Hide
BĄDŹ NA BIEŻĄCO!
Follow on Facebook
Facebook
Show
Tue, Apr 16, 2024

Technologia

Technologia

All Stories

Jak to jest być polskim studentem na Middlesex University?

Jesteśmy dumni, że studenci Middlesex University w Londynie pochodzą ze 150 różnych krajów, z czego 355 studentów jest z Polski, co czyni nasz uniwersytet najpopularniejszym wśród Polaków w Wielkiej Brytanii.      

Karolina, studentka drugiego roku architektury wnętrz pochodzi z Bielska-Białej i od kilku lat mieszka w Londynie: „Middlesex University to wspaniałe miejsce do studiowania. Jest tu liczna grupa polskich studentów, dzięki czemu czuję się tu jak w domu i cieszę się, że na uniwersytecie mogę rozmawiać w moim ojczystym języku.”

Studia na Middlesex są zupełnie inne i bardziej stymulujące niż w Polsce. „Jest większe zróżnicowanie kulturowe, a uniwersytet daje możliwość węższej specjalizacji niż w Polsce” mówi Karolina.  „Kierunki są specjalistyczne i dają dużo swobody. Ponadto, studia są bardzo praktyczne i zapewniają wiele możliwości zdobycia doświadczenia: można na przykład wyjechać na Erasmusa lub odbyć roczne praktyki”.  Erasmus to program umożliwiający studentom wyjazd do innego kraju, aby tam odbyć część studiów, dzięki czemu nabierają innego podejścia do odmiennych kultur i systemów edukacyjnych.

Wielu Polaków obawia się studiować w Wielkiej Brytanii, ponieważ uważają, że ich znajomość języka angielskiego nie jest na tyle dobra, aby ukończyć studia na uniwersytecie. Na Middlesex University zapewniamy studentom możliwość podjęcia kursu języka angielskiego przed rozpoczęciem studiów, aby poprawić znajomość akademickiego języka angielskiego. Dodatkowo, uniwersytet oferuje bezpłatne indywidualne sesje dla studentów w trakcie semestru, podczas których nasz zespół lingwistów sprawdza prace pisemne studentów i daje wskazówki jak mogą je poprawić, aby osiągnąć najlepszy wynik.

Myślisz o studiowaniu na Middlesex University?

Przyjdź na specjalne spotkanie dla polskich kandydatów podczas najbliższego dnia otwartego, które odbędzie się10 czerwca bądź też odwiedź naszą stronę internetową: www.mdx.ac.uk/polska

Czy posiadając polskie studia licencjackie, mogę rozpocząć studia magisterskie na Wyspach?

Dyplom z zagranicznego uniwersytetu to żaden problem! Jesteśmy dumni, że studenci i pracownicy Middlesex University są przedstawicielami 150 różnych narodowości. Bez względu na to skąd pochodzisz, będziesz u nas mile widziany i zdobędziesz umiejętności, które pozwolą Ci osiągnąć sukces w przyszłości.

 Jeżeli ukończyłeś studia licencjackie w Polsce i chcesz rozpocząć studia magisterskie (postgraduate course) w Wielkiej Brytanii, musisz dopełnić kilku formalności. Przede wszystkim sprawdź, czy otrzymane stopnie spełniają nasze kryteria przyjęcia na studia. Jeśli spełniają, wówczas możesz przystąpić do wypełnienia formularza na naszej stronie internetowej. We wniosku o przyjęcie na studia należy również napisać własnymi słowami, dlaczego chcesz studiować na wybranym kierunku. Ponadto, należy podać imiona i nazwiska dwóch osób, które mogą udzielić Ci referencji. Najczęściej akceptowane są referencje od byłych pracodawców lub wykładowców. Na niektóre z naszych kreatywnych kierunków wymagane jest portfolio, dlatego przygotuj coś, co wyróżni Cię z tłumu.  Po otrzymaniu od nas oferty warunkowego przyjęcia na studia, przystąpisz do testu z języka angielskiego. Jeśli obawiasz się, że Twoja znajomość angielskiego nie jest najlepsza, nie przejmuj się! Oferujemy intensywny program przygotowujący do egzaminu IELT's, dzięki któremu już w ciągu kilku tygodni osiągniesz poziom wymagany przez uniwersytety w Wielkiej Brytanii.

Myślisz o studiowaniu na Wyspach?

Przyjdź na specjalne spotkanie dla polskich kandydatów podczas najbliższego dnia otwartego Middlesex University, który odbędzie się 10 czerwca lub odwiedź naszą stronę internetową: www.mdx.ac.uk/polska

Współzałożyciel Wikipedii zapowiada serwis sprawdzonych newsów

Współzałożyciel Wikipedii Jimmy Wales ogłosił powołanie do życia Wikitribune - nowego internetowego serwisu złożonego ze sprawdzonych wiadomości autorstwa profesjonalnych dziennikarzy. Chce w ten sposób walczyć z rozpowszechnianiem fake newsów w sieci.

Wikitribune ma być pozbawiona reklam i finansowana z dobrowolnych datków internautów, których zachęca się do comiesięcznych wpłat 10-15 dolarów, ale korzystanie z serwisu będzie dla wszystkich darmowe.

Im więcej będzie pieniędzy, tym więcej zatrudnionych zostanie dziennikarzy - na początek ma ich być dziesięciu. W pracy ma ich wspierać grono sprawdzonych, zaufanych wolontariuszy.

Celem jest dostarczanie opartych na faktach i neutralnych wiadomości, które internauci będą mogli samodzielnie zweryfikować, gdyż do artykułów mają być dołączane materiały źródłowe, takie jak np. nagranie całego wywiadu z rozmówcą. Odbiorcy będą mogli zgłaszać poprawki do tekstów, ale profesjonaliści sprawdzą je przed wprowadzeniem.

Medioznawca Charlie Beckett z London School of Economics wypowiedział się pozytywnie o inicjatywie Walesa jako próbie odpowiedzi na brak zaufania opinii publicznej do mediów głównego nurtu. Niemniej wyraził wątpliwość, czy Wikitribune będzie mieć zasięg i skalę, które pozwolą na rzeczywistą walkę z fałszywymi wiadomościami rozpowszechnianymi w internecie m.in. za pośrednictwem portali społecznościowych.

"Ten rodzaj ludzi, którzy zwrócą uwagę na Wikitribune i zechcą się dołożyć, już i tak ma niezłe rozeznanie w mediach" - powiedział prof. Beckett Reutersowi.

W nagraniu wideo zamieszczonym na stronie www.wikitribune.com Wales wskazuje, że ponieważ internauci nie chcą płacić za treści w internecie, portale informacyjne finansują się z reklam, a to oznacza pogoń za jak największą klikalnością, co z kolei odbija się negatywnie na jakości publikacji. Z kolei media społecznościowe dobierają użytkownikom wiadomości kierując się ich profilem, co tylko utwierdza ich w nabytych opiniach i przekonaniach.

Na Wikitribune nie ma jeszcze żadnych artykułów; serwis ma ruszyć za 29 dni. (PAP)

NASA: w oceanie na księżycu Saturna mogą być składniki do życia

Enceladus - księżyc Saturna - pod warstwą lodu skrywa ocean, w którym mogą być warunki do istnienia życia - ogłosiła NASA. "Żeby poszukiwać życia, nie musimy nawet lecieć poza Układ Słoneczny" - komentuje w rozmowie z PAP popularyzator astronomii Karol Wójcicki.

W czwartek NASA ogłosiła, że na niepozornym, liczącym zaledwie 500 km średnicy księżycu Saturna - Enceladusie, mogą istnieć warunki wystarczające do powstania życia. Sonda Cassini zbadała skład gejzerów na powierzchni tego satelity. Eksperci spodziewają się, że w oceanie Enceladusa, pod grubą warstwą lodu, mogą istnieć kominy termalne.

Niewykluczone, że w takich warunkach mogło powstać życie.

"Od dawna mówiło się, że pod pokrywami lodowymi takich księżyców, jak krążąca wokół Jowisza Europa, czy własnie Enceladus, może istnieć ocean pełen płynnej wody. Ale co ważniejsze, liczyliśmy na to, że na dnach oceanów mogą zachodzić reakcje takie, jak w pobliżu kominów termalnych na dnie ziemskich oceanów. Byłaby tam m.in. gorąca woda w pobliżu której w przeszłości na Ziemi rozwijało się życie" - wyjaśnił Karol Wójcicki, prowadzący na FB popularny fanpage "Z głową w gwiazdach".

"Nie musimy nawet opuszczać Układu Słonecznego, żeby poszukiwać życia. Tutaj wciąż mamy jeszcze wiele do zbadania" - skomentował Wójcicki.

