Rada Europy, będąca organem zarządzającym Europejskiego Trybunały Praw Człowieka w dniu 27 stycznia br. przegłosowała rezolucję dotyczącą szczepionek na Corona Wirus.Rezolucja zakazuje Państwom Członkowskim wprowadzenie obowiązku szczepień oraz nakaz...
Dostarczymy Ukrainie bardziej zaawansowane systemy rakietowe i bardziej precyzyjną amunicję - zadeklarował prezydent USA Joe Biden w tekście opublikowanym na łamach "New York Timesa". Jak zapowiedział Biały Dom, nowy pakiet pomocy wojskowej będzie opiewał na 700 mln dolarów i zawierał m.in. system artylerii rakietowej HIMARS, śmigłowce i radary. Ukraińcy mieli zobowiązać się do nieużywania rakiet do ataków na terytorium Rosji.
"Działamy szybko, by wysyłać Ukrainie znaczącą ilość broni i amunicji, aby mogła ona walczyć na polu bitwy i być w najsilniejszej możliwej pozycji przy stole negocjacyjnym. Dlatego zdecydowałem, że dostarczymy Ukraińcom bardziej zaawansowane systemy rakietowe i amunicję, która umożliwi im bardziej precyzyjne uderzanie w kluczowe cele na polu bitwy na Ukrainie" - napisał prezydent na łamach dziennika.
Jak wyjaśnili podczas telefonicznej konferencji prasowej wysocy rangą przedstawiciele Białego Domu, chodzi o systemy artylerii rakietowej HIMARS wraz z rakietami o zasięgu ok. 80 km. Jeden z urzędników zaznaczył przy tym, że Ukraińcy dali USA gwarancję, że nie użyją nowych systemów do uderzenia na terytorium Rosji.
Według Białego Domu nowy, jedenasty już pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy będzie wart łącznie 700 mln dol. i oprócz HIMARS będzie zawierał również m.in. radary obrony powietrznej, radary przeciwartyleryjskie, śmigłowce, amunicję oraz części do haubic M777, dodatkowe pociski przeciwpancerne Javelin i pojazdy opancerzone. Pakiet ma zostać szczegółowo zaprezentowany w środę.
W tekście w "NYT" Biden zapowiedział również, że nie będzie naciskał na Ukrainę, by czyniła ustępstwa na rzecz Rosji.
"Nie będę naciskał na ukraiński rząd - prywatnie ani publicznie - by czynił jakiekolwiek ustępstwa terytorialne. To byłoby niesłuszne i sprzeczne z ugruntowanymi zasadami" - napisał Biden.
Jak dodali urzędnicy Białego Domu, administracja jest zdania, że jeśli Rosja nie zapłaci wysokiej ceny za swoją agresję, mogłoby to zachęcić inne kraje do podbojów i podporządkowywania sobie innych krajów i w efekcie zniszczyć powojenny porządek.
Biden zapowiedział również, że będzie kontynuował wzmacnianie wschodniej flanki NATO. Dodał też, że mimo retorycznego "wymachiwania nuklearną szabelką" nie ma jak dotąd żadnych przesłanek mówiących o użyciu broni jądrowej przez Rosję. Przestrzegł jednocześnie, że taki ruch - "na jakąkolwiek skalę" - pociągnąłby za sobą "ciężkie konsekwencje".
"Władimir Putin nie spodziewał się tego stopnia zjednoczenia i siły naszej odpowiedzi. Mylił się. Jeśli oczekuje, że zachwiejemy się lub podzielimy w nadchodzących miesiącach, pomyli się równie mocno" - zakończył prezydent USA.
Rosja może wkrótce starać się zaanektować Chersoń lub stworzyć "Chersońską Republikę Ludową", choć jej władze okupacyjne poniosły porażkę w uzyskaniu legitymacji miejscowych mieszkańców - powiedział we wtorek rzecznik Departamentu Stanu Ned Price. Rzecznik odmówił też komentarza w sprawie doniesień o ustanowieniu stałej obecności żołnierzy USA w Polsce.
"Kreml prawdopodobnie rozważa kilka opcji, od uznania tzw. republiki ludowej (...) po aneksję, jak Rosja zrobiła to na Krymie. To przewidywalna część rosyjskiego scenariusza, dlatego w dalszym ciągu bijemy na alarm" - powiedział Price podczas konferencji prasowej. Zwrócił przy tym uwagę m.in. na coraz częstsze wizyty rosyjskich oficjeli do okupowanego regionu, dekret prezydenta Putina o ułatwieniu wydawania paszportów dla obywateli Ukrainy, oraz plany wprowadzenia rubla jako waluty.
USA już wcześniej ostrzegały m.in. o możliwej organizacji fałszywego referendum ws. stworzenia "Chersońskiej Republiki Ludowej". Pytany przez PAP, dlaczego plany te - Departament Stanu ostrzegał, że do referendum może dojść w połowie maja - się nie zmaterializowały, Price przyznał, że nie wie. Dodał jednak, że być może jest to efekt ostrzeżeń USA i ujawnienia rosyjskich planów. Zaznaczył też, że Rosja "całkowicie poległa" w swoich próbach uzyskania społecznej legitymacji okupacyjnej administracji.
Rzecznik odniósł się też do spekulacji na temat nacisków lub propozycji nacisków na Ukrainę w państwach Europy Zachodniej, by zaakceptowała utratę terytorium na rzecz Rosji, aby zakończyć wojnę. Price odrzucił sugestie, że Zachód jest podzielony, co do podejścia wobec Rosji, która sama może zakończyć wojnę w dowolnym momencie. w ocenie USA Rosja nie jest obecnie gotowa, by w dobrej wierze zasiąść do negocjacji pokojowych.
Odnosząc się do kwestii rozszerzenia NATO i blokowania akcesji Finlandii i Szwecji przez Turcję, rzecznik wyraził przekonanie, że spór zostanie "szybko" rozwiązany, choć odmówił deklaracji, że stanie się to szczytem NATO w Madrycie pod koniec czerwca. Pytany przez PAP na temat doniesień w polskiej prasie o podjęciu przez USA decyzji o stałej obecności wojsk amerykańskich w Polsce, Price odmówił komentarza.
Przebywająca w Wielkiej Brytanii ukraińska uchodźczyni na opublikowanym niedawno zdjęciu rozpoznała wywożone na rosyjskim czołgu rzeczy z jej domu, w tym jeszcze nie zainstalowany bojler - podała we wtorek stacja BBC News.
Zrobione kilka dni temu w Popasnej w obwodzie ługańskim na wschodzie Ukrainy zdjęcie przedstawia rosyjski czołg przejeżdżający obok zniszczonych budynków. Wieża czołgu załadowana jest różnymi przedmiotami. Od 8 maja Popasna znajduje się pod kontrolą wojsk rosyjskich.
Pochodząca z stamtąd Alina Koreniuk powiedziała, że zdjęcie zostało wykonane na ulicy odległej zaledwie pięć minut od jej domu, a rzeczy na czołgu pochodzą z jej domu. Oprócz bojlera, który planowała zainstalować zanim wybuchła wojna, rozpoznała obrus z rodzinnej daczy, dziecięcą pościel z bohaterami kreskówek Disneya i czerwony koc. Jak dodała, pościel została użyta do przykrycia czegoś, prawdopodobnie telewizora lub innego sprzętu elektronicznego.
Koreniuk opuściła Popasną już 24 lutego, w dniu, w którym rozpoczęła się rosyjska napaść, a 8 kwietnia wraz z dwiema córkami opuściła Ukrainę. Skorzystały z uruchomionego przez brytyjski rząd programu "Domy dla Ukrainy" i mieszkają u brytyjskiego małżeństwa z miejscowości Southwell w środkowej Anglii. Na Ukrainie pozostali jednak jej mąż, matka i babcia.
Wielu mieszkańców okupowanych obszarów Ukrainy skarży się na grabieże dokonywane przez rosyjskie wojska. Jak podaje BBC, w zeszłym tygodniu niezależny rosyjski serwis informacyjny Mediazona opublikował raport, według którego od początku inwazji rosyjscy żołnierze wysłali do domów 58 ton zrabowanych towarów z ukraińskich terenów położonych w pobliżu granic z Rosją i Białorusią. W paczkach miały znajdować się takie przedmioty jak trampki, konserwy, telewizory, opony samochodowe i namioty.
Szósty pakiet unijnych sankcji wobec Rosji za jej inwazję na Ukrainę jest mocny, a nie można też wykluczyć dodatkowych restrykcji w najbliższych tygodniach – powiedział we wtorek prezydent Francji Emmanuel Macron na konferencji prasowej podczas szczytu UE w Brukseli.
Według Macrona Unia Europejska objęła sankcjami 80 rosyjskich oligarchów i wprowadzi embargo na 92 proc. importu rosyjskiej ropy naftowej do końca tego roku.
