Po wygranej w Sofii z USA 3:1 reprezentacja Polski siatkarzy nadal jest druga w tabeli Ligi Narodów. Prowadzą mający także 21 punktów, ale lepszy bilans setów Francuzi, którzy w Quezon City na Filipinach pokonali prowadzonych przez Michała Winiarskie...
Węgierscy kibice nie będą mogli zasiąść 15 listopada na trybunach Stadionu Narodowego w Warszawie podczas meczu z Polską w ostatniej kolejce eliminacji piłkarskich mistrzostw świata. To kara za ich nieodpowiednie zachowanie na Wembley w czasie spotkania z Anglią.
12 października w Londynie doszło do starć węgierskich fanów policją. Według relacji lokalnych władz, funkcjonariusze wkroczyli na sektor zajmowany przez przyjezdnych po tym, jak na tle rasowym obrażano jednego ze stewardów. Kibice zaatakowali interweniujących policjantów, którzy musieli się wycofać. Wkrótce udało się przywrócić porządek. Mecz zakończył się remisem 1:1.
Po przeprowadzonym dochodzeniu FIFA ukarała węgierską federację za „odpalanie fajerwerków i niewłaściwe zachowanie widzów na stadionie”. Oprócz zakazu uczestnictwa kibiców w meczu w Warszawie, nałożono także grzywnę w wysokości 75 tys. franków szwajcarskich.
To kolejna kara nałożona na Węgry za nieodpowiednie zachowanie kibiców. Za rasistowskie incydenty podczas spotkania z Anglią (0:4), rozegranego 2 września w Budapeszcie, mecz z Albanią (9 października, 0:1) odbywał się przy pustych trybunach. Węgierska federacja musiała także zapłacić grzywnę w wysokości 200 tys. franków.
Po ośmiu z 10 kolejek Anglia jest liderem grupy I z 20 punktami. Polska zajmuje drugie miejsce z 17, a trzecia jest Albania - 15. Węgry zgromadziły 11 "oczek". Do turnieju w Katarze zakwalifikuje się zespół z pierwszego miejsca, a ten z drugiego wystąpi w barażach.(PAP)
Jan Błachowicz przegrał w Abu Zabi na gali UFC z Brazylijczykiem Gloverem Teixeirą i stracił mistrzowski pas w wadze półciężkiej mieszanych sztuk walki (MMA). Porażka polskiego zawodnika nastąpiła przez poddanie w drugiej rundzie.
Brazylijczyk, który w czwartek skończył 42 lata, już na początku pojedynku sprowadził młodszego o cztery lata Polaka do parteru. Teixeira kontrolował sytuację w tej pozycji i wygrał pierwszą rundę.
W następnej dość długo trwała wymiana ciosów w oktagonie. Polak wyprowadzał ich więcej, ale mocniejszy zadał rywal. W pewnym momencie Teixeira znów obalił Błachowicza, zapiął tzw. duszenie zza pleców i wkrótce potem Polak "odklepał", co oznaczało porażkę.
Obecny bilans walk Teixeiry to 33 zwycięstwa i siedem porażek. Od 2019 roku może się pochwalić serią sześciu wygranych, z czego pięć pojedynków rozstrzygnął przed czasem.
Błachowicz (28-9) w Ultimate Fighting Championship występuje od 2014 roku. 27 września 2020 na gali UFC 253, również w Abu Zabi, zdobył wakujący tytuł mistrza federacji UFC. Pokonał wówczas Amerykanina Dominicka Reyesa przez TKO w drugiej rundzie.
6 marca tego roku na gali UFC w Las Vegas Polak obronił pas, wygrywając jednogłośnie na punkty z Nigeryjczykiem Israelem Adesanyą.
Żużlowa reprezentacja Wielkiej Brytanii zdobyła tytuł najlepszej drużyny świata. Polacy wywalczyli srebrny medal, ulegając gospodarzom w decydującym biegu dwudniowego finału w Manchesterze. Trzecie miejsce zajęła Dania.
Brytyjczycy po raz pierwszy w historii sięgnęli po zwycięstwo w Speedway of Nations, drużynowych mistrzostwach świata rozgrywanych w formule par. W finale pokonali biało-czerwonych, dla których był to jeden z najbardziej pechowych decydujących biegów.
Podopieczni trenera Rafała Dobruckiego, świetnie rozpoczęli dwudniowy finał rozegrany w Machesterze. Po pierwszym dniu Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski i junior Jakub Miśkowiak zdecydowanie prowadzili. W sobotę zdobyli łącznie 40 pkt i o 10 wyprzedzali Brytyjczyków oraz o 11 Duńczyków.
Decydujące o tytule niedzielne zawody nie najlepiej jednak rozpoczęli Polacy. Na początku nie mógł odnaleźć się Janowski. W swoich pierwszych dwóch startach oglądał plecy wszystkich zawodników. Od trzeciej serii biało-czerwoni robili swoje i pewnie wjechali bezpośrednio do finału.
Pasjonującą walkę o wejście do finałowego biegu toczyli w barażu gospodarze oraz Duńczycy. Ostatecznie po zaciętej walce para Leon Madsen i Mikkel Michelsen uległa duetowi Daniel Bewley - Robert Lambert, którzy w pełni wykorzystali znajomość toru w Manchesterze i dzięki wygranej 6:3 mogli myśleć o końcowym triumfie.
Mimo że po dwudniowej rywalizacji najwięcej punktów na swoim koncie mieli biało-czerwoni, tytuł uciekł im właśnie w finale. Po dość wyrównanym starcie na czoło przedarł się Zmarzlik, a Janowski próbował minąć rywali po szerokiej. Na wyjściu z drugiego łuku pojechał jednak zbyt szeroko i zahaczając o dmuchaną bandę zanotował upadek.
Co prawda wygrał Zmarzlik, ale to mijający za jego plecami metę Bewley i Lambert mogli cieszyć się ze zdobycia tytułu. Janowski ostatecznie kontynuował bieg, jednak był ostatni.
„Super drużyna +Wielka Brytania+! Chciałbym podziękować wszystkim za wsparcie, szczególnie kibicom, którzy nieśli nas dziś do wygranej” – powiedział na gorąco Daniel Bewley.
„Przed finałem prowadziliśmy pewnie, a w finale stało się, to co się stało. Srebrny kolor jednak także nie jest zły. Gratuluję naszym rywalom wygranej. Jako zespół zrobiliśmy kawał dobrej roboty, dwa dni jechaliśmy świetnie jako drużyna, więc srebro nas cieszy i będzie pasowało do naszych domów” – skomentował krótko zawody Zmarzlik.
Zawody Speedway of Nations w 2018 roku zastąpiły Drużynowy Puchar Świata. Ekipy składają się z trzech zawodników, w tym jednego juniora (musi wystartować w co najmniej jednym wyścigu każdego dnia). Jego wszystkie trzy dotychczasowe edycje wygrali Rosjanie Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow, którzy jednak w tegorocznym SoN nie wystartowali. Decyzje takie podjęli w związku z ciągłym brakiem wsparcia dla reprezentacji Rosji w sportach motorowych, mimo zdobycia trzech z rzędu tytułów drużynowych mistrzów świata.
Wyniki Speedway of Nations 2021:
1. Wielka Brytania – 64 pkt. + wygrana w finale
Robert Lambert 32, Tai Woffinden 14, Daniel Bewley 11, Tom Brennan 7
2. Polska – 74 + przegrana w finale
Bartosz Zmarzlik 38, Maciej Janowski 31, Jakub Miśkowiak 5
3. Dania – 68
Leon Madsen 38, Mikkel Michelsen 23, Mads Hansen 7
4. Australia – 49
Max Fricke 31, Jason Doyle 15, Keynan Rew 3
5. Francja – 47
David Bellego 34, Dimitri Berge 13, Steven Goret 0
6. Łotwa – 42
Andrejs Lebedevs 32, Olegs Mihailovs 8, Francis Gusts 2
7. Szwecja – 30
Philip Hellstroem-Bangs 24, Pontus Aspgren 4, Jacob Thorssell 2
Klub angielskiej ekstraklasy piłkarskiej Newcastle United, zajmujący aktualnie 19. miejsce w Premier League, został przejęty przez fundusz inwestycyjny Public Investment Fund (PIF) z siedzibą w Arabii Saudyjskiej.
PIF jest częścią konsorcjum finansowego, w skład którego wchodzą także PCP Capital Partners i RB Sports & Media.
Czternaście miesięcy temu klub przeżywający poważne problemy finansowe otrzymał ofertę ze strony PIF opiewającą na kwotę 415 mln dolarów. Wtedy jednak właściciel klubu Mike Ashley nie otrzymał zgody na sprzedaż.
Dopiero po długich negocjacjach oferta została w czwartek zatwierdzona przez Premier League, nadano jej status natychmiastowej wykonalności.
Jak oświadczył prezes PIF Yasir Al-Rumayyan, który będzie prezesem klubu, umowa jest długoterminowa.
"Jesteśmy niezwykle dumni z tego, że zostaliśmy nowymi właścicielami Newcastle United, jednego z najsłynniejszych angielskiego klubów piłkarskich. Dziękujemy fanom Newcastle za ich niezwykle lojalne wsparcie na przestrzeni lat i jesteśmy podekscytowani współpracą z nimi" - powiedział Al-Rumayyan.
W ten sposób podziękował kibicom zgromadzonym przed stadionem St James' Park, którzy wymogli na poprzednim właścicielu sprzedaż.
Kupno - jak nieoficjalnie wiadomo - 80 procent akcji nadzorowała z ramienia PIF Amanda Staveley. Teraz - jak można się spodziewać - Newcastle będzie jednym z najbogatszych klubów nie tylko na Wyspach Brytyjskich, ale i na świecie. (PAP)
Kamila Karpiel (AZS Zakopane) i Piotr Żyła (WSS Wisła w Wiśle) zdobyli w Zakopanem tytuły mistrzów Polski w skokach narciarskich na igelicie. Konkurs otwarty wśród kobiet wygrała Francuzka Josephine Pagnier.
Srebrne medale wywalczyli Nicole Konderla (KS AZS AWF Katowice) i Klemens Murańka (TS Wisła Zakopane), a na trzecim stopniu podium krajowego czempionatu stanęli Kinga Rajda (KS AZS AWF Katowice) oraz Tomasz Pich (WSS Wisła w Wiśle) i broniący tytułu Dawid Kubacki (TS Wisła Zakopane).
Tytułu wywalczonego indywidualnie w ubiegłym roku broniła Joanna Szwab, która konkurs zakończyła na dziewiątym miejscu.
W rywalizacji na HS-105 wystartowało 80 zawodniczek (17) i zawodników (63) z Polski oraz Czech Francji, Słowacji, Słowenii i Stanów Zjednoczonych.
W piątek rozegrany będzie konkurs drużynowy. Seria próbna ma się rozpocząć o godz. 11. Pierwsza konkursowa o 11.45
Pierwotnie krajowy czempionat na igelicie miał zostać przeprowadzony 9 lipca, w dniu oficjalnego otwarcia przebudowanego kompleksu Średniej Krokwi im. Bronisława Czecha w Zakopanem, jednak zbyt silne podmuchy wiatru pokrzyżowały plany organizatorów.(PAP)
Liverpool pokonał na wyjeździe Watford 5:0 w meczu 8. kolejki angielskiej ekstraklasy piłkarskiej i awansował na pierwsze miejsce w tabeli. "The Reds" będą je zajmowali przynajmniej do sobotniego wieczora, kiedy dotychczasowy lider Chelsea Londyn zagra z Brentfordem.