Przypomniał, że głębokość oceanu na Enceladusie może wynosić nawet 30 km. Ocean ten przykryty jest warstwą lodu grubą na kilka-kilkanaście kilometrów. Przelatując w okolicach Saturna sonda Cassini zaobserwowała ogromne lodowe gejzery w pobliżu południowego bieguna tego księżyca. Później, kiedy dokonywano przelotów przez te "fontanny" - okazało się, że zawierają one m.in. wodór. "Można to wyjaśnić obecnością kominów termalnych na dnie oceanu. Obecność wodoru może natomiast stanowić źródło energii dla beztlenowych organizmów żywych. Nie wiadomo jednak, jak jest w rzeczywistości. To wciąż spora tajemnica" - skomentował Wójcicki.

"Pozostaje uważnie przyglądać się księżycowi Saturna, żeby szukać śladów potencjalnej obecności organizmów w tym miejscu. Niestety przez kilka lat będzie to niemożliwe, bo sonda Cassini, która dokonała tego odkrycia, za kilka miesięcy zakończy swoją bardzo już długą misję w pobliżu Saturna. A kolejne misje w pobliże Enceladusa na razie nie są planowane" - powiedział Wójcicki.

Chociaż Enceladus wydaje się miejscem niezbyt gościnnym, istnieje tam kilka czynników, które mogą sprzyjać obecności życia. Chodzi nie tylko o wodę i ciepło potrzebne do zapoczątkowania reakcji chemicznych. "Gruba warstwa lodu chroniłaby potencjalne formy życia przed niebezpiecznym promieniowaniem kosmicznym" - wytłumaczył Wójcicki. Jak dodaje, Ziemię przed wpływem niebezpiecznych rozbłysków słonecznych chroni np. magnetosfera, tymczasem Mars nie ma już takiego naturalnego zabezpieczenia.

Rozmówca PAP wyjaśnił, że choć Enceladus nie ma aktywnego, gorącego jądra (jak np. Ziemia), to źródłem energii może być dla niego Saturn. "Enceladus to mały satelita (ma średnicę 7 razy mniejszą niż nasz Księżyc - przyp. PAP), który krąży wokół bardzo dużej planety. Pływy grawitacyjne Saturna ściskają i rozciągają Enceladusa. A wtedy powstaje ciepło, które się uwalnia przez kominy termalne" – opowiedział Wójcicki.

Jak jednak zwrócił uwagę rozmówca PAP, na szczegółowe badania Enceladusa trzeba jeszcze poczekać. Zanim bowiem naukowcy wyślą tam sondę, muszą się lepiej zapoznać z Europą - skutym lodem księżycem Jowisza. Już wcześniej bowiem odkryto, że i tam mogą panować warunki do przetrwania życia. "Europa jest nie tylko bliżej Ziemi. Księżyc ten jest większy i łatwiej wejść na jego orbitę. Już teraz jest planowana misja satelity, który będzie miał zbadać ten glob" - wyjaśnił Wójcicki.

Jak dodał, od dłuższego czasu naukowcy snują fantazje o lądowniku, który spróbowałby wylądować na powierzchni Europy i przetopiwszy się przez lód zanurzył się w tamtejszym księżycowym oceanie.

Ludwika Tomala (PAP)

Microsoft zapowiada, że usunie niebezpieczną lukę w programie Word

Amerykański koncern Microsoft ogłosił, że naprawi lukę w edytorze tekstów Word, którą oszuści mogli wykorzystać do wykradania loginów kont bankowych. Chodzi o lukę zero-day, o której po raz pierwszy poinformowano w weekend - tłumaczy we wtorek BBC.

W poniedziałek firma zajmująca się bezpieczeństwem cybernetycznym, Proofpoint, poinformowała, że wykryła kampanię e-mailową, która wykorzystywała lukę edytora tekstów Word do rozprowadzenia złośliwego oprogramowania - Dridex. Zostało ono zaprojektowane do przechwytywania danych do logowania wykorzystywanych w bankowości komputerowej.

Lukę zero-day wykryto w wielu wersjach programu Word dla systemu operacyjnego Windows. Pozwalała ona szkodliwemu oprogramowaniu, w tym Dridexowi, zainstalować się na komputerze ofiary - podają eksperci ds. cyberbezpieczeństwa. Dridex był rozsyłany w pliku Microsoft Word RTF.

Microsoft nie podał, czy problem dotyczy też wersji Worda na komputery Mac.(PAP)

Start-up wynajmujący hakerów otrzymał 21 mln dolarów dofinansowania

Start-up Synack, wynajmujący firmom hakerów otrzymał 21 mln dolarów dofinansowania od Microsoft Ventures, Hewlett Packard Enterprise i grupy telekomunikacyjnej Singtel - poinformował we wtorek dziennik "Financial Times".

Synack oferuje usługi tzw. czerwonego zespołu, czyli grupy ekspertów ds. cyberbezpieczeństwa, która na zlecenie klienta włamuje się do jego sieci i sprawdza jej słabe punkty. Jak podkreśla sama firma - zatrudnia zaledwie 10 proc. najlepszych osób, które ubiegają się o pracę dla jej platformy.

Nowi inwestorzy dołączyli do spółki venture capital z Doliny Krzemowej Kleiner Perkins oraz GV (dawne Google Ventures), które wcześniej wsparły finansowo Synack. Do tej pory start-up zgromadził 55 mln dolarów.

Firma została założona przez dwóch byłych pracowników amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA). Współzałożyciel i jej szef Jay Kaplan tłumaczył, że start-up odnotował w ostatnich 18 miesiącach "ogromny wzrost" zainteresowania klientów usługami "czerwonego zespołu".

Firma liczy, że jej działalność pomoże rozwiązać problem braku na rynku odpowiedniej liczby wykwalifikowanych ekspertów ds. cyberbezpieczeństwa. Według ostatniego badania Global Information Security Workforce Study do 2020 roku będzie brakować 1,8 mln osób o takim profilu zawodowym. Korzystając z usług firm takich jak Synack przedsiębiorstwa nie będą musiały zatrudniać na pełen etat pracowników zajmujących się bezpieczeństwem cybernetycznym - dodaje "FT".

Z usług Synack, poza podmiotami prywatnymi, korzysta też amerykańskie ministerstwo obrony i urząd podatkowy (IRS). Ich oferta cieszy się też rosnącą popularnością w Europie - dodaje "FT". (PAP)

USA/ Zaprezentowano możliwości bojowe autonomicznego myśliwca F-16

Amerykańskie siły powietrzne i koncern Lockheed Martin zaprezentowali możliwości autonomicznego myśliwca F-16. Samolot podczas pokazu uczestniczył m.in. w symulacji ataku na cele naziemne - poinformował koncern lotniczy w komunikacie.

Podczas prezentacji eksperymentalny samolot "autonomicznie planował i wykonywał misję bojową powietrze - ziemia" w oparciu o informacje dostarczone przez zespół nadzorujący jego działanie - relacjonowano w dokumencie. Zwrócono jednak uwagę, że systemy kontrolne samolotu musiał też reagować na sytuacje losowe, takie jak "awarie, zboczenie z kursu i utratę łączności".

Amerykańskie lotnictwo i Lockheed pracują nad rozwiązaniem, które zakłada, że w przyszłości samoloty bezzałogowe i te pilotowane przez ludzi będą wspólnie uczestniczyć w misjach bojowych - sterowany przez człowieka nowoczesny myśliwiec (np. F-35) prowadziłby do boju całą grupę bezzałogowców. Dzięki takiemu rozwiązaniu człowiek mógłby koncentrować się na najważniejszych aspektach misji - tłumaczą twórcy projektu.

Wprowadzenie sztucznej inteligencji na pole walki budzi jednak kontrowersje. Na forum ONZ rozważany jest pomysł wprowadzenie zakazu korzystania z broni wyposażonej w sztuczną inteligencję.

Nad autonomicznym myśliwcem F-16 pracuje oddział Lockheed Martina ds. Zaawansowanych Programów Rozwojowych. Ich największym projektem jest myśliwiec piątek generacji F-35. (PAP)

Samsung: do sprzedaży trafi odnowiona wersja Galaxy Note 7

Południowokoreański koncern Samsung zapowiedział w poniedziałek wieczorem, że planuje sprzedawać odnowioną wersję urządzenia mobilnego Galaxy Note 7, które w zeszłym roku wycofał w związku z problemami prowadzącymi do przegrzewania się i zapalania.

Koncern podkreślił, że nie ma na razie żadnych konkretnych planów sprzedażowych odnośnie modelu odświeżonego Galaxy Note 7. Nie wiadomo też na jakich rynkach urządzenie będzie oferowane. Samsung zapowiedział jednak, że smartfon będzie wyposażony w nowe baterie, które przeszły rygorystyczne badania.

Galaxy Note 7 został wycofany w październiku, zaledwie dwa miesiące po swojej premierze. Śledztwo wykazało, że to baterie były przyczyną problemów ze smartfonem.

