Polski Dom w High Wycombe zamknięty?! Polonia czuje się oszukana...
Mieszkamy w maleńkim, spokojnym, malowniczo położonym miasteczku, w którego pejzaż wrosły kolejne pokolenia Polaków. To ręce i serca pierwszych powojennych osiedleńców budowały nasz Polski Dom w High Wycombe.
“Po zakończeniu II wojny światowej walczącym o wolną Polskę Polakom odmówiono powrotu do ojczyzny, wówczas znaczna ich część osiadła na stałe w Anglii. Nie traktowano ich tu z honorami, tułali się początkowo po obozach, w interesującym nas przypadku były to obozy wojskowe w Hazlemere i St. Johns w pobliżu High Wycombe. Do żołnierzy zaczęły napływać ich rodziny, żony oraz dzieci. Polacy zaczęli powolną asymilację, podejmowali prace, początkowo te najcięższe i najgorzej płatne, dzieci posłano do angielskich szkół. Od samego początku priorytetem dla Polaków było kultywowanie w każdy możliwy sposób swej polskości i religijności. Kościół polski nie opuścił swoich wyznawców i na przestrzeni dziesięcioleci Polacy w High Wycombe mieli zawsze do dyspozycji duchownego. Odbywały się chrzty, śluby i pogrzeby. Polska społeczność budowała się w szybkim tempie. Nie posiadając kościoła, Polacy korzystali z wynajętego kościoła angielskiego. Wszelkie uroczystości narodowe i religijne odbywały się w wynajętych angielskich salach. Polska Szkoła nie miała swojego miejsca. Odpowiedzią na to ogromne zapotrzebowanie był właśnie Dom Polski w High Wycombe. W 1971 roku Rada Miasta High Wycombe przekazała polskiej społeczności w dzierżawę teren w Mickefield, w High Wycombe. Wiosną 1972 roku ruszyły prace budowlane, wykonane i sfinansowane przez polską społeczność High Wycombe. Istniejący do dziś główny budynek powstał w bardzo szybkim czasie, do poświęcenia Domu Polskiego doszło już w listopadzie 1972 roku. Polska Szkoła zyskała siedzibę, Polacy miejsce do spotkań i celebracji. Mury Domu Polskiego były świadkiem niezliczonej ilości uroczystości: obchodów 3-go maja i 11-go listopada, opłatków oraz święceń parafialnych, akademii ku czci Chrystusa Pana, dożynek, balów charytatywnych, konkursów, pogrzebów, imprez okolicznościowych etc. Przez kilkanaście lat w Polskim Domu funkcjonował klub, który na tamten okres pozwalał na utrzymanie Polskiego Domu. Ciężka praca oraz gospodarność wolontaryjnie pracujących w klubie Polaków pozwoliła dodatkowo na zakup mieszkania w tym samym mieście, które przekazano Misji Katolickiej na potrzeby proboszcza parafii High Wycombe. Napływ nowej polskiej emigracji, po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, wlał nowego ducha w stojący na obrzeżach High Wycombe dom oraz społeczność polską. Nowi parafianie wypełnili kościoły na polskich Mszach, jedna polska szkoła w High Wycombe okazała się niewystarczająca, utworzono kolejną. Kolejne pokolenia włączyły się w rozbudowę i renowacje polskiego domu, ochoczo i wolontaryjnie. W roku 2012 kończyła się 50-letnia dzierżawa ziemi, na której stoi Dom Polski. Polacy stanęli przed dylematem: co dalej?” – można przeczytać w liście skierowanym do rektora Polskiej Misji Katolickiej, Ks. Bogdana Kołodzieja.
W tej trudnej sytuacji rada miasta High Wycombe zaoferowała polskiej społeczności możliwość wykupu terenu po bardzo korzystnej cenie – 90 tysięcy funtów szterlingów. Polacy nie wyobrażali sobie, że mogą utracić Polski Dom, dlatego też z prośbą o pomoc zwrócili się do Polskiej Misji Katolickiej, w której pokładali wiarę i nadzieję, że dziedzictwo kulturowe jest dla niej wartością bezcenną i równorzędną z opieką nad parafianami. Misja Katolicka wykupiła ziemię w Micklefield w imieniu Polaków z High Wycombe, stając się jej właścicielem. Jednakże to parafianie terminowo spłacali pożyczkę. „Polska Misja Katolicka nigdy nie musiała interweniować ani wspierać finansowo Domu Polskiego, ponieważ oszczędności z wynajmu oraz organizowanych tam imprez pokrywały koszty utrzymania budynku, a nawet pozwalały na mniejsze i większe remonty oraz modernizacje” – mówi prezes (oficjalnie powołany w styczniu tego roku), który koresponduje z Polską Misją Katolicką w imieniu Polaków z High Wycombe, przeciwstawiając się tym samym treści jednego z listów otrzymanych od decyzyjnych duchownych. Zarzuca się w nim mieszkańcom, iż obecne warunki techniczne Polskiego Domu nie pozwalają na bezpieczne użytkowanie budynku – szczególnie kwestie dotyczące elektryki. I w tym miejscu otwiera mi się przysłowiowy nóż w kieszeni, ponieważ w mojej korespondencji mailowej z ks. Andrzejem Neblikiem ze stycznia 2019, odnajduję przygotowany przez mojego męża plan doświetlenia sali widowiskowej oraz kosztorys materiałów i tzw. robocizny modernizacji elektryki w budynku. Ostatecznie jednak ks. Andrzej zrezygnował z prac.