„Sankcjonujemy Rosję i pomagamy Ukrainie, co jest zgodne z naszymi wartościami i wolnością naszego kontynentu” – podkreślił prezydent Francji.
Macron zapowiedział również kontynuowanie mediacji między Rosją a Ukrainą. „To nasz obowiązek jako Europejczyków, aby pomagać w negocjacjach między Rosją a Ukrainą” – stwierdził prezydent.
„Należy utrzymać możliwie niskie ceny i wspierać przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe przy wychodzeniu z uzależnienia energetycznego od Rosji” – zapewnił Macron. Dodał, że potrzebne jest wypracowanie europejskiej strategii dla krajów najbardziej wrażliwych na presję ze strony Rosji.
Pytany o konkluzje szczytu UE w kwestii kryzysu żywnościowego, Macron stwierdził, że należy unikać nadmiernych zapasów zbóż w poszczególnych krajach i trzeba przekazać produkty żywnościowe krajom, które tego najbardziej potrzebują w obliczu kryzysu spowodowanego wojną w Ukrainie.
Macron wyraził również potrzebę budowania europejskiego sektora obronnego.
Prezydent przyznał również, że jest myślami z rodziną, przyjaciółmi i dziennikarzami, którzy współpracowali z zabitym w Ukrainie w poniedziałek francuskim reporterem Frederickiem Leclerc-Imhoffem. Dziennikarz poniósł śmierć w wyniku rosyjskiego ostrzału.
Podczas szczytu NATO w 2008 r. USA chciały, aby Ukraina i Gruzja przystąpiły do sojuszu, jednak przywódcy Niemiec i Francji byli temu niechętni, powiedział dziennikowi “Trouw” były szef NATO Jaap de Hoop Scheffer.
W ocenie Holendra ostatecznie prezydenta Georga W. Busha zniechęcił do tego pomysłu wiceprezydent Dick Cheney. „Konsultacje w tej sprawie trwały do ostatniej chwili” – ujawnia były szef NATO, który pełnił tę funkcję w latach 2004-2009.
„Doradcy amerykańskiego prezydenta mówili mi, że nie pójdą na wojnę z Rosją o Ukrainę w NATO” – mówi Holender.
Zdaniem polityka, który obecnie wykłada stosunki międzynarodowe na uniwersytecie w Lejdzie, najbardziej niechętni przystąpieniu Gruzji i Ukrainy do sojuszu byli przede wszystkim Angela Merkel i Nicolas Sarkozy.
Zapełnienie holenderskich magazynów gazem na przyszłą zimę będzie obecnie trudniejsze - powiedział minister ds. klimatu i energii Rob Jetten, komentując wstrzymanie dostaw tego surowca przez Gazprom.
Rosyjski koncern Gazprom oświadczył we wtorek, że przerwał całkowicie dostawy gazu dla holenderskiej spółki GasTerra z powodu niespełnienia żądań, by płaciła ona za rosyjski surowiec w rublach.
W poniedziałek informował o tym minister Jetten, zapewniając jednocześnie, że „decyzja rosyjskiej firmy nie ma wpływu na fizyczne dostawy surowca do holenderskich gospodarstw domowych, albowiem GasTerra kupił wcześniej dodatkowy gaz”.
W wywiadzie udzielonym telewizji publicznej NPO minister powiedział, iż ma nadzieję, że magazyny gazowe zostaną zapełnione w wystarczającym stopniu. Dodał jednocześnie, że będzie to jednak obecnie trudniejsze.
Obaw Jettena nie podziela ekspertka ds. energii Lucia van Geuns, która powiedziała portalowi NOS, że zakontraktowane od Gazpromu przez GasTerrę 2 miliardy metrów sześciennych gazu to w sumie niewiele i będzie to łatwe do zrekompensowania z innych źródeł.
Według niej to stara taktyka Rosji, aby wprowadzać stan niepewności. „Wcześniej uczyniła to w Bułgarii, Polsce i Finlandii a teraz w Niderlandach” – twierdzi Van Geuns.
„Decyzja Gazpromu otwiera nam oczy, że byliśmy zbyt zależni od rosyjskiego gazu” – przyznaje minister Jetten i podkreśla, że uświadamia ona także konieczność przejścia na zrównoważoną energię.
Wysłanie na Ukrainę systemu artylerii rakietowej M270 MLRS wciąż jest rozważane, ale nie rozważamy przekazania rakiet długiego zasięgu - powiedział PAP przedstawiciel administracji Joe Bidena, wyjaśniając wcześniejszą wypowiedź prezydenta USA.
"System MLRS nadal jest rozważany, ale nie rozważamy przekazania niczego o dłuższym zasięgu, wykraczającym poza użytek na polu bitwy" - powiedział urzędnik, nie podając więcej szczegółów.
Odpowiedział w ten sposób na pytanie PAP o sens słów prezydenta Joe Bidena, który powiedział w poniedziałek, że USA nie przekażą Ukrainie "systemów rakietowych, którymi mogą uderzyć wewnątrz Rosji". Zrodziło to spekulacje, że administracja - wbrew wcześniejszym doniesieniom - nie wyśle Kijowowi systemu MLRS lub HIMARS, o które Ukraina od dawna zabiegała, m.in. ze względu na zasięg rakiet.
W zależności od używanej amunicji, mogą one wystrzeliwać rakiety od 32 do nawet 300 km, choć podstawowe rakiety mają zasięg 32-45 km. To więcej niż dostarczone wcześniej haubice M777, które sięgają maksymalnie 40 km.
Propozycja zakazu kupowania przez Rosjan nieruchomości w krajach UE została usunięta z szóstego pakietu sankcji Unii Europejskiej wobec Rosji w związku z jej wojną na Ukrainie - poinformował Bloomberg. Nalegały na to władze Cypru.
Bloomberg przypomina, że projekt sankcji przewidywał, iż wszelkie umowy dotyczące nieruchomości zawierane z obywatelami Rosji, w tym na stałe zamieszkującymi w UE, będą podlegać sankcjom. Pod naciskiem Cypru postanowienie to zostało wycofane.
Wcześniej istniało ryzyko załamania się branży budowlanej na Cyprze, która zapewnia 6 proc. PKB.
Rosyjscy mieszkańcy mają na Cyprze ulokowane 172 miliardy dolarów, co stanowi 7-krotność PKB tego kraju. W rezultacie Cypr zgromadził prawie 20 proc. odpływu netto kapitału z Rosji w ciągu ostatnich 20 lat. (PAP)
Wkrótce przekażemy Ukrainie nie tylko pojazdy wojskowe, ale również systemy ochrony przed dronami i termowizory oraz dron Bayraktar, który zostanie zakupiony za pieniądze ze zbiórki zorganizowanej przez litewskich obywateli - poinformował w poniedziałek wieczorem na Twitterze litewski minister obrony Arvydas Anuszauskas.
"W najbliższej przyszłości Litwa dostarczy nie tylko już obiecane pojazdy opancerzone, ciężarówki i samochody typu SUV, ale przekaże również systemy ochrony przed dronami i termowizory! I, oczywiście, Bayraktar, który zostanie zakupiony za pieniądze zebrane przez Litwinów i osoby, które pomogły Litwie!" - napisał Anuszauskas .
Litwini w ciągu czterech dni zebrali 5 mln euro potrzebnych na zakup drona Bayraktar produkowanego w Turcji, który zostanie przekazany walczącej Ukrainie.
W środę litewskie ministerstwo obrony poinformowało o planie przekazania kolejnej puli pomocy wojskowej walczącej z Rosją Ukrainie, której wartość jest szacowana na około 15,5 mln euro. Systemy ochrony przed dronami, termowizory i Bayraktar to dodatkowy sprzęt, o którym nie wspominano we wcześniejszym oświadczeniu resortu. (PAP)
Ukraina, by przepędzić część rosyjskiej floty i odblokować swoje porty, powinna dostać więcej rakiet i ciężkiego uzbrojenia - ocenił w rozmowie z telewizją Sky News były doradca armii amerykańskiej Mark Voyger.
"To naprawdę ważne; to, co dzieje się na Morzu Czarnym, nie zostaje jedynie na Morzu Czarnym, ale stwarza światowy kryzys, który może również dotknąć Europy" - wyjaśnił rozmówca Sky News.
Komentując decyzję UE o nałożeniu embarga na import rosyjskiej ropy, Voyger przyznał, że jest to "wydarzenie wielkiej wagi", które pomoże wspólnocie odzyskać energetyczną niezależność od Rosji.