"W wyniku przeprowadzonych badań stwierdzono, że incydenty związane z modelem Note7 były spowodowane czynnikami powstałymi w dwóch różnych bateriach. W baterii A występowała deformacja w prawej górnej części konstrukcji wewnętrznej (typu Jelly-Roll). W baterii B występowała tendencja do nadtapiania miedzi w elektrodzie ujemnej w okolicy wyprowadzania elektrody dodatniej" - tłumaczył PAP rzecznik prasowy polskiego oddziału Samsunga Olaf Krynicki.

Smartfon Galaxy Note 7 okazał się fiaskiem dla największego światowego producenta smartfonów. Samsung wycofał go z rynku i ostatecznie wstrzymał jego produkcję po licznych doniesieniach o przegrzewaniu się urządzenia czy jego eksplozjach.

Początkowo Samsung wyjaśniał, że odkrył "niewielkie" nieprawidłowości w produkcji, które doprowadziły do przegrzewania się część baterii. Smartfony wyposażono w nowe baterie, jednak po tej zmianie Galaxy Note 7 nadal przegrzewały się i zapalały, co sprawiło, że koncern wycofał "eksplodujące" modele z rynku. Decyzja ta kosztowała koreańskiego potentata 5 mld dol. (PAP)

NATO zamierza wydać 3 mld euro na technologię satelitarną i komputerową

NATO planuje wydać w ciągu trzech najbliższych lat 3 mld euro na unowocześnienie swej technologii satelitarnej i komputerowej w sytuacji, gdy przystosowuje się do nowych zagrożeń w świecie - poinformował przedstawiciel Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Dążąc do wykrywania różnych zagrożeń - od ataków hakerskich po irańskie pociski rakietowe - planowane inwestycje uwypuklają to, że NATO jest świadome, iż konflikty coraz bardziej rozgrywają się w cyberprzestrzeni, podobnie jak w powietrzu, na lądzie i na morzu.

Wysoki rangą przedstawiciel Agencji ds. Komunikacji i Informacji NATO powiedział, że plany zawierają opiewającą na 1,7 mld euro inwestycję w komunikację satelitarną w celu lepszego wsparcia wojsk rozmieszczonych na terenie państw Sojuszu, a także w celu ułatwienia użycia dronów - pisze w poniedziałek agencja Reutera.

Nie jest jasne, czy sojusznicy w NATO sfinansują nowego wojskowego satelitę komunikacyjnego, który zostanie wystrzelony w przestrzeń kosmiczną, ani czy będzie można zwiększyć dostęp do szerokopasmowego internetu dzięki pracującym już satelitom Stanów Zjednoczonych i innych krajów NATO.

180 mln euro ma zostać wydane na bezpieczniejszą łączność komórkową dla żołnierzy NATO na polu walki.

Propozycje, których sfinansowanie wciąż musi jeszcze zostać zatwierdzone przez rządy państw NATO, zakłada również wydatki około 800 mln euro na systemy komputerowe pomagające dowodzić obroną powietrzną i rakietową - powiedział przedstawiciel NATO, zastrzegając anonimowość. 71 mln euro ma pójść na poprawienie ochrony 32 głównych natowskich miejsc przed cyberatakami.

Jak informuje NATO, w ciągu ostatnich trzech lat zanotowano pięciokrotny wzrost podejrzanych sytuacji w sieciach NATO, podczas gdy rosyjska grupa APT28 jest oskarżana przez zachodni wywiad o zhakowanie amerykańskiej Partii Demokratycznej w czasie zeszłorocznych wyborów prezydenckich w USA. Przedstawiciele NATO powiedzieli agencji Reutera, że podejrzewają, iż za cyberatakami przed szczytami Sojuszu stoją Rosjanie.

Sojusz ma przedstawić szczegółowe plany dotyczące cyberobronności w kwietniu podczas konferencji w Ottawie. (PAP)

Rusza produkcja londyńskich taksówek w wersji elektrycznej

Producent słynnych londyńskich taksówek otworzył w środkowej Anglii nową fabrykę, w której produkować będzie pojazdy elektryczne. Pojazdy będą oferowane nie tylko na rynku wewnętrznym, ale też poza granicami Wielkiej Brytanii.

London Taxi Company otworzyło nową fabrykę w pobliżu miasta Coventry. Jej uruchomienie jest istotnym elementem wartej 375 mln dolarów inwestycji.

Powstawać tam będzie model TX5, który zastąpi FX4, zaprojektowany jeszcze w 1958 roku. Nowy samochód będzie mieć lekką konstrukcję wykonaną z aluminium. Taksówki będą napędzane przez system elektryczno-spalinowy, w którym silnik będzie wykorzystany jako generator. London Taxi Company zapewnia, że dzięki temu rozwiązaniu samochody będą mogły kursować przez cały dzień bez konieczności ładowania baterii.

Nowy model "czarnej taksówki" został zaprojektowany w centrum stylistycznym Zhejiang Geely Holding w Barcelonie. W pracach tych uczestniczyło 200 inżynierów i projektantów z Wielkiej Brytanii. Taksówki będą wyposażone m.in. w bezprzewodowy dostęp do internetu, a także punkty do ładowania urządzeń mobilnych dla kierowcy i pasażerów.

Sprzedaż pierwszych taksówek rozpocznie się w Wielkiej Brytanii pod koniec 2017 roku. W kolejnym trafią one na rynki w Europie. Według nowego prawa wszystkie taksówki w Londynie muszą od stycznia spełniać zasadę bezemisyjności.

Zhejiang Geely Holding kupił London Taxi Company cztery lata temu. Dzięki tej transakcji producent taksówek uniknął bankructwa. (PAP)

Fale dźwiękowe mogą posłużyć do hakowania urządzeń mobilnych

Grupa amerykańskich badaczy z zakresu bezpieczeństwa komputerowego Uniwersytetu Michigan i Uniwersytetu Karoliny Płd. wykryła lukę umożliwiającą przejęcie kontroli nad urządzeniami mobilnymi. Naukowcy wykorzystali do tego fale dźwiękowe.

Słabym punktem hakowanych urządzeń okazał się akcelometr, czyli przyrząd do pomiaru przyspieszeń liniowych lub kątowych montowany m.in. w smartfonach, monitorach fitness, czy samochodach. Służy on do nawigacji i określania położenia w przestrzeni urządzeń mobilnych, a także do pomiarów przebytych odległości.

Puszczając "złośliwy" plik muzyczny z głośnika telefonu badacze byli w stanie kontrolować działanie akcelometru. To z kolei pozwalało ingerować w oprogramowanie, korzystające z urządzeń montowanych w smartfonie.

"Można to określać jako wirus muzyczny" - tłumaczył profesor Uniwersytetu Michigan Kevin Fu, który jest jednym z twórców raportu na temat wykrytej luki. Jak zwracają uwagę analitycy, to odkrycie pokazuje jakie wyzwania stoją przed osobami odpowiedzialnymi za cyberbezpieczeństwo. Szczególnie, że przyspieszeniu ulegają prace nad takimi technologiami jak robotyka czy autonomiczna jazda.

Badacze poddali testom 20 modeli akcelometrów, produkowanych przez pięć firm. Udało im się przejąć wpłynąć na wysyłane przez nie informacje w 75 proc. przypadków. Natomiast w 65 proc. przejęli nad nimi kontrolę. (PAP)

Szwedzcy studenci chcą produkować samochody elektryczne z Siemensem

Grupa szwedzkich studentów zainteresowanych budową samochodów elektrycznych zawarła z niemieckim Siemensem porozumienie o partnerstwie, w ramach którego produkowanych ma być 50 tys. takich pojazdów rocznie - informuje agencja Associated Press.

W środę zawarcie partnerstwa potwierdziły obie strony. Szwedzi założyli firmę typu start-up i zebrali już 1,2 mln euro w ramach finansowania społecznościowego (crowdfunding).

Firma nazywa się Uniti Sweden i w ramach partnerstwa z Siemensem chce produkować lekkie dwumiejscowe samochody miejskie z silnikami o mocy 15 kW. Masa takiego pojazdu, wykonanego w znacznej części z włókien kompozytowych, to zaledwie 400 kg, prędkość maksymalna 130 km/h, a zasięg - 150 km. Takie parametry spełniają kryteria typu homologacyjnego L7e.

Pojazd ma zostać zaprezentowany pod koniec 2017 roku, a pierwsze dostawy zaplanowano na początek 2019 roku. Ujawniono już, że w Szwecji taki samochód będzie kosztował 200 tys. koron (22285 dol.), nieco mniej niż najtańszy z dostępnych tam obecnie samochodów elektrycznych.

Szef Uniti Sweden Lewis Horne podkreślił, że partnerstwo z Siemensem jest nie tylko okazją do opracowania elektrycznego samochodu, lecz także do produkowania go na wielką skalę. Także przedstawiciele Siemensa liczą na owocne partnerstwo z młodymi, innowacyjnymi Szwedami. (PAP)

Genewa: Goodyear prezentuje inteligentną oponę koncepcyjną

Zakładając dynamiczny rozwój technologii autonomicznej jazdy amerykański koncern Goodyear zaprezentował na międzynarodowych targach motoryzacyjnych w Genewie inteligentną oponę koncepcyjną. Wyposażona w czujniki ocenia m.in. warunki na drodze.