Goście dominowali od początku do końca spotkania. Wynik już w dziewiątej minucie otworzył Sadio Mane. Senegalczyk wykorzystał niesamowite podanie Mohameda Salaha z głębi pola zewnętrzną częścią stopy.
W 37. minucie podwyższył Roberto Firmino, który z bliska wpakował piłkę do siatki po zagraniu Jamesa Milnera. Brazylijczyk jeszcze dwukrotnie wpisał się na listę strzelców - w 52. minucie oraz doliczonym przez sędziego czasie gry.
W 54. trafił natomiast Salah. Egipcjanin efektownie zwiódł w polu karnym obrońców Watfordu i precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce.
Liverpool, który jako jedyny w tym sezonie nie zaznał jeszcze porażki, ma dwa punkty przewagi nad Chelsea. Cztery mniej od lidera zgromadziły zajmujące kolejne miejsca ekipy Manchesteru City i Manchesteru United.
To był piąty w tym sezonie Premier League mecz, w którym Liverpool wbił rywalom co najmniej trzy gole.
Watford w tabeli jest 15. Było to pierwsze spotkanie "Szerszeni" pod wodzą trenera Claudio Ranieriego, który niespełna dwa tygodnie temu zastąpił na stanowisku Hiszpana Xisco Munoza. (PAP)
Włochy przegrały z Hiszpanią 1:2 (0:2) w rozegranym w Mediolanie pierwszym półfinale piłkarskiej Ligi Narodów. W czwartek Belgia spotka się w Turynie z Francją. Mecz o 3. miejsce i finał - w niedzielę.
Włochy - Hiszpania 1:2 (0:2).
Bramka: dla Włoch - Lorenzo Pellegrini (85); dla Hiszpanii - Ferran Torres dwie (24, 45+2).
Sędzia: Siergiej Karasiow (Rosja).
Hiszpanom udał się rewanż za półfinał tegorocznych mistrzostw Europy, a poza tym na 37 przerwali rekordową serię meczów Italii bez porażki. Drużyna trenera Roberta Manciniego poprzednio zeszła z boiska pokonana 10 września 2018 w spotkaniu pierwszej edycji LN z Portugalią (0:1).
Ekipa prowadzona przez Luisa Enrique objęła prowadzenie w 24. minucie, kiedy po zagraniu Mikela Oyarzabala do bramki gospodarzy trafił Ferran Torres.
Jeszcze przed przerwą wicemistrzowie kontynentu doznali osłabienia - drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką za atak łokciem na Sergio Busquetsa został ukarany Leonardo Bonucci i musiał opuścić boisko. Chwilę potem goście zdobyli drugiego gola - ponownie efekt przyniosła akcja pary Oyarzabal - Torres, a zawodnik Manchesteru City tym razem posłał do siatki piłkę po uderzeniu głową.
W drugiej połowie nie działo się wiele ciekawego. Hiszpanie kontrolowali wydarzenia na boisku, a Włosi nie mieli instrumentów, by odwrócić losy pojedynku. Pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry honorowego gola dla gospodarzy uzyskał rezerwowy Lorenzo Pellegrini.
Przed meczem gwizdami powitano na San Siro byłego bramkarza Milanu Gianluigiego Donnarummę, który latem po wygaśnięciu kontraktu przeniósł się do Paris Saint-Germain. Kibice mediolańscy nie wybaczyli 22-latkowi odejścia, choć pomógł "Rossonerim" wrócić po siedmiu latach do Ligi Mistrzów i był mocnym punktem drużyny narodowej, która latem triumfowała w mistrzostwach Europy. Już we wtorek przed hotelem, gdzie zatrzymała się włoska kadra, kibice wywiesili transparent: "Donnarumma, już nigdy nie będziesz mile widziany w Mediolanie".(PAP)
Duński piłkarz Christian Eriksen, który w trakcie pierwszego meczu mistrzostw Europy doznał zawału serca i był reanimowany na murawie, w tym sezonie nie zagra w Interze Mediolan - poinformował klub.
Kontrakt 29-letniego Eriksena z mistrzem Włoch obowiązuje do czerwca 2024 roku. Z defibrylatorem, który wszczepiono mu po zawale, nie otrzyma zgody na grę, bo w Italii nie zezwalają na to przepisy.
"Włoskie władze medyczne nie dały zawodnikowi zgody na grę w obecnym sezonie" - napisano w oświadczeniu.
Łagodniejsze regulacje są w Anglii oraz Holandii. Znanym piłkarzem grającym ze wszczepionym defibrylatorem jest reprezentant Holandii Daley Blind z Ajaksu Amsterdam.
Do nieszczęśliwego zdarzenia z udziałem Eriksena doszło 12 czerwca w trakcie spotkania ME z Finlandią. W pierwszej połowie duński piłkarz, nieatakowany przez nikogo, upadł na murawę i stracił przytomność. Dzięki szybkiej akcji służb medycznych i reanimacji jeszcze na boisku udało się go uratować.
Dania, bez swojego lidera, dotarła do półfinału, w którym uległa po dogrywce Anglii 1:2.(PAP)
PZPN wystąpi do Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA) z wnioskiem o "ukaranie osób, które bezpodstawnie oskarżyły Kamila Glika o zachowania rasistowskie podczas meczu z Anglią" - zapowiedział w piątek prezes krajowego związku Cezary Kulesza.
FIFA niedawno ogłosiła, że nie znalazła podstaw do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko 33-letniemu obrońcy reprezentacji Polski. Glik oskarżany był o zachowanie rasistowskie przez Anglików.
Teraz swoje działania zapowiedziała polska federacja.
"Podjąłem decyzję, że PZPN wystąpi do FIFA z wnioskiem o ukaranie osób, które bezpodstawnie oskarżyły Kamila Glika o zachowania rasistowskie podczas meczu z Anglią" - napisał Kulesza w piątkowy wieczór na Twitterze.
"Od początku byłem przekonany, że te zarzuty są całkowicie niesłuszne, dlatego podejmiemy oficjalną interwencję" - dodał prezes PZPN.
Glik miał dopuścić się niestosownego zachowania po zakończeniu pierwszej połowy wrześniowego meczu eliminacji mistrzostw świata z Anglią w Warszawie (1:1). Doszło do utarczki pomiędzy nim i obrońcą Manchesteru City Kyle'em Walkerem. Słowa Polaka rozzłościły innego gracza angielskiej defensywy Harry'ego Maguire'a i doszło do szarpaniny, w której wyniku Glik i Maguire zostali ukarani żółtymi kartkami.
Sprawą rzekomego zachowania rasistowskiego zajęła się Międzynarodowa Federacja Piłkarska.
Glik cały czas zapewniał, że nie znieważył rywala na tle rasowym.
"Żadnego gestu rasistowskiego nigdy w życiu nie wykonałem. Mam nadzieję, że sprawa zostanie umorzona, bo innego rozwiązania tej sprawy być nie może" - przyznał niedawno polski obrońca.
Piłkarza w obronę wziął także wiceprezydent UEFA i były prezes PZPN Zbigniew Boniek.
"(...) sugerowanie przez stronę angielską rasistowskich zachowań wicekapitana reprezentacji Polski Kamila Glika jest doprawdy niedorzeczne. Glik przez wiele lat międzynarodowej kariery spędzonej na stadionach m.in. Hiszpanii, Francji czy Włoch imponował nie tylko twardą, ostrą grą, ale i mężnym charakterem oraz poszanowaniem koloru skóry i przekonań swych rywali" - oświadczył Boniek.
13 października rzecznik prasowy PZPN i team menedżer reprezentacji Polski Jakub Kwiatkowski poinformował, że FIFA nie znalazła podstaw do wszczęcia postępowania przeciwko doświadczonemu obrońcy.
"Zgodnie z naszym stanowiskiem wyrażanym od samego początku FIFA nie znalazła podstaw do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego względem Kamila Glika po absurdalnych oskarżeniach ze strony angielskiej federacji. Sprawa, przynajmniej na gruncie FIFA, została zamknięta" - napisał wówczas na Twitterze rzecznik PZPN.
Po siedmiu kolejkach trwającego sezonu angielskiej ekstraklasy piłkarskiej gospodarze zwyciężają częściej niż na tym samym etapie poprzednich rozgrywek - wynika z analizy firmy Nielsen Gracenote. Eksperci oceniają, że ma to związek z powrotem kibiców na trybuny.
W 70 rozegranych dotychczas spotkaniach Premier League drużyny grające przed własną publicznością wygrały w 40 procent przypadków, natomiast goście - w 31 procent. W poprzednim sezonie, gdy grano przy pustych trybunach z powodu pandemii COVID-19, po siedmiu kolejkach odsetek zwycięstw przyjezdnych był wyższy od triumfów gospodarzy i wynosił 46 procent.
Przewaga gości utrzymała się zresztą do końca rozgrywek (40-38 procent). To sytuacja bezprecedensowa w czterech profesjonalnych ligach angielskich. W brytyjskim futbolu zdarzyło się to wcześniej tylko raz - w szkockiej Premier League w sezonie 1991/92.
"Bez kibiców na stadionach w poprzednim sezonie goście osiągali lepsze wyniki i wygrali 46 procent meczów pierwszych siedmiu kolejek, a sezon wcześniej zwyciężyli tylko w 29 procent spotkań. Po powrocie publiczności te wartości wróciły to przedcovidowych poziomów" - powiedział Simon Gleave, szef działu analiz sportowych Nielsen Gracenote.
Jak dodał, podobny trend można także zaobserwować na zapleczu ekstraklasy - w Championship. Po 11 kolejkach sezonu 2019/20 (przed pandemią) goście wygrali 30 procent spotkań, rok później - 35 procent, a w trwających rozgrywkach - 28 procent.
W Premier League po siedmiu kolejkach liderem jest Chelsea Londyn, która zgromadziła 16 punktów. O jeden mniej ma Liverpool, a kolejne miejsca zajmują: Manchester City, Manchester United, Everton i Brighton & Hove Albion - po 14 "oczek".(PAP)
Ronald Koeman został zwolniony z funkcji trenera piłkarzy Barcelony - poinformował w nocy ze środy na czwartek kataloński klub. Pod wodzą Holendra drużyna przegrała kilka godzin wcześniej na wyjeździe z Rayo Vallecano 0:1 i w hiszpańskiej ekstraklasie zajmuje dziewiąte miejsce.
Ostatnie miesiące są nieudane dla Barcelony. Po odeściu słynnego Argentyńczyka Lionela Messiego do Paris Saint-Germain i Francuza Antoine'a Griezmanna do Atletico Madryt drużyna spisuje się znacznie poniżej oczekiwań - w hiszpańskiej ekstraklasie i Lidze Mistrzów.
W niedzielę przegrała u siebie El Clasico, ulegając Realowi Madryt 1:2, a trzy dni później poniosła kolejna ligową porażkę.
"Barcelona nie podniosła się po klasyku. Upadek trwa" - napisała w relacji ze środowego meczu "Marca".