"Ten proces kończy używanie przez Rosji tzw. broni energetycznej. Kreml nie będzie już w stanie wpływać na proces decyzyjny europejskich stolic, szczególnie tych na wschodzie kontynentu, które niemal zupełnie polegają na rosyjskim surowcu" - ocenił Voyger. (PAP)
Rozmawialiśmy na temat konfliktu rosyjsko-ukraińskiego; wysłuchaliśmy punktu widzenia Polski; nasze stanowisko jest takie, że trzeba wykorzystać wszystkie możliwe sposoby, żeby rozwiązać go pokojowo - powiedział prezydent Egiptu Abd el-Fatah es-Sisi po spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą.
Prezydenci Polski i Egiptu, Andrzej Duda i Abd el-Fatah es-Sisi, spotkali się w poniedziałek w Kairze. Głównym tematem rozmowy przywódców miał być kryzys żywnościowy spowodowany zablokowaniem ukraińskich portów przez wojska rosyjskie.
Prezydent Egiptu na wspólnej z Dudą konferencji po tym spotkaniu zapowiadał rozwój relacji między Polską a Egiptem, także w wymiarze gospodarczym. Mówił m.in. o wznowieniu 31 maja przez LOT połączeń z Egiptem, a także o współpracy obu krajów w zakresie usług turystycznych, medycznych i technologii.
Relacjonował, że rozmawiał z Dudą także o wysiłkach Egiptu dotyczących kwestii praw człowieka, w tym tolerancji religijnej i o zwalczaniu terroryzmu. Podkreślił, że Polska docenia wysiłki w tej ostatniej kwestii; wskazywał, że trzeba je podwoić, szczególnie w kwestii walki z finansowaniem terroryzmu. Kolejną poruszaną kwestią - wymieniał Abd el-Fatah es-Sisi - była sprawa uchodźców, którzy kierują się na południe Europy. Jak zaznaczył, Egipt przyjął ich ponad 6 mln, zatrzymując ich większą część w swoim kraju.
Wśród innych tematów - mówił prezydent Egiptu - była organizacja przez Egipt szczytu klimatycznego COP27, spór wokół budowy Tamy Wielkiego Odrodzenia (GERD) oraz inne problemy Bliskiego Wschodu, w tym kwestia palestyńska.
Nawiązał też do kwestii agresji rosyjskiej na Ukrainę. "Rozmawialiśmy także na temat konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, który rzuca cień na sytuację międzynarodową, wysłuchaliśmy punktu widzenia Polski. Nasze stanowisko jest takie, że trzeba wykorzystać wszystkie możliwe sposoby, żeby rozwiązać pokojowo ten konflikt, starać się go rozwiązać - czy to dwustronnie, czy też regionalnie i międzynarodowo" - powiedział.
Podkreślał, że rozmawiali też z Dudą o "rozwiązaniach, które zmniejszą konsekwencje tego konfliktu" i działaniu stworzonej w Egipcie grupy na szczeblu ministerialnym, która ma zachęcać "do negocjacji i dojścia do pokojowego rozwiązania". (PAP)
Zgromadzenie Parlamentarne NATO obradujące od piątku w Wilnie w poniedziałek jednogłośnie przyjęło deklarację wzywającą do zaostrzenia sankcji wobec Rosji i zwiększenia dostaw broni na Ukrainę.
W dokumencie „Razem z Ukrainą” proponuje się "kontynuację i wzmocnienie sankcji do czasu, aż Rosja wyrzeknie się swoich nieprawnych działań i wycofa swoje siły wojskowe ze wszystkich terytoriów Ukrainy uznanych przez prawo międzynarodowe"; strony wezwały do wymiany informacji wywiadowczych z Ukrainą oraz do zwiększenia dostaw broni, w szczególności przeciwlotniczej, przeciwrakietowej, przeciwokrętowej, artyleryjskiej i amunicji.
"Ukraina musi być w stanie się bronić. Musimy utrzymać i wzmocnić skuteczne i trwałe sankcje, niezależnie od tego, jak długo będzie to trwało. Putin i jego poplecznicy muszą wiedzieć, że koszty ich lekkomyślnej i maniakalnej wojny będą tylko rosły" – oznajmił uczestniczący w posiedzeniu zastępca sekretarza generalnego NATO Mircea Geoana.
Przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy Rusłan Stefanczuk, występując zdalnie w poniedziałek podczas posiedzenia plenarnego Zgromadzenia Parlamentarnego NATO podkreślił, że „Ukraina nie zgodzi się na zamrożenie konfliktu, w którym część jej terytorium zostanie oddana Rosji w zamian za pokój”. Według przewodniczącego nie godzi się na to 82 proc. Ukraińców.
W ZP NATO, które początkowo miało się odbyć w Kijowie, ale ze względu na inwazję Rosji zostało przeniesione do Wilna, uczestniczy około 300 parlamentarzystów z 30 państw członkowskich NATO oraz około 100 przedstawicieli z 30 krajów partnerskich. Udział w zgromadzeniu bierze 18-osobowa delegacja Sejmu i Senatu RP do ZP NATO pod przewodnictwem posła PiS Przemysława Czarneckiego.
Węgry nadal blokują nałożenie unijnego embarga na rosyjską ropę. Na niedzielnym spotkaniu ambasadorów państw UE w Brukseli, Budapeszt zwrócił się już nie tylko o wyłączenie z sankcji dostaw ropy rurociągami, ale również tankowcami – przekazało PAP źródło unijne.
Komisja Europejska i prezydencja francuska w UE przedstawiły w weekend nową propozycję, dotyczącą nałożenia sankcji na ropę z Rosji, która ma przełamać dotychczasowy brak porozumienia wśród krajów UE. Najważniejsza zmianą jest to, że sankcje ograniczałyby się do ropy transportowanej drogą morską.
„Propozycja w tej formie jest jednak nie od zaakceptowania dla Węgrów. Domagają się również wyłączenia z sankcji dla swojego kraju dostaw rosyjskiej ropy tankowcami” – przekazało PAP źródło unijne.
Z informacji PAP wynika, że w nocy z niedzieli na poniedziałek Komisja Europejska ma przygotować nową propozycje, która ma być dyskutowana przez ambasadorów państw członkowskich w poniedziałek rano. Po południu natomiast rozpocznie się szczyt UE.
„Stanowisko Budapesztu wywołało w niedziele zdziwienie pozostałych krajów UE. Wszyscy zdają sobie sprawę, że to jest polityczna blokada sankcji. Komisja Europejska przekazała, że przedstawi nową propozycję w poniedziałek, które uwzględni obiekcje Węgrów” – dodało źródło.
W dyskusji pojawiła się też potrzeba ustanowienia cła importowego, żeby zachować równe warunku konkurencji rynkowej w przypadku wyłączeń.
Komisja Europejska i prezydencja francuska w UE przedstawiły w weekend nową propozycję dotyczącą nałożenia sankcji na ropę z Rosji, która ma przełamać dotychczasowy brak porozumienia wśród krajów UE. Najważniejsza zmianą jest to, że sankcje ograniczałyby się do ropy transportowanej drogą morską – wynika ze źródeł PAP. To około dwie trzecie transportu rosyjskiej ropy.
Propozycja oznacza, że z sankcji wyłączona byłaby ropa transportowana rurociągami. Gdyby weszła w życie w takiej postaci, w praktyce nieobjęte embargiem pozostałoby ok. 1/3 rosyjskich dostaw do Unii Europejskiej.
Z informacji PAP wynika, że jednocześnie do proponowanego pakietu sankcji dodano derogacje (czasowe wyjątki z ograniczeń) dla Bułgarii (do końca 2024 roku) i Chorwacji (osiem miesięcy od wejścia w życie regulacji). Wcześniejsza propozycja zakładała derogacje dla Czech, Słowacji i Węgier. Dodatkowo, w odniesieniu do Bułgarii i Chorwacji wprowadzony byłby zakaz reeksportu towarów kupionych na podstawie derogacji. Wyłączenie dla tych dwóch krajów wynika z faktu odbierania przez nie rosyjskiej ropy poprzez porty.
Natomiast w odniesieniu do produktów kupowanych z Rosji za pomocą ropociągów wprowadzony zostałby zakaz ich reeksportu, jak również produktów wyprodukowanych na ich bazie. Takie postulaty zgłaszała wcześniej Polska.
Utrzymane zostałyby też dotychczasowe okresy przejściowe dla wcześniej zawartych kontraktów (sześć i osiem miesięcy).
Od wielu dni UE bezskutecznie próbuje uzgodnić szósty pakiet sankcji wobec Rosji w odpowiedzi na inwazję na Ukrainę, zakładający embargo na rosyjską ropę. Część krajów UE jest krytyczna wobec tej propozycji. Tymczasem przyjęcie sankcji wymaga jednomyślności państw Wspólnoty.