Kulista opona wyprodukowana techniką druku 3D jest pierwszą oponą koncepcyjną wspieraną przez sztuczną inteligencję, która jest w stanie rozpoznawać, decydować, dostosowywać się do warunków na drodze i komunikować się z otoczeniem – przekonuje producent.

“Na styku autonomiczności, mobilności i łączności elektronicznej dojdzie do rewolucji, a wtedy technologie oponiarskie nabiorą jeszcze większego znaczenia niż dziś. Aby bezpiecznie poruszać się po drogach, autonomiczne pojazdy przyszłości będą musiały nauczyć się radzić z milionami niemożliwych do przewidzenia zdarzeń, które występują podczas codziennej jazdy. W tym celu niezbędny będzie dostęp do odpowiednich danych, a także umiejętność uczenia się i dostosowywania,” - powiedział prezes Goodyear w Jean-Claude Kihn, prezes Goodyear w regionie Europy, Afryki i Bliskiego Wschodu.

Prezentowana w Genewie opona jest wyposażona w sztuczną inteligencję, bioniczną powłokę i zmienny bieżnik potrafi wykorzystywać posiadaną wiedzę w praktyce. Opona stanie się elementem „układu nerwowego” pojazdu i połączonego z nim świata Internetu Rzeczy (IoT). W rezultacie będzie ona zdolna do szybkiego dostosowywania się do zmiennych warunków, a także zaspokajania ewoluujących potrzeb Mobilności jako Usługi (MaaS) dla flot i ich użytkowników – argumentuje firma.

Eagle 360 Urban posiada bioniczną skórę z siecią czujników, za pośrednictwem których może sprawdzać własny stan i zbierać informacje o otaczającym ją środowisku, w tym o nawierzchni. Dzięki łączności z innymi pojazdami, a także infrastrukturą drogową i systemami zarządzania ruchem, Eagle 360 Urban otrzymuje w czasie rzeczywistym informacje o swoim otoczeniu – podaje Goodyear. (PAP)

„WP”: analiza dokumentów WikiLeaks pokazuje, że CIA mogło hakować samochody

Z analizy dokumentów opublikowanych we wtorek przez demaskatorski portal WikiLeaks wynika, że amerykańska CIA mogła hakować samochody, aby wykorzystywać je do zabójstw – podaje dziennik “Washington Post”.

“WP” zastrzega jednocześnie, że nie był w stanie zweryfikować autentyczności tych danych.

Chodzi o dokumenty z 2014 roku, dotyczące „potencjalnych obszarów działań” CIA, wśród których były m.in. „Systemy Pojazdów” i „QNX”. Jak podaje amerykański dziennik te dane potwierdzają niejako obawy, że istnieje możliwość zdalnego przejęcia kontroli nad samochodem i wykorzystania go np. do uderzenia w inny pojazd drogowy. Szczególnie, że współczesne samochody są wyposażone w łącza zarówno satelitarne, jak i internetowe i Bluetooth – przez co są, zdaniem ekspertów, bardziej narażone na działania hakerów.

Amerykański dziennik przypomina przy okazji wydarzenia z 2015 roku, kiedy dwóch badaczy Charlie Miller i Chris Valasek włamali się zdalnie do Jeepa Cherokee i mogli „sterować kierownicą, na chwilę wyłączyć hamulce i wyłączyć silnik. Odkryli też, że są w stanie włamać się do tysięcy innych samochodów, które korzystają z nawigacji i systemu rozrywki zwanego Uconnect, montowanego w wielu autach Dodge’a, Jeepa czy Chryslera.

W zeszłym roku badacze z Niemiec opublikowali raport, w którym zwracają uwagę, że są w stanie otworzyć i uruchomić 24 różnych samochodów z systemem bezkluczykowym.

Mimo tego „WP” zwraca uwagę, że przejęcie pełnej kontroli nad samochodem jest skomplikowane i wymaga dużych umiejętności od hakerów. Do tego producenci samochodów coraz bardziej izolują krytyczne systemy pojazdów, przez co praktycznie uniemożliwione jest włamanie poprzez inne systemy np. rozrywki.

Jak podaje „WP” w dokumentach, na które powołuje się WikiLeaks, nie ma szczegółów dotyczących sposobu włamania do samochodu przez CIA. Dziennik podsumowuje jednak, że użytkownicy nie mają specjalnych możliwości przeciwdziałania hakowaniu współczesnych samochodów. Pojazdy nie mają nadal odpowiednich narzędzi cyberbezpieczeństwa, takich jak oprogramowanie antywirusowe. (PAP)

Użytkownicy Windows 10 sami wyznaczą termin aktualizacji

Microsoft pozwoli użytkownikom systemu Windows 10 samodzielnie wybrać czas na zainstalowanie aktualizacji bezpieczeństwa. Wielu użytkowników uważa, że przymus natychmiastowej instalacji przeszkadza, a konieczność ponownego uruchomienia urządzenia jest uciążliwa.

Po wprowadzeniu zmiany użytkownicy Windows 10 będą mogą sami zaplanować czas instalacji w terminie do trzech dni od udostępnienia aktualizacji; możliwe też będzie przesunięcie wybranego terminu na inny w przewidzianym czasie - poinformował Microsoft na swoim blogu. To zmiana w ramach projektu Creators Update.

"Usłyszeliśmy od użytkowników przede wszystkim, że chcą mieć większą kontrolę nad tym, kiedy Windows 10 instaluje aktualizacje, a niespodziewane wyłączenie i ponowne włączenie urządzenia potrafi być uciążliwe, jeśli dojdzie do niego w nieodpowiedniej chwili" - napisał na blogu John Cable z Microsoftu.

Eksperci ostrzegają jednak, że zbytnie odsuwanie w czasie aktualizacji bezpieczeństwa może być ryzykowne. "Nie jestem w 100 procentach przekonany do tego pomysłu, bo często te aktualizacje zawierają krytyczne poprawki bezpieczeństwa i chodzi o to, żeby zostały jak najszybciej zainstalowane na urządzeniach użytkowników" - powiedział cytowany przez BBC ekspert ds. cyberbezpieczeństwa Alan Woodward z uniwersytetu w Surrey.

"Jeśli hakerzy zdadzą sobie sprawę z krytycznej luki w zabezpieczeniach systemu, próbują ją wykorzystać. Wygoda i skomplikowanie są często wrogami bezpieczeństwa" - dodał.(PAP)

Rodzice: polskie dzieci mieszkające za granicą powinny móc korzystać z edukacji domowej

Polskie dzieci mieszkające za granicą powinny mieć możliwość korzystania z polskiej edukacji domowej - przekonują rodzice i przedstawiciele środowiska edukacji domowej dla Polonii. Wskazywali, że nowe przepisy uniemożliwią dzieciom rozpoczęcie takiej edukacji.

W piątek w Warszawie członkowie "Grupy roboczej edukacji domowej ds. kontaktów z MEN" zorganizowali konferencję, na której przekonywali, że w efekcie przepisów reformujących ustrój szkolny w Polsce, dzieci mieszkające poza granicami kraju nie będą mogły rozpocząć polskiej edukacji domowej.

Wskazywali, że uniemożliwią to przepisy, w myśl których, szkoła, do jakiej rodzice składają wniosek o objęcie dziecka edukacją domową, musi znajdować się na terenie województwa, w którym ono zamieszkuje. Dziecko będzie też miało obowiązek uzyskania opinii publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej.

"Dla rodzin edukacji domowej to jest smutny czas. Ustawa ogranicza prawo rodziców do wybrania najlepszej szkoły dla ich dzieci, ogranicza też wolny rynek usług poradni psychologiczno-pedagogicznych" - powiedział prezes Stowarzyszenia Edukacji w Rodzinie Mariusz Dzieciątko.

Podkreślał, że - biorąc pod uwagę wysokość przyznawanej subwencji i koszty ponoszone przez samorządy - koszt domowej edukacji dziecka to 1/3 kosztu nauki dziecka w systemie klasowo-lekcyjnym. "Jednocześnie wyniki uczniów edukacji domowej są znacząco wyższe niż średnia krajowa" - zaznaczył.

Powiedział, że w styczniu powołana została "Grupy roboczej edukacji domowej ds. kontaktów z MEN", która przez 9 miesięcy rozmawiała z resortem o edukacji domowej. Zorganizowano też debatę na ten temat, a wnioski z niej przekazano do ministerstwa. "Żaden z postulatów przekazanych ministerstwu nie został zrealizowany, a nawet więcej - otrzymaliśmy cios w plecy w postaci rejonizacji i dostępu wyłącznie do publicznych poradni" - podkreślił Dzieciątko.

