Hide
BĄDŹ NA BIEŻĄCO!
Follow on Facebook
Facebook
Show
Thu, Apr 18, 2024

Archiwum

All Stories

Miasto najmocniej dotknięte epidemią samo będzie namierzać kontakty

Władze Blackburn i Darwen w północno-zachodniej Anglii - dystryktu o najwyższym w całej Wielkiej Brytanii wskaźniku nowych zakażeń koronawirusem - stworzą własny system namierzania kontaktów, gdyż ten ogólnokrajowy jest ich zdaniem zbyt powolny.

"Krajowy system po prostu nie śledzi wystarczająco dużo przypadków i nie kontaktuje się wystarczająco szybko" - powiedział Dominic Harrison, dyrektor departamentu zdrowia publicznego w radzie Blackburn i Darwen.

W drugiej połowie lipca liczący 150 tys. mieszkańców dystrykt Blackburn i Darwen został umieszczony na liście obserwacyjnej z powodu rosnącej liczby zakażeń, a 30 lipca wprowadzono w nim - a także w kilku innych miastach i miejscowościach w północno-zachodniej Anglii - dodatkowe obostrzenia. W ciągu siedmiu dni do 27 lipca włącznie w Blackburn i Darwen wskaźnik zakażeń wynosił 83,3 na 100 tys. mieszkańców, co oznacza, że był najwyższy w kraju.

Jak wyjaśniono, lokalny system namierzania kontaktów ma być uzupełnieniem tego rządowego. Jeśli pracownicy krajowego systemu nie zdołają się z kimś skontaktować w ciągu dwóch dni, przekażą dane tej osoby do lokalnego zespołu w Blackburn i Darwen. Jeśli w ciągu kolejnych 48 godzin i ten zespół nie będzie w stanie się skontaktować z daną osobą telefonicznie, SMS-em lub e-mailem, pod jej adres zamieszkania zostanie wysłany przedstawiciel lokalnych władz, aby poprosić o podanie szczegółów jej ostatnich kontaktów, w celu zaktualizowania systemu krajowego. Od tej pory inicjatywę znowu przejmą członkowie ogólnokrajowego systemu, którzy będą próbować kontaktować się z kontaktami zakażonej osoby.

Namierzaniem kontaktów osób zakażonych koronawirusem zajmuje się 25 tys. zatrudnionych przez rząd pracowników. Ponieważ testy aplikacji na smartfony, która miała informować ich użytkowników o tym, że byli w pobliżu osoby zakażonej, nie przyniosły zadowalających efektów, system NHS Test and Trace jest obecnie jedyną metodą namierzania kontaktów zakażonych.

Jak informowano podczas jego uruchamiania, zatrudnieni do tego pracownicy są w stanie skontaktować się z 10 tys. osób dziennie. To znacznie powyżej liczby nowych zakażonych, bo od początku lipca nie przekraczała ona 1000. Jednak pewnym problemem jest skuteczność systemu. Według ostatnich opublikowanych statystyk - z trzeciego tygodnia lipca - pracownicy NHS Test and Trace zdołali się skontaktować z nieco ponad 80 proc. zakażonych, a spośród ich bliskich kontaktów - czyli osób które powinny się profilaktycznie izolować - dotarli do ok 75 proc.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

 

foto : twitter / 1voiceblackburn

Miasto najmocniej dotknięte epidemią samo będzie namierzać kontakty

Ponad 73 tys. lokali zgłosiło się do akcji zniżek na jedzenie

73 089 brytyjskich restauracji, kawiarni, pubów, barów i stołówek zgłosiło się dotychczas do rządowego programu "Eat Out to Help Out", który daje klientom możliwość jedzenia poza domem z 50-procentową zniżką, podało we wtorek ministerstwo finansów.

Akcja ma zachęcić Brytyjczyków, by jedząc poza domem pomogli sektorowi gastronomicznemu - w którym zatrudnionych jest 1,8 mln osób - wyjść z kryzysu po epidemii koronawirusa. Restauracje, bary i puby należą do tych biznesów, które najmocniej ucierpiały wskutek epidemii. Przez cały sierpień klienci będą płacić tylko połowę ceny, a koszt drugiej połowy sfinansuje rząd.

