Przyszłość przemysłu rolniczego w Wielkiej Brytanii.
Chociaż pochodzę z Lublina, jako dziecko spędziłem wiele czasu odwiedzając moich kuzynów i dziadków w stosunkowo dużej wsi niedaleko miasta Rzeszów. Pamiętam polskie żniwa, wypatrywanie mojego wujka, brata Babci, który wychodził z domu bardzo wcześnie rano, i który wracał do domu późno; często zmęczony, ale i szczęśliwy, ponieważ praca na roli dawała mu wiele satysfakcji.
Myślę, że rolnictwo zawsze było silnie zakorzenione w "kulturze pracy" polskiego narodu. Dziś sytuacja się zmieniła, ponieważ młodzi ludzie przenoszą się do miast w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Pamiętam, jak ciężko musieli pracować członkowie mojej rodziny, aby wyżywić siebie, swoich najbliższych oraz zarobić na przyzwoite (?) życie. Moja Mama czasami opowiadała, że w dzieciństwie, zanim poszła do szkoły, musiała pomagać rodzicom np. przy karmieniu krów czy czyszczeniu obory. Pamiętam też wizyty u mojej Cioci we Włoszech, która pracowała w jednym z gospodarstw. To naprawdę była ciężka praca. Siedząc i pracując zdalnie naprawdę nie powinienem narzekać, prawda?
Ostatnio natknęłam się na bardzo ciekawy artykuł opublikowany w Emerging Europe o wpływie Brexitu na brytyjski przemysł rolniczy. Często zastanawiałem się, co stanie się z niektórymi sektorami tutejszej gospodarki po zakończeniu okresu przejściowego. Dobrą wiadomością jest to, że rząd brytyjski zwiększył do 30,000 liczbę wiz dla pracowników sezonowych, którzy będą mogli przyjechać do Wielkiej Brytanii na okres do 6 miesięcy. Niestety, na tym dobre wiadomości się kończą. To nowe "rozwiązanie wizowe" wiąże się z wysoką ceną. Ta “wizowa przyjemność” będzie kosztować 244 funtów, co dla wielu potencjalnie zainteresowanych osób może być po prostu zbyt dużą barierą finansową. Co więcej, obywatele niektórych krajów np. Turcji czy Macedonii zapłacą mniej, o 55 funtów, niż pracownicy sezonowi z innych państw np. Rumunii, Bułgarii czy Słowenii. Powód? Niektóre kraje nie są członkami tzw. Council of Europe’s Social Chapter.
Czy są jeszcze jakieś inne poważne przeszkody, które mogą powstrzymać ludzi przed przyjazdem do Wielkiej Brytanii? Oczywiście, wiele. Każda osoba składająca wniosek będzie musiała wykazać, że ma na koncie wystarczającą ilość pieniędzy na swoje utrzymanie, co najmniej 1270 funtów. Każdy pracodawca będzie musiał również wystawić zaświadczenie o tzw. sponsorowaniu (certificate of sponsorship). Ponadto, każdy aplikujący będzie musiał udać się do centrum składania wniosków wizowych, gdzie zostanie mu zrobione zdjęcie i pobrane odciski palców. Dużo “zachodu”? Myślę, że tak. Czy przyjechałbym dzisiaj do Wielkiej Brytanii wiedząc, że trzeba będzie przejść przez tak wiele niepotrzebnych biurokratycznych przeszkód? Odpowiedź jest prosta: nie.
Czy to już koniec "sagi aplikacyjnej"? Nie, absurdalnych decyzji jest wiele więcej niż nam się wydaje. Na przykład; jeśli wnioskodawca nie będzie mógł spełnić wymaganych kryteriów finansowych, nadal będzie mógł przyjechać do Wielkiej Brytanii, aczkolwiek będzie musiał liczyć na wsparcie finansowe swojego pracodawcy. Proces składania wniosków jest tak skonstruowany, że nie można go zastosować w innych sektorach gospodarki, a zatem większość pracowników sezonowych będzie zmuszona do kontynuowania pracy na farmach. Czy taka sytuacja, nieznajomość tutejszych praw czy bariera językowa może teoretycznie spowodować wyzysk w pracy? Myślę, że taki scenariusz jest możliwy.
Naprawdę zdumiewające jest to, że w 2019 roku 98% (!) całej siły roboczej w przemyśle rolniczym pochodziło z Rumunii i Bułgarii. Moim zdaniem rząd wprowadził system, który jest skomplikowany i, szczerze mówiąc, ekonomicznie bezmyślny. Zastąpienie "morza obywateli UE" pracujących w rolnictwie, chętnych do podjęcia pracy na brytyjskich farmach nie będzie łatwe a tych zmian nie da się tak po prostu wprowadzić z dnia na dzień. Moim zdaniem ta krótkowzroczna polityka brytyjskiego rządu będzie miała szkodliwy wpływ na przemysł rolniczy. Obawiam się również, że w rezultacie będziemy płacić wyższe ceny za żywność w naszych supermarketach. Ze względu na potencjalny brak pracowników jestem również pewien, że koszt lokalnej produkcji żywności wzrośnie, a my jako naród będziemy nadal importować owoce i warzywa, niezależnie od ubocznych skutków Brexitu i dodatkowej biurokracji.