Wśród krajów najbardziej sceptycznych wobec embarga są Węgry, które sprzeciwiały się tym planom ze względu na uzależnienie swej gospodarki od rosyjskiego surowca. Do tej grupy należą też Czechy i Słowacja. UE zaproponowała tym państwom tymczasowe odroczenie embarga, które w ich przypadku weszłoby w życie w 2024 roku.
Kraje Europy Środkowo-Wschodniej zwracają też uwagę na konieczność modernizacji infrastruktury paliwowej, która przystosowana jest do rosyjskiej ropy. Wiązałoby się to z kosztami, które miałaby pokryć UE.
Rosjanie zwożą zwłoki ludzi do jednego z supermarketów w Mariupolu - poinformował w niedzielę Petro Andriuszczenko, doradca mera tego okupowanego przez siły rosyjskie miasta na południowym wschodzie Ukrainy. Opublikował zdjęcie przedstawiające ciała leżące przy sklepowych kasach.
"Mariupol. Kolejne straszne odkrycia" - pisze w komunikatorze Telegram doradca mera . Informuje, że w jednym z supermarketów Rosjanie urządzili "składowisko zwłok".
"Rosjanie zwożą tam ciała ofiar, które zostały wymyte z grobów podczas próby przywrócenia dostaw wody (...). Po prostu zwożą (je tam) jak śmieci" - relacjonuje Andriuszczenko i publikuje zdjęcie ciał leżących na podłodze przy sklepowych kasach.
"Zdjęcie jest nowe. To naoczna demonstracja barbarzyństwa i ryzyka epidemii" - podkreśla.
Według doradcy mera brakuje ludzi, którzy mogliby pracować przy pochówkach. W Moskwie - jak dodaje - ruszyła rekrutacja patologów. (PAP)
Prezydent USA Joe Biden i pierwsza dama Jill Biden przybyli w niedzielę do Uvalde w Teksasie, gdzie mają się spotkać z rodzinami ofiar i ocalałych z masowej strzelaniny w szkole, w której w miniony wtorek zginęło 19 dzieci i dwie nauczycielki.
Prezydent i pierwsza dama wylądowali na lotnisku w San Antonio o godz. 10.10 lokalnego czasu (godz. 17.10 polskiego czasu). Do Uvalde dotarli śmigłowcem Marine One. Tak nazywany jest każdy helikopter Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych przewożący prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Ogłoszony przez Biały Dom program pobytu prezydenta i pierwszej damy w Uvalde obejmuje uczczenie ofiar strzelaniny w szkole podstawowej, Robb Elementary School. Wezmą udział w mszy świętej w kościele katolickim Sacred Heart Catholic Church w Uvalde. Następnie spotkają się z rodzinami ofiar i ocalałych ze strzelaniny, a później z pierwszymi ratownikami.
Dotychczas nie ustalono motywów zbrodni 18-letniego napastnika z Uvalde. Jest to przedmiotem śledztwa, a w mediach wciąż pojawiają się niepełne i nieraz sprzeczne ze sobą szczegóły tragedii.
„Teksański Departament Bezpieczeństwa Publicznego poinformował w piątek, że między wejściem zabójcy do szkoły a odblokowaniem przez agentów amerykańskiej straży granicznej drzwi do klasy, w której się zabarykadował, minęło ponad półtorej godziny. Ok. 20 funkcjonariuszy stało na korytarzu przez 45 minut przed salą lekcyjną, zanim otworzyli do niej drzwi kluczem generalnym (master key)” – informuje w niedzielę CBS News.
Za zwłokę w interwencji podczas strzelaniny krytykowana jest stanowa policja. Instruowała przybyłych tam wcześniej agentów straży granicznej, aby czekali z interwencją na przybycie ich funkcjonariuszy.
Biden już po raz drugi w tym miesiącu udaje się do miasta, które wciąż odczuwa skutki masowej strzelaniny. 17 maja odwiedził Buffalo w stanie Nowy Jork, gdzie 14 maja w supermarkecie z rąk 18-letniego napastnika, którego aresztowała policja, zginęło 10 osób.
Trzy rosyjskie duże okręty desantowe projektu 775 są naprawiane w stoczni znajdującej się na anektowanym Krymie - podał w niedzielę portal Krym.Realii. Wcześniej armia ukraińska przekazała, że dwa takie okręty: Cezar Kunikow i Nowoczerkask zostały uszkodzone.
Portal Krym.Realii, związany z Radiem Swoboda (Radio RFE/RL), poinformował, że trzy okręty znajdują się w Sewastopolu, w 13. Stoczni rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Przy dwóch z tych jednostek nie umieszczono żadnych numerów pokładowych. Trzecia nosi numer 151; jest to duży okręt desantowy Azow.
Rosyjska Flota Czarnomorska ma cztery jednostki projektu 775; są nimi: Cezar Kunikow (nr 158), Nowoczerkask (142), Jamał (156) i Azow (151).
Jednocześnie, w innym miejscu Zatoki Sewastopolskiej znajdują się dwa duże okręty desantowe projektu 775, tak więc ogółem pod Sewastopolem jest łącznie pięć takich jednostek. Portal Krym.Realii wyraża przypuszczenie, że jeden z okrętów projektu 775 został przerzucony na Morze Czarne z Bałtyku przed agresją Rosji na Ukrainę, która nastąpiła 24 lutego.
W Rosji 9 lutego media informowały o grupie okrętów rosyjskiej Floty Bałtyckiej, która wpłynęła na Morze Czarne. Podawano wówczas, że jednym z tych okrętów jest duży okręt desantowy projektu 775 Korolow.
Okręty projektu 775 służą do transportowania oraz desantu piechoty morskiej i ciężkiego sprzętu opancerzonego.
25 marca Sztab Generalny ukraińskich sił zbrojnych podał, że okręty Cezar Kunikow i Nowoczerkask zostały uszkodzone podczas ukraińskiego uderzenia w inną jednostkę rosyjskiej marynarki wojennej, okręt Saratow.(PAP)
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odwiedził w niedzielę oddziały armii ukraińskiej w obwodzie charkowskim na wschodzie kraju, gdzie zapoznał się z sytuacją operacyjną i wręczył odznaczenia żołnierzom - podało biuro (kancelaria) prezydenta.
Jest to pierwsza oficjalna podróż Zełenskiego poza obwód kijowski od początku inwazji Rosji 24 lutego.
Podczas wizyty na pozycjach oddziałów ukraińskich na wschodzie kraju Zełenski wręczył wojskowym odznaczenia państwowe i upominki i rozmawiał z żołnierzami. "Chcę podziękować za służbę każdemu z was. Ryzykujecie własnym życiem dla nas i naszego państwa. Dziękuję wam za obronę niepodległości Ukrainy" - powiedział.
Jak podało biuro prezydenta, szef państwa zapoznał się z sytuacją operacyjną w strefie odpowiedzialności tych oddziałów.
Zełenski opublikował zdjęcia z żołnierzami na swoim Facebooku. W komentarzu wyraził "bezgraniczną wdzięczność obrońcom" kraju.
W ten weekend w porcie w Helsinkach cumują cztery okręty wojenne NATO z USA, Francji i Niemiec, m.in. 190-metrowy okręt desantowy i niszczyciel. „To mocny polityczny sygnał, także dla Rosji, że nasi partnerzy są z nami na poważnie” – oświadczył w sobotę szef parlamentarnej komisji obrony Petteri Orpo.
Wizyta natowskich okrętów wojennych została zaplanowana dopiero kilka tygodni temu, zbiegając się z oficjalnym podjęciem przez fińskie władze decyzji o złożeniu wniosku o członkostwo w NATO (17 maja).
W porcie Hernesaari w centrum Helsinek, cumuje 190-metrowy okręt desantowy USS Gunston Hall i niszczyciel USS Gravely, a także francuska fregata rakietowa Latouche-Treville, m.in. do zwalczania okrętów podwodnych. Ich wizyty potrwają do poniedziałku. Wcześniej - w środę - do fińskiej stolicy przybyła także niemiecka fregata rakietowa FGS Sachsen, która jako jedyna spośród goszczących okrętów będzie udostępniona publiczności.
Marynarka wojenna USA przekazała w komunikacie, że obecność w helsińskim porcie amerykańskich okrętów „jest wyrazem zaangażowania USA w zachowanie stabilności i bezpieczeństwa regionu Morza Bałtyckiego u boku sojuszników i partnerów”.
W piątek minister obrony narodowej Antti Kaikkonen podjął decyzję o zwiększeniu na ten rok liczby międzynarodowych ćwiczeń oraz szkoleń wojskowych na terenie Finlandii z udziałem przede wszystkim USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec oraz krajów nordyckich. „Nowe manewry są częścią działań przygotowawczych na czas negocjacji i ratyfikacji członkostwa Finlandii w NATO oraz przeciwdziałania możliwym zakłóceniom ze strony Rosji” – powiedział szef resortu obrony w sobotnim wydaniu wiadomości telewizji Yle.
