen będą głównie dotyczyć warzyw i owoców. Łącznie klienci sieci Morrisons będą mogli zakupić taniej 1072 produkty. Ta specjalna kampania w popularnej sieci supermarketów potrwa trzy miesiące.

Morrisons ma nadzieję, że w taki sposób więcej klientów z UK przekona się do robienia zakupów w lokalnym sklepie. Na rynku Wielkiej Brytanii w przeciągu ostatnich kilku lat cztery popularne sieci supermarketów - Tesco, Sainsbury’s, Asda i Morrisons tracą z roku na rok klientów na rzecz niemieckich konkurentów Aldi i Lidl, które cieszą się coraz to większym zainteresowaniem.

Cameron chce zerowego VAT-u, jednak Unia Europejska nie wyraża zgody

David Cameron zapewnił swoich brytyjskich obywateli, iż będzie bronił zerowej stawki VAT na podstawowe produkty, takie jak leki, żywność i odzież dla dzieci. Żądanie ze strony brytyjskiego premiera wzbudziło sporo kontrowersji wśród unijnych urzędników, gdyż jest ono niezgodne z prawem UE. Cameron ma tę kwestię przedyskutować z Jeanem-Claudem Junckerem.

Sprawa została skomentowana przez jednego z unijnych urzędników, który uważa, że zerowa stawka VAT-u “nie jest najlepszym pomysłem” i w związku z tym, państwa należące do Unii będą musiały ponownie przedyskutować tę sprawę, gdyż wszyscy członkowie wspólnoty mają obowiązek wprowadzenia przynajmniej minimalnej stawki podatku w wysokości 5 proc. Mimo tego, Cameron pozostaje przy swojej decyzji i twierdzi, iż jego stanowisko “od początku było jasne”.

Kilka miesięcy temu politycy dyskutowali o tzw. “podatku tamponowym”, który dotyczył wszystkich środków do higieny dla kobiet. Jednak politykom nie udało się niczego wynegocjować z unijnymi urzędnikami. – „To absurd gdy maszynki do golenia dla mężczyzn, chusteczki dla małych dzieci i nawet takie produkty jak Jaffa Cakes, niektóre mięsa, czy jadalne ozdoby do ciast są zwolnione z podatku VAT, a kobiety muszą płacić dodatkowe pieniądze za podstawowe produkty, które już i tak nie należą do najtańszych” – mówiła Alison Thewliss z Scottish National Party.

Google zapłaci 130 milionów funtów brytyjskiemu fiskusowi

Google zapłaci brytyjskiemu urzędowi skarbowemu aż 130 milionów funtów. Tak wysoka suma wynika ze sporych zaległości w opłacaniu podatków na rzecz krajowego budżetu.

Google każdego roku zarabia na brytyjskim rynku ponad 4 miliardy funtów. Okazuje się jednak, iż ten międzynarodowy gigant nie dzieli się zyskami w odpowiedni sposób z brytyjskim urzędem skarbowym – wynika to głównie z rozliczania się na terenie Irlandii oraz na Bermudach. Mimo ogólnego sprzeciwu, takie działania są zgodne z pełnym luk prawem międzynarodowym . Podatek nałożony na amerykańską korporację wynosi zaledwie 3 procent – taka sytuacja nie podoba się laburzystom, którzy domagają się znacznie większych opłat od Google’a.

Według wyliczeń Tax Justice Network Google każdego roku powinno płacić co najmniej 200 milionów funtów podatku. Wspomniana kwota 130 milionów funtów, która została nałożona na Google obejmuje wysokość podatku od zysku wyłącznie za ubiegły rok.

Wielka Brytania straciła na członkostwie w UE biliony funtów

Think tank Civitas: The Institute for the Study of Civil Society opublikował specjalny raport „Myth and Paradox in the Single Market”, którego autorem jest socjolog Michael Burrage. Z dokumentu wynika, iż w kwestii wymiany handlowej po wejściu do Unii – Wielka Brytania pozostała w tyle za takimi krajami jak Szwajcaria, Korea Południowa czy Singapur.

W raporcie można przeczytać, że od 1970 r. Unia Europejska zawarła 36 porozumień o wolnym handlu, natomiast w 2015 r. łączny PKB 55 krajów, z którymi Unia posiadała ważne umowy, wynosił zaledwie 6,7 biliona dolarów. Dla porównania - w tym samym czasie łączny PKB krajów, z którymi umowy posiadało Chile, wyniósł 58.3 biliona dolarów, łączny PKB partnerów handlowych Korei Południowej – 40.8 bilionów dolarów, łączny PKB krajów handlujących z Singapurem – 38.7 biliona dolarów, a łączny PKB partnerów handlowych Szwajcarii – 39.8 dolarów. Jak podaje w raporcie Burrage aż 90 procent wszystkich umów, które były zawierane przez te cztery niezależne kraje obejmowało usługi, natomiast w przypadku Unii było to jedynie 68 procent. Właśnie dlatego Wielka Brytania, która posiada wysoko rozwinięty sektor usług bardzo traci.