W dziesięciu ligowych spotkaniach kataloński zespół (ma jedno zaległe) zdobył zaledwie 15 punktów, odniósł tylko cztery zwycięstwa.
Wiadomość o zwolnieniu Koemana przekazano po porażce z Rayo Vallecano. Holendra poinformował o tej decyzji prezes klubu Joan Laporta.
Oficjalnie pożegnanie 58-letniego trenera z klubem ma nastąpić w czwartek na Ciutat Esportiva (kompleks sportowy Barcelony).
Holender, znakomity w przeszłości piłkarz m.in. Barcelony (w latach 1989-95), został trenerem tego zespołu w sierpniu 2020 roku. Wcześniej - od 2018 roku - prowadził ojczystą reprezentację.
Koeman jest 78-krotnym reprezentantem Holandii. W 1988 roku wywalczył z kadrą narodową mistrzostwo Europy. Z Barceloną czterokrotnie wygrał ligę hiszpańską, a w 1992 roku sięgnął po Pucharu Europy.
Jako trener prowadził m.in. Ajax Amsterdam, Benficę Lizbona, PSV Eindhoven, Valencię, AZ Alkmaar, Feyenoord, Southampton i Everton. (PAP)
Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej (FIFA) wszczęła dochodzenie w sprawie incydentów na trybunach podczas meczów eliminacji mistrzostw świata Albanii z Polską w Tiranie oraz Anglii z Węgrami w Londynie.
"FIFA obecnie analizuje raporty z wczorajszych meczów kwalifikacji mistrzostw świata, aby zdecydować o odpowiednich dalszych działaniach" - napisano w oświadczeniu.
Spotkanie w Albanii zostało przerwane w 79. minucie na ok. 20 minut, ponieważ kibice gospodarzy obrzucali przedmiotami cieszących się z gola biało-czerwonych. Mecz został później dokończony, a Polska wygrała 1:0 po bramce Karola Świderskiego.
W Londynie doszło z kolei do starć pomiędzy fanami z Węgier a policją. Według relacji lokalnych władz, funkcjonariusze wkroczyli na sektor zajmowany przez fanów przyjezdnych po tym, jak na tle rasowym obrażano jednego ze stewardów. Kibice zaatakowali interweniujących policjantów, którzy musieli się wycofać. Wkrótce udało się przywrócić porządek.
"FIFA ma zero tolerancji dla tak odrażających zachowań. Zdecydowanie potępiamy incydenty podczas meczów Anglia - Węgry i Albania - Polska i utrzymujemy stanowisko silnego sprzeciwu wobec jakiejkolwiek formy przemocy, dyskryminacji czy zniewagi" - skomentowano.
Po ośmiu z 10 kolejek Anglia jest liderem grupy I z 20 punktami. Polska zajmuje drugie miejsce z 17, a trzecia jest Albania - 15. Węgry zgromadziły 11 "oczek". Do turnieju w Katarze zakwalifikuje się zespół z pierwszego miejsca, a ten z drugiego wystąpi w barażach.(PAP)
Mariusz Pudzianowski i Serigne Ousmane Dia mieli spotkać się na gali KSW 59 w marcu bieżącego roku, ale przez problemy zdrowotne Senegalczyka do tej walki nie doszło. Pięciokrotny zdobywca tytułu "Najsilniejszego Człowieka na Ziemi" oraz dwukrotny "Król Aren" staną naprzeciw siebie jednak już 23 października na KSW 64 w łódzkiej Atlas Arenie. Dla "Bombardiera" to sprawa honoru, dla "Pudziana" - niedokończona historia. Zobaczcie zapowiedź tego pojedynku.
Matty Cash imponuje po przejściu do Aston Villi w zeszłym roku, ale gra na pozycji, która w reprezentacji Anglii jest mocno obsadzona - napisał dziennik "Daily Mail" informując o tym, że we wtorek dostał on polskie obywatelstwo.
Fakt, że prawy obrońca Aston Villi zdecydował się grać dla biało-czerwonych i może zostać powołany na listopadowe mecze w eliminacjach mistrzostw świata, odnotowała we wtorek na swoich stronach internetowych większość głównych mediów. Cytują one słowa Casha, który na Twitterze i Instagramie napisał: "To bardzo ważny dzień dla mnie i mojej rodziny. Mój wniosek o nadanie polskiego obywatelstwa został zatwierdzony przez polskie władze. Dziękuję panu prezydentowi, mojej rodzinie i innym osobom, które mi w tym pomogły. Czas na nowe wyzwania, dam z siebie wszystko dla tego Kraju".
Przypominają też, że Polska i Anglia są w jednej grupie eliminacyjnej, ale oba mecze ze sobą już rozegrały. Zwracają też uwagę, że w reprezentacji Polski spotka Mateusza Klicha z Leeds United, przeciwko któremu kilka razy grał w lidze. Stacja Sky News dodaje, że Cash po raz pierwszy rozmawiał z przedstawicielami PZPN o grze dla Polski trzy lata temu, czyli jeszcze przed transferem do Aston Villi.
"Cash imponuje, odkąd przeszedł do Villi z Nottingham Forest w 2020 roku, ale gra na szczególnie mocno obsadzonej pozycji: Trent Alexander-Arnold nie zdołał ugruntować sobie pozycji na prawej obronie u managera Anglii Garetha Southgate'a, a przed nim w kolejce są Kyle Walker, Reece James i Kieran Trippier" - napisał "Daily Mail".
Z kolei "Daily Telegraph" zauważa, że urodzony w Slough w południowo-wschodniej Anglii Cash wpisuje się w przybierający na sile trend piłkarzy, którzy urodzili się w Anglii, ale wybierają grę dla drużyn narodowych tych krajów, skąd pochodzą ich przodkowie. Jednym z nich jest były klubowy kolega Casha z Nottingham Forest, Ben Brereton, który w tym roku zadebiutował w reprezentacji Chile, kraju, skąd pochodzi jego matka, a w składzie Jamajki jest aż czterech urodzonych w Anglii piłkarzy: Michail Antonio, Ethan Pinnock, Kemar Roofe i Bobby Decordova-Reid.
Sebastian Przybysz na gali KSW 64 po raz pierwszy stanie do obrony pasa wagi koguciej, który odebrał z rąk Antuna Racicia po jednej z najlepszych walk w historii organizacji KSW. Rywalem Polaka będzie niebezpieczny Bruno Augusto dos Santos, który już raz próbował sięgnąć po to trofeum na KSW 57. Zobaczcie zapowiedź walki wieczoru gali, która odbędzie się 23 października w Atlas Arenie.
Piłkarze reprezentacji Polski rozpoczęli przygotowania do meczów eliminacji mistrzostw świata z San Marino i Albanią. W Warszawie jest już większość zawodników, pozostali mają dotrzeć do obiadu. O godz. 17 biało-czerwoni przeprowadzą pierwszy trening,.
"Nie ma jeszcze około dziesięciu zawodników. Zostało troszkę czasu do końca zbiórki, do obiadu spodziewamy się już wszystkich. Nikt nie zgłaszał potrzeby późniejszego przyjazdu, zresztą wczoraj piłkarze mieli dzień wolny na załatwienie różnych spraw" - powiedział PAP team menedżer reprezentacji i rzecznik prasowy PZPN Jakub Kwiatkowski.
Dotychczas zgrupowania kadry zaczynały się z reguły w poniedziałki, ale tym razem piłkarze dostali więcej czasu po ligowym weekendzie.
Już w poniedziałek trener Paulo Sousa potwierdził, że w meczach z San Marino i Albanią nie wystąpią kontuzjowani Maciej Rybus i Arkadiusz Reca, a z powodów osobistych Nicola Zalewski.
Decyzja w sprawie Bartłomieja Drągowskiego miała zapaść po badaniach. We wtorkowe przedpołudnie ogłoszono, że bramkarza Fiorentiny zastąpi Radosław Majecki z AS Monaco.
"Innych dodatkowych powołań nie przewidujemy. Nikt obecnie nie zgłasza kontuzji i mamy nadzieję, że tak pozostanie do końca zgrupowania" - dodał Kwiatkowski.
Pierwszy trening kadrowicze rozpoczną o godz. 17 na bocznym boisku Legii.
Zmieniły się nieco kwestie dotyczące obostrzeń wynikających z pandemii koronawirusa. Piłkarze zaszczepieni nie będą musieli już przechodzić obowiązkowych testów przed meczami. Aby wejść do tzw. strefy jeden, czyli np. do szatni i na boisko, zawodnik musi mieć jeden z trzech dokumentów - certyfikat pełnego zaszczepienia, certyfikat ozdrowieńca lub ważny test potwierdzający wynik negatywny.
W grupie I eliminacji do przyszłorocznego mundialu w Katarze Polacy po sześciu kolejkach zajmują trzecie miejsce z 11 punktami. Prowadzi Anglia - 16, a druga jest Albania - 12. Biało-czerwoni jako jedyni grali dotychczas dwukrotnie z Anglikami (1:2 na wyjeździe i 1:1 u siebie).
Mecz z ostatnim w światowym rankingu San Marino (210. miejsce) odbędzie się w sobotę w Warszawie. Wówczas nastąpi oficjalne pożegnanie z kadrą bramkarza Łukasza Fabiańskiego. Natomiast z Albanią biało-czerwoni zmierzą się trzy dni później w Tiranie. (PAP)
Organizacja KSW jak zawsze przyznała bonusy po gali, która odbyła się w minioną sobotę. Nie było było łatwo, ponieważ na KSW 64 fani zobaczyli mnóstwo świetnych akcji i skończeń. Ostatecznie dodatkowa nagroda za nokaut wieczoru powędrowała do Daniela Rutkowskiego za wysokie kopnięcie, którym posłał na deski Filipa Pejicia. Poddaniem wieczoru został wybrany pierwszy w historii KSW odwrotny trójkąt nogami, którym mistrz kategorii koguciej, Sebastian Przybysz, udusił Bruno Augusto dos
Santosa. Za najlepsze starcie sobotniego wydarzenia uznano wojnę, którą stoczyli Cezary Kęsik i Marcin Krakowiak.
Od 11 do 16 listopada rozegrane zostaną ostatnie mecze fazy grupowej eliminacji mistrzostw świata w strefie UEFA. Zespoły z pierwszych miejsc każdej z 10 grup awansują na mundial bezpośrednio, a te z drugich pozycji rywalizować będą w barażach. Blisko tej szansy są polscy piłkarze.
Po październikowych rozstrzygnięciach wiadomo, że już nikt nie odbierze pierwszej pozycji reprezentacjom Niemiec i Danii. Ponadto poza czołową dwójkę w swoich grupach na pewno nie wypadną: Serbia, Portugalia, Włochy, Szwajcaria, Belgia, Rosja i Chorwacja.
Niejasna jest wciąż przyszłość Polski, która zmagania w grupie I może zakończyć jeszcze na każdej z pierwszych trzech lokat (teoretycznie może być też czwarta, ale szansa na to jest minimalna). Jednak wygrana z teoretycznie dużo słabszą Andorą w pierwszym listopadowym meczu zapewni drużynie trenera Paulo Sousy drugie miejsce, za Anglią.
