Matt Metal


Matt Metal


W. Brytania/ Były szef rządu Szkocji zarzuca następczyni niezgodne z prawem działania

ID 77221547 © Jonathan Mitchell | Dreamstime.com

Szkockie przywództwo zawiodło, rząd Nicoli Sturgeon działał niezgodnie z prawem, a mimo to nikt nie poniósł za to odpowiedzialności - powiedział w piątek podczas przesłuchania przed szkockim parlamentem były szef rządu Alex Salmond.

Długo wyczekiwane przesłuchanie jest elementem parlamentarnego dochodzenia, które ma wyjaśnić działania szkockiego rządu po postawieniu Salmondowi zarzutów molestowania seksualnego. Salmond, który został z tych zarzutów oczyszczony sądownie, oskarża Sturgeon, swoją następczynię i byłą protegowaną, o to, że wykorzystała sytuację do pozbycia się go z polityki, a także że złamała ministerialny kodeks postępowania, wprowadzając parlament w błąd w kwestii prowadzonego śledztwa.

Zgodnie z przyjętymi obyczajami od polityka, któremu udowodni się złamanie kodeksu, oczekuje się rezygnacji. Niezależnie od tego, czy zostanie to udowodnione, narastający spór pomiędzy dwojgiem byłych bliskich współpracowników coraz bardziej podważa wiarygodność Szkockiej Partii Narodowej (SNP) jako ugrupowania mogącego poprowadzić Szkocję do niepodległości, a po jej ewentualnym uzyskaniu - rządzić w odpowiedzialny i transparentny sposób.

"Porażki przywództwa są liczne i oczywiste, ale ani jedna osoba nie wzięła na siebie odpowiedzialności, nie było ani jednej rezygnacji czy zwolnienia, nawet upomnienia. To nie szkocka służba cywilna zawiodła, lecz jej przywództwo. To nie Urząd Korony (prokuratura - PAP) zawiódł, lecz jego przywództwo. Szkocja nie zawiodła, to jej przywództwo zawiodło" - oświadczył podczas przesłuchania Salmond, szef szkockiego rządu w latach 2007-14 i wieloletni lider SNP.

Salmond powiedział, że jest ograniczony w tym, co może powiedzieć komisji śledczej, ze względu na groźbę zarzutów prokuratorskich. Powiedział także, iż złożone przez niego pisemne zeznania, w których mówił on o "celowych, długotrwałych, prowadzonych w złym zamiarze i uzgodnionych wysiłkach" różnych osób w szkockim rządzie i SNP, aby zaszkodzić jego reputacji, zostały "ocenzurowane" przez Urząd Korony. Wśród wymienionych przez niego osób był Peter Murrell, mąż Sturgeon i wysoki rangą działacz SNP. Oświadczył też, że doszło do "całkowitego przerwania niezbędnych barier, które powinny istnieć między rządem, partią polityczną i organami ścigania".

Podczas przesłuchania Salmond powiedział też, że "dążeniu kraju do niepodległości" - o którą walczył przez całe swoje życie polityczne - "muszą towarzyszyć instytucje, których przywództwo jest silne i odporne na naciski oraz zdolne do ochrony każdego obywatela przed arbitralną władzą", co było wyraźną sugestią, że obecne przywództwo takie nie jest.

Sprawa ma swój początek w 2017 r., gdy po raz pierwszy pojawiły się podejrzenia co do niewłaściwych zachowań seksualnych Salmonda. W tym czasie relacje Salmonda i Sturgeon, którzy przez lata tworzyli dobrze uzupełniający się duet polityczny, mocno się rozluźniły. Wkrótce później szkocki rząd, kierowany już wówczas przez Sturgeon, zmienił kodeks postępowania w sprawach dotyczących molestowania i nękania, tak aby dotyczył on także byłych członków rządu. Niedługo potem dwie urzędniczki służby cywilnej wystąpiły z pozwami o molestowanie seksualne przeciw Salmondowi. Salmond się wówczas obronił i uzyskał ponad 500 tys. funtów odszkodowania, gdy rząd przyznał się do niezgodnego z prawem prowadzenia śledztwa. Kilkanaście dni później, w styczniu 2019 r., Salmond został aresztowany pod zarzutem 14 przestępstw seksualnych, w tym dwóch prób gwałtu, których miał się dopuścić na urzędniczkach służby cywilnej lub działaczkach SNP. W marcu 2020 r. z tych zarzutów również został oczyszczony przez sąd.

Salmond twierdzi, że wszystkie te oskarżenia były ukartowanym spiskiem, który miał go zdyskredytować i usunąć z polityki. Kluczowymi kwestiami do wyjaśnienia jest to, kiedy Sturgeon się dowiedziała o zarzutach wobec Salmonda - a są podejrzenia, że wiedziała o tym wcześniej, niż powiedziała parlamentowi - oraz czy ona, rząd bądź Murrell wywierali naciski na prokuraturę w sprawie prowadzenia śledztwa. W sprawach tych toczą są obecnie dwa dochodzenia - jedno prowadzi parlamentarna komisja, a jej celem jest wyjaśnienie, w jaki sposób rząd postępował w sprawie zarzutów wobec Salmonda, a drugie - niezależny sędzia w sprawie domniemanego złamania przez Sturgeon kodeksu ministerialnego.

Sturgeon, która w przed parlamentarną komisją ma stanąć w środę, zaprzecza zarzutom. Salmond stworzył "alternatywną rzeczywistość, w której organy państwa - nie tylko ja, SNP i służba cywilna, i Urząd Korony, i policja, i kobiety, które się zgłosiły - były częścią jakiegoś dzikiego spisku przeciwko niemu z powodów, których nie potrafię wyjaśnić" - powiedziała w tym tygodniu.

Jeśli zarzut złamania kodeksu zostanie udowodniony, Sturgeon znajdzie się w trudnej sytuacji, bo w normalnych okolicznościach oczekiwano by od niej rezygnacji. To z kolei postawiłoby w trudnej sytuacji SNP, bo na początku maja odbędą się wybory do szkockiego parlamentu, a Sturgeon powtarza od miesięcy, że zwycięstwo w nich będzie mandatem społecznym dla przeprowadzenia nowego referendum niepodległościowego.

W związku z epidemią koronawirusa i tym, że jest przez Szkotów wysoko oceniana za podejmowane w tej sprawie działania, Sturgeon może jednak - jak twierdzą brytyjskie media - nawet w przypadku udowodnienia winy nie zrezygnować.

Otwarte pozostaje pytanie, na ile spór między nią a Salmondem wpłynie na wynik wyborów, a także poparcie dla niepodległości. Od wiosny zeszłego roku zwolennicy secesji mają przewagę we wszystkich sondażach, ale ostatnio zaczęła się ona zmniejszać.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Author’s Posts