Opierając się na tych danych, Burrage stwierdził, iż nie ma żadnego dowodu na to, żeby „małe niezależnie kraje były mniej zdolne do negocjowania z potęgami gospodarczymi albo żeby te ostatnie były mniej chętne do negocjowania z nimi”. Socjolog podkreślił, że to samo dotyczy Wielkiej Brytanii, która po wyjściu z Unii mogłaby negocjować umowy na własnych warunkach.

Nowy projekt brytyjskiego rządu – czy wejdzie w życie?

George Osborne za wszelką cenę próbuje zaoszczędzić miliardy funtów, poprzez zredukowanie kwoty ulgi podatkowej. Jeśli jednak nowy projekt rządu wejdzie w życie, to brytyjska klasa średnia straci aż jedną trzecią swoich oszczędności na emeryturę.

Według analityków, zmiany zaplanowane przez kanclerza skarbu uderzą głównie w klasę średnią, której przedstawiciele mogliby stracić nawet kilkadziesiąt tysięcy funtów. Jak szacuje dziennik „Daily Mail”- 40-latek zarabiający około 50 tys. funtów rocznie, straciłby po wejściu w życie nowego projektu nawet do 175 tys. funtów przed ukończeniem 65. roku życia.

W chwili obecnej brytyjski system emerytalny działa w ten sposób, iż pracujące osoby muszą samodzielnie wygospodarować oszczędności, które będą przeznaczone na emeryturę, natomiast zasiłek od rządu to tak naprawdę niewielki dodatek. Odłożone pieniądze pracownik może jednak odzyskać m.in. w postaci ulgi podatkowej. Alan Higham z PensionsChamp.com stwierdził, że planowane przez rząd zmiany mogą zniechęcić Brytyjczyków do oszczędzania.

Ceny paliwa w UK ciągle spadają

Według ekspertów już niebawem za litr paliwa możemy zapłacić nawet 86 p, jeśli koszt baryłki ropy wyniesie rekordowo niski poziom – 10 dolarów.

Zgodnie z prognozami ceny paliw w tym roku mogą osiągnąć najniższą wartość od lat. Wynika to z gwałtownym spadkiem cen ropy – w ciągu ostatnich miesięcy do 30 dolarów, jednak eksperci uważają, że cena za baryłkę ropy już wkrótce może wynieść zaledwie 10 dolarów. Jeśli prognozy się sprawdzą, to cena dystrybucji benzyny jak i również oleju napędowego spadnie do 86 p za litr i będzie to najniższa cena paliwa od 7 lat oraz spadek ceny aż o 40 % w stosunku do marca 2012 roku.

Niektóre supermarkety już postawiły na obniżki, proponując klientom ceny benzyny i oleju napędowego o wartości zaledwie funta za litr. Zdaniem ekspertów, jeśli cena baryłki ropy spadnie z obecnych 30 do 20 dolarów, to za paliwo zapłacimy około 90 p za litr.

Czy w Wielkiej Brytanii nastąpi wzrost stóp procentowych?

George Osborne ostrzegł wszystkich posiadaczy kredytów hipotecznych, iż w najbliższym czasie w Wielkiej Brytanii - po raz pierwszy od 2007 roku - może wzrosnąć oprocentowanie.

Równocześnie kanclerz skarbu Wielkiej Brytanii oznajmił, że wszelkie nadchodzące zmiany oraz decyzje pozostawi niezależnemu Bankowi Anglii. On sam, jak podkreśla nie ma zamiaru w nic ingerować, ponieważ byłoby to po prostu „niestosowne”. Osborne podkreślił, że w ubiegłym miesiącu tego typu sytuacja miała miejsce w Stanach Zjednoczonych, co pozytywnie wpłynęło na ich ekonomię. Kanclerz dodał, że wzrost stopy oprocentowania umocni oraz „unormalizuje” brytyjską gospodarkę.

– „Jesteśmy odpowiedzialni za upewnienie się, że nasze państwo jest gotowe na jakiekolwiek wzrosty oprocentowania” – powiedział Osborne. – „Niemniej jednak wzrost ten sygnalizować będzie, że nasza ekonomia w końcu się normuje po kryzysie ekonomicznym w 2008 roku”.