Pierwszy przypadek małpiej ospy wykryto w Irlandii, zaś badane jest także podejrzenie drugiego zakażenia - poinformowały w sobotę władze medyczne tego kraju.
Jak sprecyzowano, zakażenie odnotowano we wschodniej części Irlandii w piątek wieczorem, a osoba zainfekowana nie została zatrzymana w szpitalu. Przeprowadzono ocenę zagrożenia dla zdrowia publicznego, a osoby, które miały kontakt z tą osobą są informowane o tym, co robić, jeśli zachorują.
Władze irlandzkiej publicznej służby zdrowia HSE wyjaśniły, że potwierdzony przypadek w Irlandii "nie był niespodziewany" po zakażeniach w Wielkiej Brytanii i wielu krajach europejskich.
Brytyjska Agencja Bezpieczeństwa Zdrowotnego (UKHSA) poinformowała, że po wykryciu w piątek w Anglii 16 kolejnych przypadków, ich liczba od 7 maja - gdy stwierdzono pierwszy - wzrosła tam do 101, a w całym Zjednoczonym Królestwie wynosi 106.
Polska organizując masową pomoc dla uciekinierów wojennych z Ukrainy poświęca swoją turystykę, wskazuje w sobotę portugalska telewizja SIC.
Prywatna ogólnokrajowa stacja o profilu liberalnym wskazuje, że Polska, do której dotarło najwięcej uchodźców ukraińskich, ponad 3 mln osób, z powodu skierowania do placówek turystycznych wojennych uciekinierów doświadcza największych problemów głównie w południowo-wschodniej części kraju.
Portugalska telewizja odnotowuje, że w Rzeszowie wraz z napływem ukraińskich uchodźców populacja w ciągu zaledwie trzech miesięcy wzrosła o prawie 50 proc., co doprowadziło do niedoboru oferty dla turystów.
Telewizja SIC odnotowując, że polski rząd skierował już na przyjęcie uchodźców ukraińskich kilkaset milionów euro, zaznacza, że problemów z brakiem miejsc dla urlopowiczów doświadczają również turystyczne regiony w Republice Czeskiej, gdzie również napłynęli liczni uciekinierzy wojenni.
W okresie letnim bez certyfikatów covidowych można polecieć do Meksyku, Jordanii i Izraela, a także do większości krajów Unii Europejskiej. Dowód zaszczepienia przeciwko Covid-19, przejścia tej choroby lub test wymagany jest wciąż przy wjeździe do Francji, Portugalii, Hiszpanii, Włoch, Turcji oraz na Cypr i Maltę.
Wśród popularnych kierunków urlopowych Polacy mogą wybrać szereg krajów poza UE, do których można udać się bez szczepień i bez testów. Oprócz wyżej wymienionych należą do nich m.in. Albania, Dominikana, Malediwy i Wietnam.
Podróże po krajach UE łączyły się dotychczas z koniecznością przedstawiania zaświadczeń o odbyciu szczepienia przeciw Covid-19 lub negatywnego wyniku testu na obecność koronawirusa. Wiele krajów zrezygnowało ze sprawdzania certyfikatu covidowego przy przekraczaniu ich granic. Wszyscy obywatele UE mogą wjechać obecnie bez żadnych ograniczeń związanych z Covid-19 do następujących krajów: Austrii, Belgii, Bułgarii, Chorwacji, Czech, Danii, Estonii, Finlandii, Grecji, Holandii, Irlandii, Litwy, Łotwy, Rumunii, Słowacji, Słowenii, Szwecji i Węgier oraz do uznających do tej pory unijne certyfikaty Szwajcarii, Norwegii i Islandii.
Od 1 czerwca co najmniej na okres letni do tego grona dołączą też Niemcy.
Przy wjeździe do Francji w przypadku podróżnych zaszczepionych w rozumieniu przepisów europejskich nie jest wymagany negatywny test (unijny certyfikat Covid jest ważny przez 9 miesięcy po szczepieniu podstawowym). Nieszczepieni podróżni muszą przedstawić negatywny wynik testu PCR wykonanego do 72 godzin wcześniej lub testu antygenowego nie starszego niż sprzed 48 godzin lub zaświadczenie o powrocie do zdrowia (pozytywny wynik testu przeprowadzony co najmniej jedenaście dni i nie więcej niż sześć miesięcy przed podróżą). Z tych restrykcji zwolnione są dzieci do lat 12.
W przypadku podróży do Włoch turyści z UE muszą przedstawić dowód pełnego szczepienia, powrotu do zdrowia lub negatywny wynik testu. Test antygenowy musi być wykonany w ciągu 48 godzin przed przybyciem, a test PCR w ciągu 72 godzin przed przybyciem. Wszystkie dzieci poniżej 6. roku życia są zwolnione z testu, a także z pięciodniowej izolacji, o ile nie są jej poddani rodzice w przypadku braku szczepienia, dowodu ozdrowienia lub testu. Dzieci powyżej 6. roku życia obowiązują te same zasady co dorosłych.
Aby wjechać do Portugalii i Hiszpanii, wszyscy przybyli muszą okazać certyfikat szczepień, świadectwo ozdrowienia lub negatywny wynik testu. Może to być test PCR wykonany w ciągu 72 godzin przed wylotem lub szybki test antygenowy - 24 godziny przed wylotem. Zasady te obowiązują wszystkie osoby powyżej 12. roku życia. Przy wjeździe na portugalską Maderę nie obowiązują żadne regulacje związane z Covid-19.
Przy wjeździe na Cypr podróżni powyżej 12 roku życia, którzy nie są w pełni zaszczepieni lub niedawno nie przeszli Covid-19 muszą wykonać test PCR na 72 godziny przed wejściem na pokład lub szybki test antygenowy 24 godziny przed odlotem. Niezaszczepione dzieci poniżej 12. roku życia są zwolnione z posiadania wyniku testu.
Podróżni z UE mogą wjechać na Maltę pod warunkiem przedstawienia dowodu pełnego szczepienia, negatywnego testu PCR z ostatnich 72 godzin lub testu antygenowego z ostatnich 24 godzin lub zaświadczenia o wyzdrowieniu w ciągu ostatnich 180 dni. Dzieci poniżej 12 lat są zwolnione z przestrzegania tych reguł.
Udający się do Turcji turyści powyżej 12. roku życia muszą przedstawić dowód zaszczepienia lub przebycia choroby (między 28 dniami a 6 miesiącami przed podróżą), lub negatywny wynik testu PCR sprzed 72 godzin albo testu antygenowego sprzed 48 godzin.
Zgodnie z decyzją Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) od 16 maja pasażerowie latający w UE nie muszą nosić maseczek na lotniskach ani na pokładach samolotów. Następujące kraje zdecydowały się jednak zignorować to wskazanie i nadal wymagają zakrywania twarzy: Austria, Cypr, Estonia, Hiszpania, Holandia, Niemcy, Litwa, Luksemburg, Łotwa, Malta, Portugalia i Włochy.
Straż Graniczna Ukrainy poinformowała w sobotę, że zatrzymała mężczyznę, który w 2009 roku uzyskał obywatelstwo Rosji i służył w jej siłach zbrojnych w służbie kontraktowej. Teraz, posługując się paszportem Ukrainy, próbował wjechać do kraju z Białorusi.
W oświadczeniu na serwisie Telegram służby graniczne poinformowały, że mężczyzna jest podejrzany o zdradę stanu.
Jak ustalono, w 2009 roku wyjechał on z Ukrainy do Rosji. Otrzymał obywatelstwo tego kraju. W latach 2013-14 przeszedł służbę zasadniczą w armii rosyjskiej, po czym w 2016 roku podpisał kontrakt z siłami zbrojnymi FR. "Według posiadanych informacji oddział, w którym służył mężczyzna brał udział w działaniach wojennych w Donbasie" - dodała Straż Graniczna.
Dodała, że zatrzymała mężczyznę wspólnie ze Służbą Bezpieczeństwa Ukrainy.
W przeszłości Rosja wymagała od obywateli Ukrainy, by zrzekli się paszportu ukraińskiego przyjmując jej obywatelstwo, ale w praktyce wymóg ten nie był przestrzegany. (PAP)
Wojska rosyjskie mają problemy z zaopatrywaniem swoich oddziałów, bo w obawie przed utratą sprzętu dowódcy zabraniają wyjazdów aut wojskowych do ewakuowania rannych i dowożenia produktów i paliwa - ocenia w sobotę ukraiński wywiad wojskowy (HUR).
W komentarzu na serwisie Telegram wywiad podaje, że do tej pory rosyjskie oddziały zaopatrzenia zaangażowały 45 proc. posiadanych pojazdów. "Mimo to okazało się, że system logistyczny nie jest w stanie zapewnić potrzeb znacznej liczby wojsk w odległości ponad 100 km od granicy Rosji" - ocenia wywiad.