Wskazał, że nowe przepisy wprowadzające rejonizację wojewódzką w znacznym stopniu dotkną polskie dzieci mieszkające za granicą. "Ta ustawa właściwe odcina je od możliwości korzystania z edukacji domowej, mimo tego, że ten sposób edukacji dla dzieci Polonii jest najtańszym z rozwiązań, które funkcjonują w kraju" - powiedział.

Przedstawiciel środowiska edukacji domowej dla Polonii Krzysztof Tusiński wyjaśniał, że w efekcie nowych przepisów, te dzieci polonijne, które już korzystają z edukacji domowej, będą mogły ją kontynuować; takiej możliwości nie będą natomiast miały dzieci, które jeszcze nie rozpoczęły edukacji i mieszkają za granicą.

Zwracał uwagę, że w wielu krajach nie ma żadnych polskich szkół, z tego powodu dla osób tam mieszkających edukacja domowa i zdawanie egzaminów stacjonarnych w polskich placówkach jest najlepszą formą edukacji. Wskazał, że polska edukacja ułatwia dzieciom mieszkającym za granicą także przystosowanie się do polskiego systemu edukacji, jeśli rodzice zdecydują się powrócić do kraju.

Mieszkająca w Szwecji Joanna Porankiewicz-Asplund, której córka od 4 lat korzysta z polskiej edukacji domowej, przekonywała, że wprowadzenie rejonizacji dla wielu rodziców będzie oznaczało odcięcie od możliwości takiej formy edukacji.

"Dajemy tym dzieciom niesamowitą możliwość komplementacji ich edukacji, a przede wszystkim nauczenia się poprawnego języka polskiego, kontaktu z polską wspaniałą kulturą, historią. To jest bezcenne, ponieważ te dzieci w przyszłości mogą być naszymi ambasadorami, mogą pracować dla Polski" - przekonywała.

Obecnie nad przygotowanymi przez rząd ustawami wprowadzającymi reformę oświaty pracuje Senat. Zgodnie z nimi zlikwidowane zostaną gimnazja, przywrócone 8-letnie szkoły podstawowe, 4-letnie licea i 5-letnie technika, a w miejsce zasadniczych szkół zawodowych powstaną dwustopniowe szkoły branżowe. Zmiany rozpoczną się od roku szkolnego 2017/2018.

Podczas senackiej debaty padły propozycje wprowadzenia do ustaw kilku poprawek; wśród postulowanych zmian są też propozycja usunięcia rejonizacji wojewódzkiej w nauczaniu domowym oraz dopuszczenie niepublicznych poradni psychologiczno-pedagogicznych do wydawania opinii niezbędnych do nauczania domowego.(PAP)

„PITBULL. NIEBEZPIECZNE KOBIETY” - PREMIERA W UK I IRLANDII 2 GRUDNIA W KINACH SIECI ODEON

„Pitbull. Niebezpieczne kobiety” przechodzi do historii.

 

1.653.000 WIDZOW W 10 DNI !!!!

Hit Patryka Vegi ustanawia otwarcie wszech czasów w Polsce i bije rekord „Pięćdziesięciu twarzy Greya”.

Phoenix Productions LLC przedstawia: Premiera najbardziej oczekiwanego filmu w Wielkiej Brytani i Irlandii “ Pibull. Niebezpieczne kobiety” zbliza sie wielkimi krokami.  Ponizej publikujemy aktualna liste kin. W związku z ogromym zainteresowaniem dolozylismy dodatkowe seanse w nowych miejscach.

Najwieksza siec  kin w Europie, Odeon, w okresie przedswiatecznym ma ograniczone mozliwosci z uwagi na duza ilość premier,  dlatego zalecamy kupic bilet już teraz :)

 

ZWIASTUN: https://youtu.be/dvw8atBb320

BILETY MOŻNA KUPOWAC w kasach kin ODEON oraz online:
https://www.bilety24.uk/

 

ODEON Wielka Brytania:

 

  1. Andover
  2. Ayr
  3. Bath
  4. Basingstoke
  5. Belfast
  6. Birmingham 
  7. Birmingham Broadway Plaza
  8. Blackpool
  9. Bournemouth
  10. Bracknell
  11. Braehead
  12. Bridgend
  13. Brighton
  14. Bristol
  15. Cardiff
  16. Canterbury TBC
  17. Chatham
  18. Coventry Skydome
  19. Colchester
  20. Crewe
  21. Darlington od 29.11
  22. Derby
  23. Dudley
  24. Dundee
  25. Dunfermline
  26. East Kilbride
  27. Edinburgh Fort Kinnard
  28. Edinburgh Lothian Rd
  29. Edinburgh Wester Heiles
  30. Exeter
  31. Glasgow Quay
  32. Greenwich
  33. Guildford
  34. Hastings
  35. Hatfield
  36. Hereford
  37. Holloway
  38. Huddersfield
  39. Hull
  40. Kettering
  41. Kingston
  42. Klimarnock
  43. Lee Valley
  44. Leeds
  45. Leicester
  46. Liverpool Switch Island
  47. Liverpool One
  48. Llanelli
  49. Lincoln
  50. London Panton St
  51. Loughborough
  52. Maidenhead
  53. Maidstone
  54. Mansfield
  55. Manchester Printworks
  56. Metrocentre
  57. Milton Keynes Stadium
  58. Newcastle East
  59. Norwich
  60. Nuneaton
  61. Oldham
  62. Oprington
  63. Oxford
  64. Port Solent
  65. Preston
  66. Richmond TBC
  67. Rochdale
  68. Salisbury
  69. Sheffield
  70. Southend
  71. Southampton
  72. Stoke on Trent
  73. Streatham 
  74. Surrey Quays
  75. Swadlincote
  76. Swansea
  77. Tamworth
  78. Taunton
  79. Telford
  80. Trafford Centre
  81. Trowbridge
  82. Uxbridge
  83. Warrington
  84. West Bromwich
  85. Weston Super Mare
  86. Whiteleys
  87. Wimbledon
  88. Worcester
  89. Wrexham

 

ODEON Irlandia:

 

  1. Blanchardstown
  2. Charlestown
  3. Cavan
  4. Coolock
  5. Limerick
  6. Naas
  7. Newbridge
  8. The Point Village
  9. Waterford

 

TBC – Kina będą dostępne wkrótce

Historyk: prawdziwa nazwa UW to Uniwersytet Józefa Piłsudskiego w Warszawie

Uniwersytet Warszawski tak naprawdę nazywa się Uniwersytet Józefa Piłsudskiego w Warszawie - mówi PAP historyk Adam Stefan Lewandowski. Nazwy nie zmieniono ani podczas okupacji niemieckiej i w okresie PRL-u, ani w wolnej Polsce po 1989 r. - zaznacza.

PAP: 19 listopada br. mija 200 lat od chwili, gdy cesarz Rosji i król Polski Aleksander I podpisał dyplom fundacyjny Szkoły Głównej, późniejszego Uniwersytetu Warszawskiego. Jaka jest rzeczywista nazwa tej największej i jednej z najlepszych polskich uczelni?

Adam Stefan Lewandowski: Musimy pamiętać, że pomysł założenia w Warszawie wyższej uczelni padł ze strony Polaków. To Stanisław Kostka Potocki i Stanisław Staszic wyszli z taką właśnie inicjatywą. Tego faktu nie odnotowano nawet na oficjalnej stronie internetowej UW. Po 1816 r. uczelnia miała różne nazwy. Wymienię choćby Carski Uniwersytet Warszawski, czy - na cześć Aleksandra I - Uniwersytet Królewsko-Aleksandrowski. W momencie odzyskania przez Polskę niepodległości posługiwano się obecną nazwą. W 1935 r. władze uczelni postanowiły uhonorować budowniczego II Rzeczypospolitej i postarano się o zmianę nazwy na Uniwersytet Józefa Piłsudskiego w Warszawie.

PAP: W jakich okolicznościach nadano uczelni nazwę Uniwersytet Józefa Piłsudskiego w Warszawie?

Adam Stefan Lewandowski: Wszystko działo się błyskawicznie. Już 16 maja 1935 r. – cztery dni po śmierci Józefa Piłsudskiego - Senat Akademicki UW podjął decyzję o nadaniu uczelni imienia pierwszego marszałka Polski. Na uwagę zasługuje fakt, że spora część kadry naukowej ówczesnego Uniwersytetu Warszawskiego kojarzona była raczej z endecją, czyli adwersarzami Piłsudskiego, aniżeli z rządzącą wówczas tzw. sanacją.

Profesorowie wystosowali do ministra wyznań religijnych i oświecenia publicznego Wacława Jędrzejewicza pismo z prośbą, o jak najszybsze podjęcie działań gwarantujących zmianę nazwy uczelni na Uniwersytet Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Po konsultacjach z kadrą naukową Uniwersytetu, petycję wysłano do ministra Jędrzejewicza. Minister skierował pismo profesorów do prezydenta Ignacego Mościckiego, który 26 sierpnia 1935 wydał dekret oznajmiający, iż od tego dnia uniwersytet zmienił nazwę i nosi honorowe imię – tak powstał Uniwersytet Józefa Piłsudskiego w Warszawie.