Rabat jest ograniczony kilkoma warunkami. Akcja obowiązuje tylko w poniedziałki, wtorki i środy, czyli dni, kiedy ruch jest mniejszy, maksymalna zniżka wynosi 10 funtów na osobę, a zniżka obejmuje tylko jedzenie spożywane na miejscu, czyli nie dotyczy ani alkoholu, ani jedzenia na wynos czy z dostawą, a także nie dotyczy prywatnych przyjęć, np. w przypadku wynajęcia lokalu.

Mimo tych ograniczeń akcja zapewne będzie cieszyć się sporym powodzeniem - wskazują na to spore kolejki, które w poniedziałek ustawiały się przed niektórymi lokalami. Zachętą jest też to, że do skorzystania ze zniżki nie są potrzebne żadne vouchery ani kody, lecz są one automatycznie naliczane, można je łączyć z innymi promocjami, nie ma kwoty minimalnej, którą trzeba wydać, obejmują także dzieci oraz większe grupy osób i można z nich skorzystać dowolną liczbę razy.

Z drugiej strony Brytyjczycy cały czas mają pewne obawy przed jedzeniem poza domem - jak wynika z przeprowadzonego w połowie lipca sondażu, 52 proc. dorosłych osób czuje się komfortowo, jedząc w restauracji. Te obawy widać też w danych dotyczących rezerwacji w restauracjach. Po ich otwarciu, co w Anglii nastąpiło przed miesiącem, a w Szkocji i Walii nieco później, liczba rezerwacji w drugiej połowie lipca była od 25 proc. do 50 proc. niższa niż w tym samym okresie zeszłego roku.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

 

Foto : twitter / ShepherdNeame

Ponad 73 tys. lokali zgłosiło się do akcji zniżek na jedzenie

FTC prowadzi dochodzenie ws. prywatności na Twitterze; możliwa wysoka kara

Amerykańska Federalna Komisja Handlu (FTC) prowadzi dochodzenie ws. prywatności na Twitterze, w którym możliwe jest orzeczenie o wysokiej karze grzywny - donosi dziennik "Financial Times". Platforma miała nadużywać danych użytkowników do celów marketingowych.

Według "FT" serwis społecznościowy miał używać do zwiększania skuteczności targetowania reklam adresów e-mail oraz numerów telefonów osób korzystających z Twittera. Kara grzywny, którą może zakończyć się dochodzenie FTC, może wynieść nawet 250 mln dolarów - pisze londyńska gazeta, powołując się na informacje spółki.

W poniedziałek należąca do Jacka Dorseya firma poinformowała, że otrzymała wstępną wersję orzeczenia z FTC, w którym stwierdza się, iż Twitter naruszył przyrzeczenie dane użytkownikom, dotyczące bezpieczeństwa i prywatności ich danych, wprowadzając tym samym konsumentów w błąd.

W październiku ubiegłego roku Twitter przyznał się publicznie do "nieumyślnego" wykorzystania danych osobowych, w tym numerów telefonów i adresów e-mail dostarczanych do serwisu przez jego użytkowników - według ich przekonania - "dla celów bezpieczeństwa", po to aby zwiększyć skuteczność targetowania reklam w latach od 2013 do 2019 r.

Firma poinformowała, że informacje te były wykorzystywane do łączenia użytkowników z listami marketingowymi dostarczanymi przez reklamodawców, na których znajdowały się szczegółowe profile preferencyjne pozwalające na kierowanie reklam do wybranych grup odbiorców. "To był błąd" - stwierdził wówczas Twitter.

FTC we wstępnej wersji orzeczenia oceniła, że Twitter naruszył zasadę dobrowolności przekazywania danych dla celów marketingowych, której zobowiązał się przestrzegać w 2011 r. w wyniku ugody z Komisją, zawartej celem rozwiązania spraw wcześniejszych oskarżeń o stwarzanie ryzyka dla prywatności użytkowników. Pojawiły się one po wykorzystaniu przez hakerów wewnętrznych narzędzi kontrolnych serwisu celem dostępu do kont osób wykorzystujących tę usługę dwukrotnie w 2009 r.

Zasada dobrowolności zobowiązała firmę do "niewprowadzania w błąd użytkowników na temat zakresu ochrony bezpieczeństwa, prywatności i poufności" danych oraz "stworzenia i utrzymania kompleksowego programu bezpieczeństwa informacji".