Gdy zakończą się listopadowe spotkania, kolejność w tabeli każdej z grup zostanie ustalona na podstawie takich czynników, jak (od najważniejszego): liczba punktów, różnica bramek i liczba zdobytych goli. Gdyby te kryteria okazały się niewystarczające, zdecydują wyniki bezpośrednich starć pomiędzy zespołami z równą liczbą punktów (jeśli remis jest pomiędzy dokładnie dwoma drużynami, obowiązuje zasada, że gole strzelone na wyjeździe mają "większą wagę"), następnie ranking fair play ustalany na podstawie liczby żółtych i czerwonych kartek, a ostatecznie - losowanie.
Później stworzona zostanie klasyfikacja drużyn z drugich miejsc, a jej podstawą będzie oczywiście liczba zdobytych punktów. Ponieważ w grupach A-E gra po pięć zespołów, a w grupach F-J - po sześć, w tych liczniejszych nie będą brane pod uwagę wyniki spotkań z ekipami, które zajęły ostatnie pozycje (w przypadku Polski będzie to San Marino).
Przy równej liczbie punktów kolejnymi kryteriami decydującymi o kolejności będą: różnica bramek, liczba strzelonych goli, liczba goli strzelonych na wyjazdach, liczba zwycięstw, liczba wyjazdowych zwycięstw, ranking fair play, a ostatecznie - lista zgłoszeniowa do zakończonej w niedzielę edycji Ligi Narodów (2020/21), ustalona na podstawie rozstrzygnięć rozgrywek 2018/19.
Po wyłonieniu kolejności drużyn z drugich miejsc grup eliminacyjnych, sześć najlepszych zespołów będzie rozstawionych, cztery - nie. Stawkę baraży uzupełnią dwaj najlepsi zwycięzcy swoich grup minionego sezonu Ligi Narodów, którzy nie zdołali zająć żadnego z pierwszych dwóch miejsc w swojej grupie eliminacji.
Istnieje już ranking zwycięzców grup LN, który przedstawia się następująco: 1. Francja, 2. Hiszpania, 3. Włochy, 4. Belgia, 5. Walia, 6. Austria, 7. Czechy, 8. Węgry, 9. Słowenia, 10. Czarnogóra, 11. Albania, 12. Armenia, 13. Gibraltar, 14. Wyspy Owcze.
To oznacza, że tą ścieżką do baraży zakwalifikują się w pierwszej kolejności Francja i Hiszpania, ale tylko wówczas, jeśli nie zakończą zmagań w grupach eliminacji MŚ na pierwszej lub drugiej pozycji. Trudno wyobrazić sobie taki scenariusz, dlatego można założyć, że te ekipy zwolnią miejsca dla kolejnych drużyn powyższego rankingu. Nie będą to Włochy ani Belgia, bo te już nie wypadną z pierwszej dwójki swoich grup eliminacji. Najbardziej realistyczny wydaje się scenariusz, że będą to Walia i Austria lub Czechy i Austria.
W ten sposób wyłonionych zostanie 12 uczestników baraży. Będą oni podzieleni na trzy "ścieżki" (A, B i C) po cztery zespoły. W każdej z tych ścieżek rozegrany zostanie "miniturniej" - półfinały i finał (tylko po jednym meczu, bez rewanżów), przy czym rozstawione zespoły będą gospodarzami półfinałów i na pewno nie trafią na siebie w tej fazie.
Pary półfinałowe oraz gospodarzy finałów wyłoni losowanie. Zwycięzcy finałów ścieżek A, B i C zakwalifikują się do przyszłorocznego mundialu.
Mecze barażowe rozegrane zostaną 24 i 29 marca 2022 roku, a więc osiem miesięcy przed turniejem w Katarze. Rozpocznie się on 21 listopada i potrwa do 18 grudnia. To sytuacja bez precedensu - dotychczas wszystkie mundiale rozgrywane były w maju, czerwcu lub lipcu.(PAP)
Władze ligi NBA uzgodniły ze związkiem zawodowym koszykarzy wysokość obniżenia pensji zawodnikom, którzy nie mogli wystąpić w meczu z powodu braku szczepienia przeciw koronawirusowi. Jest ono wymagane w Nowym Jorku i San Francisco, aby w ogóle wejść do hali.
Według władz ligi ok. 95 proc. koszykarzy jest zaszczepionych. Z tych którzy się na to nie zdecydowali najsłynniejszym jest Kyrie Irving. Zgodnie z obecnymi przepisami gwiazdor nowojorskiego Brooklyn Nets nie może zagrać w żadnym meczu, który jego zespół zagra u siebie.
Portal ESPN wyliczył, że każda absencja spowodowana brakiem szczepienia zmniejszy jego pensję o ok. 380 tys. dolarów (1 proc. rocznego wynagrodzenia). W całym sezonie przełoży się to na kwotę ponad 15 mln dolarów, bo drużyna w cyklu zasadniczym rozgrywa aż 41 spotkań we własnej hali.
W podobnej sytuacji był Andrew Wiggins z Golden State Warriors, które ma siedzibę w San Francisco. Jednak w niedzielę trener Steve Kerr poinformował, że jego podopieczny zdecydował się zaszczepić.
Sezon 2021/22 rozpocznie się 19 października. Tytułu będzie broniła ekipa Milwaukee Bucks. (PAP)
Międzynarodowa Federacja Piłkarska (FIFA) ukarała Polski Związek Piłki Nożnej za zachowanie kibiców podczas rozegranego 12 października w Tiranie meczu z Albanią (1:0). Polscy fani nie obejrzą w Andorze kolejnego spotkania w eliminacjach mistrzostw świata 2022.
"Komisja Dyscyplinarna FIFA, po analizie raportu delegata, zdecydowała o nałożeniu kary 50 tysięcy franków szwajcarskich i zakazu wyjazdu polskich kibiców na najbliższy mecz eliminacji mistrzostw świata z Andorą. Powodem rzucanie przez polskich kibiców różnymi przedmiotami w stronę albańskich kibiców" - poinformował PAP rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski.
Wyjazdowe spotkanie z Andorą odbędzie się 12 listopada o godz. 20.45.
Bramkę w meczu w Tiranie strzelił w 77. minucie Karol Świderski. Po tym golu spotkanie zostało przerwane (kibice gospodarzy obrzucali przedmiotami cieszących się z gola biało-czerwonych) i wznowione po około 20 minutach.
Wcześniej poinformowano o karach FIFA nałożonych na albańską federację, tj. grzywna w wysokości 150 tysięcy franków szwajcarskich i zamknięcie stadionu na mecz u siebie z Andorą w ostatniej kolejce.
Albańczycy bez publiczności zagrają 15 listopada.
Po ośmiu z 10 kolejek Anglia jest liderem grupy I z 20 punktami. Polska zajmuje drugie miejsce z 17, a trzecia jest Albania - 15. Do turnieju w Katarze zakwalifikuje się zespół z pierwszego miejsca, a ten z drugiego wystąpi w barażach.(PAP)
Piłkarze reprezentacji Polski wygrali po burzliwym meczu w Tiranie z Albanią 1:0 w 8. kolejce eliminacji mistrzostw świata. Dania pokonała Austrię 1:0 i została drugim - po Niemczech - zespołem, który wywalczył prawo gry w przyszłorocznym mundialu w Katarze.
W stolicy Albanii piłkarze obu drużyn toczyli w miarę wyrównany mecz, w którym nie brakowało agresji - zarówno na boisku, jak i na trybunach. Sporo nerwowych reakcji na placu gry udzieliło się też publiczności, która doprowadziła do przerwania spotkania tuż po tym, jak zwycięską bramkę zdobył Karol Świderski (77.).
Biało-czerwoni świętowali to trafienie w dość prowokacyjny sposób pod sektorem kibiców gospodarzy, którzy obrzucili podopiecznych portugalskiego selekcjonera Paulo Sousy rozmaitymi przedmiotami. Wówczas francuski sędzia Clement Turpin odesłał zawodników obu drużyn do szatni na ok. 20 minut. Później spotkanie udało się dokończyć i wynik nie uległ już zmianie.
To bardzo ważne zwycięstwo Polaków, którzy dzięki niemu awansowali na pozycję wicelidera grupy I. Mają 17 punktów, a Albania - o dwa mniej. Do końca turnieju eliminacyjnego zespoły rozegrają jeszcze po dwa mecze: biało-czerwoni z Andorą i Węgrami, a Albania z Anglią i Andorą.
Na czele utrzymała się Anglia z 20 punktami, choć we wtorek tylko zremisowała na londyńskim Wembley z Węgrami 1:1. Po raz pierwszy od września 2017 roku w meczu eliminacji ważnego turnieju - mistrzostw świata lub Europy - gola nie zdobył Harry Kane. Wcześniej miał serię 15 spotkań z co najmniej jednym trafieniem.
Polska ma więc teoretyczną szansę na wyprzedzenie "Trzech Lwów" i zajęcie pierwszego miejsca w grupie, ale musiałaby w tym celu wygrać pozostałe dwa mecze i liczyć na zwycięstwo Albanii nad Anglią. Trudno bowiem przypuszczać, by lider zgubił punkty w ostatniej kolejce, gdy zmierzy się z San Marino.
Na mundial bezpośrednio awansują tylko zwycięzcy każdej z grup eliminacyjnych. Drużyny z drugich miejsc będą uczestniczyć w barażach.
W grupie F w imponującym stylu pierwsze miejsce zapewniła sobie Dania. W Kopenhadze gospodarze wygrali z Austrią 1:0 i po ośmiu kolejkach mają komplet punktów, 27 strzelonych goli i ani jednego straconego. Wicelider Szkocja, która pokonała na wyjeździe Wyspy Owcze 1:0, ma już do półfinalistów tegorocznych mistrzostw Europy siedem "oczek" straty. Na grę w barażach szansę ma jeszcze Izrael - 13 pkt.
W grupie A tradycyjnie zachwycił Portugalczyk Cristiano Ronaldo, który popisał się hat-trickiem w spotkaniu z Luksemburgiem (5:0). Były to jego gole nr 113, 114 i 115 w drużynie narodowej - słynny "CR7" śrubuje własny rekord świata.
Zespół z Półwyspu Iberyjskiego jest wiceliderem z 16 punktami i stratą jednego do Serbii, która wygrała u siebie z Azerbejdżanem 3:1. Tyle że Portugalia ma rozegranych sześć, a Serbia - siedem meczów. Obie ekipy zmierzą się jeszcze w bezpośrednim spotkaniu w listopadzie.
Podobna jest sytuacja na szczycie tabeli grupy B. Szwecja wygrała u siebie z Grecją 2:0 i ma 15 punktów, o dwa więcej od Hiszpanii, która w październiku w eliminacjach pauzowała, ponieważ brała udział w turnieju final four Ligi Narodów. W listopadzie, w ostatniej kolejce, lider zmierzy się z wiceliderem w Sewilli.
W grupie C presję na również pauzujących w październiku Włochów wywierają Szwajcarzy. Helweci gładko rozprawili się w Wilnie z Litwą 4:0 i podobnie jak Italia mają 14 punktów po sześciu meczach. W tym przypadku również dojdzie do bezpośredniego starcia kandydatów do awansu - w listopadzie w Rzymie.