PAP: Nazwę Uniwersytetu Józefa Piłsudskiego nie zmieniły ani okupacyjne władze niemieckie ani powojenne komunistyczne. Skąd zatem nazwa Uniwersytet Warszawski?

Adam Stefan Lewandowski: I tu jest cały problem. Niemcy zamknęli uniwersytet i zajęli jego teren na potrzeby wojska. Mimo tego kształcenie trwało nadal. Spora część kadry uczestniczyła w tajnych kompletach. W świadomości Polaków przy Krakowskim Przedmieściu nadal znajdował się gmach Uniwersytetu Józefa Piłsudskiego. Po zajęciu przez komunistów Warszawy nowe władze kontynuowały dewastację polskiej historii, którą zapoczątkowali Niemcy. Selektywnie i konsekwentnie wycinano kolejne niewygodne dla nich karty naszych dziejów. Szczególnym zainteresowaniem siepaczy ze wschodu cieszyły się pamiątki i materiały dotyczące Józefa Piłsudskiego. Jedną z przeszkód do budowy Polski "ludowej" była restytucja prawowitej nazwy warszawskiej uczelni.

Jednak nie ma aktu uchylającego dekret prezydenta Ignacego Mościckiego z 1935 r. Było kilka dekretów z lat 40. i 50., w których używa się nazwy "Uniwersytet Warszawski" lub "Uniwersytet w Warszawie", ale żaden z nich nie znosi przedwojennej nazwy. Inaczej było w przypadku ustawy z 23 kwietnia 1937 r. o Święcie Niepodległości – ta została uchylona aktem z 22 lipca 1945 r. o ustanowieniu Narodowego Święta Odrodzenia Polski.

Po 1989 r., pod presją młodego pokolenia studentów, na uczelni powrócono do tematu. Rozgorzała dyskusja nad przywróceniem dawnej nazwy. Istnieją różne relacje przebiegu rozmów. Niektórzy uważają, że cała kadra naukowa była przeciwko przedwojennemu patronowi. Niektórzy, że zdania były podzielone. Argumentem za nieprzywracaniem imienia marszałka miały być ewentualne podziały w środowisku akademickim. Ostatecznie, w czerwcu 2006 roku, wydano statut Uniwersytetu Warszawskiego, który precyzuje jakiej nazwy należy używać przy powoływaniu się na uczelnię. Nie ma wśród nich tej z 1935 r.

PAP: W jaki sposób dziś udaje się przypominać o dawnej, i jak się okazuje, zapomnianej nazwie Uniwersytetu Warszawskiego?

Adam Stefan Lewandowski: Walka o pamięć tej historycznej nazwy rozpoczęła się w połowie lat 80. Niezależne Zrzeszenie Studentów UW drukowało ulotki z podpisem "UW imienia Józefa Piłsudskiego". Następnym ciekawym przykładem są podziemne pisma, na których znajdziemy informację o miejscu ich wydania czy kolportowania – "NZS UW im. Józefa Piłsudskiego". W 1988 r. studenci z Uniwersytetu Warszawskiego po raz kolejny przypomnieli, że uczelnia nosi imię Komendanta I Brygady Legionów, zawieszając nad bramą transparent z przedwojenną nazwą UW oraz wizerunkiem marszałka.

W 2011 r. wykładowca, były członek NZS-u dr Andrzej Anusz podjął kolejną walkę o przywrócenie patrona. Założył w tym celu stowarzyszenie "Wokół Marszałka" - bezskutecznie. Jedynym śladem obecności marszałka Piłsudskiego w przestrzeni uniwersyteckiej była – wisząca w bibliotece Instytutu Historycznego UW - informacja z 1939 r. o przenosinach instytutu, na której możemy ujrzeć przedwojenną nazwę placówki.

Sprawa odżyła na początku 2015 r. Z ramienia NZS-u zaproponowałem władzom uczelni wmurowanie tablicy pamiątkowej na terenie Kampusu Głównego UW z historyczną informacją o patronie. Wniosek poddano pod głosowanie senackiej komisji ds. organizacji i rozwoju przestrzennego UW. Niestety, projekt większością głosów został odrzucony.

Jedynym wydarzeniem rocznicowym upamiętniającym 80-lecie nadania patrona uniwersytetowi była zorganizowana przeze mnie 26 maja 2015 r. debata w Sali Kolumnowej Instytutu Historycznego UW. Gośćmi specjalnymi spotkania byli: prezes Instytutu Józefa Piłsudskiego w Warszawie prof. Wiesław Jan Wysocki, działacz NZS-u w latach 80. XX w. dr Andrzej Anusz oraz prawnik i działacz niepodległościowy w PRL (m.in. ROPCiO i KPN) Tadeusz Stański.

Ostatnim akcentem z okazji obchodów 80. rocznicy zmiany nazwy placówki było, dzięki inicjatywie stowarzyszenia Pokolenia Niepokornych, zawieszenie 4 listopada 2015 r. w bibliotece Instytutu Historycznego UW kopii dekretu prezydenta Ignacego Mościckiego z 26 sierpnia 1935 r.

Adam Stefan Lewandowski jest absolwentem historii Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego; jego główne zainteresowania badawcze to historia Polski XX w. z naciskiem na okres międzywojenny i działalność Józefa Piłsudskiego. Były członek NZS UW. Obecnie przewodniczący stowarzyszenia historycznego Pokolenia Niepokornych – organizacji kultywującej tradycje niepodległościowe.(PAP)

Źródło : PAP

Chłopcy mogą od teraz nosić w brytyjskich szkołach spódniczki!

Ideologia gender na terenie Wielkiej Brytanii jak widać ma się coraz lepiej – otóż od teraz zgodnie z polityką ”neutralności płciowej”, chłopcy będą mogli nosić w szkołach spódniczki.

Koncepcja ta została już przyjęta w 80 brytyjskich szkołach państwowych, w tym w 40 podstawówkach. W takich szkołach chodzi o to, że dziecko może ubierać się tak jak chce, bez względu na swoją płeć biologiczną. Placówki, które postawiły na „neutralność płciową”, przeredagowały swoje przepisy dotyczące ubioru dla chłopców i dziewczynek, i zezwoliły chłopcom przychodzić na lekcje w spódniczkach.

Taka decyzja władz brytyjskich spotkała się z pozytywnymi opiniami wśród lewicowych środowisk, które walczą o prawa gejów, lesbijek i transseksualistów. Rzecznik organizacji Stonewall oświadczył, że wszelkie działania zmierzające do wspierania młodych ludzi w kwestii odnajdywania swojej prawdziwej tożsamości płciowej będą zawsze pozytywnie odbierane. Rzecznik dodał również, że „żaden transseksualista nie powinien być zmuszany do tego, żeby ubierać się w sposób dla siebie niekomfortowy”, ponieważ może to mieć na niego szkodliwy wpływ.

Richard Cairns, dyrektor Brighton College zaznaczył, że w szkole zostanie utrzymany podział na mundurki dla dziewczynek i dla chłopców, jednak każde dziecko będzie mogło swobodnie zadecydować, w co woli się ubierać.

- „Jeśli niektórzy chłopcy albo niektóre dziewczynki są szczęśliwsi identyfikując się z płcią inną do tej, z którą się urodzili, to moim zadaniem jest im w tym pomóc. Jedyne na czym mi zależy, jako dyrektorowi szkoły, jest dobro dzieci i ich szczęście” – wytłumaczył Cairns.

Brytyjski rząd wypowiada wojnę działalności Academies

Z oficjalnych rejestrów Ministerstwa Edukacji wynika, że w ostatnim czasie znaczna ilość rodziców w UK zamiast do konwencjonalnych placówek, posyła swoje dzieci do tzw. “Academies”, czyli nielegalnych szkół religijnych. Nauka w tych szkołach jest prowadzona wbrew obowiązującemu odgórnie programowi nauczania, dlatego też ma być ona wkrótce uznana za nielegalną.
Regulacje dotyczące działalności akademii mają zostać uwzględnione w ustawie antyterrorystycznej, nad którą pracuje obecnie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Rząd będzie mógł interweniować jeśli okaże się, że edukacja prowadzona jest w “nieregulaminowym środowisku” oraz że w jej ramach dzieci poddawane są indoktrynacji.
W kwietniu reporterzy “The Independent” ujawnili, że z rejestrów Ministerstwa Edukacji ,zniknęły tysiące dzieci, które zostały przeniesione do ultra-ortodoksyjnych żydowskich szkół, gdzie edukacja świecka była praktycznie pomijana. Jak donoszą dziennikarze, w akademiach panuje atmosfera strachu – stosowane są kary cielesne, a nauczyciele często zachęcają uczniów, którzy skończyli 18 lat, aby wstępowali w aranżowane małżeństwa.