"Financial Times" zwraca uwagę, że informacje dotyczące postępowania prowadzonego przez Federalną Komisję Handlu ujawniane są w czasie, kiedy Twitter znów jest obiektem ostrej krytyki, jeśli chodzi o jego praktyki bezpieczeństwa. W czerwcu serwis padł ofiarą hakerów, którzy - kolejny raz - wykorzystując wewnętrzne narzędzia Twittera i techniki inżynierii społecznej zyskali dostęp do ponad 130 kont bardzo znanych osób na tej platformie, m.in. przedstawicieli świata polityki, biznesu i celebrytów. Wykorzystano je do oszustw kryptowalutowych, a także wykradzenia prywatnych wiadomości właścicieli profili.

Sprawcy cyberataku zostali oskarżeni o popełnienie szeregu przestępstw na poziomie federalnym. 17-letni mieszkaniec Florydy, który miał być przywódcą grupy hakerskiej, będzie sądzony jak dorosły. Postawiono mu 30 zarzutów. (PAP)

Obraz Photo Mix z Pixabay 

Ciało 20-letniej Polki znaleziono w Irlandii Płn., 23-letni Polak zatrzymany

Ciało 20-letniej Polki znaleziono w mieszkaniu w mieście Newry w Irlandii Północnej, a w związku ze sprawą policja zatrzymała 23-letniego obywatela Polski - potwierdził w rozmowie z PAP konsul generalny RP w Belfaście Paweł Majewski.

O sprawie napisał w poniedziałek dziennik "Belfast Telegraph". Gazeta podała, że ciało Polki znalezione zostało w niedzielę rano, zaś jeszcze tego samego dnia w pobliżu domu policja zatrzymała próbującego uciekać 23-latka. Północnoirlandzka policja PSNI poinformowała, że obecnie nie poszukuje nikogo więcej w związku z tą sprawą. Personaliów ani ofiary, ani zatrzymanego mężczyzny, nie ujawniono.

Jak powiedział PAP konsul Majewski, ofiara i zatrzymany mężczyzna byli parą i mieszkali ze sobą, zaś według nieoficjalnych informacji od osób, które ich znały, byli parą od stosunkowo niedawna. 23-letni mężczyzna został na razie zatrzymany na 24 godziny z możliwością przedłużenia tego okresu. Konsul potwierdził, że policja skłania się ku wersji prowadzenia śledztwa w kierunku zabójstwa, jednakże obecnie trwają jeszcze czynności śledcze i zatrzymanemu obywatelowi Polski formalne zarzuty nie zostały postawione.

"Belfast Telegraph" cytuje lokalnego radnego Gavina Malone'a, według którego para od czasu wprowadzenia się do tego mieszkania raczej nie utrzymywała kontaktów z sąsiadami i nikt z okolicy ich bliżej nie znał.

Newry to niewielkie, liczące ok. 27 tys. mieszkańców miasto, leżące na południe od Belfastu, tuż przy granicy z Irlandią.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

 

foto : policja Newry - twitter / PSNINMDown

Ciało 20-letniej Polki znaleziono w Irlandii Płn., 23-letni Polak zatrzymany

Szybkie testy na obecność koronawirusa będą dawać wynik w 90 minut

Szybkie testy na obecność koronawirusa, które dadzą wynik w ciągu 90 minut, będą od przyszłego tygodnia stosowane w brytyjskich szpitalach i domach opieki - ogłosił w poniedziałek minister zdrowia Matt Hancock.

Testy te mogą wykrywać również obecność sezonowej grypy oraz innych pokrewnych chorób. Dzięki nim ma zostać osiągnięty cel wyznaczony przez premiera Borisa Johnsona w ramach przygotowań do drugiej fali epidemii, jakim jest zwiększenie do października możliwości brytyjskich laboratoriów do poziomu 500 tys. testów dziennie. Obecnie wynoszą one 338 tys. testów dziennie.

"Wykorzystujemy najbardziej innowacyjne technologie dostępne do walki z koronawirusem. Miliony nowych szybkich testów koronawirusowych dadzą wyniki na miejscu w mniej niż 90 minut, co pomoże nam natychmiast przerwać łańcuchy transmisji. Fakt, że testy te są w stanie wykryć grypę, jak również Covid-19, będzie niezwykle korzystny, gdy będzie zbliżać się zima, dzięki czemu pacjenci będą mogli stosować się do właściwych rad, aby chronić siebie i innych" - oświadczył Hancock.