W grupie D remis Ukrainy i Bośni i Hercegowiny 1:1 znacznie ułatwił zadanie prowadzącej w tabeli Francji. Mistrzowie świata, którzy rozegrali o jedno spotkanie mniej, mają 12 punktów, druga Ukraina ma dziewięć. Dalej jest Finlandia - osiem, Bośnia - siedem i Kazachstan - trzy.
W drugim spotkaniu tej grupy Finlandia wygrała na wyjeździe z Kazachstanem 2:0. Obie bramki zdobył Teemu Pukki. Napastnik Norwich City ma już 33 gole w drużynie narodowej i tym samym poprawił rekord Jariego Litmanena - 32.
"Trójkolorowi" w październiku w eliminacjach nie grali - w niedzielę triumfowali w finale Ligi Narodów, pokonując Hiszpanię 2:1.
W poniedziałek Niemcy rozgromiły w Skopje Macedonię Północną 4:0 i zapewniły sobie pierwsze miejsce w grupie J. Nie licząc gospodarza przyszłorocznego mundialu, tj. Kataru, zostały pierwszym zespołem na świecie, który wywalczył awans.(PAP)
W pierwszej obronie pasa kategorii koguciej Sebastian Przybysz (8-2, 4 KO, 1 Sub) zmierzy się na gali KSW 64 z młodym Brazylijczykiem, Bruno Augusto dos Santos (10-2, 1 KO, 5 Sub). Starcie mistrzowskie, do którego dojdzie 23 października w łódzkiej Atlas Arenie, będzie główną walką wieczoru tego wydarzenia.
Bilety na galę KSW 64 już w sprzedaży na eBilet.pl.
Charyzmatyczny Sebastian Przybysz z KSW związany jest już ponad połowę swojej zawodowej kariery. 28-latek z Gdańska po wygranych z Dawidem Gralką, Bogdanem Barbu, Lemmym Krusiciem i Jakubem Wikłaczem stanął do walki o pas mistrzowski podczas KSW 59. Po krwawej, obfitującej w zwroty akcji walce, która została okrzyknięta jednym z najlepszych pojedynków w historii KSW, Polak zrewanżował się Antunowi Raciciowi i został mistrzem dywizji koguciej. Na KSW 64 Przybysz po raz pierwszy w karierze pojawi się w walce wieczoru.
Bruno Santos jest kolejnym młodym zawodnikiem, który szturmem wdarł się do KSW. 22-latek rozpoczął przygodę z KSW od starcia mistrzowskiego z Antunem Raciciem. „Gafanhoto” zaprezentował się bardzo dobrze na tle mistrza, mimo że musiał uznać jego wyższość. W kolejnym pojedynku po bardzo emocjonującym zapaśniczo-grapplingowym boju Santos pokonał jednego z najlepszych polskich zawodników wagi koguciej, Pawła Polityłę. Przed startami w KSW „Gafanhoto” zanotował serię 4 wygranych. Brazylijczyk ma na koncie dziewięć zwycięstw, a najczęściej kończył walki w parterze, gdzie czterokrotnie poddawał rywali duszeniem zza pleców.
Walka wieczoru | Main Event
Walka o pas wagi koguciej | Bantamweight Championship Bout
61,2 kg/135 lb: Sebastian Przybysz (8-2, 4 KO, 1 Sub) vs Bruno Augusto dos Santos (10-2, 1 KO, 5 Sub)
+120,2 kg/+265 lb: Mariusz Pudzianowski (15-7, 10 KO) vs Serigne Ousmane „Bombardier” Dia (2-0, 2 KO)
65,8 kg/145 lb: Robert Ruchała (5-0, 3 Sub) vs Patryk Kaczmarczyk (7-0, 1 KO, w Sub)
77,1 kg/170 lb: Michał Pietrzak (10-4, 3 KO, 2 Sub) vs Shamil Musaev (14-0, 8 KO, 2 Sub)
52,2 kg/115 lb: Karolina Owczarz (4-1, 2 Sub) vs TBA
83,9 kg/185 lb: Cezary Kęsik (12-1, 9 KO, 2 Sub) vs Marcin Krakowiak (11-3, 5 KO, 6 Sub)
83,9 kg/185 lb: Albert Odzimkowski (11-5, 3 KO, 7 Sub) vs Jason Radcliffe (16-8, 10 KO, 4 Sub)
Takiej piłkarskiej niedzieli już dawno nie było w Europie. W wielu ligach na Starym Kontynencie dojdzie do szlagierów: Manchester United - Liverpool, Barcelona – Real Madryt, Inter – Juventus, Olympique Marsylia – PSG, Ajax – PSV Eindhoven. W Polsce odbędą się derby Łodzi.
"Cinco grandes clasicos europeos (pięć wspaniałych europejskich klasyków - PAP)" - napisała agencja EFE, zwracając uwagę, że 24 października 2021 roku będzie szczególnym dniem w futbolu.
Kibice na stadionach i przed telewizorami na pewno nie będą narzekać na brak emocji.
Starcie Barcelony z Realem Madryt (godz. 16.15) to największe wydarzenie 10. kolejki hiszpańskiej ekstraklasy. Wprawdzie Katalończycy bez Lionela Messiego rozczarowują w tym sezonie, ale El Clasico zobowiązuje.
W tabeli wyżej plasują "Królewscy" - są na drugim miejscu. Barcelona przed rozpoczęciem tej kolejki była siódma, ale oba zespoły mają po jednym meczu zaległym.
Atutem Barcelony powinien być w niedzielę swój stadion. To pierwsze El Clasico z tłumem kibiców na trybunach od czasu początku pandemii, co ma duże znaczenie dla zmagającego się z ogromnym zadłużeniem utytułowanego klubu.
We Włoszech broniący tytułu Interu Mediolan zmierzy się o godz. 20.45 z hegemonem z poprzednich sezonów Juventusem Turyn Wojciecha Szczęsnego. Starcie obu drużyn - najbardziej utytułowanych w Serie A - określane jest na Półwyspie Apenińskim mianem "Derby d’Italia".
Juventus nieprzerwanie od 2012 do 2020 roku zdobywał mistrzostwo kraju, ale w poprzednim sezonie najlepszy w Serie A okazał się właśnie Inter.
W Anglii szlagierem będzie starcie Manchesteru United z Liverpoolem, zaplanowane na godz. 17.30.
To również dwa najbardziej utytułowane angielskie kluby. "Czerwone Diabły" mistrzostwo świętowały 20-krotnie, a piłkarze Liverpoolu 19 razy.
We Francji Olympique Marsylia Arkadiusza Milika podejmie o 20.45 jedną z najsilniejszych kadrowo drużyn świata (według wielu - najsilniejszą), czyli prowadzący w tabeli Ligue 1 Paris Saint-Germain.
Swój klasyk mają w niedzielę również Holendrzy. Tam w starciu dwóch najbardziej utytułowanych klubów Eredivisie lider Ajax Amsterdam zagra u siebie o godz. 16.45 z wiceliderem PSV Eindhoven.
W Polsce klasyk był już w poprzedniej kolejce (Legia Warszawa - Lech Poznań 0:1), ale tym razem ogromne emocje szykują się na zapleczu ekstraklasy.
Lider pierwszej ligi Widzew Łódź podejmie o godz. 18 w derbowym spotkaniu ŁKS, również walczący o awans. Gospodarze zagrają bez kilku czołowych piłkarzy (m.in. pomocników Juliusza Letniowskiego i Marka Hanouska), ale przy dopingu kibiców - tradycyjnie zapełniających cały stadion - powinni stworzyć razem z silnym kadrowo lokalnym rywalem emocjonujące widowisko. (PAP)
Trzy dni trwało postępowanie w sprawie przeciwko byłemu bramkarzowi reprezentacji Polski w piłkę nożną, Maciejowi Szczęsnemu. Prokuratura skierowała już do sądu akt oskarżenia, w którym zarzuca sportowcowi jazdę samochodem w stanie nietrzeźwości.
Maciej Szczęsny został zatrzymany do kontroli drogowej 5 października nad ranem. Do zdarzenia doszło w al. Jerozolimskich. 56-letni sportowiec "wydmuchał" 0,6 promila alkoholu. Zostało mu zatrzymane prawo jazdy.
"Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu oraz złożył wyjaśnienia w sprawie. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota w Warszawie 8 października 2021 r. skierowała do sądu w tej sprawie akt oskarżenia" – przekazała PAP prok. Aleksandra Skrzyniarz.
Przestępstwo z art. 178a p. 1 kodeksu karnego zagrożone jest grzywną, karą ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
6 października w rozmowie z PAP Maciej Szczęsny nie kwestionował okoliczności, w których został zatrzymany. "Wiozłem żonę do pracy. Żona jest stewardessą i zostałem zatrzymany do kontroli. Dosyć niespodziewanie żona została wezwana do pracy, bo miała tzw. stand-by telefoniczny. Mieszkamy bardzo daleko od lotniska. Mamy ponad 30 kilometrów" - powiedział PAP Szczęsny.
Były reprezentant Polski podkreślił, że w poniedziałek - 4 października - wieczorem zjadł kolację i "wypił dwa piwa". "Położyłem się spać, a o godz. 3.05 zadzwonił telefon, wzywając moją żonę na 4.15 na Okęcie. Jak wsiadałem to zupełnie nie miałem poczucia, że jest coś +nie tak+" - tłumaczył. "Jest mi potwornie wstyd" - skwitował były bramkarz.
Sprawę Szczęsnego rozpoznawać będzie Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy.(PAP)
Od razu po niefortunnych zdarzeniach, które doprowadziły do odwołania tego pojedynku na gali KSW 59, szefowie KSW zapowiedzieli, że ze względu na olbrzymie zainteresowanie starciem Mariusza Pudzianowskiego (15-7, 10 KO) z Bombardierem (2-0, 2 KO) będą chcieli doprowadzić do tej walki ponownie. Fani KSW nie będą musieli czekać długo, bowiem do starcia tych dwóch kolosów dojdzie już 23 października w jednej z głównych walk gali KSW 64 w łódzkiej Atlas Arenie.
Bilety na galę KSW 64 już w sprzedaży na eBilet.pl.
Mariusz Pudzianowski i Serigne Ousmane Dia mieli spotkać się w marcu bieżącego roku na gali KSW 59. Niestety, w dniu walki Senegalczyk zaczął odczuwać bóle w jamie brzusznej i został przetransportowany do szpitala. Na miejscu personel medyczny stwierdził ostre zapalenia wyrostka robaczkowego, co automatycznie wykluczyło udział „Bombardiera” w starciu z Polakiem.
Mariusz Pudzianowski jest na idealnej drodze do powtórzenia wyczynu z 2010 roku, kiedy to stoczył trzy pojedynki w jednym roku kalendarzowym. Pięciokrotny zdobywca tytułu „World's Strongest Man” do tej pory sześciokrotnie walczył na galach KSW w Łodzi, z czego czterokrotnie w najważniejszych starciach wieczoru i zawsze cieszył się z wygranej. Ostatnio kibice KSW mogli oglądać Mariusza Pudzianowskiego w walce wieczoru gali KSW 61, kiedy to pokonał przed czasem Łukasza Jurkowskiego i tym samym został liderem w klasyfikacji największej liczby wygranych przez nokaut lub nokaut techniczny w historii KSW.