Angelina Jolie będzie wykładać na londyńskiej uczelni

Jedna z najbardziej popularnych gwiazd Holywood Angelina Jolie została profesorem wizytującym na prestiżowej brytyjskiej uczelni London School of Economics. Jolie będzie prowadzić zajęcia ze studentami w ramach nowego programu "Kobiety, Pokój i Bezpieczeństwo". Program ten ma propagować równość obu płci oraz pomagać kobietom, które są ofiarami konfliktów na całym świecie.

Jolie, która jest także specjalną wysłanniczką Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców, w swoim oświadczeniu wyraziła nadzieję, że inne instytucje akademickie pójdą za przykładem nowego programu. -"Konieczne jest bowiem pogłębienie dyskusji o rozszerzeniu praw kobiet i położeniu kresu bezkarności za przestępstwa, które w sposób nieproporcjonalny dotykają kobiet w rejonach konfliktów" – oświadczyła.

Aktorka dodała, że "z niecierpliwością" oczekuje na rozpoczęcie zajęć ze studentami, z którymi chce się podzielić swoimi doświadczeniami z pracy, którą wykonywała jako wysłanniczka ONZ.

Angielski uniwersytet zakazał podrzucania biretów

Uniwersytet Anglii Wschodniej w Norwich wprowadził zakaz podrzucania przez studentów biretów w trakcie uroczystości odbierania dyplomów, tłumacząc się względami bezpieczeństwa.

Władze uniwersytetu poinformowały w oświadczeniu opublikowanym w studenckiej gazecie "The Tab", że "w ubiegłych latach odnotowano wiele obrażeń" spowodowanych przez spadające birety. -"To niedopuszczalne ryzyko i chcielibyśmy zagwarantować, że nic nie zepsuje uroczystości odebrania dyplomów".

Takie argumenty nie przekonują specjalistów ds. zdrowia. -"Prawdopodobieństwo zranienia przez lecący biret jest niesłychanie niskie i taki zakaz jest przesadny" - ocenił Geoff Cox z urzędu ds. zdrowia i bezpieczeństwa. Według niego, argumenty uczelni trafiły do "rankingu 10 najgorszych tłumaczeń w historii".

Uczelnie muszą podwyższyć poziom albo obniżyć czesne

Brytyjskie uczelnie, które nie osiągną odpowiedniego poziomu nauczania, będą musiały obniżyć opłaty za naukę lub też zostaną zamknięte.
Uniwersytety z UK niemal od zawsze mogły pochwalić się wysokim poziomem i dzięki temu przyciągały mnóstwo studentów z całego świata. Obecnie jednak sytuacja ta uległa zmianie i na 10 najlepszych uczelni na świecie tylko dwie znajdują się w Wielkiej Brytanii.
Brytyjski rząd jest jednak zaniepokojony tym, że wraz z podnoszeniem czesnego nie podwyższa się poziom nauczania w uczelniach. Wprowadzono więc takie rozwiązanie, że wyłącznie najlepsze uczelnie będą mogły pobierać od żaków czesne w wysokości 9 tysięcy funtów na rok. Pozostałe uniwersytety będą musiały obniżyć opłaty, a te najgorsze w rankingu mogą być nawet zamknięte.
Z ankiet przeprowadzonych wśród samych studentów wynika, że aż 60 proc. z nich ocenia wykłady i program uczelni jako rozczarowujące.

Uniwersytety Cambridge i Oxford spadają w rankingach

Według badań przeprowadzonych przez Times Higher Education’s (THE) brytyjskie uczelnie wyższe prezentują coraz niższy poziom. W zestawieniu stu najlepszych uniwersytetów na świecie znalazło się zaledwie dziesięć, które zlokalizowane są na terenie Wielkiej Brytanii. W porównaniu z rokiem poprzednim liczba ta zmniejszyła się o dwie uczelnie.
W zestawieniu najmocniejszą pozycję ma Ameryka (aż 43 miejsca, w tym również to na samym szczycie, zarezerwowane oczywiście dla Harvardu). Aż siedem uniwersytetów z Wielkiej Brytanii zostało ocenionych gorzej, niż w roku poprzednim. Cambridge i Oxford spadły o dwie pozycje – Cambridge z 2. na 4., a Oxford z 3. na 5.
W pierwszej 30 znajdują się jeszcze takie londyńskie uczelnie jak - Imperial College London (15. pozycja), University College London (20.) oraz London School of Economics (24.). Na dalszych miejscach znalazły się University of Edinburgh (38.), King’s College London (43.), University of Manchester (49.), London Business School (81.) i University of Warwick (90.).
-“Wzrost znaczenia azjatyckiej nauki staje się stale powtarzanym banałem, ale są na to bardzo mocno dowody oparte na prowadzonych przez nas badaniach. Przeprowadziliśmy sześć zakrojonych na szeroką skalę ankiet, w których przepytaliśmy ponad 80 tysięcy naukowców. Wnioski były oczywiste – dotychczasowa równowaga sił w szkolnictwie wyższym powoli przechyla się z z zachodu na wschód” – mówi Phil Baty z THE

Naukowcy badają ADHD i szukają chętnych

Na uniwersytecie w Southampton odbywają się przełomowe badania nad ADHD. Naukowcy szukają chętnych do wzięcia udziału w badaniach.
Badania, które prowadzone są na University of Southampton mogłyby całkowicie zmienić sposób patrzenia na schorzenie jakim jest ADHD, a także mieć ogromny wpływ na sposoby leczenia. Naukowcy z uniwersytetu w Southampton poszukują dzieci w wieku poniżej 12 miesięcy, które mają rodzeństwo z zaburzeniami ADHD.
Naukowcy będą odwiedzać przez 12 miesięcy dom badanej rodziny, gdzie dziecko będzie oglądało animacje na komputerze. Eksperci chcą dowiedzieć się czy można zdiagnozować ADHD u dziecka wcześniej niż między trzecim a piątym rokiem życia, co miałoby znaczący wpływ na sposoby leczenia.

Studentów nie stać na życie na Wyspach – w wyniku czego prawie połowa z nich ma problemy psychiczne

Jak wynika z badania przeprowadzonego na Brytyjczykach w wieku 18-24 lat, ponad jedna trzecia z nich odczuwa strach przed sprawdzeniem stanu swojego konta. Lęk ten towarzyszy studentom, którzy są jeszcze przed wkroczeniem na brytyjski rynek pracy.

Według zgromadzonych danych aż 46 proc. badanych przyznało, że ma problemy psychiczne w związku ze swoim aktualnym stanem posiadanych finansów. Co więcej, co trzeci ankietowany przewiduje, iż wpadnie w długi w przeciągu najbliższych 12 miesięcy. Połowa studentów przyznaje również, iż ma poważne kłopoty z regulowaniem codziennych kosztów życia.

- „Wraz z coraz większym wzrostem kosztów wynajmu, cięciach w stypendiach mamy do czynienia ze zjawiskiem studenckiej biedy. Ma to wpływ nie tylko na samopoczucie uczących się, ale również na tych, którzy w ogóle nie mogą sobie pozwolić na edukacje na tym poziomie. Apelujemy do władz o bardziej hojne finansowanie oraz podjęcie działań zmierzających do racjonalizacji kosztów ponoszonych przez studentów każdego dnia” – mówi Shelly Asquith z National Union of Students.

 

Brytyjski rząd ograniczył niedawno dotacje na stypendia socjalne dla studentów. W ostatnim czasie doszło również do protestu studentów University College London, którzy muszą płacić za miejsce w pokoju 542 funty miesięcznie.

Brytyjski rząd obcina wydatki na bezpłatne ciepłe posiłki w szkołach

Brytyjski rząd stopniowo obcina wydatki na bezpłatne ciepłe posiłki dla dzieci, mimo ubiegłorocznych zapewnień Dawida Camerona, iż program dopłat będzie nadal kontynuowany w pełnym zakresie.

Problem dotyczy prawie 3 tysięcy szkół - głównie są to małe szkoły podstawowe. Do tej pory placówki otrzymywały w sumie ponad 30 milionów funtów w ramach dodatkowego wsparcia w celu zapewnienia bezpłatnego posiłku wszystkim uczniom. Ministerstwo edukacji tłumaczy z kolei, iż oferowana przez nie dodatkowa pomoc zawsze była jedynie rozwiązaniem tymczasowym. Teraz więc szkoły będą musiały znaleźć środki we własnych budżetach, aby móc w dalszym ciągu zapewnić uczniom ciepłe jedzenie.