Jak podkreślono, szybkie testy, które dostarczone będą przez dwie niezależne od siebie firmy, nie wymagają tego, by wykonywane były przez wyspecjalizowany personel, co tym bardziej przyspieszy proces. Obecnie w przypadku testów przeprowadzanych w szpitalach ok. 90 proc. wyników otrzymywanych jest w ciągu 24 godzin, ale w przypadku wykonywanych w mobilnych punktach pobierania próbek bądź zestawów wysyłanych pocztą, tylko połowa wyników jest uzyskiwana w takim samym okresie. To razem oznacza, że w około jednej trzeciej wszystkich testów wynik jest dopiero w trakcie następnej doby. Szybsze uzyskiwanie wyniku jest według brytyjskiego rządu kluczowe dla zatrzymywania dalszego przekazywania choroby przez zakażone osoby.

Szybkie testy mają też umożliwić regularne testowanie wszystkich pensjonariuszy i pracowników domów opieki, nawet jeśli nie wykazują oni symptomów choroby. Brytyjski rząd zapowiadał, że stanie się to przed końcem lipca, ale przesunięto ten termin na wrzesień.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Obraz Pete Linforth z Pixabay 

Szybkie testy na obecność koronawirusa będą dawać wynik w 90 minut

Hiszpania/ Rekordowo niska liczba zagranicznych turystów w czerwcu

Tegoroczny czerwiec był w Hiszpanii miesiącem o najmniejszej liczbie zagranicznych turystów, którzy przyjechali na urlop do tego kraju w okresie sezonu wakacyjnego. Przybyło ich tam aż o 97,7 proc. mniej w stosunku do analogicznego miesiąca w 2019 roku.

Jak poinformował w poniedziałek w komunikacie Krajowy Instytut Statystyczny (INE) w Madrycie, w czerwcu do Hiszpanii przyjechało zaledwie 204,9 tys. wczasowiczów.

Największą grupę zagranicznych urlopowiczów stanowili obywatele Francji – 64,8 tys. W porównaniu do czerwca 2019 roku było ich jednak o 93,2 proc. mniej.

Władze INE wskazały też na znaczący spadek wydatków zagranicznych turystów w Hiszpanii. Średnio w ciągu dnia każdy z nich wydawał w czerwcu br. 114 euro, czyli o 30 proc. mniej w porównaniu z takim samym miesiącem w minionym roku.

Z komunikatu INE wynika, że do rekordowo niskiej liczby zagranicznych turystów przyczynił się kryzys wywołany epidemią koronawirusa, a także istniejące restrykcje sanitarno-epidemiologiczne.

Organizacja turystyczna Exceltur z Madrytu przewiduje, że 2020 rok będzie najgorszym rokiem w historii hiszpańskiej turystyki. Szacuje, że aktywność tego sektora spadnie o 50 proc., a branża straci z powodu epidemii Covid-19 łącznie około 14 mln turystów. (PAP)

Obraz Alp Cem z Pixabay 

Hiszpania/ Rekordowo niska liczba zagranicznych turystów w czerwcu

Media: rząd przeprowadził symulacje działań w razie drugiej fali epidemii

Brytyjski rząd przygotowuje scenariusze na wypadek, gdyby lokalne blokady w ogniskach epidemii nie wystarczyły do zatrzymania drugiej fali koronawirusa - podał w niedzielę "Sunday Times".

Jak ujawnia gazeta, w minioną środę premier Boris Johnson wraz z wąską grupą doradców przeprowadził symulacje różnych hipotetycznych scenariuszy dalszego rozwoju epidemii w kraju. Choć w piątek, gdy Johnson ogłosił, że zaplanowane dalsze poluzowanie restrykcji zostaje obecnie wstrzymane, zapewniał, że ogólnokrajowa blokada jest ostatecznością, taki scenariusz też był brany pod uwagę.