Dziennik „Independent” podkreśla z kolei, iż zwiększenie stopy oprocentowania jest „złą wiadomością” dla przemysłu naftowego oraz gazowego, a także dla posiadaczy kredytów.

Biedne rodziny obawiają się cięć zasiłków

Rząd zapowiedział, że szuka oszczędności. Planuje rozpoczęcie na poziomie 12 mld funtów. Jedną z części szukania oszczędności będzie 5 mld z ulgi podatkowej na dzieci, co może dramatycznie zmienić sytuację finansową najbiedniejszych rodzin w Wielkiej Brytanii. Jest to zdanie ekspertów z Resolution Foundation. Jest to firma specjalizująca si w analizowaniu poziomów standardów życiowych. Firma ta stworzyła raport, w którym sumiennie zawarła dużo pytań związanych właśnie z rządowymi planami cięć socjalnych, które zaplanowano na lata 2017-2018.

Premier David Cameron zaznaczył, że z cięć budżetowych stanowczo zostaną wykluczone child benefit oraz emerytury. Niestety jeżeli nie można wykonać cięć w tym sektorze, należy szukać ich w innych sektorach. Każdy sposób na znalezienie oszczędności będzie dobry. Minister Iain Duncam Smith został oddelegowany do zaproponowania odpowiednich cięć. Jak na razie jego uwagę przykuły ulgi na dzieci, zasiłki mieszkaniowe i częściowo w systemie rentowym. Niestety dane decyzje najmocniej uderzą w rodziny te mniej zamożne.

Wielka Brytania ma dwa lata na zmniejszenie nadmiernego deficytu

Wielkiej Brytanii nie udało się dotrzymać terminu na zmniejszenie nadmiernego deficytu do 3% PKB. Wobec tego, ministrowie finansów Unii Europejskiej podjęli decyzję o wydłużeniu terminu dla Wielkiej Brytanii w tym zakresie. Ostateczny termin to rok finansowy 2016-2017. Zdecydowano się na takie działania, ze względu na niewystarczające kroki, jakie Wielka Brytania podjęła od rekomendacji w 2009 roku. W roku finansowym 2014-15 deficyt Wielkiej Brytanii wyniósł aż 5,2 proc. PKB.

Zaplanowano, że w roku 2015-16 deficyt na Wyspach Brytyjskich ma wynieść 4,1 proc., ażeby w kolejnym spadł do poziomu 2,7 proc. PKB. 15 października 2015 roku upłynie termin wskazania konkretnych działań, które ma podjąć Wielka Brytania, aby ściągnąć z siebie procedurę nadmiernego deficytu.

Wymaganie, żeby Wielka Brytania osiągnęła deficyt, poniżej 3% PKB już w roku 2015-16 mogłoby negatywnie wpłynąć na wzrost gospodarczy w kraju.

Warto jedynie przypomnieć, że w 2009 roku wielka Brytania trzymała termin 5 lat na zmniejszenie swojego deficytu.

Do Polski płynie potok pieniędzy z Wielkiej Brytanii

W zeszłym roku z Wysp Brytyjskich popłynęła na konta w Polsce kwota 7,5 mld dolarów. Stanowiło to 18 miejsce wśród krajów odbierających przelewy od emigrantów. Są to oficjalne dane, pochodzące z informacji dotyczących przelewów bankowych. Dane te upublicznił Bank Światowy opierając się na informacjach, które dostarcza system bankowy. W rzeczywistości kwota ta jest o wiele wyższa, ponieważ nie wszystkie kwoty pieniędzy "przechodzą" przez bank.

Są to kwoty, które wskazują na utrzymywanie rodziny w macierzystych krajach, a ze względu na ściąganie do siebie za granicę całych rodzin, eksperci uważają, że kwoty te będą coraz to mniejsze i już zaczynają tracić na sile.
Największe kwoty przelewów trafiają do Polski nie z Wielkiej Brytanii, ale właśnie z Niemiec. Kolejno, najwyższa kwota spłynęła z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych.
W skali światowej, największe przelewy trafiają do Indii, Chin, Filipin i Meksyku. Wśród krajów europejskich należy wyróżnić Francję, która w 2014 roku odebrała kwotę 22 mld dolarów.

Image

Świetna aplikacja! Pobierz!

Image
Image

Jesteś świadkiem ciekawych wydarzeń?

Zarejestruj się i podziel się swoją historią

Autorzy 

Zostań autorem
Image
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies - Polityka prywatności. Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych - RODO. Więcej dowiesz się TUTAJ.