Sharon Hodgson z laburzystowskiego gabinetu cieni ostro krytykuje rządowe rozwiązania w tej kwestii: „David Cameron mówił, że jest dumny z obecnej polityki bezpłatnych posiłków dla dzieci. Po raz kolejny widzimy, że prezentowana przez niego retoryka zupełnie nie odpowiada rzeczywistości. Budżety szkół już teraz ledwo się dopinają z powodu rosnących kosztów i cięć, a małe szkoły mają w takich sytuacjach szczególnie ciężko. Premier powinien zadbać o odpowiednią edukację dzieci bez wystawiania małych szkół na takie ryzyko”.

Naukowcy z Southampton opracowali nową metodę leczenia raka

W Wielkiej Brytanii każdego dnia prawie 900 osób dowiaduje się, że ma raka. Naukowcy z Southampton twierdzą, iż opracowali nową formę leczenia tej choroby.

Naukowcy z Uniwersytetu w Southampton poinformowali, iż udało im się opracować nową formę leczenia raka, w której kluczowym elementem będzie ciało pacjenta. Immunoterapia, bo o niej mowa - polega na tym, iż nasz system immunologiczny jest zaprogramowany w taki sposób, aby wykryć i zwalczyć komórki rakowe zaraz po ich pojawieniu się w organizmie człowieka.

W chwili obecnej w badaniach, które są prowadzone przez naukowców biorą udział jak na razie sami ochotnicy, którzy wyrazili zgodę na eksperymentalne leczenie. Jeśli jednak innowacyjna terapia przyniesie pozytywne skutki,  to być może z tej metody skorzysta znacznie więcej osób zmagających się z rakiem.

Czy szkoły żeńskie w UK są lepsze?

Uczennice, które uczęszczają do brytyjskich szkół żeńskich osiągają znacznie lepsze wyniki z testów GCSE niż te, które są chodzą do szkół mieszanych.

Organizacja SchoolDash, która zajmuje się analizowaniem edukacji w Wielkiej Brytanii, opublikowała osiągnięcia szkół żeńskich. Według raportu placówki, do których uczęszczają same dziewczyny wypadają znacznie lepiej w porównaniu do mieszanych szkół. Z dokumentu wynika również, że ważna jest zamożność uczennic – dziewczyny z biedniejszych rodzin osiągają lepsze wyniki z egzaminów GCSE niż te uczące się w szkołach mieszanych.

W placówkach koedukacyjnych 55 proc. uczniów otrzymało pięć dobrych wyników z GCSE. Natomiast w przypadku uczniów ze szkół jednopłciowych, taki sam rezultat uzyskało aż 75 proc. Caroline Jordan, prezydent stowarzyszenia szkół dla dziewcząt oznajmiła, iż tegoroczna analiza wyników z egzaminów tylko potwierdza dobry wpływ nauki w szkołach żeńskich.

– „Dziewczynki stają się bardziej pewne siebie, lubią ze sobą współpracować oraz dyskutować. Ludzie często wypowiadają się na temat szkół jednopłciowych oraz ich złych następstwach bez żadnych dowodów naukowych” - powiedziała Jordan.

Bristol: innowacyjna operacja leczenia padaczki zakończyła się sukcesem

Billy Whitaker jest pierwszym nastolatkiem chorującym na epilepsję, u którego przeprowadzono operację wykorzystując specjalnego robota. Dzięki innowacyjnej technologii, 15-letni chłopiec został wyleczony.

Chłopiec zmagał się z padaczką od siedmiu lat. W jego przypadku wszystkie znane do tej poru metody leczenia były nieskuteczne, nawet podczas tradycyjnego zabiegu nie udało się usunąć przyczyny choroby. 15-letni Billy wyleczył się dopiero, dzięki pomocy lekarzy z Bristolu oraz pionierskiej operacji – dzięki nowoczesnemu robotowi udało się zlokalizować źródło choroby i umieścić w mózgu chłopca elektrodę. Pozwoliło to na usunięcie fragmentu mózgu, który odpowiadał za ataki choroby. Od dnia operacji nastolatek nie miał ataku, a lekarze są przekonani, że został on całkowicie wyleczony.

- „Do tej pory nie mieliśmy tak precyzyjnego sprzętu. Dzięki robotowi, mogliśmy umieścić elektrody w odpowiednim miejscu w mózgu. Dzięki temu, że robot jest tak precyzyjny, nie ma ryzyka trafienia w niewłaściwy obszar i uszkodzenia innych struktur. Co więcej robot też ma znacznie szerszy zakres ruchu niż człowiek. Dzięki niemu będziemy mogli pomóc naprawdę wielu ludziom. W przyszłości cała operacja może być wykonywana przez robota” – mówił neurochirurg obecny przy operacji, Michael Carter.

- “Nie umiem powiedzieć jak bardzo się cieszę. To zmieni całe moje życie. Będę mógł być tak jak inni grać w piłkę, bez ciągłego uważania i strachu przed atakiem” – skomentował udaną operację 15-latek.

Czy mieszkańcom Wielkiej Brytanii grozi epidemia?

Według naukowców, na terenie Wielkiej Brytanii istnieje poważne zagrożenie wystąpienia epidemii. Wszystko to wynika z faktu zbyt małej liczby szczepionek dostępnych na brytyjskim rynku. Science and Technology Committee podkreśla, iż rząd nie przeprowadził odpowiednich i koniecznych działań, aby ochronić obywateli przed poważnym zagrożeniem. Z kolei brytyjski rząd zapewnił, iż już wdrożył stosowny program profilaktyczny w tej kwestii.

- „W przypadku takiej choroby jak Ebola, która występuje w wielu krajach i błyskawicznie się przenosi, sytuacja jest szczególnie trudna. Wielka Brytania nie jest na nią przygotowana. Brak szczepionek obecnie, oznacza, że nie będą one dostępne przez najbliższych kilka lat. Należy wziąć pod uwagę procedury, mutacje choroby. Wprawdzie są prowadzone badania nad nowymi lekami, ale są one dopiero w fazie testów, co może potrwać lata” – oświadczył jeden z pracowników Science and Technology Committee.

Specjaliści podkreślają równocześnie, że same szczepionki nie wystarczą, ponieważ równie istotne są m.in. systematyczne kontrole prewencyjne na lotniskach, które są zalecane przez Światową Organizację Zdrowia. 

Szkolenia biznesowe za darmo, dlaczego nie?

24 czerwca rozpocznie się darmowe, 3-dniowe szkolenie Polbusiness w Londynie. Jest ono organizowane z myślą o firmach zainteresowanych rozwojem własnego biznesu w Wielkiej Brytanii. Szkolenie jest organizowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Jak donosi portal Goniec.com zostały jeszcze wolne miejsca.

Szeroki program szkolenia umożliwia znalezienie ciekawego zagadnienia dla każdego zainteresowanego. Przewidziano między innymi analizę podstawowych regulacji i zasad finansowania otwieranej działalności gospodarczej. Nie zapomniano o kulturze biznesowej czy o współpracy z instytucjami biznesowymi. Kolejnymi ważnymi aspektami szkolenia będą zagadnienia związane z handlem detalicznym i sprzedażą.

Niewątpliwie ważne będzie zapoznanie się uczestników szkolenia z nowymi technologiami czy obszarem IT. W ciągu trzech dni szkolenia będzie można zaczerpnąć informacji dotyczących handlu międzynarodowego i współpracy z instytucjami zagranicznymi, w tym w Polsce.

Zajęcia będą odbywały się w dniach 24-26 czerwca 2015 roku w godzinach 9-17.

Profesor od klocków Lego poszukiwany!

Uniwersytet Cambridge postanowił poszukać specjalistę od klocków Lego. Celem takiego działania jest zbadanie wpływu, jaki ma zabawa na rozwój i właściwy wzrost dziecka, a w dalszej kolejności na zdolności naukowe. Wyniki powyższych badań mogą zrewolucjonizować przyszłość, poprzez określenie wpływu zabawy na kształt przyszłości malucha.

Projekt ten powstaje we współpracy Uniwersytetu Cambridge z Fundacją Lego. Pomysł na zatrudnienie specjalisty od klocków Lego powstał w trakcie rozmów pomiędzy Fundacją Lego, amerykańskim MIT oraz chińskim uniwersytetem Tsinghua.

Wymaganie, jakie stawiane są kandydatom są mocno sprecyzowane. Mianowicie, ma to być osoba, która interesuje się zabawą i zabawkami, w tym z serii Lego. Co więcej, kandydat musi umieć wykorzystywać inne produkty, które są produkowane z myślą o dzieciach, właśnie do nauki. Mile widziana jest osoba o zainteresowaniach technicznych, ale i lubiąca pracę z dziećmi. Kandydat będzie odpowiedzialny za prowadzenie ośrodka badań nad wpływem zabawy na naukę na Uniwersytecie Cambridge.

Image

Świetna aplikacja! Pobierz!

Image
Image

Jesteś świadkiem ciekawych wydarzeń?

Zarejestruj się i podziel się swoją historią

Autorzy 

Zostań autorem
Image
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies - Polityka prywatności. Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych - RODO. Więcej dowiesz się TUTAJ.