„Bombardier” to jedna z trzech największych legend narodowego sportu swojego kraju, jakim są senegalskie zapasy. Ousmane Dia dwukrotnie – w 2002 oraz 2014 – został mistrzem świata w tym sporcie i sięgnął po tytuł „The King of the Arena”. W 2018 roku Senegalczyk postanowił przenieść się do świata MMA i jak do tej pory jest niepokonany. Nazywany również przez fanów „B52” zawodnik oba stoczone pojedynki wygrał przez nokauty, a łącznie potrzebował na to jedynie 2 minut i 11 sekund. Senegalczyk zwyciężył z innym topowym zapaśnikiem Amadou Papisem „Rocky Balboa” Konezem oraz czołowym brytyjskim mistrzem walk na gołe pięści, Danem Podmore’em.
Walka wieczoru | Main Event
+120,2 kg/+265 lb: Mariusz Pudzianowski (15-7, 10 KO) vs Serigne Ousmane „Bombardier” Dia (2-0, 2 KO)
Walka o pas wagi koguciej | Bantamweight Championship Bout
61,2 kg/135 lb: Sebastian Przybysz (8-2, 4 KO, 1 Sub) vs TBA
65,8 kg/145 lb: Robert Ruchała (5-0, 3 Sub) vs Patryk Kaczmarczyk (7-0, 1 KO, w Sub)
77,1 kg/170 lb: Michał Pietrzak (10-4, 3 KO, 2 Sub) vs Shamil Musaev (14-0, 8 KO, 2 Sub)
52,2 kg/115 lb: Karolina Owczarz (4-1, 2 Sub) vs TBA
83,9 kg/185 lb: Cezary Kęsik (12-1, 9 KO, 2 Sub) vs Marcin Krakowiak (11-3, 5 KO, 6 Sub)
83,9 kg/185 lb: Albert Odzimkowski (11-5, 3 KO, 7 Sub) vs Jason Radcliffe (16-8, 10 KO, 4 Sub)
Selekcjoner Paulo Sousa przebywa obecnie w Londynie, gdzie w piątkowy wieczór obejrzy meczu Arsenal - Aston Villa. Piłkarzem ekipy gości jest Matty Cash, z którym trener kadry biało-czerwonych spotka się w sobotę rano. Boczny obrońca ubiega się o polski paszport.
"Właśnie wylądowałem w Londynie. Trener Sousa już tu jest. Wieczorem idziemy na mecz Arsenal - Aston Villa" - potwierdził PAP w piątkowe popołudnie team menedżer reprezentacji i rzecznik prasowy PZPN Jakub Kwiatkowski.
Jak dodał, w sobotę rano dojdzie do spotkania z Cashem.
To 24-letni boczny obrońca, mogący występować również jako skrzydłowy. Do 2020 roku grał w Nottingham Forest, skąd przeszedł do Aston Villi.
Jeszcze niedawno sprawa ewentualnej gry w reprezentacji Casha, który ma polskie pochodzenie, wydawała się odległa, co przyznawał sam Sousa:
"On nie jest jeszcze formalnie Polakiem. W momencie, gdy ta procedura się zakończy, podejmę decyzję. To znakomity zawodnik, przed nim kolejne mecze w klubie. W tej chwili nic więcej nie mogę powiedzieć. Musimy skupić się na tych piłkarzach, którzy już dla nas grają" - mówił na początku październikowego zgrupowania reprezentacji Portugalczyk.
Ostatnio sprawa Casha nabrała jednak dużego przyspieszenia. Piłkarz złożył już wszystkie wymagane dokumenty, a trenerowi Sousie bardzo zależy na "pozyskaniu" go do kadry.
Są czynione intensywne starania, aby obrońca Aston Villi jak najszybciej otrzymał polski paszport, dzięki czemu mógłby zostać powołany na listopadowe mecze eliminacji mistrzostw świata - na wyjeździe z Andorą i w Warszawie z Węgrami.
Na mundial w Katarze awansują bezpośrednio zwycięzcy każdej z grup, a drugie zespoły zagrają w marcu w dwustopniowych barażach. W grupie I prowadzi Anglia (20 pkt). Polska ma 17 pkt, Albania - 15, Węgry - 11, Andora - 6, a San Marino pozostaje bez punktu.
Biało-czerwoni, biorąc pod uwagę terminarz ostatnich dwóch kolejek (Albania zagra m.in. na wyjeździe z Anglią), są bardzo blisko zajęcia drugiej lokaty, a teoretycznie nie stracili szansy nawet na zwycięstwo w grupie, choć to wydaje się bardzo trudne. (PAP)
Francja pokonała Hiszpanię 2:1 (0:0) w finałowym meczu turnieju final four piłkarskiej Ligi Narodów, który rozegrany został w Mediolanie. Reprezentacja mistrzów świata jest drugim w historii triumfatorem tych rozgrywek. Przed dwoma laty zwyciężyła Portugalia.
Francja - Hiszpania 2:1 (0:0).
Bramki: dla Francji - Karim Benzema (66), Kylian Mbappe (80); dla Hiszpanii - Mikel Oyarzabal (64).
Hiszpania: Unai Simon - Cesar Azpilicueta, Aymeric Laporte, Eric Garcia, Marcos Alonso - Gavi (75. Koke), Sergio Busquets, Rodri (84. Pablo Fornals) - Ferran Torres (84. Mikel Merino), Pablo Sarabia (61. Yeremi Pino), Mikel Oyarzabal.
Francja: Hugo Lloris - Benjamin Pavard (79. Leo Dubois), Jules Kounde, Raphael Varane (43. Dayot Upamecano), Presnel Kimpembe, Theo Hernandez - Paul Pogba, Antoine Griezmann (90+2. Jordan Veretout), Aurelien Tchouameni - Karim Benzema, Kylian Mbappe.
W pierwszym spotkaniu o stawkę tych zespołów od marca 2013 roku przez ponad godzinę okazji bramkowych praktycznie nie było. Mecz toczony był w szybkim tempie i zawodnikom obu stron nie można zarzucić braku poświęcenia, jednak drużyny koncentrowały się przede wszystkim na odbiorze piłki i utrudnieniu dostępu do własnej bramki.
Wszystkie emocje skumulowały się w ostatnich dwóch kwadransach. W 64. minucie po składnej akcji Theo Hernandez, który w półfinale z Belgią strzelił swoją pierwszą bramkę w reprezentacji Francji, był bliski drugiego trafienia, ale po jego uderzeniu z bliska piłka odbiła się od poprzeczki.
Bezpośrednio po tym strzale Hiszpanie wyprowadzili kontratak. Sergio Busquets zagrał prostopadle do skutecznego ostatnio napastnika Realu Sociedad Mikela Oyarzabala, ten poradził sobie z Dayotem Upamecano, który przed przerwą zmienił kontuzjowanego Raphaela Varane'a, i pokonał bramkarza Hugo Llorisa strzałem z ostrego kąta.
Z prowadzenia "La Roja" cieszyła się niecałe dwie minuty. W narożniku pola karnego z piłką znalazł się lider klasyfikacji strzelców hiszpańskiej ekstraklasy Karim Benzema, który oddał precyzyjny strzał przy przeciwległym słupku bramki Unaia Simona.
W 80. minucie Hernandez posłał prostopadłe podanie do Kyliana Mbappe, który wykorzystał sytuację sam na sam z Simonem i Francja prowadziła 2:1.
W końcówce akcja przenosiła się spod jednej bramki pod drugą. Swoje szanse mieli Oyarzabal i Mbappe, ale w obu przypadkach dobrze spisali się bramkarze - Lloris i Simon. Francuz obronił jeszcze w jednej z ostatniej akcji meczu mocne uderzenie Yeremiego Pino.
Po raz setny we francuskiej drużynie narodowej wystąpił w niedzielę Antoine Griezmann. Jest dziewiątym w historii zawodnikiem, który rozegrał trzycyfrową liczbę meczów w tej drużynie narodowej. Najwięcej razy w koszulce reprezentacji "Trójkolorowych" zagrał Lilian Thuram - 142. Na liście jest też obecny selekcjoner zespołu Didier Deschamps - 103.
Griezmann nie wyróżnił się szczególnie w ofensywie. Choć jest nominalnym napastnikiem, często dało się go znaleźć na murawie w roli... defensywnego pomocnika.
We wcześniejszym niedzielnym spotkaniu o trzecie miejsce mistrzowie Europy Włosi pokonali w Turynie lidera światowego rankingu FIFA Belgię 2:1.
W turnieju final four, którego gospodarzem w tym roku były Włochy, wzięły udział zespoły z pierwszych miejsc grup najwyżej dywizji Ligi Narodów. Rywalizowała w niej m.in. Polska, która w swojej grupie musiała uznać wyższość Italii i Holandii, za to uniknęła degradacji. Ostatnie miejsce zajęła Bośnia i Hercegowina.
W pierwszej w historii edycji LN przed dwoma laty triumfowała Portugalia, która w finale pokonała Holandię 1:0.(PAP)
Czterech piłkarzy: Krzysztof Piątek, Karol Świderski, Kacper Kozłowski i Adam Buksa z kadry trenera Paulo Sousy powołanej na październikowe mecze eliminacji mistrzostw świata z San Marino i Albanią zdobyło gole w ligowych spotkaniach swoich zespołów.
Już w czwartek ligowe spotkanie rozegrał Buksa i zdobył 13. w sezonie MLS bramkę dla New England Revolution. Trzecie trafienie w niedzielę w ekstraklasie zaliczył Kozłowski z Pogoni Szczecin, a premierowe gole uzyskali Piątek dla Herthy Berlin i Świderski dla PAOK Saloniki.
Tym razem do siatki nie trafił Robert Lewandowski, a Bayern Monachium, którego zawodnikiem jest kapitan biało-czerwonych, przegrał niespodziewanie z Eintrachtem Frankfurt 1:2. To pierwsza w sezonie porażka mistrza Niemiec.
Z bramkarzy największe powody do radości może mieć Wojciech Szczęsny, którego Juventus w derbach Turynu pokonał Torino Karola Linettego 1:0, a on zachował czyste konto.
O pechu z kolei może mówić Bartłomiej Drągowski. Golkiper Fiorentiny w 38. minucie odbił piłkę uderzoną przez wykonującego rzut karny Lorenzo Insigne, ale dobitka Meksykanina Hirvinga Lozano trafiła do siatki. Tuż przed końcowym gwizdkiem przy próbie kopnięcia piłki Polak upadł na murawę, złapał się za udo i bił pięściami o trawę. Mimo bólu i łez dotrwał do końca spotkania, ale - według stacji Sky - po meczu miał problemy z chodzeniem i opuścił boisko przy pomocy członków sztabu medycznego.
Urazy uniemożliwiły występy Maciejowi Rybusowi z Lokomotiwu Moskwa i Arkadiuszowi Recy ze Spezii. Ich występ w nadchodzących meczach drużyny narodowej jest mało prawdopodobny.
W grupie I eliminacji przyszłorocznego mundialu w Katarze Polacy po sześciu kolejkach zajmują trzecie miejsce z 11 punktami. Liderem jest Anglia - 16, a druga jest Albania - 12.
Mecz z San Marino rozegrany zostanie w sobotę w Warszawie, a z Albanią trzy dni później w Tiranie. Zgrupowanie rozpocznie się w poniedziałek.