Jak dodaje, "aby uniknąć odpowiedzialności za utratę sprzętu, dowódcy oddziałów zaopatrzenia materiałowo-technicznego wojsk okupacyjnych zabraniają kierowcom ewakuowania rannych i dowożenia produktów i paliwa do oddziałów na linii frontu. Ponad 3 tysiące samochodów na tyłach armii agresora nadal stoi w punktach stałej dyslokacji".
W komunikacie wywiad podał także, że od początku rosyjskiej inwazji siły ukraińskie zniszczyły ponad 2200 samochodów i cystern wroga. (PAP)
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował w sobotę, że rozmawiał z premierem Wielkiej Brytanii Borisem Johnsonem o wsparciu dla Ukrainy. Musimy współpracować, by uniknąć kryzysu żywnościowego i odblokować ukraińskie porty – napisał na Twitterze Zełenski.
„W ramach regularnego dialogu przeprowadziłem kolejną rozmowę telefoniczną z Borisem Johnsonem. Rozmawialiśmy o zwiększeniu wsparcia obronnego dla Ukrainy, wzmożeniu pracy nad gwarancjami bezpieczeństwa, dostawach paliwa na Ukrainę” – poinformował Zełenski.
„Musimy współpracować, by zapobiec kryzysowi żywnościowemu i odblokować ukraińskie porty” – dodał prezydent Ukrainy.
Rosyjska blokada portów na Ukrainie wstrzymała eksport zbóż, których Ukraina jest ważnym producentem. Rodzi to obawy o kryzys żywnościowy, który zagraża szczególnie najbiedniejszym krajom świata.(PAP)
Dzięki współpracy partnerów Ukraina otrzymała ulepszony wariant haubic samobieżnych M109, a także pociski przeciwokrętowe Harpoon i ponad 100 dronów; to jasno wskazuje, że Ukraina nie jest sama – ogłosił w sobotę minister obrony tego kraju Ołeksij Reznikow.
„Ukraina już otrzymała samobieżne haubice M109 w jednym ze zmodyfikowanych wariantów. To sprzęt bardzo wysokiej jakości. Jego dostawa była wynikiem współpracy pomiędzy kilkoma państwami” – napisał Reznikow na Facebooku.
Minister przypomniał, że na froncie sprawdzają się już trzy inne rodzaje artylerii kalibru 155 mm: haubice M777 i FH70 oraz haubice samobieżne CAESAR. „To było po prostu niemożliwe do wyobrażenia jeszcze w marcu. Ale dziś to jest już rzeczywistość, która zmaterializowała się dzięki wspaniałej pracy zespołowej pod przewodnictwem prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego” – napisał.
Reznikow poinformował również, że obrona wybrzeża Ukrainy będzie wzmocniona pociskami przeciwokrętowymi Harpoon, które będą używane przez wyszkolone zespoły ukraińskie. „Jestem przekonany, że wojskowe braterstwo Harpoonów i naszych Neptunów pomoże nam wyzwolić nasze Morze Czarne i uczynić je znów bezpiecznym, jak również solidnie chronić Odessę” – dodał.
Minister podkreślił, że strategiczna decyzja o przejściu na ciężkie uzbrojenie stosowane przez NATO nabrała konkretnego wymiaru. „Współpraca krajów partnerskich, które przekazują Ukrainie broń i sprzęt, już jest bezprecedensowa” – ocenił.
„To nie jest zwykła uprzejmość. To wyraźny znak, że Ukraina nie jest sama” – napisał, dziękując ministrom obrony państw partnerskich.
Reznikow podkreślił jednocześnie heroizm ukraińskich żołnierzy walczących na froncie. „Widzieliśmy przykłady, gdzie nowoczesna broń i sprzęt nie robiły różnicy, jeśli ludzie nie chcieli walczyć za swój kraj. Zamiast tego ukraińska armia pokazała masowe bohaterstwo połączony z dużym profesjonalizmem, a cały ukraiński naród okazał wybitną odporność” – zaznaczył.(PAP)
Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego ostrzegł w sobotę, że porozumienia z Federacją Rosyjską "nie są warte złamanego grosza" i że rozpętując wojnę z Ukrainą Rosja pokazała, że jest zagrożeniem dla światowego bezpieczeństwa.
W komentarzu na serwisie Telegram prezydencki doradca zauważył, że uzasadnienia ze strony Rosji o przyczynie wojny "są tylko grą słów".
"Rosja rozpętałą klasyczną wojnę najeźdźczą, w duchu średniowiecza: agresor słabo wykształcony, ale obwieszony pociskami manewrującymi postanowił zająć kraj bardziej nowoczesny i zniszczyć jego naród" - oświadczył Podolak.
Powołał się na słowa rosyjskiego negocjatora Władimira Miedinskiego, który - według Podolaka - powiedział, że celem Rosji jest "uratowanie" Ukrainy i "zachowanie jej dla rosyjskich dzieci". Podolak ocenił, że "w tłumaczeniu na język rosyjski (...) oznacza to: +chcemy zabić dzieci ukraińskie, zająć ich miasta i w ten sposób oczyścić teren dla naszych - rosyjskich dzieci".
Doradca Zełenskiego oskarżył Rosję, że "udowodniła, że jest krajem barbarzyńskim, zagrażającym bezpieczeństwu światowemu".
"Jeśli Zachód znów zadrży i pokaże po raz kolejny swój strach przed przerażającym światem rosyjskim, to Europę i świat czekają nowe krwawe przesunięcia granic, chaos, fale uchodźców, głód" - oświadczył Podolak. Ostrzegł, że Rosja "wywoła nowe konflikty terytorialne - dziesiątki i setki enklaw przestępczych", w których - według jego słów - "bandyci będą nakładać stroje +premierów+ i +ministrów+".
"Czy jeszcze są pytania, co właściwie chciał powiedzieć Miedinski na temat swoich dzieci, dla których trzeba zniszczyć inny kraj?" - dodał Podolak.. (PAP)
Pozostawione przez Rosjan miny przeciwpiechotne zabijają dzikie zwierzęta i stwarzają zagrożenie pożarem lasu w strefie wykluczenia wokół elektrowni atomowej w Czarnobylu – podała w sobotę agencja Ukrinform, cytując ukraińskie ministerstwo ochrony środowiska.
„Poziom zagrożenia pożarem lasu w strefie wykluczenia znacznie wzrósł z powodu nadejścia suchej, wietrznej pogody, a także z powodu dużej liczby min i flar pozostawionych przez wojska okupacyjne” – zaalarmował resort w komunikacie.
„Liczne miny i pułapki są regularnie uruchamiane przez dzikie zwierzęta. W rezultacie zwierzęta są zabijane lub okaleczane, a jednocześnie może wybuchnąć pożar lasu” – przestrzegło ministerstwo ochrony środowiska i zasobów naturalnych Ukrainy.
W komunikacie podkreślono, że pożary w strefie wykluczenia mogą spowodować uwolnienie radioaktywnych substancji do atmosfery, a ich gaszenie jest dodatkowo utrudnione przez braki zasobów wywołane wojną oraz leżące w ziemi miny.
Ukrinform przypomina, że potwierdzono już ok. 1,5 tys. przypadków, w których środowisko naturalne ucierpiało w wyniku rosyjskiej agresji na Ukrainę.(PAP)
Zdjęcia tysięcy Ujgurów zatrzymanych w obozach reedukacji, protokół policyjny nakazujący „strzelać, by zabić” w razie próby ucieczki oraz wykazy osób skazanych, często na wiele lat więzienia za noszenie brody czy naukę islamu – to część pakietu dokumentów wykradzionych z serwerów policji w chińskim regionie Sinciang i ujawnionych przez stację BBC.
Dokumenty ze szczegółami ukazują masowe zatrzymywanie Ujgurów w pozaprawnych „obozach reedukacji” i formalnych więzieniach pod pretekstem walki z terroryzmem. Dostarczają najmocniejszych jak dotąd dowodów na istnienie polityki wymierzonej przeciwko wszelkim wyrazom ujgurskiej tożsamości i kultury czy religii muzułmańskiej – twierdzi BBC.
Chińskie władze odrzucają oskarżenia o łamanie praw człowieka w Sinciangu. Twierdzą, że stanowcza kampania przynosi tam dobre rezultaty w zwalczaniu terroryzmu, radykalizmu i ekstremizmu religijnego.
W bazie nazywanej „Xinjiang Police Files” (akta policji w Sinciangu) jest ponad 5 tys. policyjnych zdjęć Ujgurów wykonanych pomiędzy styczniem a lipcem 2018 roku. Najmłodsza z tych osób, Rahile Omer, miała w chwili zatrzymania 14 lub 15 lat; najstarsza, Anihan Hamit – 73 lata. Z innych danych wynika, że co najmniej 2884 z tych osób zostało zatrzymanych.