"Sunday Times" podaje, że przeprowadzone zostały symulacje trzech wariantów rozwoju wydarzeń - stały wzrost przypadków w północno-zachodniej Anglii, którego nie udaje się zatrzymać mimo działań podejmowanych przez lokalne władze, ponowny wzrost zakażeń w efekcie przywożenia wirusa przez ludzi przylatujących na londyńskie lotniska oraz stopniowy wzrost zakażeń w całym kraju, gdy lokalnych ognisk byłoby tak dużo, że stałyby się drugą falą.

Pierwszy z tych scenariuszy już faktycznie zaczyna mieć miejsce, dlatego w czwartek wieczorem rząd zakazał w kilku miastach i miejscowościach północno-zachodniej Anglii spotkań osób z różnych gospodarstw domowych w zamkniętych przestrzeniach, zarówno w domach, jak i miejscach publicznych.

W drugim scenariuszu, przypominającym to, co miało miejsce w lutym i marcu, gdy wirusa sprowadzali do Wielkiej Brytanii ludzie przyjeżdżający z zagranicy, podczas symulacji najpierw skasowano całą listę krajów, z których przyjazd nie wymaga kwarantanny. Ale w przypadku znaczącego wzrostu liczby przypadków rozważane były też takie działania jak wprowadzenie w Londynie zakazu nocowania poza domem, nakazu pozostawania w domach oraz zakazu wyjeżdżania z miasta i wjeżdżania do niego.

W przypadku trzeciego scenariusza może zostać wydane zalecenie całkowitego pozostawania w domach dla osób szczególnie podatnych na zachorowanie nie tylko powyżej 70. roku życia, jak było to do tej pory, ale także w wieku 50-70 lat. W minioną sobotę przestał obowiązywać taki nakaz dla ok. 2,2 mln osób powyżej 70. roku życia. Według "Sunday Times", Johnson zalecił przygotowania do objęcia tych osób z grupy wiekowej 50-70 lat, które z racji różnych schorzeń bardziej narażone są na zachorowanie, takim nakazem i jeśli sytuacja będzie się pogarszać, we wrześniu i październiku mogą zostać do nich wysłane listy informujące, iż są w grupie ryzyka.

W Wielkiej Brytanii z powodu Covid-19 zmarło do tej pory 46 201 osób, co jest czwartą najwyższą liczbą na świecie.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Obraz Klaus Hausmann z Pixabay 

Media: rząd przeprowadził symulacje działań w razie drugiej fali epidemii

Testy odróżniające zakażenie koronawirusem i grypą są już w Wielkiej Brytanii

Stopniowo wprowadzane są zapowiadane wcześniej testy, pozwalające odróżnić zakażenie koronawirusem i grypą, a także innymi infekcjami układ oddechowego. W Wielkiej Brytanii są one obecnie walidowane. W przyszłym tygodniu trafią do domów opieki.

„BBC News” informuje, że test o nazwie LamPORE opracowali eksperci ośrodka Oxford Nanopore. Służą one do wykrywania koronawirusa SAR-CoV-2, ale można je wykorzystać także do odróżnienia zakażenia tym patogenem oraz innymi infekcjami układu oddechowego, w tym podobne objawiającą się grypą sezonową. Będą zatem szczególnie przydatne w okresie jesienno-zimowym, kiedy rozpocznie się sezon grypowy.

Prof. John Bell z Oxford University zapewnia, że nowe testy wykazują podobną czułość, jak obecnie stosowane testy laboratoryjne. W Wielkiej Brytanii są one teraz walidowane i przewiduje się, że w przyszłym tygodniu będą wprowadzone do domów opieki. Na wynik tych testów trzeba na razie czekać od jednego do dwóch dni, ale wkrótce badanie będzie trwało zaledwie 90 minut.

Według brytyjskiego ministerstwa zdrowia w ciągu kilku miesięcy w Wielkiej Brytanii będzie dostępnych 5,8 mln testów odróżniających zakażenie koronawirusem i grypą. Pierwszy milion tych badań będzie gotowych w przyszłym tygodniu.

Nad podobnym testem pracują także inne firmy. Dr n. med. Wojciech Lemski z Roche Diagnostics Polska powiedział podczas zorganizowanego w naszym kraju webinarium „Jak powinna wyglądać diagnostyka SAR-CoV-2, by była skuteczna”, że jego firma opracowała tekst pozwalający odróżnić zakażenie wywołane koronawirusem oraz wirusem grypy sezonowej typu A i B.