„Jeśli budynek rzeczywiście był w tak fatalnym stanie technicznym, dlaczego ks. Andrzej nie podjął rozmowy na temat możliwości pozyskania dotacji z Big Local – Local Trust w wysokości 1 mln funtów (dla naszej okolicy) przeznaczonej również na modernizację obiektów?” – pyta działacz społeczny, Marcin Kurowski, który jednocześnie z wielkim żalem mówi: „Zabrali mi szkołę dla dzieci! Zabrali mi przedszkole, które funkcjonuje w budynku. Zabrali mi klub tenisowy! Zabrali mi miejsce na spotkania polskich motocyklistów!”.
Wracając do stanu technicznego obiektu, trudno zgodzić się z absurdalnymi zarzutami Misji, które dziwnym zbiegiem okoliczności są jednocześnie przejawem troski o bezpieczeństwo użytkowników budynku w momencie, gdy kredyt na wykup ziemi został... spłacony?
„Podczas oględzin wraz z niektórymi Powiernikami byłem głęboko poruszony stanem, jaki zastałem. W wielu miejscach panował ogromny bałagan, a w niektórych znajdowała się znaczna ilość alkoholu, w tym skrzynki z piwem i butelkami czego nie potrafię zrozumieć. Wiele miejsc jest niebezpiecznych dla dzieci i młodzieży. Nawet w salce na piętrze, mocno zaniedbanej i brudnej, obok statuetek i figurki Matki Bożej, stała otwarta butelka wina. Na ścianach i suficie widoczne są liczne zacieki, a rolety są brudne i poplamione. Nie ma we mnie ani w Powiernikach zgody na takie korzystanie z budynku. Moim nadrzędnym celem jest, aby nasze nieruchomości służyły nam w realnym budowaniu wiary w sercach Polaków mieszkających w Anglii i Walii. Nie akceptuję żadnych działań, które nie są zgodne z obowiązującym prawem oraz dobrem duchowym katolików, którzy pragną wyrażać wiarę w języku polskim w ramach Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii” – pisze zbulwersowany duchowny. Jednak, jeśli dobrze sobie przypominam, podczas np. „Andrzejek” 2019 to właśnie ks. Andrzej Neblik zza baru sprzedawał alkohol uczestnikom imprezy, co traktowaliśmy (z dzisiejszej prespektywy... naiwnie?) jako przejaw normalności! Ponadto Polski Dom posiada licencję na sprzedaż alkoholu podczas organizowanych wydarzeń.
Trudno uwierzyć w szczere zainteresowanie stanem technicznym budynku i bezpieczeństwem jego użytkowników przez Misję Katolicką również, kiedy w liście pani Emilii (napisanym w imieniu parafian i polskiej społeczności) czyta się, jak wiele prac remontowych w ostatnich latach zostało wykonanych:
- Remont generalny sali głównej w 2021 roku;
- Remont generalny zaplecza scenicznego w 2022 roku;
- Remont generalny salki bocznej w 2018 roku;
- Drugi etap remontu salki bocznej w latach 2020/21;
- Remont wejścia do salki bocznej w roku 2023;
- Stworzenie kaplicy w Domu Polskim w 2020 roku;
- Remont zaplecza kaplicy w 2023 roku;
- Remont głównego przedsionka w 2021 roku;
- Odświeżanie biblioteki/salki na piętrze;
- Zamontowanie alarmów przeciwpożarowych w 2023 roku;
- Generalny remont toalet w 2018 roku;
- Remont kuchni w latach 2013/2014.
Jakie są plany względem Polskiego Domu? Misja być może przekształci go w dom rekolekcyjny dla Polaków mieszkających w Anglii i Walii, co w swoim liście sugeruje decyzyjny duchowny. Czy to jednak jest zgodne z przeznaczeniem tego miejsca i wolą ludzi, którzy budowali ów obiekt? Co stanie się z Polską Szkołą i ponad setką dzieci, które się w niej uczyły, a ja pracowałam tyle, ile pozwalało mi zdrowie. Co będzie z przedszkolem? Warto dodać, że podczas pandemii Polski Dom pełnił funkcję kościoła. Obecnie stoi pusty, a decyzyjny wielebny w swoim liście, raduje się, iż prowadzone rozmowy z diecezją Northampton w sprawie stałego wynajęcia kościoła do prowadzenia duszpasterstwa w języku polskim w High Wycombe, toczą się pomyślenie. I miałoby to sens, gdyby (z założenia Misji) nie stanowiło wyznaniowego zamiennika dla świeckiego Domu Polskiego, a co za tym idzie, nie służyło tylko parafianom, ale całej Polonii z High Wycombe i jego okolic.
Co również dzieje się z przychodem generowanym przez mieszkanie, które ufundowali dla Misji parafianie i które aktualnie jest wynajmowane? W High Wycombe słychać głosy oburzenia; „Nie możemy pominąć faktu, iż z racji tego, że obecny proboszcz pozostał w Oxfordzie i wybrał dojeżdżanie do parafii, od marca tego roku mieszkanie generuje dochód z najmu. Uważamy, że skoro mieszkanie to zostało zakupione z oszczędności zgromadzonych przez parafian (w całości za gotówkę – na mieszkaniu nie ciąży kredyt hipoteczny), dochód z jego najmu powinien być przeznaczony przede wszystkim na potrzeby związane z utrzymaniem Domu Polskiego”.
Absurdy związane z naszym Polskim Domem, w którym w latach 2018-2019 próbowałam organizować wydarzenia artystyczne, ale bez szczególnej przychylności ówczesnego zwierzchnika, wprost się mnożą... O pewnych rzeczach należy wreszcie powiedzieć głośno, bez niepotrzebnego lęku, iż Polska Misja Katolicka wycofa się z dialogu. Przeciwnie, w naszym odczuciu, ten nawet nie został podjęty...
autor: Agnieszka Kuchnia-Wołosiewicz
https://kuchniawolosiewicz.blogspot.com/