Występy ligowe kadrowiczów Sousy:
bramkarze
Bartłomiej Drągowski (Fiorentina) - 90 minut w meczu z Napoli (1:2)
Łukasz Fabiański (West Ham United) - 90 minut w meczu z Brentfordem (1:2)
Łukasz Skorupski (Bologna) - 90 minut w meczu z Lazio Rzym (3:0)
Wojciech Szczęsny (Juventus Turyn) - 90 minut w meczu z Torino (1:0)
obrońcy
Jan Bednarek (Southampton) - 90 minut w meczu z Chelsea Londyn (1:3)
Bartosz Bereszyński (Sampdoria Genua) - 90 minut i żółta kartka w meczu z Udinese (3:3)
Paweł Dawidowicz (Verona) - 90 minut w meczu ze Spezią (4:0)
Kamil Glik (Benevento) - pauzował za czerwoną kartkę w meczu z Perugią (mecz w niedzielę
wieczorem)
Robert Gumny (FC Augsburg) - 90 minut w meczu z Borussią Dortmund (1:2)
Michał Helik (Barnsley) - 90 minut w meczu z Milwall (0:1)
Tomasz Kędziora (Dynamo Kijów) - do 86. minuty meczu z Szachtarem Donieck (0:0)
Tymoteusz Puchacz (Union Berlin) - rezerwowy w meczu z FSV Mainz (2:1)
Arkadiusz Reca (Spezia) - z powodu kontuzji poza kadrą na mecz z Veroną (0:4)
Maciej Rybus (Lokomotiw Moskwa) - z powodu kontuzji poza kadrą na mecz z FK Rostów (1:2)
pomocnicy
Przemysław Frankowski (Lens - do 84. minuty w meczu z Reims (2:0)
Kamil Jóźwiak (Derby County) - rezerwowy w meczu ze Swansea (0:0)
Mateusz Klich (Leeds United) - do 90+4. minuty w meczu z Newcastle United (1:0)
Kacper Kozłowski (Pogoń Szczecin) - do 74. minuty i gol w meczu z Górnikiem Łęczna (4:1)
Grzegorz Krychowiak (FK Krasnodar) - 90 minut w meczu z CSKA Moskwa (0:0)
Karol Linetty (Torino) - od 65. minuty w meczu z Juventusem Turyn (0:1)
Jakub Moder (Brighton & Hove Albion) - do 77. minuty w meczu z Arsenalem Londyn (0:0)
Przemysław Płacheta (Norwich City) - poza kadrą na mecz z Burnley (0:0)
Damian Szymański (AEK Ateny) - od 67. minuty w meczu z Panetolikosem (3:1)
Nicola Zalewski (AS Roma) - od 90. minuty w meczu z Empoli (2:0)
Piotr Zieliński (Napoli) - do 57. minuty w meczu z Fiorentiną (2:1)
napastnicy
Adam Buksa (New England Revolution) - 90 minut i gol w meczu z CF Montreal (4:1)
Robert Lewandowski (Bayern Monachium) - 90 minut w meczu z Bayernem Monachium (1:2)
Krzysztof Piątek (Hertha Berlin) - od 46. minuty i gol w meczu z Freiburgiem (1:2)
Karol Świderski (PAOK Saloniki) - do 71. minuty i gol w meczu z OFI Kreta (3:1)
Spośród wszystkich piłkarzy z klubów angielskiej ekstraklasy 68 procent jest w pełni zaszczepionych na COVID-19 - poinformował organizator rozgrywek. Z kolei 81 procent otrzymało przynajmniej jedną dawkę.
W komunikacie zaznaczono, że nie zostaną podane publicznie odsetki zaszczepionych piłkarzy w poszczególnych klubach ani tym bardziej ich nazwiska.
Niedawno angielskie media donosiły, że tylko w siedmiu klubach na COVID-19 zaszczepiła się ponad połowa kadry. Trenerzy Manchesteru United i Newcastle United - Norweg Ole Gunnar Solskjaer i Steve Bruce - przyznali, że w ich zespołach są piłkarze, którzy odmawiają przyjęcia szczepionki.
Szkoleniowiec Liverpoolu Niemiec Juergen Klopp porównał z kolei taką postawę do prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu - bo to zagraża zdrowiu i życiu innych.
Premier League, we współpracy z brytyjskim rządem, przeprowadziła kampanię, która miała zachęcić zawodników do zaszczepienia się.(PAP)
Brytyjczyk Tyson Fury (31-0-1, 22 KO) wygrał przez nokaut w 11. rundzie z Amerykaninem Deontayem Wilderem (42-2-1, 41 KO) i obronił tytuł mistrza świata WBC w bokserskiej wadze ciężkiej. Walka odbyła się w Las Vegas.
Pojedynek miał bardzo ciekawy przebieg, w trzeciej rundzie liczony był Wilder, zaś w czwartej dwukrotnie na deskach znalazł się Fury i tylko gong na przerwę uratował go przed porażką. W 10. starciu ponownie na macie ringu znalazł się Wilder, zaś w kolejnej znów upadł, a sędzia Russell Mora zakończył walkę.
Początek nie wskazywał na takie rozstrzygnięcie, gdyż to pięściarz z USA był stroną atakującą, dużo uderzał na korpus, a jego rywal tylko się bronił. W trzecim starciu dalej przeważał Wilder, lecz w pewnym momencie Fury wyprowadził cios prawą rękawicą w ucho Amerykanina i ten się przewrócił.
Później role się odwróciły, w tarapatach znalazł się bokser z Europy, ale Wilderowi zabrakło czasu, by go znokautować. Po minutowej pauzie pretendent dążył do zakończenia przed czasem rywalizacji, jednak Fury umiejętnie przetrwał kryzys, dążył do klinczu, w którym wykorzystywał przewagę wagi (podczas oficjalnej ceremonii miał 125,6 kg, a Wilder 107,9 kg) i tym samym osłabiał przeciwnika.
Na półmetku zakontraktowanego na 12 rund pojedynku Wilder był bardzo mocny zmęczony, w kolejnych minutach wyglądał na niemal wyczerpanego. W przerwie między siódmą a ósmą rundą sędzia poprosił lekarza o ocenę stanu zdrowia Wildera. Bokser ze Stanów Zjednoczonych mógł walczyć dalej, jednak wzrastała przewaga Fury'ego. Nieoczekiwanie w samej końcówce do ataku poderwał się Wilder. Pokazał, że dalej jest niebezpieczny i potrafi wyprowadzić pojedyncze groźne ciosy.
W 10. starciu Fury skontrował prawym na brodę i w liczbie nokdaunów był remis (dwa do dwóch), chociaż dużo lepiej prezentował się obrońca pasa organizacji WBC. Zakończenie potyczki nastąpiło w przedostatniej, 11. rundzie. Mora nie musiał już liczyć Wildera.
Fury i Wilder skrzyżowali rękawice już po raz trzeci. Pod koniec 2018 roku ogłoszono remis, zaś w lutym 2020 zwyciężył przez techniczny nokaut w siódmej rundzie Brytyjczyk.
Fury jest czempionem World Boxing Council, zaś dwa tygodnie temu Ukrainiec Ołeksandr Usyk wygrał na punkty z Brytyjczykiem Anthonym Joshuą i do niego należą tytuły WBO, WBA, IBF.
Na gali w Las Vegas, również w kategorii ciężkiej, Adam Kownacki (20-2, 15 KO) po raz drugi w karierze przegrał przed czasem z Finem Robertem Heleniusem (31-3, 20 KO). Walka została przerwana w szóstej rundzie.
W innym pojedynku, w wadze piórkowej dwukrotny złoty medalista olimpijski Kubańczyk Robeisy Ramirez (8-1, 4 KO) pokonał punkty Portorykańczyka Orlando Gonzaleza Ruiza (17-1, 10 KO).(PAP)
W niedzielę 40. urodziny świętuje Zlatan Ibrahimovic. Słynny szwedzki piłkarz przyznał niedawno, że już odczuwa swój wiek, ale wciąż jest wartościowy dla trenerów, zarówno AC Milan, jak i drużyny narodowej.
"Kiedy byłem młodszy i odczuwałem ból to grałem, lecz teraz już staram się dmuchać na zimne, ponieważ zauważyłem, że moje ciało się starzeje i nie jestem już Supermanem, jakim czułem się wcześniej. Muszę bardzo ostrożnie podchodzić nawet do najmniejszych urazów i uważnie słuchać swojego ciała" - podkreślił niedawno leczący nadwyrężone ścięgno Achillesa Ibrahimovic.
Karierę rozpoczął w 1999 roku w Malmoe i długo był to jedyny klub, w którym grał, a nie zdobył żadnego trofeum. Jednak już w wieku 18 lat strzelił w barwach tej drużyny 12 goli, które pomogły jej awansować do ekstraklasy.
Dzięki temu rok później ściągnął go Ajax Amsterdam, płacąc rekordową w Szwecji sumę prawie ośmiu milionów euro. Już w pierwszym sezonie wywalczył podwójną koronę, czyli mistrzostwo ligi i Puchar Holandii. Eredivisie wygrał ponownie dwa lata później.
W 2004 roku trafił do Juventusu Turyn, gdzie spędził dwa sezony. Oba zakończyły się zdobyciem przez "Starą Damę" mistrzostwa ligi, które jednak zostały klubowi odebrane z uwagi na aferę korupcyjną. Juventus został wówczas zdegradowany do Serie B, a z drużyny odeszło wielu znanych piłkarzy, w tym Ibrahimovic.
Decyzją o pozostawieniu kolegów i kibiców w tak trudnej chwili zwrócił przeciwko sobie fanów, którzy wcześniej go wielbili. Sytuację pogorszył fakt, że na kolejnego pracodawcę wybrał Inter Mediolan, a więc jednego z największych rywali Juventusu.
Z Interem wygrał Serie A trzy razy z rzędu, w latach 2007-09, w tym dwukrotnie pod wodzą kontrowersyjnego portugalskiego szkoleniowca Jose Mourinho. W rozgrywkach sezonu 2008/09 zdobył 25 goli i został królem strzelców.
Po trzech zwycięskich latach w Interze przeniósł się do Barcelony. Bardzo dobrze rozpoczął sezon, strzelając gole w pięciu kolejnych meczach ligowych oraz zdobywając jedyną bramkę w starciu z Realem Madryt. Później jednak przez dłuższy czas nie udawało mu się trafić do siatki. W efekcie media oceniły sezon "Ibry" w Barcelonie jako bardzo słaby i zarzuciły mu, że nie umie się wkomponować w budowany przez trenera Josepa Guardiolę kataloński dream team.
Choć Szwed zdobył z Barceloną mistrzostwo kraju, Superpuchar Europy i Hiszpanii oraz klubowe mistrzostwo świata, został wypożyczony do AC Milan.
Gdy przeszedł do lokalnego rywala Interu, naraził się części mediolańskich kibiców, mając przeciwko sobie także kibiców Juventusu. W pierwszym sezonie w barwach "Rossonerrich" wygrał ligę, a rok później, choć został królem strzelców Serie A, przegrał rywalizację o scudetto z drużyną z Turynu.
Były to pierwsze od sezonu 2002/03 rozgrywki ligowe, których drużyna z Ibrahimovicem w składzie nie zakończyła na pierwszym miejscu w tabeli.