Według specjalisty test ten w Polsce będzie prawdopodobnie dostępny jesienią, kiedy rozpocznie się sezon grypowy. Eksperci ostrzegają, że w tym okresie zakażenia wywołane przez SARS-CoV-2 mogą się nałożyć na infekcje powodowane przez grypę sezonową. Obydwa zakażenia trudno odróżnić na podstawie jedynie objawów, szczególnie w początkowej fazie rozwoju.

Wywoływana przez koronawirusa choroba COVID-19 oraz grypa sezonowa podobnie się rozprzestrzeniają, czyli drogą kropelkową. Mogą się też podobnie objawiać: gorączką (powyżej 38 st. C), kaszlem, a także bólami mięśniowymi i ogólnym zmęczeniem. Jedynym wyraźnym objawem odróżniającym COVID-19 od grypy sezonowej jest duszność (spłycenie oddechu), ale na ogół występuje ona w późniejszym, bardziej zaawansowanym stadium choroby. (PAP)

Obraz Mojca J z Pixabay

Testy odróżniające zakażenie koronawirusem i grypą są już w Wielkiej Brytanii

Jedzenie w restauracjach z 50-proc. zniżką, aby pomóc gastronomii

Od poniedziałku przez cały sierpień goście brytyjskich restauracji będą płacić za jedzenie i napoje bezalkoholowe tylko 50 proc. ceny, zaś koszt drugiej połowy sfinansuje rząd. Akcja ma pomóc sektorowi gastronomicznemu wyjść z kryzysu po epidemii koronawirusa.

Restauracje, bary i puby należą do tych biznesów, które najmocniej ucierpiały wskutek epidemii. Najpierw, po wprowadzeniu restrykcji, były zamknięte przez 15 tygodni (w Szkocji i Walii nawet nieco dłużej), a choć od prawie miesiąca mogą już działać, ich przychody spadły, bo zgodnie z rządowymi wytycznymi trzeba w nich zachowywać dystans, co ogranicza liczbę klientów, a wiele osób nadal nieufnie podchodzi do jedzenia poza domem.

Program "Eat Out to Help Out" ma zachęcić Brytyjczyków, by jedząc poza domem pomogli sektorowi gastronomicznemu w ponownym stanięciu na nogi.

Przez cały sierpień klienci będą płacić tylko połowę ceny, ale jest to ograniczone kilkoma warunkami. Akcja obowiązuje tylko w tych lokalach, które zgłosiły się do programu i tylko w poniedziałki, wtorki i środy, czyli dni, kiedy ruch jest mniejszy. Ponadto maksymalna zniżka wynosi 10 funtów na osobę, a wreszcie - zniżka obejmuje tylko jedzenie spożywane na miejscu, czyli nie dotyczy ani alkoholu, ani jedzenia na wynos czy z dostawą, a także nie dotyczy prywatnych przyjęć, np. w przypadku wynajęcia lokalu.

Mimo tych ograniczeń akcja zapewne będzie cieszyć się dużym powodzeniem, bo do udziału zgłosiły się setki, jeśli nie tysiące restauracji czy pubów, zarówno sieciowych, jak indywidualnych. Do skorzystania ze zniżki nie potrzebne będą żadne vouchery ani kody, lecz będzie ona automatycznie naliczana, można ją łączyć z innymi promocjami, nie ma kwoty minimalnej, którą trzeba wydać, obejmuje także dzieci oraz większe grupy osób i można z niej korzystać dowolną liczbę razy.

Zwrot wartości zniżek lokale uczestniczące w programie dostaną na rachunek bankowy w ciągu pięciu dni roboczych.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Obraz Free-Photos z Pixabay 

Jedzenie w restauracjach z 50-proc. zniżką, aby pomóc gastronomii

W Londynie upamiętniono rocznicę wybuchu powstania warszawskiego

Z powodu sytuacji epidemicznej upamiętnienie na terenie Wielkiej Brytanii rocznicy wybuchu powstania warszawskiego miało w tym roku dość ograniczoną formę.