Przy wielu osobach napisano: „zatrzymany do reedukacji”. W niektórych przypadkach nie wskazano przyczyny, w innych jako powód podano np. podróż za granicę lub „nielegalne” praktyki religijne – podała BBC.
Na niektórych fotografiach widać również stojących obok strażników z pałkami. BBC przypomina, że chińscy urzędnicy konsekwentnie przekonywali, że „nauka” w ośrodkach nie jest przymusowa. Szef MSZ Wang Yi zapewniał w 2019 roku, że są to „szkoły, które pomagają ludziom uwolnić się od ekstremizmu”.
Wśród ujawnionych akt są jednak protokoły świadczące, że w obozach byli uzbrojeni funkcjonariusze, na wieżyczkach strażniczych stawiano karabiny maszynowe i snajperskie, a w razie próby ucieczki strażnicy mieli oddać strzał ostrzegawczy, a potem „strzelać, by zabić”. „Uczniowie” przenoszeni z jednej placówki do innej mieli mieć opaski na oczach i kajdanki na rękach.
W pakiecie są 452 arkusze z danymi 250 tys. Ujgurów i adnotacją, kto został zatrzymany i w jakim ośrodku. Są tam osoby skazane na więzienie za „przestępstwa” popełnione nawet dekady wcześniej. Jeden mężczyzna usłyszał w 2017 roku wyrok 10 lat za „studiowanie pism islamskich razem z babcią” przez kilka dni w 2010 roku – podała BBC.
Setki innych ukarano za używanie telefonów komórkowych, np. słuchanie „nielegalnych wykładów” lub posiadanie niedozwolonych aplikacji. Innych skazywano nawet na 10 lat więzienia za to, że nie korzystali z telefonów, w związku z czym uznano, że starają się ominąć nadzór elektroniczny.
W arkuszu dotyczącym 58-letniego Tursuna Kadira napisano, że od lat 80. XX wieku studiował i głosił islam, a w ostatnich latach „zapuścił brodę pod wpływem ekstremizmu religijnego”. Mężczyzna został za to skazany na 16 lat i 11 miesięcy więzienia – podała BBC.
Wśród dokumentów są niepubliczne przemówienia wysokiej rangi urzędników, które – jak ocenia brytyjska stacja – dają wgląd w rozumowanie stojące za kampanią i sugerują, kto jest za nią odpowiedzialny.
W aktach jest m.in. przemówienie, jakie minister bezpieczeństwa publicznego ChRL Zhao Kezhi miał wygłosić w Sinciangu w czerwcu 2018 roku. Według dokumentu Zhao zasugerował, że w południowej części Sinciangu co najmniej dwa miliony ludzi są pod wpływem „ekstremistycznej myśli”. Chwalił przywódcę ChRL Xi Jinpinga za jego „ważne instrukcje” dotyczące budowy nowych ośrodków i zwiększenia nakładów na więzienia.
W 2017 roku ówczesny sekretarz partii w Sinciangu Chen Quanguo miał stwierdzić w przemówieniu do wojskowych i policjantów, że „dla niektórych pięć lat reedukacji może nie wystarczyć”. „Gdy się ich wypuści, problemy pojawią się ponownie, to jest rzeczywistość Sinciangu” – miał powiedzieć.
Według pracującego w USA badacza Adriana Zenza, który otrzymał dokumenty od anonimowego źródła, z akt wynika, że w zamieszkanym przez 22,7 tys. ludzi powiecie w Sinciangu ponad 12 proc. osób dorosłych było w latach 2017-2018 w obozie lub więzieniu. Przy takim odsetku w całym Sinciangu zatrzymanych byłoby ponad 1,2 mln Ujgurów i przedstawicieli innych mniejszości.
Zenz przekazał materiały BBC, która częściowo zweryfikowała je we współpracy z konsorcjum 14 mediów z 11 krajów. Źródło dokumentów twierdzi, że wykradło je z policyjnych serwerów w Sinciangu. BBC skontaktowała się bezpośrednio z tym źródłem, które jednak odmówiło ujawnienia swojej tożsamości.
BBC zaznacza, że protokoły policyjne zapisane są w zwykłym formacie edytora tekstu Microsoft Word i trudno jest niezależnie potwierdzić ich autentyczność. Znajdują się jednak w bazie razem z innymi materiałami, takimi jak zdjęcia, które są łatwiejsze do weryfikacji. Stacja oceniła również, że arkusze zawierają dane prawdziwych osób, ponieważ wielu z nich to krewni Ujgurów mieszkających za granicą.
Na skierowaną do władz ChRL prośbę o komentarz w sprawie dokumentów odpowiedziała chińska ambasada w USA. „Kwestie związane z Sinciangiem dotyczą w istocie przeciwstawiania się brutalnemu terroryzmowi, radykalizacji i separatyzmowi, a nie praw człowieka czy religii” – napisała w oświadczeniu.
Jej zdaniem chińskie władze podjęły szereg „zdecydowanych, solidnych i skutecznych środków deradykalizacji”. „Region cieszy się teraz stabilnością społeczną i harmonią, jak również rozwojem gospodarczym”, co jest „najpotężniejszą odpowiedzą na wszelkie kłamstwa i dezinformacje o Sinciangu” – dodała ambasada ChRL. Nie odniosła się jednak do żadnego z konkretnych dowodów z ujawnionego zbioru.(PAP)
Dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego Teksasu Steven McCraw przeprosił w piątek za bierność policjantów podczas masakry w szkole w Uvalde na południu stanu. McCraw przyznał, że przez niemal godzinę dzieci w szkole dzwoniły na policję błagając ją o pomoc, podczas gdy policjanci stali na zewnątrz.
"Z tego co teraz wiemy, uważamy, że powinno dojść do wejścia [policjantów] tak szybko, jak to tylko możliwe (...) Jeśli myślałbym, że to pomoże, przeprosiłbym" - powiedział oficjel podczas konferencji prasowej.
Przedstawiciel stanowych władz opisywał też, jak przez niemal 50 minut, dzieci i nauczyciele zamknięci w dwóch połączonych klasach z 18-letnim mordercą - uzbrojonym w karabin i niemal 40 magazynków amunicji - wielokrotnie dzwoniły na policję prosząc o interwencję. W tym samym czasie 19 policjantów stało na korytarzu pod klasą, nie decydując się na sforsowanie drzwi; powstrzymywali też rodziców dzieci, którzy chcieli samodzielnie powstrzymać mordercę. Ostatecznie policjanci i funkcjonariusze służb granicznych weszli do klasy dopiero 78 minut po wejściu napastnika. W tym czasie morderca oddał ponad 100 strzałów, zabijając 19 dzieci i dwoje nauczycieli.
McCraw wyjaśnił, że był to efekt decyzji oficera dowodzącego akcją, który błędnie ocenił, że napastnik po zabarykadowaniu się w jednej z klas był tam sam i żadne z dzieci nie przeżyły pierwszego ataku.
Do przeprosin doszło cztery dni po tragicznej strzelaninie, w której zginęło 21 osób. W obliczu intensywnej krytyki ze strony mediów i rodziców, przedstawiciele władz i policji przez ten czas przedstawili kilka sprzecznych ze sobą wersji wydarzeń.
McCraw stwierdził m.in., że wbrew pierwszym doniesieniom, pracownik ochrony nie był na miejscu, kiedy napastnik wszedł do szkoły przez otwarte drzwi i nie wdał się w konfrontację z zabójcą.
Rosyjskie wojska na Ukrainie starają się wyciągać wnioski z wcześniejszych błędów m.in. w logistyce i współpracy między siłami lądowymi i powietrznymi, choć nie zawsze się im to udaje - powiedział w piątek rzecznik Pentagonu John Kirby. Jak dodał, USA nie podjęły jeszcze decyzji w sprawie wysłania na Ukrainę systemów artylerii rakietowej dalekiego zasięgu MLRS.
W swoim ostatnim briefingu prasowym przed odejściem do Białego Domu, Kirby ocenił, że wojska rosyjskie w największym stopniu poprawiły logistykę, choć jest to również efekt korzystniejszych warunków w Donbasie i krótszych linii zaopatrzenia.
"Kiedy mówimy, że Rosjanie czynią tylko stopniowe postępy w Donbasie, to jest to efekt oczywiście ukraińskiego oporu, ale również tego, że Rosjanie starają się nie iść za daleko i nie wyprzedzać swoich linii zaopatrzenia" - powiedział Kirby. Jak dodał, sytuacja na polu walki jest "dynamiczna" i zmienia się niemal "z godziny na godzinę". Przyznał jednak, że Rosja posuwa się naprzód w Donbasie.