Kolejne cztery sezony spędził w Paris Saint-Germain. W każdym zdobył mistrzostwo Francji, a w rozegranych łącznie 122 ligowych meczach strzelił 113 goli.
W 2016 roku, wciąż żądny nowych wrażeń, związał się z Manchesterem United. Z "Czerwonymi Diabłami" wygrał Ligę Europy, ale w kwietniu 2017 roku doznał poważnej kontuzji kolana. Powrót do zdrowia zajął mu ponad pół roku, a do dawnej formy znacznie więcej czasu.
W marcu 2018 roku rozwiązał kontrakt z "ManU" i ruszył do Stanów Zjednoczonych. Amerykę rozkochał w sobie błyskawicznie. Debiutując w barwach Los Angeles Galaxy zdobył dwa gole, a wyjątkowej urody było pierwsze trafienie, z ok. 40 m. Choć z ekipą z "Miasta Aniołów" ostatecznie nie sięgnął po żadne trofeum, to wspomniany premierowy gol Ibrahimovica wybrano potem najładniejszą bramką 25-lecia w MLS.
W grudniu 2019 roku wrócił do AC Milan. Pogrążeni w przeciętności mediolańczycy nagle zaczęli odzyskiwać blask. Poprzedni sezon zakończyli na drugim miejscu, co było ich najlepszym wynikiem od rozgrywek 2011/12, po których Szwed odszedł do PSG.
Karierę w reprezentacji "Trzech Koron" rozpoczął w 2001 roku, mając do wyboru również Bośnię i Hercegowinę oraz Chorwację. Zdecydował się grać dla Szwecji, w której się urodził.
Po tym, jak drużynie nie udało się zakwalifikować do mistrzostwa świata w RPA, z funkcji trenera zrezygnował Lars Lagerback, a Ibrahimovic zapowiedział zakończenie kariery międzynarodowej. Jednak pierwszym krokiem nowego szkoleniowca Erika Hamrena było namówienie mierzącego 194 cm wzrostu piłkarza do powrotu do kadry. Zaoferował mu m.in. opaskę kapitana oraz obiecał, że będzie najważniejszym ogniwem zespołu.
W kwalifikacjach do Euro-2012 "Ibracadabra" szybko udowodnił, że jest potrzebny drużynie, strzelając pięć goli w ośmiu meczach. Był przywódcą nie tylko na boisku, ale także poza nim - często rozmawiał z mediami i oficjalnie witał nowych zawodników w składzie. Wydawał także przyjęcia dla całej drużyny w swoim domu, podając na obiad m.in. dzika, którego sam upolował.
W Euro 2012 zdobył dwie bramki, ale w wymagającej grupie z Anglią, Francją i Ukrainą Szwecja zajęła ostatnie miejsce.
Na kolejnych mistrzostwach Europy Szwecja znów zajęła ostatnie miejsce w grupie, tym razem za Belgią, Włochami oraz Irlandią, a Ibrahimovic, zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, zakończył karierę reprezentacyjną.
Do drużyny narodowej wrócił w marcu 2021, po prawie pięcioletniej nieobecności, lecz nie zagrał na tegorocznym Euro z powodu urazu kolana. Teraz z powodu kontuzji ścięgna Achillesa nie wystąpi w październikowych meczach eliminacji mistrzostw świata z Kosowem i Grecją, choć pierwotnie był na nie powołany.
Mówiąc o Ibrahimovicu nie sposób nie wspomnieć o licznych związanych z nim kontrowersjach. Szwed słynie z krewkiego temperamentu i ciętego języka. Przemocowe incydenty zdarzały mu się nawet wobec kolegów z drużyny, a w Barcelonie w ostry konflikt popadł z jej ówczesnym trenerem Josepem Guardiolą.
Częściej jednak swoją ogromną pewnością siebie wywołuje uśmiech. Grając w MLS stwierdził m.in. że jest jak Ferrari między Fiatami i że Amerykanie mają szczęście, bo gdyby przyszedł do MLS 10 lat wcześniej, to już byłby prezydentem.
Natomiast, gdy przychodził do PSG powiedział: "To prawda, że nie wiem wiele o tutejszych piłkarzach, ale oni z pewnością wiedzą, kim ja jestem", a odchodząc z paryskiego klubu wypalił "Przybyłem jako król, odchodzę jako legenda".
Sukcesy Zlatana Ibrahimovica:
Ajax Amsterdam
mistrzostwo Holandii (2001/02, 2003/04)
Puchar Holandii (2001/02)
Inter Mediolan
mistrzostwo Włoch (2006/07, 2007/08, 2008/09)
Barcelona
mistrzostwo Hiszpanii (2009/10)
klubowe mistrzostwo świata (2009)
Superpuchar UEFA (2009)
Paris Saint-Germain
mistrzostwo Francji (2012/13, 2013/14, 2014/15, 2015/16)
Piłkarska reprezentacja Anglii będzie musiała rozegrać jeden mecz przy pustych trybunach. To kara w związku z chaosem podczas lipcowego finału mistrzostw Europy na stadionie Wembley - poinformowała UEFA.
Zamknięcie stadionu ma dotyczyć meczu Ligi Narodów w czerwcu przyszłego roku. Zakaz udziału kibiców w drugim spotkaniu został zawieszony przez UEFA na okres próbny dwóch lat. Ponadto angielska federacja będzie musiała zapłacić grzywnę w wysokości 100 tys. euro.
"Jesteśmy rozczarowani decyzją UEFA, ale ją uznajemy. Potępiamy okropne zachowanie osób, które spowodowały haniebne sceny na stadionie Wembley i wokół niego podczas finału Euro 2020 i głęboko żałujemy, że niektórym z nich udało się wejść na stadion" - skomentowała angielska federacja.
UEFA wszczęła dochodzenie dyscyplinarne 13 lipca, dwa dni po meczu finałowym, który Włosi wygrali z Anglikami po rzutach karnych. Stronie angielskiej postawiono zarzuty wtargnięcia kibiców na boisko, rzucania przedmiotami, odpalania fajerwerków oraz zakłócania hymnu narodowego Włoch.
Na stadion wdarło się wiele osób bez biletów. Przed i po meczu doszło również do ataków na kibiców włoskich. Według danych brytyjskiego Home Office policja zatrzymała 39 osób, a rannych zostało 19 funkcjonariuszy. (PAP)
Sobotni mecz eliminacji mistrzostw świata z ostatnim w światowym rankingu San Marino w Warszawie powinien być dla piłkarzy Paulo Sousy teoretycznie łatwym zadaniem, ale na pewno przejdzie do historii polskiego futbolu. Po raz ostatni w narodowych barwach wystąpi Łukasz Fabiański.
"To spełnienie marzeń, że kończę karierę w reprezentacji właśnie w Warszawie, na tym pięknym stadionie, przy pełnych trybunach" - powiedział Fabiański, który występował w kadrze od marca 2006 roku.
36-letni bramkarz wybiegnie w podstawowym składzie. Jak sam przyznał, prawdopodobnie opuści boisko w 57. minucie - sobotni mecz będzie właśnie jego 57. występem w drużynie narodowej.
Trener Sousa zapowiedział, że na pewno w tym dniu nie wystąpi Wojciech Szczęsny.
Początek meczu na PGE Narodowym o godz. 20.45.
Z San Marino biało-czerwoni grali dotychczas dziewięć razy i zawsze wygrywali. W ostatnich czterech spotkaniach strzelili temu rywalowi aż 27 bramek (łącznie 40). Na początku września wygrali z nim na wyjeździe 7:1.
Trzy dni po meczu w Warszawie poprzeczka zawiśnie wyżej. Podopieczni Sousy zmierzą się w Tiranie z Albanią.
W obu spotkaniach zabraknie Damiana Szymańskiego. Pomocnik AEK Ateny był bohaterem reprezentacji we wrześniowym starciu z Anglią w Warszawie (1:1). Wszedł na boisko w trakcie drugiej połowy i strzelił gola w doliczonym czasie gry, ale obecnie boryka się z kontuzją. Na boisko wróci za około 10 dni.
Polacy po sześciu kolejkach eliminacji mistrzostw świata w grupie I zajmują trzecie miejsce z 11 punktami. Prowadzi Anglia - 16, a druga jest Albania - 12. Biało-czerwoni jako jedyni grali dotychczas dwukrotnie z Anglikami. (PAP)
W hicie 7. kolejki angielskiej ekstraklasy piłkarskiej w niedzielę zmierzy się dwóch spośród głównych kandydatów do mistrzostwa: prowadzący w tabeli Liverpool podejmie wicelidera i broniący tytułu Manchester City. Między tymi drużynami jest jeden punkt różnicy.
Gospodarze przystąpią do tego meczu w lepszych nastrojach. We wtorek pokonali na wyjeździe FC Porto 5:1 i prowadzą także w swojej grupie Ligi Mistrzów. "The Citizens" ulegli natomiast Paris Saint-Germain w stolicy Francji 0:2.
"Byliśmy lepsi. Zrobiliśmy wszystko jak trzeba, ale nie mogliśmy zdobyć gola" - mówił później zdenerwowany trener Josep Guardiola.
Manchester City przegrał w 1. kolejce Premier League z Tottenhamem Hotspur 0:1, ale od tego czasu jest w lidze niepokonany. Wygrał m.in. z Chelsea Londyn, Leicester City i Arsenalem Londyn.
Liverpool goryczy porażki nie zaznał jeszcze w żadnych rozgrywkach w tym sezonie.
"Potrzebna nam złożona, kompletna gra przeciwko nim, to nasza jedyna szansa. Ale czekam na to z niecierpliwością" - powiedział niemiecki szkoleniowiec gospodarzy Juergen Klopp.
Guardiola nie ukrywa, że rywalizacja z Kloppem jest dla niego ogromną motywacją.
"Drużyny prowadzone przez niego pomogły mi zostać lepszym trenerem. Wszedłem na inny poziom, wiele musiałem przemyśleć, sprawdzać się. To jeden z powodów, dla którego wciąż jestem w tym sporcie" - przyznał Hiszpan.
"The Reds" będą musieli radzić sobie bez prawego obrońcy Trenta Alexandra-Arnolda, który pauzować będzie z powodu kontuzji.
Najciekawszy akcent tej kolejki będzie też jej ostatnim. Spotkanie w Liverpoolu zaplanowano na niedzielę na godzinę 17.30.
Wynik tego spotkania będzie ważny dla czterech innych ekip, które mają szansę objąć pozycję lidera w ten weekend. Podobnie jak Manchester City po 13 punktów mają Chelsea, Manchester United, Everton oraz Brighton & Hove Albion.
W sobotę na inaugurację tej serii spotkań w Manchesterze "Czerwone Diabły" podejmą Everton. Chelsea podejmie Southampton, którego piłkarzem jest Jan Bednarek, natomiast Brighton Jakuba Modera zmierzy się u siebie z Arsenalem.
W niedzielę zaprezentuje się West Ham United, najprawdopodobniej z bramkarzem Łukaszem Fabiańskim. Rywalem "Młotów" w Londynie będzie beniaminek Brentford.(PAP)
Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies -
Polityka prywatności.
Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych - RODO.
Więcej dowiesz się TUTAJ.