W piątek, w przededniu rocznicy, ambasador RP w Wielkiej Brytanii Arkady Rzegocki oraz attache obrony przy ambasadzie, płk Mieczysław Malec złożyli kwiaty na symbolicznym grobie gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego, który jako komendant główny Armii Krajowej podjął decyzję o wybuchu powstania warszawskiego. Bór-Komorowski zmarł w 1966 r. w Wielkiej Brytanii i został pochowany na londyńskim cmentarzu Gunnersbury, ale w 1994 r. jego prochy sprowadzono do Polski.

Z kolei działające w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym w Londynie polskie kino społecznościowe POSK Cinema - które w sobotę obchodzi pierwsza rocznicę działalności - zorganizowało specjalny program filmowo-muzyczny, upamiętniający rocznicę wybuchu powstania warszawskiego.

W ramach wydarzenia - odbywającego się w internecie - o 17.00, w Godzinie W, wyemitowano dramat wojenny „Powstanie Warszawskie”, który jest pierwszym na świecie filmem fabularyzowanym non-fiction, zmontowanym w całości z materiałów dokumentalnych. W drugiej części programu – o 20.00 – wyemitowany zostanie rocznicowy koncert i premiera albumu „Astronomia poety”, przygotowanego przez wielokrotną zwyciężczynię polskich nagród muzycznych Fryderyki Melę Koteluk i zespół Kwadrofonik na podstawie wierszy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Koncert został zarejestrowany w Sali pod Liberatorem Muzeum Powstania Warszawskiego 24 lipca 2020 r. i jest to jego pierwszy pokaz w Wielkiej Brytanii.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

W Londynie upamiętniono rocznicę wybuchu powstania warszawskiego

Poseł konserwatystów aresztowany pod zarzutem gwałtu

Brytyjski poseł z rządzącej Partii Konserwatywnej, którego personaliów nie ujawniono, został aresztowany w sobotę rano pod zarzutem gwałtu, ujawnił "The Sunday Times".

Gazeta podaje, że doniesienie złożyła dwudziestokilkuletnia kobieta, która pracowała w parlamencie i była w związku z posłem. Jak twierdzi, deputowany dopuścił się napaści na nią, zmusił ją do uprawiania seksu i zostawił ją w takiej traumie, że musiała iść do szpitala.

Londyńska policja metropolitalna potwierdziła, że rozpoczęła dochodzenie w sprawie tych zarzutów i sprecyzowała, że chodzi o cztery odrębne zdarzenia.

"W piątek 31 lipca Policja Metropolitalna otrzymała informację o zarzutach odnoszących się do czterech odrębnych incydentów związanych z oskarżeniami o przestępstwa seksualne i napaść. Te domniemane przestępstwa miały miejsce pod adresami w Westminsterze, Lambeth i Hackney od lipca 2019 r. do stycznia 2020 r. Policja rozpoczęła dochodzenie w sprawie tych zarzutów. Mężczyzna po pięćdziesiątce został aresztowany w sobotę 1 sierpnia pod zarzutem gwałtu. Został zwolniony za kaucją i ma stawić się w połowie sierpnia" - napisano w oświadczeniu policji.

Rzecznik Partii Konserwatywnej powiedział: "Traktujemy wszystkie zarzuty tego rodzaju niezwykle poważnie. Ponieważ ta sprawa jest teraz w rękach policji, dalsze komentowanie byłoby niestosowne".

Informacja o aresztowaniu posła nadeszła zaledwie trzy dni po tym jak Charlie Elphicke, były poseł Partii Konserwatywnej i żonaty ojciec dwójki dzieci, został pierwszym od wielu lat deputowanym skazanym za napaść na tle seksualnym. Został uznany winnym trzech zarzutów napaści na tle seksualnym - jednego w 2007 r. i dwóch w 2016 r. Wyrok zostanie wydany 15 września.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Poseł konserwatystów aresztowany pod zarzutem gwałtu

UE nałożyła pierwsze w historii sankcje za cyberataki

Unia Europejska zdecydowała o nałożeniu pierwszych w historii sankcji na osoby i podmioty stojące za cyberatakami na Wspólnotę i jej państwa członkowskie. Obejmują one m.in. odpowiedzialnych za atak hakerski na Organizację ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW).

Rada UE podjęła w czwartek w Brukseli decyzję o nałożeniu sankcji na sześć osób i trzy podmioty odpowiedzialne za różne cyberataki lub w nie zaangażowane. Obejmują one m.in. odpowiedzialnych za próbę cyberataku na OPCW z 2017 roku.

