ING: Dwucyfrowa inflacja efektem szoków cenowych po inwazji na Ukrainę

ID 198011584 © Rochu2008 | Dreamstime.com

Dwucyfrowa inflacja jest efektem szoków cenowych po inwazji na Ukrainę. Nie należy jednak ignorować czynników krajowych. Inflacja bazowa może okazać się najwyższa od początku wyliczeń NBP w 2001 rok - ocenili w piątek analitycy ING BSK

Bank ING opublikował komentarz do piątkowej informacji GUS o tym, że inflacja CPI za marzec wyniosła r/r 11 proc. Według analityków banku dwucyfrowa inflacja jest "w dużej mierze" efektem szoków cenowych wywołanych inwazją Rosji na Ukrainę. Zwrócono uwagę, że "skokowy" wzrost cen paliw (28,1 proc. m/m) wywarł presję na ceny energii. "To przełożyło się na wzrost kosztów użytkowania mieszkania" - wyjaśnili. Przypomniano, że jednocześnie utrzymuje się "wysoka inflacja cen żywności" - w marcu artykuły spożywcze były o 9,6 proc. droższe niż przed rokiem.

Analitycy podkreślili, że wysoka inflacja nie jest wyłącznie konsekwencją wojny. "W I kwartale 2022 r. utrzymała się silna koniunktura gospodarcza (wzrost PKB mógł przekroczyć 7 proc. r/r) i dodatnia luka produktowa" - napisali. Według nich to wskazuje, że wzrost cen w Polsce "ma szeroko zakrojony charakter". ING szacuje, że inflacja bazowa z wyłączeniem cen żywności i energii wzrosła w marcu do 6,9 proc. r/r - jeżeli te dane potwierdzi NBP, będzie to najgorszy wynik w historii wyliczeń NBP (od stycznia 2001).

"Sytuacja na rynku pracy pozostaje napięta, co przekłada się na dwucyfrowy wzrost wynagrodzeń i nakręcanie się spirali cenowo-płacowej" - wskazał ING. "Wyższe koszty energii i innych surowców, w połączeniu z rosnącymi kosztami pracy, generują presję kosztową. W obronie marż firmy są zmuszone podnosić ceny swoich wyrobów, co w warunkach rosnących dochodów konsumentów i wysokich oczekiwań inflacyjnych jest akceptowane przez nabywców" - wyjaśnili.

Ekonomiści banku uważają, że "musimy się przyzwyczaić do dwucyfrowych odczytów inflacji, z którymi możemy mieć do czynienia nawet do końca tego roku". Analitycy są zdania, że lokalny szczyt przypadnie prawdopodobnie na połowę roku, a średnioroczny wzrost cen wyniesie "ok. 11 proc".

Według ING w przyszłym roku wzrost cen będzie "nadal wysoki", a do celu NBP inflacja wróci "najwcześniej w 2024 r.". "Kształtowanie się cen w 2023 będzie m.in. pochodną decyzji co do przyszłości tarcz antyinflacyjnych oraz skali efektów drugiej rundy" - podkreślili.

W komentarzu przypomniano, że zdławienie inflacji jest obecnie priorytetem RPP "z uwagi na rosnące ryzyko odkotwiczenia się oczekiwań inflacyjnych". W ocenie ING w perspektywie jest "znacząca stymulacja fiskalna", która ma związek z kolejnymi obniżkami podatków bezpośrednich, wyższymi wydatkami w związku z napływem uchodźców, wzrostem wydatków na zbrojenia. Te działania "wymagają bardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej".

Mając to na uwadze, analitycy oczekują, że w maju RPP dokona kolejnej podwyżki stóp procentowych. Zaznaczono jednak, że "jej skala może być niższa niż w kwietniu, kiedy stopy podniesiono o 100pb". "W 2022 stopa referencyjna NBP może wzrosnąć do 6,5 proc., a w 2023 potencjalnie nawet do 7,5 proc." - wskazali.

Główny Urząd Statystyczny poinformował w piątek, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych w marcu 2022 r. wzrosły rdr o 11,0 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 3,3 proc. Wcześniej w szacunku flash GUS podawał, że w marcu ceny rdr wzrosły o 10,9 proc., a mdm wzrosły o 3,2 proc. (PAP)

Author’s Posts