Matt Metal


Matt Metal


W. Brytania/ Opozycyjna Partia Pracy chce nawiązywać do Blaira, a nie Corbyna

ID 91693199 © Chris Dorney | Dreamstime.com

Partia Pracy nigdy więcej nie pójdzie do wyborów bez poważnego planu na rządzenie - zapewnił w środę lider brytyjskiej opozycji Keir Starmer w wystąpieniu kończącym konferencję laburzystów. Był to jasny sygnał, że partia ma być bliższa wizji Tony'ego Blaira niż Jeremy'ego Corbyna.

Frakcyjne spory w szeregach laburzystów skupiały większość uwagi mediów na zakończonej w środę w Brighton ich dorocznej konferencji, bo jak pokazały głosowania w poprzednich dniach, wśród szeregowych członków partii radykalne postulaty poprzedniego lidera, Jeremy'ego Corbyna wciąż cieszą się dużym poparciem.

Starmer, dla którego było to pierwsze wygłoszone na żywo przemówienie konferencyjne w roli lidera - rok temu konferencja odbywała się wyłącznie online - nie wymienił w nim swojego poprzednika z nazwiska, ale jasno dał do zrozumienia, że nie tędy prowadzi droga do odzyskania władzy.

"Nigdy pod moim przywództwem nie pójdziemy do wyborów z programem, który nie jest poważnym planem dla rządu. Nie trzeba będzie kolejnej porażki wyborczej, aby Partia Pracy stała się alternatywą dla rządu, której można zaufać" - mówił Starmer. Wybory z grudnia 2019 r., po których Corbyn ustąpił z funkcji lidera, były dla Partii Pracy czwartą porażką z rzędu i najbardziej dotkliwą od lat 30. XX wieku. Choć przyciągał on wielu młodych wyborców, dla sporej części Brytyjczyków jego socjalistyczny program był nie do zaakceptowania.

Starmer odwoływał się za to do 13 lat, w których laburzyści pod kierownictwem najpierw Tony'ego Blaira, a potem Gordona Browna sprawowali władzę po raz ostatni (1997-2010). Podkreślił, że w tym czasie spadła liczba dzieci i osób starszych żyjących w ubóstwie, zwiększyła się liczba nauczycieli i pielęgniarek, skrócił się czas oczekiwania na przyjęcie do lekarza. "Chcecie wyrównywania szans? To jest właśnie wyrównywanie szans" - mówił Starmer, nawiązując do głównego hasła konserwatywnego premiera Borisa Johnsona, obiecującego wyrównywanie szans między uboższymi a bogatszymi regionami kraju.

Obecny szef rządu był przywoływany również bardziej bezpośrednio. Starmer mówił dużo o swoim pochodzeniu z klasy pracującej i karierze prawnika zajmującego się prawami człowieka, kontrastując swoje dokonania z życiem Johnsona. Jak zauważył, gdy on w 2010 r. wsadzał terrorystów do więzienia, Boris Johnson bronił prawa do jeżdżenia na rowerze bez kasku.

"Łatwo jest się pokrzepiać tym, że twoi przeciwnicy to źli ludzie, ale ja nie uważam, że Boris Johnson jest złym człowiekiem, uważam, że jest banalnym człowiekiem. Myślę, że jest showmanem, który nie ma już nic do pokazania, myślę, że jest naciągaczem, który wykonał swoją jedyną sztuczkę" - przekonywał lider laburzystów.

Wskazywał, że kraj znajduje się teraz w ważnym momencie - bo rosną koszty energii, na stacjach brakuje paliwa, a gospodarka się nadal wydobywa z kryzysu spowodowanego pandemią - i potrzebuje przywództwa, czego Boris Johnson nie zapewnia. Natomiast on jako premier je zapewni. "Widzę sposoby, w jakie możemy przebudować ten naród i to właśnie mamy szansę zrobić, gdy wygramy. Więc podejdźmy do tego całkowicie poważnie - możemy wygrać następne wybory" - wezwał Starmer.

Następne wybory do Izby Gmin muszą się odbyć nie później niż w 2024 r. Od początku tego roku Partia Pracy przegrała niemal wszystkie badania opinii publicznej, w ostatnich mając średnio ok. 5 punktów proc. straty do konserwatystów.

(PAP)

Author’s Posts