Jak wynika z informacji podanych przez holenderski rząd (OPCW ma siedzibę w Hadze), za atakiem hakerskim z kwietnia 2017 roku stał rosyjski wywiad wojskowy GRU. Atak został przerwany przez holenderskie służby specjalne we współpracy z brytyjskimi.

Ograniczeniami objęto czterech funkcjonariuszy GRU oraz Główny Ośrodek Specjalnych Technologii GRU. Dodatkowo, za inne ataki na państwa członkowskie UE, restrykcje zostały nałożone na dwóch obywateli Chin, jedną firmę chińską oraz jedną północnokoreańską.

Sankcje obejmują zakaz podróżowania na terytorium UE i zamrożenie aktywów. Ponadto osobom i podmiotom z UE zabrania się udostępniania funduszy wymienionym jednostkom.

Ramy prawne sankcji związanych z cyberatakami zostały przyjęte w maju 2019 roku. Sankcje mają funkcję odstraszającą i zniechęcającą, nie oznaczają przypisania odpowiedzialności danemu państwu, a raczej wywodzącej się z niego instytucji.

"Będziemy nadal zacieśniać naszą współpracę, by wspierać międzynarodowe bezpieczeństwo i stabilność w cyberprzestrzeni, zwiększać globalną odporność oraz podnosić świadomość na temat cyberzagrożeń i złośliwej cyberprzestrzeni" - powiedział szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)

UE nałożyła pierwsze w historii sankcje za cyberataki

37,8 stopnia C - najwyższa temperatura w tym roku i trzecia w historii

Aż 37,8 stopnia Celsjusza zanotowano w piątek po południu w Londynie, co jest najwyższą temperaturą w tym roku i trzecią najwyższą w Wielkiej Brytanii od czasu, gdy prowadzone są pomiary - poinformował urząd meteorologiczny Met Office.

Rekordową temperaturę odnotowano o godz. 14.41 w stacji pomiarowej na londyńskim lotnisku Heathrow, ale niewiele niższa - 37,3 stopnia - była w ogrodzie botanicznym Kew Gardens w południowo-zachodniej części brytyjskiej stolicy.

Jak powiedziała rzeczniczka Met Office Nicola Maxey, od kiedy prowadzone są pomiary, wcześniej tylko trzy razy zdarzyło się, by temperatura w Wielkiej Brytanii przekroczyła 37 stopni.

Absolutnym rekordem kraju jest 38,7 stopnia, które 25 lipca 2019 roku zanotowano w ogrodach botanicznych Uniwersytetu w Cambridge, a drugi przypadek wyższej temperatury od tej z piątku miał miejsce 10 sierpnia 2003 roku w Faversham w hrabstwie Kent w południowo-wschodniej Anglii. Z kolei po raz pierwszy temperatura przekroczyła 37 stopni 3 sierpnia 1990 roku w Cheltenham w hrabstwie Gloucestershire w południowo-zachodniej Anglii - było wtedy 37,1 stopnia.

W związku z upalną temperaturą Brytyjczycy ponownie, tak samo jak było to w czerwcu, masowo pojechali na plaże, które były zatłoczone do granic możliwości. Tym razem najgorsza sytuacja była w Brighton, gdzie władze miejskie nawet apelowały na Twitterze, by nie przyjeżdżać, bo plaża i miasto są już przepełnione, ale podobnie wyglądała sytuacja praktycznie na całym południowym wybrzeżu Anglii.

Piątkowe upały będą najprawdopodobniej tylko chwilowym skokiem temperatury. Jak wskazuje Met Office, lipiec był chłodniejszy niż zazwyczaj, a już w sobotę nad Wielką Brytanię nadciągnie fala chłodnego powietrza i temperatura nie będzie przekraczać 25 stopni. Możliwe są też burze i ulewne deszcze.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Obraz Yves Bernardi z Pixabay 

37,8 stopnia C - najwyższa temperatura w tym roku i trzecia w historii
Image

Świetna aplikacja! Pobierz!

Image
Image

Jesteś świadkiem ciekawych wydarzeń?

Zarejestruj się i podziel się swoją historią

Autorzy 

Zostań autorem
Image
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies - Polityka prywatności. Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych - RODO. Więcej dowiesz się TUTAJ.