Jak dodał, rosyjskie wojska w porównaniu z poprzednią fazą kampanii poruszają się używając mniejszych jednostek, co ułatwia integrację ich działań z siłami powietrznymi, choć Rosja wciąż ma z tym problemy. Podkreślił też, że siły najeźdźców wciąż mają problemy z dowodzeniem i komunikacją między oddziałami.
Odnosząc się do doniesień m.in. CNN o możliwym przekazaniu przez USA systemów artylerii rakietowej M270 MLRS lub HIMARS o zasięgu kilkuset kilometrów, Kirby nie wykluczył, ani nie zaprzeczył tym rewelacjom, dodając że wciąż trwają rozmowy na ten temat i na temat kolejnego pakietu pomocy wojskowej. Przyznał jednocześnie, że Ukraińcy od dawna prosili o taką pomoc. Zaprzeczył jednak, by istniały jakieś problemy czy przeszkody w tym temacie.
Kirby podkreślił przy tym, że według strony ukraińskiej, wysłane do Donbasu haubice M777 pracują na froncie i "robią znaczącą różnicę". Dodał, że pomoc dla Ukrainy jest wysyłana w bezprecedensowym tempie, a czas od decyzji do czasu dostarczenia broni to niekiedy mniej niż 48 godzin.
Piątkowy briefing był ostatnim wystąpieniem Kirby'ego w charakterze sekretarza prasowego resortu obrony. Emerytowany admirał marynarki wojennej przechodzi do Białego Domu, gdzie będzie koordynatorem ds. komunikacji strategicznej w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego.
Premier Włoch Mario Draghi rozmawiał w czwartek z prezydentem Rosji Władimirem Putinem na temat sytuacji na Ukrainie i wysiłków na rzecz rozwiązania kryzysu żywnościowego. O tematach rozmowy poinformowała kancelaria szefa rządu w Rzymie.
W wydanym komunikacie podano, że rozmowa Draghiego i Putina dotyczyła "rozwoju sytuacji na Ukrainie i wysiłków na rzecz znalezienia wspólnego rozwiązania trwającego kryzysu żywnościowego i jego ciężkich reperkusji dla najbiedniejszych krajów świata".
Włochy są jednym z krajów, które podejmują działania dyplomatyczne w celu zakończenia wojny na Ukrainie. Temu ma służyć włoski plan pokojowy, przewidujący kolegialną inicjatywę międzynarodową, która miałaby przygotować zawieszenie broni, a następnie doprowadzić do rozmów pokojowych.
Wcześniej włoskie media przytoczyły słowa szefa MSZ Rosji Siergieja Ławrowa, który ocenił, że włoski plan pokojowy nie jest "poważny". Zaznaczył zarazem, że nie został on wysłany do Moskwy.(PAP)
Stany Zjednoczone postrzegają Chiny jako "najpoważniejsze długoterminowe wyzwanie dla porządku międzynarodowego" i będą koncentrować się na ChRL nawet w czasie rosyjskiej inwazji na Ukrainę - powiedział w czwartek sekretarz stanu USA Antony Blinken, przedstawiając politykę Waszyngtonu wobec Pekinu.
"Chiny są jedynym krajem, który ma zarówno zamiar zmienić kształt ładu międzynarodowego, jak i - w coraz większym stopniu - możliwości ekonomiczne, dyplomatyczne, wojskowe i technologiczne, by tego dokonać. Wizja Pekinu oddaliłaby nas od uniwersalnych wartości, które stanowiły podstawę postępu na świecie w ciągu ostatnich 75 lat” – ocenił szef amerykańskiej dyplomacji w wystąpieniu na George Washington University.
Jak zaznaczył, nawet jeśli wojna wywołana przez prezydenta Rosji Władimira Putina będzie trwała dalej, USA skupią się na wyzwaniach rzuconych przez Chińską Republikę Ludową.
Blinken przekonywał, że administracja prezydenta Joe Bidena pozostaje wierna polityce "jednych Chin", czyli dyplomatycznemu porozumieniu, zgodnie z którym istnieje tylko jeden rząd chiński. Zauważył natomiast "wzrastająco prowokacyjną" retorykę i działania ChRL wobec Tajwanu.
Sekretarz stanu USA podkreślił jednak, że Ameryka nie dąży do konfliktu ani nowej zimnej wojny i gotowa jest na wzmocnienie komunikacji między obydwoma krajami. "Nie chcemy blokować Chinom możliwości odgrywania roli wielkiego mocarstwa, nie chcemy też powstrzymywać Chin - ani żadnego innego kraju - przed rozwijaniem własnej gospodarki czy wspierania interesów swoich obywateli. Będziemy jednak bronić i umacniać prawo międzynarodowe, umowy, zasady i instytucje, które utrzymują pokój i bezpieczeństwo, chronią prawa jednostek i suwerennych narodów oraz umożliwiają wszystkim krajom - w tym Stanom Zjednoczonym i Chinom - współistnienie i współpracę" – zapowiadał szef dyplomacji USA.
Przyznał, że Waszyngton będzie musiał konkurować z Pekinem na wielu frontach, ale podejmuje zarazem starania, by uniknąć zaostrzenia napięć między obydwoma krajami.
Według Blinkena USA opierają swoją polityką na międzynarodowych sojuszach. Sekretarz stanu mówił o szczytach, w których uczestniczy Ameryka i wskazał na budowanie mostów między partnerami z regionu Pacyfiku i Europy. Podkreślił wagę partnerstwa z Unią Europejską a także wzmacniania NATO.
"Będziemy łączyć nasze wysiłki z siecią sojuszników i partnerów działających we wspólnym celu i dla wspólnej sprawy, a wykorzystując te dwa kluczowe atuty, będziemy konkurować z Chinami w obronie naszych interesów i naszej wizji przyszłości" - wyjaśnił Blinken.
Dostrzegł także głębokie różnice dzielące USA z Komunistyczną Partią Chin i chińskim rządem, systemami, ale – jak dodał – nie między społeczeństwami.
Zwracał uwagę na "doprowadzoną do perfekcji masową inwigilację" w Chinach, łamanie praw człowieka w regionie Sinciang, nadużycia wobec Ujgurów i członków innych mniejszości muzułmańskich, "powszechną, sponsorowaną przez państwo pracę przymusową" i "masowe zatrzymania". Zapowiadał przy tym walkę z nadużyciami gospodarczymi Chin.
"Nie ma powodu, aby nasze wielkie kraje nie mogły koegzystować pokojowo i razem wnosić wkład do postępu ludzkości" – przekonywał Blinken.
Rosja, blokując lub wykradając transporty zboża z Ukrainy do innych państw, próbuje wywołać nową falę emigracji do Europy - twierdzą w czwartek komentatorzy portugalskiego dziennika internetowego Observador.
Ich zdaniem działania Moskwy są obliczone głównie na wywołanie emigracji z powodu braku żywności, a nawet głodu “od Egiptu po Afrykę Środkową”.
W ocenie Observadora nasilenie się zjawiska głodu w krajach afrykańskich może doprowadzić do kolejnej fali emigracji do państw Unii Europejskiej, służąc wywołaniu w nich chaosu.
Lizboński portal odnotowuje, że po trzech miesiącach prowadzonej przez Rosję wojny przeciwko Ukrainie w dalszym ciągu nie widać jej celowości. “Gigantyczna parada wojskowa w maju w Moskwie, nasycona czerwonymi flagami z sierpem i młotem, dobrze ukazuje sztuczność nacjonalistycznej propagandy tego reżimu, podobnie jak i frustrację Rosjan wobec bogactwa świata zachodniego, do którego Ukraina oraz inne kraje dawnego ZSRR aspirują” - twierdzi Observador.
Władze Albanii zaoferowały NATO wybudowaną w latach 50. XX wieku bazę marynarki wojennej mieszczącą w przeszłości sowieckie okręty podwodne - poinformowało w czwartek biuro premiera Ediego Ramy.
Celem oferty jest "zwiększenie w tych trudnych czasach znaczenia i roli Albanii jako członka NATO". Zdaniem albańskiego premiera położona nad Morzem Adriatyckim baza może być "dodatkowym atutem i wartością" dla NATO, do którego Albania dołączyła w 2009 roku.
Edi Rama dodał, że władze państwa przygotowały już projekt renowacji bazy.
Znajdująca się nad zatoką w pobliżu Wlory na południu kraju baza została zbudowana w latach 50. XX wieku, kiedy to mieszcząc 12 okrętów podwodnych Związku Sowieckiego była jedyną bazą marynarki wojennej w basenie Morza Śródziemnego, w której stacjonowały sowieckie okręty. (PAP)
Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies -
Polityka prywatności.
Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych - RODO.
Więcej dowiesz się TUTAJ.